Mi w tych całych "przepisach" chodzi głównie o to żeby sobie z góry ograniczyć dwuznaczne sytuacje z policjantami. Część gliniarzy poniekąd słusznie "przychrzani się" do silnika o mocy powyżej 250W. Gdy gliniarz zobaczy że mamy silnik elektryczny o mocy ponad 250W to stwierdzi (słusznie) że to po prostu motorower i będzie chciał widzieć rejestrację, papiery na jego moc, aktualne ubezpieczenie. Nie wiem czy chciałbym udowadniać gliniarzowi że silnik "650W może być", "bo to tylko rower".
Kategoryzowanie na "moto-rower" oraz "rower-ze-wspomaganiem-do-mocy-250W-do-prędkości-25km/h" jest uzasadnione i opisane dokładnie w polskim prawie. Jest oficjalny dokument w polskim prawie w tej kwestii: Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 28 lipca 2005 r. w sprawie homologacji typu pojazdów samochodowych mających dwa lub trzy koła, niektórych pojazdów samochodowych mających cztery koła oraz motorowerów.Wszystko w tym dokumencie jest jasno i prosto opisane. Podam link do strony sejmowej żeby było wiarygodnie:
http://isip.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20051621360 a potem kliknąć w ---> D20051360.pdf . W tym dokumencie ze strony sejmowej wszystko czarno na białym jest napisane "co i jak" (strona 5/43).
Cytuję: "
przepisów rozporządzenia (o homologacji ---> czyli kategoryzacji pojazdów na motor/motorower) nie stosuje się do: [...] g) rowerów z dodatkowym silnikiem elektrycznym, o maksymalnej mocy ciągłej do 0,25 kW, przekazywanej na koła w taki sposób, aby działanie wspomagające zmniejszało się ze wzrostem prędkości jazdy i zanikło przy prędkości 25 km/h". Pojazd który ma ponad 0,25 kW lub który jedzie ponad 25 km/h na silniku to moto-rower. Można taki pojazd zarejestrować jako pojazd "SAM", po płatnej kontroli rzeczoznawcy. Nie trzeba wtedy świadectwa homologacji. Otrzymujemy wtedy moto-rower. Dużo więcej ludzi mogłoby bezpieczniej poruszać się po jezdni gdyby czuli się pełnoprawnymi uczetnikami ruchu drogowego na moto-rowerach (rowery mają z tym lekki problem i dlatego robi się im oddzielne drogi/ ścieżki). Plus możliwość ubezpieczenia moto-roweru na wypadek kradzieży z ulicy!!! A tyle ludzi taszczy swe rowery na klatki schodowe, do piwnicy, do mieszkania, na balkony. A ubezpieczalnie w Polsce olewają rowerzystów. W Holandii można wykupić ubezpieczenie na wypadek kradzieży z ulicy ... zwykłego roweru!!! (ale nie chodzi o zabranie nam siłą roweru - bo rozbój pewnie w Polsce też można ubezpieczyć - tylko chodzi mi o najzwyklejsze zostawienie na całą noc zapiętego roweru na ulicy a rano ZONK).
Samo ogólne stwierdzenie że "w internecie są sprzeczne ze sobą dokumenty (bo nieaktualne, bo po prostu błędne)" nic mi nie dadzą w sytuacji gdy będę zatrzymany do kontroli z silnikiem 650W bez rejestracji/ bez ubezpieczenia. Jak ktoś zna się na prawie to może znajdzie jakąś dziurę. OK. Ale to musi być "konkretna dziura" (zabrzmiało zabawnie). Nie powiem gliniarzowi że koledzy na forum internetowym mówili mi że w Polsce dokumenty są ze sobą sprzeczne. Gliniarz chyba mnie wtedy wyśmieje. Co najwyżej może gliniarz grzecznie spyta - a który dokładnie dokument jest sprzeczny? Jak ktoś zna jakieś sprzeczne dokumenty w kwestii elektrycznych rowerów/ elektrycznych motorowerów to chętnie poczytam. Będę miał "haka" na policjanta. Ale to musi być konkretny przepis/ konkretny dokument. Policjant nie jest moim kolegą żebym mógł mu "ogólnie" mówić o tym że "są przepisy które są sprzeczne". Na takiej "ogólnej" podstawie policjant w życiu mi nie uwierzy.
