No i wszystko jasne. Dzięki za wyjaśnienia.
Temperament Australijczyków na filmikach widać, ale tu w obronie tych gorszych Europejczyków chciałbym stanąć.
W 1987 na drugich mistrzostwach Europy HPV wylądowałem po raz pierwszy i szok przeżyłem widząc z jakim temperamentem ludziska się ścigają i jak na belach ze słomy czy w rowach lądują. To była rzeźnia.
Mnie się wtedy jakoś udało
Ale rok później (zdjęcia tu;
https://misc.ervnet.de/hpv/nuembrecht88.shtml wątek;
http://forum.poziome.pl/index.php?topic=4363.0) w wyścigu coś poszło mi nie tak i moim Choperem w rowie wylądowałem, obrót
wokół osi Chopera robiąc.
Wyglądało to dramatycznie i moja ówczesna partnerka ze zgrozy zawyła.
Jako, że zwinny byłem, więc się ogarnąłem i do mety dojechałem.
Wyścig był na wyznaczonych lokalnych drogach. Pełnych wzniesień i zakrętów.
To były początki poziomów w Europie i zawodnicy ? amatorzy jak i reprezentanci powstających firm ? nie oszczędzali
siebie jak i pojazdów. Wywrotek i kraks było dużo. Się działo.
Ratownicy i strażacy nie nudzili się.
Najbardziej to szaleli chyba wtedy Holendrzy. Jeden na SWB z laminatowym półkolistym dziobem
i płócienną resztą (styl Zeppelina) zakrętu nie wyrobił i na budynku wylądował.
Po latach wyścigi na tory przeniesiono i trochę się wszystko uspokoiło.
Mogę się oczywiście mylić, bo od wielu lat na bieżąco nie jestem.