Autor Wątek: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.  (Przeczytany 350359 razy)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #240 dnia: Czerwca 09, 2010, 04:35:07 pm »
Opcjonalna elektryfikacja velomobila z Holandii:

http://link.marktplaats.nl/353509117

TŁUMACZENIE


Chcesz pokonywać długie dystanse swoim velomobilem Mango i chciałbyś mieć wspomaganie przy pedałowaniu? Możemy zamontować pod siedziskiem kompletny napęd: sterownik, silnik elektryczny, wolnobieg, manetka na kierownicy, 24V 10 Ah Litowe aku i dostarczamy ładowarkę. Zasięg na silniku elektrycznym wynosi co najmniej 30 km, możliwe naładowanie baterii w 2 godziny. Ewentualnie na zapytanie montujemy również dla innych rowerów poziomych. Cena 1150 EUR bez VAT.

KONIEC TŁUMACZENIA







Velomobil Mango wygląda tak:

« Ostatnia zmiana: Czerwca 09, 2010, 04:40:18 pm wysłana przez Maciej Długosz »

PrzemO

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 319
  • Never talking just keeps walking...
    • Sporty alternatywne
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #241 dnia: Czerwca 09, 2010, 04:44:26 pm »
...
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę że Kowalski kupiłby rower poziomy ale z udogodnieniami.
...
Kowalski pod górkę chętnie odpaliłby silnik elektryczny.
...
 Mam tłumaczyć co znaczy "oczy się błyszczą"?
...
Dużo Kowalskich czyta te posty i orientuje się że można.

Masz jakieś rzetelne badania potwierdzające twoje tezy odnośnie Kowalskich? Czy ciągniesz z palca?

I wytłumacz te błyszczące oczy - bo może są tylko mokre...od łez (ze śmiechu)....
Przerwa

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #242 dnia: Czerwca 09, 2010, 04:48:40 pm »
...
Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę że Kowalski kupiłby rower poziomy ale z udogodnieniami.
...
Kowalski pod górkę chętnie odpaliłby silnik elektryczny.
...
 Mam tłumaczyć co znaczy "oczy się błyszczą"?
...
Dużo Kowalskich czyta te posty i orientuje się że można.

Masz jakieś rzetelne badania potwierdzające twoje tezy odnośnie Kowalskich? Czy ciągniesz z palca?

I wytłumacz te błyszczące oczy - bo może są tylko mokre...od łez (ze śmiechu)....

Może wzrok myli ale np. w tym miesiącu mieliśmy na raz 22 użytkowników. To tak przynajmniej 2 Kowalskich.

Błyszczące oczy - nigdy nie miałeś "błysku w oku"? To nie zrozumiesz.

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #243 dnia: Czerwca 09, 2010, 04:50:22 pm »

Masz jakieś rzetelne badania potwierdzające twoje tezy odnośnie Kowalskich? Czy ciągniesz z palca?

I wytłumacz te błyszczące oczy - bo może są tylko mokre...od łez (ze śmiechu)....

  Oczy mogą być mokre od przećpania, a tezy odnośnie Kowalskich są raczej brane "z głowy czyli z niczego"
  Zresztą ja Maciejowi nie wróg- wiara góry przenosi- niech pokaże na co Go stać, a my będziemy bić brawa albo będziemy rechotać z niego - albo wóz albo przewóz ;D
Sławek

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #244 dnia: Czerwca 09, 2010, 05:10:41 pm »
I wytłumacz te błyszczące oczy - bo może są tylko mokre...od łez (ze śmiechu)....

  Oczy mogą być mokre od przećpania [...]

No tak. Od śmiechu do łez. Albo od przećpania. To zależy z kim się zadajecie.

Masz jakieś rzetelne badania potwierdzające twoje tezy odnośnie Kowalskich? Czy ciągniesz z palca?
[...]a tezy odnośnie Kowalskich są raczej brane "z głowy czyli z niczego"

Tezy odnośnie Kowalskich - przedstawiłem w wątku "Co myśli Kowalski o rowerach poziomych [jedząc kotleta]". Są to wypowiedzi ludzi z grupy dyskusyjnej pl.rec.rowery z założonego tam wątku pt. "Rower poziomy w codziennej jeździe".

Trafiłem też na stronę http://erower.prv.pl/ gdzie było napisane dokładnie tak jak podchodzi do tego tematu Kowalski. Czyli wpierw były trafne uwagi, analiza. Ale ten człowiek - czyli Pan Romulad Szylhabel nie był bierny - skonstruował coś, co rozwiązało problem "niepraktycznego roweru". Nie jeden człowiek chętnie chciałby jeździć rowerem ale ulepszonym, zmodernizowanym do tego stopnia żeby rower "zachęcał" do siebie. Mnie nie pociąga ani wiatr ani deszcz, ani niewygodna pozycja ani brak wspomagania. To są rzeczy które obecnie łatwo poprawić wyeliminować. W dobie handlu globalnego i łatwego dostępu do części/ akcesoriów nie są wygórowane mniemania ani oczekiwania. Bo takie rowery da się produkować. Ale w pierwszej kolejności trzeba się zastanowić co jest ważne, co jest mniej ważne, a co jest nieistotne.

