W swoich zbiorach znalazłem kartkę z czasopisma "New Cyclist" z roku 1988, a na niej część artykułu Richarda Balantina
o mistrzostwach Nuembrecht 1988.
Ponieważ kombatanckie wspomnienia są w naszym kraju modne, więc nasiąknąwszy nimi trochę historii tu wywlekam.
Stronę zeskanowałem i Kamilowi wysłałem, by ten skan tak przerobił, abym mógł go tu wkleić.
Chciałem to zrobić, ale w tekście było tyle błędów, że pomimo mojej, dość słabej znajomości angielskiego
kłaki na łbie mi stanęły.
Pomyślałem, że ten Richard jakiś niepełnosprawny musiał być. Ale sprawdziłem z oryginałem i w nim jest o.k.
Kamil uczenie w rozmowie telefonicznej wyjaśnił mi, że to komputer tak dziwnie ten mój skan odczytał.
Powiedział, że ten skan jako zdjęcie tu wklei i to do odczytania będzie.
Poniżej fragment tekstu sukces jednośladowego (2o) w pełni obudowanego (o jakim Jacekddd marzy) pojazdu,
który to w czasach schyłkowej komuny w Polsce, moimi łapami zbudowany został.
I cały ówczesny świat poziomy na kolana rzucił. (Jak wiemy Wojtyle,to się nie udało)
"It was a triumph of triumphs. Sweet Surprise was as green and home-built as you could hope to find, an entry all the way from Poland, in the charge of two charming young men traveling on a shoestring, sleeping in a tent, and eating
when invited out to dinner.
It was the David and Goliath fable, the dream shared everyone there of sweet, dramatic victory come gloriously true,
and the entire crowd went wild with joy.
Except Vector..."