Autor Wątek: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.  (Przeczytany 350528 razy)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #360 dnia: Sierpnia 27, 2010, 06:32:11 pm »
Mi w tych całych "przepisach" chodzi głównie o to żeby sobie z góry ograniczyć dwuznaczne sytuacje z policjantami. Część gliniarzy poniekąd słusznie "przychrzani się" do silnika o mocy powyżej 250W. Gdy gliniarz zobaczy że mamy silnik elektryczny o mocy ponad 250W to stwierdzi (słusznie) że to po prostu motorower i będzie chciał widzieć rejestrację, papiery na jego moc, aktualne ubezpieczenie. Nie wiem czy chciałbym udowadniać gliniarzowi że silnik "650W może być", "bo to tylko rower".

Kategoryzowanie na "moto-rower" oraz "rower-ze-wspomaganiem-do-mocy-250W-do-prędkości-25km/h" jest uzasadnione i opisane dokładnie w polskim prawie. Jest oficjalny dokument w polskim prawie w tej kwestii: Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 28 lipca 2005 r. w sprawie homologacji typu pojazdów samochodowych mających dwa lub trzy koła, niektórych pojazdów samochodowych mających cztery koła oraz motorowerów.

Wszystko w tym dokumencie jest jasno i prosto opisane. Podam link do strony sejmowej żeby było wiarygodnie:

http://isip.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20051621360 a potem kliknąć w --->  D20051360.pdf . W tym dokumencie ze strony sejmowej wszystko czarno na białym jest napisane "co i jak" (strona 5/43).

Cytuję: "przepisów rozporządzenia (o homologacji ---> czyli kategoryzacji pojazdów na motor/motorower) nie stosuje się do: [...] g) rowerów z dodatkowym silnikiem elektrycznym, o maksymalnej mocy ciągłej do 0,25 kW, przekazywanej na koła w taki sposób, aby działanie wspomagające zmniejszało się ze wzrostem prędkości jazdy i zanikło przy prędkości 25 km/h".

Pojazd który ma ponad 0,25 kW lub który jedzie ponad 25 km/h na silniku to moto-rower. Można taki pojazd zarejestrować jako pojazd "SAM", po płatnej kontroli rzeczoznawcy. Nie trzeba wtedy świadectwa homologacji. Otrzymujemy wtedy moto-rower. Dużo więcej ludzi mogłoby bezpieczniej poruszać się po jezdni gdyby czuli się pełnoprawnymi uczetnikami ruchu drogowego na moto-rowerach (rowery mają z tym lekki problem i dlatego robi się im oddzielne drogi/ ścieżki). Plus możliwość ubezpieczenia moto-roweru na wypadek kradzieży z ulicy!!! A tyle ludzi taszczy swe rowery na klatki schodowe, do piwnicy, do mieszkania, na balkony. A ubezpieczalnie w Polsce olewają rowerzystów. W Holandii można wykupić ubezpieczenie na wypadek kradzieży z ulicy ... zwykłego roweru!!! (ale nie chodzi o zabranie nam siłą roweru - bo rozbój pewnie w Polsce też można ubezpieczyć - tylko chodzi mi o najzwyklejsze zostawienie na całą noc zapiętego roweru na ulicy a rano ZONK).

Samo ogólne stwierdzenie że "w internecie są sprzeczne ze sobą dokumenty (bo nieaktualne, bo po prostu błędne)" nic mi nie dadzą w sytuacji gdy będę zatrzymany do kontroli z silnikiem 650W bez rejestracji/ bez ubezpieczenia. Jak ktoś zna się na prawie to może znajdzie jakąś dziurę. OK. Ale to musi być "konkretna dziura" (zabrzmiało zabawnie). Nie powiem gliniarzowi że koledzy na forum internetowym mówili mi że w Polsce dokumenty są ze sobą sprzeczne. Gliniarz chyba mnie wtedy wyśmieje. Co najwyżej może gliniarz grzecznie spyta - a który dokładnie dokument jest sprzeczny? Jak ktoś zna jakieś sprzeczne dokumenty w kwestii elektrycznych rowerów/ elektrycznych motorowerów to chętnie poczytam. Będę miał "haka" na policjanta. Ale to musi być konkretny przepis/ konkretny dokument. Policjant nie jest moim kolegą żebym mógł mu "ogólnie" mówić o tym że "są przepisy które są sprzeczne". Na takiej "ogólnej" podstawie policjant w życiu mi nie uwierzy.

