Byłem dziś u ortopedy z kolanem.
Też byłam. Kiedyś poznałam takie słowo nawet jak "chondromalacja" i to z jakimiś rzymskimi numerkami do tego - im wyższy tym gorzej

Bardzo się tym przejmowałam, bardzo się denerwowałam itd.
Rozwiązanie jest bardzo proste - należy maksymalnie wzmocnić wszystkie mięśnie, które utrzymują nasze stawy w swego rodzaju "rurze", dzięki czemu te stawy działają tak jak działać powinny
w ściśle określonej pozycji, płaszczyźnie. I tu niestety
sam rower nie pomoże, gdyż on korzysta już z tego co dostał wcześniej, tu jest ruch wyłącznie w jednej płaszczyźnie.
Dla mnie wielkim odkryciem w związku z tym był LAS. Chodzenie i bieganie pomiędzy drzewami, z dala od ścieżek i dróżek wydeptanych przez innych. I robienie długich kilometrów, każdorazowo po 3-4 godziny łażenia niczym bocian po łące pomiędzy powalonymi drzewami, rosnącymi krzaczorami, paprociami i tak dalej.
Oczywiście po paru takich wyjściach nogi odmawiały posłuszeństwa, bolały, czułam chwilami że nie jestem w stanie zrobić jeszcze kilku kroków. Ale robiłam. 2 miesiące po rozpoczęciu takich treningów nogi przyzwyczaiły się.
Obecnie kręcę na rowerze od kwietnia i nie mam żadnych problemów z kolanami, żadnego bólu.