Zastanawiacie się dlaczego są tak złe opinie o rowerzystach w mieście?
Oto wyjaśnienie.
Wieczór, 21 z minutami, szarawo się robi. Podjeżdżam (SLRem) pod okoliczny mały sklepik spożywczy znanej sieci handlowej na 5 liter. Sklepik mały, powierzchnia mniejsza niż mój pokój (20m2). Zsiadam, wyjmuję portfel i... widzę jak przy drzwiach do sklepu zatrzymuje się góral, zsiada panienka i... podnosi rower i pcha się do sklepu do środka z nim. Zaskoczenie takie, że aż się odezwałem:
- Z rowerem do... sklepu?
Odzywam się zdziwiony i... niezadowolony, bo rower brudny i wcale nie wygląda na jakieś super cudo. Ale co ja tam wiem. Co słyszę w odpowiedzi?
- TAK!!! Do SKLEPU! I TEJ PANI TO NIE PRZESZKADZA!!!
Wszedłem za nią, słysząc jak coś tam jeszcze gada pod regałami o rowerze w sklepie, że go nie moze zostawić czy coś takiego.
A ja dalej się zastanawiam - czy nieposiadanie zapięcia ma tłumaczyć wsadzanie zasyfiałego roweru do sklepu spożywczego? Utrudnianie innym robienia zakupów i poruszanie się po malutkim pomieszczeniu?
P.S. Nie, nie zapiąłem SLRa wchodząc do sklepu
Straszne problemy są z tymi pionowymi rowerami.