Mi np. prędkość na silniku elektrycznym 25 km/h nie wystarcza - rower się wlecze - dlatego granica 45 km/h jest dla mnie kusząca i dlatego kupiłem 650W silnik z manetką (który dodatkowo można łatwo "przezbroić" jedynie samą wymianą zewnętrznego sterownika + podwyższeniem napięcia do 48V na moc 1,2 kW). Konkretne przepisy warto zatem znać. W Holandii prawo jest ścisłe - manetka gazu oznacza już motorower, nawet silnik 250W robi motorower z roweru gdy mamy oddzielną manetkę gazu - mowa o Holandii. W Polsce - manetka gazu nie jest tak "motorowerowa" więc w przepisach nie jest napisane że manetka robi różnicę. Ale zmotoryzowany-rower o mocy ponad 250W bez rejestracji w Polsce? Tylko chyba w USA - w niektórych stanach mają tam limit mocy 500W i limit prędkości 32 km/h. Są jakieś liczby w tym wszystkim. No ale jak twierdzicie że gliniarze w Polsce nie czepiają się elektrycznych rowerów o mocy ponad 250W to jest OK. Można bezstresowo jeździć.

Do rejestracji roweru zainspirował mnie też ten opis ze strony http://erower.prv.pl/ :

"[...] wiele lat temu sam zbudowałem pojazd trójkołowy mający ramę stalową i karoserię ze sklejki pokrytej dermą, o wadze ok. 100 kg . Jego silnik spalinowy miał pojemność 50cm3, moc 3,5KM i pozwalał osiągać 60 km/godz. przy zużyciu paliwa 2-3 l/100km. Mała pojemność silnika pozwoliła na zarejestrowanie pojazdu jako motorower, dzięki czemu wszelkie opłaty były stosunkowo niskie. W sumie - był to pojazd bardzo tani w eksploatacji. Jeździłem tym trójkołowcem dwa lata do pracy, a w czasie urlopu pojechałem na wycieczkę w Bieszczady. A największą satysfakcję miałem zimą gdy był silny mróz, dużo śniegu, tłumy na przystankach, żadnego tramwaju a ja prr... prr... prr... po 20-tu minutach byłem w pracy. Nawet nie zdążyłem zmarznąć, mimo braku ogrzewania. Niestety - sklejka nie jest najlepszym materiałem na karoserię - po dwóch latach była już na tyle rozmoczona, że nie nadawała się do dalszego użytku. Brak garażu w znacznej mierze do tego się przyczynił."

Gość szanował ustawy - stwierdził że tani środek transportu nie zrobi się sto razy droższy dzięki rejestracji. A jego pojazd mało palił. To był spalinowiec. Ale silnik jest silnikiem. Nie wiem tylko czy pan Romuald Szylhabel rejestrował potem swój rower elektryczny i nie wiem też czy ubezpieczał ten elektryczny rower. Sądzę że "poszedł za ciosem" i dopełnił formalności.

Ja wolę być zapobiegliwy i dlatego mówię o przydatnej/ nieprzydatnej (niewłaściwe skreślić) rejestracji i ubezpieczeniu w przypadku mocy ponad 250W. W Holandii jest "gorzej" - sama manetka gazu w rowerze robi już zeń motorower - nawet gdy mamy 250W silnik. Manetka gazu w rowerze w Holandii oznacza już obowiązek rejestracji/ obowiązek ubezpieczenia. Mówię o Holandii. W Polsce wolałbym zarejestrować pojazdu o mocy ponad 250W choćby nawet sprzedawca "puszczał oczko" i mówił: "raczej tego nie kontrolują". To ja "raczej" przyjdę z ewentualnym mandatem do sprzedawcy.

Nie jestem policjantem ani żadnym urzędnikiem ani agentem ubezpieczeniowym! Chodzi tylko o ewentualne kontrole silników o mocy powyżej 250W przez policję i ich miłe/ żadne/ niemiłe (niewłaściwe skreślić) konsekwencje.

