Natalka - jeżdżę rowerem, samochodem i wiem co mnie oślepia, co mnie nie oślepia. Uważasz, że oślepiający rowerzysta jest mniej groźny niż oślepiający samochód? Tyle że rowerzysta oślepia np. kierowcę samochodu, który przez to albo gorzej widzi albo nie widzi gdzie jedzie i co jest przed nim. A kierowca samochodu oślepi rowerzystę. Zgadnij kto ma większą masę i może więcej szkód narobić w tym przypadku? Zgadzam się, że problemem są kierowcy z niepoprawnie ustawionymi światłami, lecący na pozycjach czy z jednym światłem, ale równie groźne są źle ustawione migające stroboskopy w rowerach bo te światła są MOCNIEJSZE niż w samochodach, dodatkowo o ile kierowca samochodu mandacik dostanie czy nie przejdzie przeglądu to rowerzysta ma dosłownie wolą rękę w montowaniu tego typu cudów. Nie ma dnia żebym po oczach nie dostał stroboskopem z roweru, to oślepia nawet za dnia. Skoro jesteś również kierowcą samochodu - sama doskonale wiesz jak mocno potrafi po oczach dać rowerowe światełko czy takie z hulajki, taka różnica, że kierujesz 2 tonami blachy, a nie 15 kilogramami roweru. Owszem, rowerem też można zabić jak się w kogoś wjedzie, ale chyba nie podlega dyskusji, że samochód pod tym względem jest dużo bardziej niebezpieczny.
Dyskusja idzie w jakimś dziwnym kierunku tak mi się wydaje, ja sam prawko jazdy mam od prawie 20 lat jeżeli chcesz powymieniać się uszczypliwościami i za kółkiem też spędziłem zdecydowanie zbyt dużo czasu, jednakże statystyk nie prowadzę wiec wybacz, dokładnie Ci nie powiem ile i gdzie jeździłem.
Droga Natalko, istota mojego wywodu sprowadza się do stwierdzenia, że każde światełko - samochodowe, rowerowe, te w hulajnodze czy na cholernym czole pieszego - źle użyte powoduje niebezpieczeństwo dla wszystkich uczestników ruchu. Chcesz bić kierowców samochodów, którzy Cię oślepiają, ale kierowców rowerów, którzy Cię oślepiają chwalisz. Dla mnie oba przypadki oślepiaczy zasługują na pocałunek krzesłem w twarz i tyle. Czy coś jeszcze Ci wytłumaczyć droga Natalko?