Mi np. prędkość na silniku elektrycznym 25 km/h nie wystarcza - rower się wlecze - dlatego granica 45 km/h jest dla mnie kusząca i dlatego kupiłem 650W silnik z manetką (który dodatkowo można łatwo "przezbroić" jedynie samą wymianą zewnętrznego sterownika + podwyższeniem napięcia do 48V na moc 1,2 kW). Konkretne przepisy warto zatem znać. W Holandii prawo jest ścisłe - manetka gazu oznacza już motorower, nawet silnik 250W robi motorower z roweru gdy mamy oddzielną manetkę gazu - mowa o Holandii. W Polsce - manetka gazu nie jest tak "motorowerowa" więc w przepisach nie jest napisane że manetka robi różnicę. Ale zmotoryzowany-rower o mocy ponad 250W bez rejestracji w Polsce? Tylko chyba w USA - w niektórych stanach mają tam limit mocy 500W i limit prędkości 32 km/h. Są jakieś liczby w tym wszystkim. No ale jak twierdzicie że gliniarze w Polsce nie czepiają się elektrycznych rowerów o mocy ponad 250W to jest OK. Można bezstresowo jeździć.
Do rejestracji roweru zainspirował mnie też ten opis ze strony
http://erower.prv.pl/ :
"[...] wiele lat temu sam zbudowałem pojazd trójkołowy mający ramę stalową i karoserię ze sklejki pokrytej dermą, o wadze ok. 100 kg . Jego silnik spalinowy miał pojemność 50cm3, moc 3,5KM i pozwalał osiągać 60 km/godz. przy zużyciu paliwa 2-3 l/100km.
Mała pojemność silnika pozwoliła na zarejestrowanie pojazdu jako motorower, dzięki czemu wszelkie opłaty były stosunkowo niskie. W sumie - był to pojazd bardzo tani w eksploatacji. Jeździłem tym trójkołowcem dwa lata do pracy, a w czasie urlopu pojechałem na wycieczkę w Bieszczady. A największą satysfakcję miałem zimą gdy był silny mróz, dużo śniegu, tłumy na przystankach, żadnego tramwaju a ja prr... prr... prr... po 20-tu minutach byłem w pracy. Nawet nie zdążyłem zmarznąć, mimo braku ogrzewania. Niestety - sklejka nie jest najlepszym materiałem na karoserię - po dwóch latach była już na tyle rozmoczona, że nie nadawała się do dalszego użytku. Brak garażu w znacznej mierze do tego się przyczynił."
Gość szanował ustawy - stwierdził że tani środek transportu nie zrobi się sto razy droższy dzięki rejestracji. A jego pojazd mało palił. To był spalinowiec. Ale silnik jest silnikiem. Nie wiem tylko czy pan Romuald Szylhabel rejestrował potem swój rower elektryczny i nie wiem też czy ubezpieczał ten elektryczny rower. Sądzę że "poszedł za ciosem" i dopełnił formalności.
Ja wolę być zapobiegliwy i dlatego mówię o przydatnej/ nieprzydatnej (niewłaściwe skreślić) rejestracji i ubezpieczeniu w przypadku mocy ponad 250W. W Holandii jest "gorzej" - sama manetka gazu w rowerze robi już zeń motorower - nawet gdy mamy 250W silnik. Manetka gazu w rowerze w Holandii oznacza już obowiązek rejestracji/ obowiązek ubezpieczenia. Mówię o Holandii. W Polsce wolałbym zarejestrować pojazdu o mocy ponad 250W choćby nawet sprzedawca "puszczał oczko" i mówił: "raczej tego nie kontrolują". To ja "raczej" przyjdę z ewentualnym mandatem do sprzedawcy.
Nie jestem policjantem ani żadnym urzędnikiem ani agentem ubezpieczeniowym! Chodzi tylko o ewentualne kontrole silników o mocy powyżej 250W przez policję i ich miłe/ żadne/ niemiłe (niewłaściwe skreślić) konsekwencje.
Sam z niecierpliwści w Polsce wpierw objeździłbym elektryczny rower z silnikiem 650W po drogach publicznych. Żeby to sprawdzić i używać "do woli". Gdybym nie był kontrolowany to pewnie wstrzymałbym się z rejestracją ubezpieczeniem ("bo szkoda kasy". Ale wstrzymałbym się tylko dopóki nie dostałbym mandatu i pouczenia od policjantów. Po ewentualnej "niemiłej akcji" z policjantami jak najszybciej zarejestrowałbym swój rower z silnikiem 650W jako motorower oraz wykupiłbym ubezpieczenie.
Mam nadzieję że nikt się nie zniechęcił po tym wszystkim do elektryfikacji. Nie mam takiego zamiaru. Opinia rzeczoznawcy nie wiem ile kosztuje?? 150 zł?? Rejestracja jednorazowo - 120 zł?? Ubezpieczenie motoroweru rocznie - 100 zł?? Prognozuję że można jeździć z mocnym silnikiem i może pierwsza kontrola u Policji obędzie się tylko pouczeniem i bez mandatu? Nie jest źle, trzeba spróbować. Tylko nie cwaniakować przed policjantami bo jak puszczą im nerwy (bo przecież działają w imię prawa) to mandacik gotowy. Do odważnych świat należy.