Sam z niecierpliwści w Polsce wpierw objeździłbym elektryczny rower z silnikiem 650W po drogach publicznych. Żeby to sprawdzić i używać "do woli". Gdybym nie był kontrolowany to pewnie wstrzymałbym się z rejestracją ubezpieczeniem ("bo szkoda kasy". Ale wstrzymałbym się tylko dopóki nie dostałbym mandatu i pouczenia od policjantów. Po ewentualnej "niemiłej akcji" z policjantami jak najszybciej zarejestrowałbym swój rower z silnikiem 650W jako motorower oraz wykupiłbym ubezpieczenie.

Mam nadzieję że nikt się nie zniechęcił po tym wszystkim do elektryfikacji. Nie mam takiego zamiaru. Opinia rzeczoznawcy nie wiem ile kosztuje?? 150 zł?? Rejestracja jednorazowo - 120 zł?? Ubezpieczenie motoroweru rocznie - 100 zł?? Prognozuję że można jeździć z mocnym silnikiem i może pierwsza kontrola u Policji obędzie się tylko pouczeniem i bez mandatu? Nie jest źle, trzeba spróbować. Tylko nie cwaniakować przed policjantami bo jak puszczą im nerwy (bo przecież działają w imię prawa) to mandacik gotowy. Do odważnych świat należy.
« Ostatnia zmiana: Września 11, 2010, 08:56:53 am wysłana przez Maciej Długosz »

Neverhood

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 678
  • Erotoman-gawędziarz
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #361 dnia: Sierpnia 27, 2010, 07:55:41 pm »

Aktualne przepisy są dostępne na isip.sejm.gov.pl
Jedyny problem, że ta strona nie jest indeksowana przez Googla i trzeba użyć udostępnionej przeszukiwarki, która nie szuka po treści (o ile pamiętam).
Jestem kretynem, ale nie potrafię się odnaleźć w sejmowym cyrku. Co chwile dodają poprawki. A nie chcą wypuścić jednolitego kodeksu. I trzeba szukać poprawek poprawki ... oraz co jest teraz aktualne, jak współgra z innymi przepisami ...

Wiedzy o pojazdach elektrycznych najlepiej szukać u tych co się tym interesują. Są na bieżąco w naszym prawnym piekiełu. np. coś typu forum pojazdów elektrycznych
E tam poziome, rower transportowy - to jest to!

pajak_gdynia

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1322
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #362 dnia: Sierpnia 27, 2010, 10:38:35 pm »
Maciej, źle mnie zrozumiałeś.
Faktycznie, żeby doczytać się aktualnej i całej "prawdy" to trzeba naprawdę dużo przeszperać.
Ustawa do ustawy, komentarz do komentarza, wniosek do wniosku.. "Normalny" człowiek gubi się w tym.. Na skutek tego w sieci pojawiają się bzdury ("kaczki internetowe"), które czytając możemy przyjąć za aktualny stan prawny (i nieświadomie naruszać przepisy)

ISIP jest baaardzo ciężki do przeglądania: w jednym dokumencie jest 100 odnośników, w których jest znowu po 100 odnośników. Spora część z tego nie jest skomentowana (a.. dla "laika" ustawy te są po prostu niejasne, bo nie zna kolejnych 1000 definicji). Swoją drogą nawet nie mogłem znaleźć ostatnich nowelizacji dotyczących kategorii A (o ograniczeniu mocy dla "listków", "listków" też nie znalazłem, standardowy problem z rondem.. ponownie porażka)

A policjanci.. To też ludzie. I raczej nieczęsto są znawcami przepisów o ruchu drogowym. Najczęściej: jedziesz autem za szybko o 20km/h, dostajesz wg taryfikatora. A jak jedziesz rowerem o 20km/h za szybko.. to już jest problem (tak.. mandat się należy pomimo braku prawa jazdy, a jak ma się prawo jazdy to punkty niestety "wpadają")

Wciskanie policji o mocy silnika można sobie podarować. W Polsce w ogóle można go nie wspominać, rowerów elektrycznych jest baardzo mało i policja jeszcze "nie nauczyła" się ich (znaczy wszystko, co ma pedały, jest rowerem). Prawdopodobnie za parę lat to się może zmienić, ale wydaje mi się, że będzie to podobne do aktualnej sytuacji ze skuterami (tu przegięcia są naprawdę duże, a policja nie ma podstawowego sprzętu do kontroli tychże, podobnie zresztą diagności do których policjant może odesłać)

Proponuje koniec off-topic.

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #363 dnia: Sierpnia 28, 2010, 01:46:44 pm »
Problem czy rower jest zrobiony zgodnie czy nie z przepisami, czy policja złapie czy nie to nie jest aż takie istotne. Prawdziwy problem zaczyna się w momencie kolizji, w której są ofiary a nie daj Boże śmiertelne ( a na rowerach też się zdarzają ). Wtedy prokurator czy firmy ubezpieczeniowe dokładnie prześwietlą każdy wynalazek. Śmiałem się kiedyś z kolegi co tuningował sobie w Niemczech samochód, na każdą rzecz, którą zakładał, ale nie osobiście a w warsztacie i na wszystko zbierał kwity. No niestety Niemcy już wiedzą że szkoła kosztuje, a u nas jeszcze nie wszyscy. Warto czasami o tym pomyśleć a nie teoretyzować o pierdołach.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 30, 2010, 07:03:12 am wysłana przez jariko »

mmoto

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 32
  • Stowarz. EV Police
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #364 dnia: Sierpnia 31, 2010, 08:07:56 am »
rozmawiałem z Policjantem z drogówki w Szczecinie i rzeczywiście bardzo mało wiedział o rowerach elektrycznych problem jest zawiły twiedził że nie ma w Pr o Ruchu Drogowym wzmianki o mocach rowerów elektrycznych ,
natomiast mówił mi o wypożyczalniach nad morzem, wypożyczają tam różne wynalazki m.in. hulajnogi elektryczne i tu też nic nie jest jasne czy to zabawka czy pojazd czy jadący to pieszy czy kierowca, czy wolno mu poruszać się po chodniku czy ulicy - prawo nie nadąża za wynalazkami
natomiast jadąc na rolkach jest się pieszym to na pewno, można chlać i jechać na rolkach jest na to wyrok Sądu Najwyższego, był w Polsce wypadek śmiertelny na rolkach - dwa trupy gościu jechał 60 km/h z górki i zderzył się z pieszym

w sumie jak piszecie policjant też człowiek i mówił tylko żeby nie przeginać, konstrukcja roweru i hamulce nie pozwalają jeździć zbyt szybko, opowiadał że nie interesuje go np. prędkość skutera ale jego niedostosowane hamulce  i jak ktoś przegina to będzie się czepiał
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 31, 2010, 08:13:07 am wysłana przez mmoto »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #365 dnia: Września 02, 2010, 09:41:09 am »
To "podpada" pod kilka kategorii: "elektryfikacja" oraz "mechanizm pochylania kół". Dwa silniki w piaście, bieg wsteczny:

http://www.youtube.com/watch?v=7LojH-oxeM8

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #366 dnia: Września 10, 2010, 04:23:04 am »
Przepraszam wszystkich za "dubelek" (że umieściłem to samo zdjęcie 2 razy na forum - Macieje tak mają że w kółko powtarzają):

Autentyczny przykład z Holandii: zarejestrowany rower elektryczny z oddzielną manetką gazu. Obowiązkowa rejestracja jednorazowo 80 EUR (+/- 320 zł) - kupowana już na miejscu w sklepie rowerowym!!! Ubezpieczenie OC 50 EUR (+/- 200 zł)/rocznie (ubezpieczenie wykupywane już poza sklepem) w kraju gdzie pensja minimalna wynosi 1200 EUR (+/- 4800 zł). Taki rower nowy w sklepie (w Holandii) kosztuje około 1800 EUR (+/- 7200 zł). Dla porównania "zwykły" rower tej samej klasy (bez silnika, bez baterii)  kosztuje o połowę mniej 900 EUR (+/- 3600 zł). Z silnikiem elektrycznym i manetką gazu (to już nie jest wspomaganie, bo można jechać nie pedałując) w Holandii to już moto-rower. Bateria do tego roweru o pojemności 10 Ah kosztuje w sklepie rowerowym 500 EUR (+/- 2000 zł). Paliwo (benzyna kosztuje 1,4 EUR/ litr, diesel kosztuje 1,2 EUR/ litr) z gniazdka prąd kosztuje 0,50 centów/ 100 km. Zakładając że auto pali 6 litrów paliwa/ 100km to taki elektryczny rower "spłaca się" już po 7-10 000 km. Wtedy po 7kkm mamy w przypadku auta: 6l x 70 = 420l x1,4 EUR = 588 EUR. Bateria spłacona. A my jeździliśmy elektrycznym rowerem za 0,5 EUR x 70 = 35 EUR. No i paliwo drożeje szybciej niż prąd.



« Ostatnia zmiana: Września 10, 2010, 01:02:54 pm wysłana przez Maciej Długosz »

toft

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 390
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #367 dnia: Września 10, 2010, 07:48:46 am »
Co do tej splacalności to rożnie może być... Jest jeszcze ryzyko że bateria padnie... Swoją drogą jeśli on ma manetkę tzn ze można nim jeździć nie pedałując. Zakładając taki sposób użytkowania i silnik okolo 250W/36V oraz to że bateria ma 36V i 10Ah oraz to że taki rower przy prędkości okolo 25kmh zużywa 0,5 Ah/km to zasięg na takiej batce to około 20 km (niech bedzie ze lekko pedalowal i jest 30) tzn że używając od pełna do zera przy 20km na cykl na dystansie 7000 bateria zrobi 350 cykli... a to moze znaczyć w zalezności od jakości baterii sposobu rozładowywania i szcześcia:) że dla wysokiej klasy baterii litowej jesteśmy akurat przy jej śmierci albo w najlepszym wypadku w połowie jej egzystencji:(

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #368 dnia: Września 10, 2010, 08:38:02 am »
Co do tej splacalności to rożnie może być... Jest jeszcze ryzyko że bateria padnie... Swoją drogą jeśli on ma manetkę tzn ze można nim jeździć nie pedałując. Zakładając taki sposób użytkowania i silnik okolo 250W/36V oraz to że bateria ma 36V i 10Ah oraz to że taki rower przy prędkości okolo 25kmh zużywa 0,5 Ah/km to zasięg na takiej batce to około 20 km (niech bedzie ze lekko pedalowal i jest 30) tzn że używając od pełna do zera przy 20km na cykl na dystansie 7000 bateria zrobi 350 cykli... a to moze znaczyć w zalezności od jakości baterii sposobu rozładowywania i szcześcia:) że dla wysokiej klasy baterii litowej jesteśmy akurat przy jej śmierci albo w najlepszym wypadku w połowie jej egzystencji:(

Ja powiem (wiem - znowu się powtarzam) że dobrze dopasowana (nie ponad możliwości) bateria powinna wytrzymać co najmniej 500 cykli. Ale każda bateria (SLA, NiCd, NiMh, Li-Ion, LiFePO4) ma swoje charakterystyki, których trzeba się trzymać. Najlepiej żeby był układ elektroniczny czuwający nad tym. Gdy się skleca wszystko samemu to trzeba o tym pamiętać. LiFePO4 powinna wytrzymać co najmniej 1000 cykli - i założę się że "katowana regularnie" LiFePO4 poniżej dozwolonego poziomu minimalnego napięcia - zostanie zajeżdżona już po 50 cyklach. Dostawców baterii nie interesuje że sprzedają baterie bez ograniczników. I wtedy łatwo zakatować baterię. I to znaczy że po tych cyklach zazwyczaj pada któreś ogniwo wewnątrz baterii (lub dwa) i spada zasięg. Źle dopasowana bateria to tak jakbyś ciągnął Seicento 3-tonową przyczepę. Można. Ale nie poszalejesz. A teraz "to samo" w silnikach elektrycznych - jak się ma manetkę to bardzo łatwo dojść do granicy możliwości zarówno silnika - a jeszcze łatwiej dojść do granicy możliwości baterii. Bateria pada szybciej niż silnik. Silnik mógłby się ewentualnie przegrzać - ale prędzej "wymięknie" (wyczerpie się) bateria.

Ja mam wciąż ten sam używany rower elektryczny z silnikiem 235W w systemie PAS - czyli bez manetki. Mój rower przejechał w sumie 7000 km, bateria oryginalna od nowości to 24V 7 Ah NiMh (zdjęcie mojego elektrycznego roweru podawałem już wcześniej: http://forum.poziome.pl/index.php?topic=479.msg3723#msg3723 ) i ... bateria wciąż trzyma parametry. Jak np. "przegnę pałę" i podam za duże obciążenie to z trzech zapalonych diod (sygnalizujących stan baterii) nagle gasną dwie. Nie mogę wpiąć ostatniego biegu i powoli pedałować ze wspomaganiem. Silnik 235W tego nie uciągnie. Muszę dopasować przełożenie/ obciążenie (mam mid-drive). Nie wyczerpię jednak baterii do końca do samego spodu ("na chama") bo jest jakiś miernik prądu który odcina zasilanie gdy bateria rozładuje się do określonego poziomu (miga wtedy szybko ostatnia dioda - i nie można wyczerpać "do końca" żeby kompletnie zgasła). Co nie zmienia faktu że mogę w ten sposób rozładować baterię na dystansie 500m (!!!) podając silne obciążenie i wtedy muszę baterię ponownie naładować.

W aucie akumulator jest doładowywany za każdym razem i rzadko kiedy "wyczerpuje się go" kompletnie do zera. I akumulator w samochodzie wytrzymuje 5 lat. Tak - wiem, akumulator działa "dorywczo" jako energia dla rozrusznika a potem alternator daje tyle prądu do akumulatora że wystarcza z naddatkiem na wszystkie elektryczne urządzenia w samochodzie. Moim zdaniem podobnie można zrobić z akumulatorem do roweru - znając minimalny prąd "trzymać się go" i nie katować baterii (czyli dobrać odpowiednio wydajną/ pojemną baterię do silnika). Moim zdaniem wyczerpywanie baterii do samego spodu (i źle dobrana wydajność) też przyczynia się do szybszego "końca" baterii.

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #369 dnia: Września 11, 2010, 09:07:30 am »
Muszę się pochwalić, udało mi się w końcu odpalić hub-a sanyo Dynamotor, co prawda największy problem miałem z chińskim kontrolerem YK87Z . Kupa kabli opisanych krzakami ale udało się, na razie na sucho, w przyszłym tygodniu mam nadzieję pierwsze jazdy :) i kolejne doświadczenia, którymi chętnie się podzielę.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #370 dnia: Września 12, 2010, 01:58:49 pm »
No i daj tu ludziom 2kW mocy...:

http://www.youtube.com/watch?v=IiDarw3dJ3k
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2010, 08:28:16 pm wysłana przez Maciej Długosz »

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #371 dnia: Września 13, 2010, 08:24:45 pm »
Ale mój silniczek ma tylko 250W, tyle udało mi się znaleźć w opisach silnika a raczej gotowych rowerów Sanyo. Były pierwsze jazdy testowe. Na samym silniku, na prostej prędkość jest około 35k/h - sporo. Jak popedałuję to ponad 40 da się spokojnie jechać. Sam silnik jest trochę większy od dynama w piaście i nie rzuca się bardzo w oczy. Baterie i kontroler schowane są w torbie na bagażniku. Jest bardzo cichy, no może poza terkoczącym wolnobiegiem jak jadę bez silnika. Jutro dorzucę tu kilka fotek roweru w całości http://picasaweb.google.pl/jarek.ziajka/SilnikiRoweroweProjekty?feat=directlink 


MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #372 dnia: Września 13, 2010, 08:44:50 pm »
Ojej - przepraszam, wcięło mi wcześniej link z YouTube - już go uzupełniłem. Mój błąd. Nie miałem nic uszczypliwego na myśli. Na tym wideo powyżej jest pokazane co się dzieje jak się człowiek "zachłyśnie" mocą. "Power is nothing without control". Ale ... chętnie bym sam taki 2 kW wypróbował (ale na pewno nie w moim aktualnym rowerze bo bym się zabił - sterowanie przy dużej mocy musi być perfekcyjne - ja takiego nie mam - takie silniki elektryczne 2 kW przyspieszają jak rakieta). Nie będę ściemniał - mam cały czas w pudełku silnik 650W i nie zawahałbym się go użyć bez względu czy legalny czy nie. Po prostu zrobiłbym to z ciekawości. Ale nie montuję tego 650W silnika nie tyle ze względu na przepisy tylko ze względu na nie-najlepszy rower jaki mam chwilowo dostępny. Muszę jeszcze poczekać.

Jariko! Te nowoczesne silniki w piastach pomimo "tylko" 250W mocy dają świetnie radę. Ja mam obecnie stary silnik 235W 24V w układzie "mid-drive" i jak miałem jazdę próbną na silniku w piaście to byłem zdumiony ile 250W potrafi. Więc tym lepiej dla Ciebie że Ci fabryka tego nie zmontowała, bo przyblokowaliby Ci to systemem PAS do 25 km/h i musiałbyś pedałować. Nie ma to jednak jak rower który "sam drze do przodu".

Neverhood

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 678
  • Erotoman-gawędziarz
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #373 dnia: Września 14, 2010, 02:42:13 am »
W ramach wrodzonej złośliwości zadam pytanie. Czy rower elektryczny
-z wspomaganiem pedałowania, wspomaganie jest tylko podczas pedałowania
-z ograniczeniem mocy, prędkości
- mający manetkę gazu( w celu regulowania bieżącego wspomagania)
jest w Holandii już motorowerem?
Czyli ten ten rower elektryczny (który jest jeszcze rowerem) dostaje manetkę ,którą można jedynie jeszcze bardziej ograniczyć wspomaganie silnika. 2 kagańce na jednym silniku. Zwykle w prostych regulatorach na sztywno są ustawione tryby np. pełna moc, częściowe wspomaganie. A ja chcę zastąpić to płynną regulacją.
E tam poziome, rower transportowy - to jest to!

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #374 dnia: Września 14, 2010, 10:39:38 am »
Nie, w Holandii taki "tunig" - polegający na dodaniu manetki celem możliwości regulowania samej siły wspomagania - to nie moto-rower. Bo w takim przykładzie wspomaganie będzie wciąż działało do mocy 250W i jest limit tego wspomagania do 25 km/h (i włącza się tylko gdy pedałujesz). To jest zatem cały czas PAS (Pedal Assist System) czy Pedelec (Pedelc to chyba nazwa niemiecka). Ująłem to tak strasznie "formalnie". W Holandii manetkę gazu (czyli inny schemat - bo to już jazda "bez pedałowania") rejestruje się już w sklepie. U nas trzeba (trzeba nie trzeba - skoro Policjanci nie kontrolują) zrobić to samemu. Albo w Polsce po prostu mieć elektryczny rower z manetką gazu nie szaleć i obędzie się bez rejestracji.

W USA Crystalyte sprzedając np. silniki 1,2 kW do rowerów (z manetkami gazu) wyraźnie informuje żeby przestrzegać stanowych ograniczeń prędkości i że to od moto-rowerzysty zależy czy sobie napyta problemu z amerykańską Policją. I w USA traktują takich e-moto-rowerzystów jako "green ecological power". Ale znajdziesz mnóstwo rowerów z silnikami o mocy ponad 5 kW rozpędzających się do 100 km/h. I nie widziałem żeby to rejestrowali. Po prostu - nie ma nikogo na drodze - pełen gaz i satysfakcja z posiadania niesamowitej mocy i przyspieszeń. Rowerzystów w USA jest "ileś tam" ale przeważnie jeżdżą oni po drodze razem z samochodami i wtedy umieszcza się znaki:



W Holandii drogi są wąskie ale ścieżki rowerowe dzięki temu przeważnie (nie zawsze) biegną oddzielnie - np. są oddzielone pasem zieleni lub kostką chodnikową, są (przeważnie) pomalowane na różowo i rowerzysta przeważnie nie dzieli drogi z samochodami:



Jeśli droga dla rowerów biegnie po drodze dla samochodów to kierowcy samochodów mają się pilnować żeby nikomu nie zajeżdżać drogi (np. skręcasz w prawo, nie patrzysz czy coś jedzie po prawej stronie ... a tu nagle ... łuuuuup!!!, urwane lusterko ... i obdarte drzwi ---> bo zapomniałeś że jedziesz tuż obok ścieżki rowerowej - a tam jechał rowerzysta - to taki jaskrawy przykład):



Czyli rowerzyści w Holandii są uprzywilejowani - ale drogi dla samochodów są przez to węższe. W Polsce "samochodziarze" klnęliby na takie rozwiązania. Pilnują też jednak tych rowerzystów w Holandii, bo skoro "tyle im dali" to bardzo dużo ludzi jeździ rowerami i każdy najmniejszy błąd mógłby kosztować coraz więcej wypadków. Daj ludziom silniki do rowerów bez obowiązku ubezpieczenia, bez rejestracji (np. tuning elektryka a'la Ameryka i 100 km/h rowerem). Dlatego np. "usuwa się" teraz moto-rowery ze ścieżek rowerowych które pędzą 45 km/h i każe się im jeździć z samochodami:





Pierwszy przypadek jest raczej rzadki (czyli usuwanie moto-rowerów o prędkości 25 km/h). "Brommen" - to jeżdżenie motorowerem (45 km/h), "snorren" - czyli jeżdżenie moto-rowerem ze słabym silnikiem (25 km/h). To jest jakiś postęp. Bo - nie ma bata - młodzi tuningują skutery i np. pruje Ci młodzian 70 km/h skuterem po ścieżce rowerowej. Stwarza zagrożenie. Nie oszukujmy się. Foto-radary są dopiero na drogach samochodowych - czyli musieliby instalować foto-radary na ścieżkach rowerowych. To by zbyt wiele kosztowało. Więc "wyprasza się" teraz motorowery 45 km/h z powrotem na ulicę. A młodzi są cwani. Nawet jak jest fotoradar to np. jedną nogą, butem zasłaniają tablice rejestracyjne przy fotoradarach i śmigają po wioskach 70-80 km/h. A za takie wykroczenie (przekroczenie dozwolonej prędkości o 10-20 km/h) mandacik coś 160 EUR - tylko fotoradar sobie z tym nie poradzi. Tak samo jest w Holandii problem z parkingami dla rowerów przy stacjach kolejowych. Te parkingi są zapchane, bo ludzie zbyt długo trzymają swe rowery (albo pojadą na 2 tygodniowe wakacje i zostawią rower na parkingu kolejowym):



Montują teraz czujniki czasowe. Dali zbyt wiele i muszą teraz jakoś to kontrolować, bo się bałagan zrobił. Za długo parkujesz - płacisz opłatę parkingową. Piszą o tym w holenderskich gazetach - bo to faktycznie problem: http://forum.poziome.pl/index.php?topic=639.0

A teraz jesteśmy w Polsce A. W mieście masz już ścieżki rowerowe. Ale poza miastem to rzadkość - wtedy jedziesz z samochodami, motocyklami, ciężarówkami po jednej jezdni (nie mam na myśli wcale autostrady). Jeśli jest tak jak mówią ludzie, że gliniarze w Polsce nie czepiają się elektryków poza miastem to ja bym dywagacje odsunął na bok. Ale jak zrobisz popłoch w mieście na ścieżce rowerowej to może słusznie się gliniarz przyczepić "co tam ciekawego zamontowałeś". Mi chodziło o to żeby wyeliminować dwuznaczne sytuacje - np. jakiś gliniarz w Polsce będzie miał "gorszy" dzień to i paragraf znajdzie na ten rower elektryczny i wlepi mi mandat.

Chciałem też podkreślić że ---> jeśli nie ma "sztuczek-kruczek" w postępowaniu polskich ubezpieczalni to moto-rower SAM można ubezpieczyć od kradzieży i zostawiać zapięty na ulicy (nie taszczyć go wszędzie ze sobą). I odpinana bateria żeby łatwo naładować. Już pisałem że holenderskie ubezpieczalnie ubezpieczają od kradzieży z ulicy też zwykłe rowery (bez silników).