Poza tym słucham uważnie ludzi i ciekawi mnie dlaczego nie jeżdżą rowerami. No i wnioski płyną. Mam kolegów którzy nie mają czasu "wlec się" rowerem. 45 km/h w przypadku roweru elektrycznego to byłaby już dobra "baza" żeby zacząć przekonywanie. Tzn. dużo też zależy od tego czy masz zdolność wysuwania trafnych wniosków na podstawie otrzymanych informacji.

Ja jeździłem dzień w dzień tradycyjnym ROWEREM bez wspomagania elektrycznego np. 14 km w jedną stronę do pracy w Polsce (w sumie 6000 km). Trochę też turystycznie. Potem jeździłem 23 km w jedna stronę do pracy w Holandii (też tradycyjnym ROWEREM bez wspomagania elektrycznego), w sumie 5000 km. Potem przesiadłem się na rower poziomy (zarówno do pracy jak i turystycznie) i w sumie zrobiłem 4000 km Flevo-Racerem. Rower poziomy ulepszyłem, bo nie chciałem moknąć. Ale dwukołowiec nie za bardzo się nadaje do modernizacji. Rower poziomy strzeliłem w kąt.

Teraz mieszkam w holenderskim mieście - mam pracę "pod nosem", nie mam roweru poziomego, jeżdżę "tradycyjnym" rowerem Z WSPOMAGANIEM ELEKTRYCZNYM (już przejechałem 3500 km) i dostrzegam też inne ważne aspekty roweru. Rozumiem że rower poziomy wcale nie musi być ekstremalny, ekstremalnie niski, ekstremalnie szybki, ekstremalnie szpanerski, powinno dawać się nie niego wygodnie wsiadać bez kucania/gimnastykowania, może mieć w opcji wspomaganie. W Holandii nie ma górek więc to można zostawić "do wyboru", choć na długie dystans lepiej byłoby mieć silnik elektryczny.

Jeśli rower nie jest praktyczny to ludzie nie mają chęci zwrócić na niego uwagę. A ja nie chcę żeby to było "tylko dziwactwo".

BTW - zacznijcie MpAlternatywa i Sławek naprawdę słuchać co mówią zwykli ludzie, a nie interesujcie się tylko profesjonalnym marketingiem który kamyk zawinięty w sreberko nazywa "cukierkiem". Od takich cukierków to zęby można połamać. Tzn. macie wolność, możecie wciskać ludziom co tylko chcecie ale nie dziwcie się że Kowalski który ma trochę rozumu przychodzi, patrzy, stwierdza oczywiste fakty, zadaje niewygodne pytania. Możecie oczywiście próbować uspokajać jego obawy usadawiając go w wygodnym foteliku. Może da się w ten sposób "uluać". Ja bym jednak tak nisko ludzi nie cenił - zwykli ludzie TEŻ umieją TRAFNIE oceniać rzeczy.

Zrozumiałem coś. Szozda nie będzie zadawał Wam pytań - bo on tylko chce pedałować. I to tak szybko jak się da. Chyba obraliście sobie niewłaściwy "target". Kowalski to nie to samo co Szozda.

Jest jeszcze jedno rozwiązanie - zacznijcie organizować zawody rowerów poziomych to się ludzie bezkrytycznie napalą. Bo wpływu na to ile się rodzi kolarzy w Polsce to raczej chyba nie macie? To trzeba "wyszkolić" ludzi na kolarzy. Zawsze jest rozwiązanie.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 10, 2010, 07:19:52 am wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #245 dnia: Czerwca 09, 2010, 07:22:07 pm »
Aha - nie dawajcie Kowalskiemu zbyt silnego pojazdu elektrycznego, bo skończy tak:

http://www.youtube.com/watch?v=9o15EALghp0

kapitanwasyl

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 368
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #246 dnia: Czerwca 09, 2010, 07:40:02 pm »
Maciek , ale Ty to masz zdrowie       do tej klawiatury    :o ;D
I tak w koło  Macieju ...

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #247 dnia: Czerwca 09, 2010, 07:45:36 pm »
Maciek , ale Ty to masz zdrowie       do tej klawiatury    :o ;D

Inspirują mnie fakty. Rowery poziome to bardzo ciekawy temat ale są w tym temacie "miny". Nie ma to jak "przelać myśli na papier" albo "wystukać na klawiaturze". Wtedy trafi się jakiś saper. Czasem coś wybuchnie!

Jakub S.

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 811
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #248 dnia: Czerwca 09, 2010, 08:22:14 pm »
Maciek , ale Ty to masz zdrowie       do tej klawiatury    :o ;D

Jak to mówią, "papier wszystko zniesie" ;)
Jakub Sałata

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #249 dnia: Czerwca 09, 2010, 08:25:36 pm »
Maciek , ale Ty to masz zdrowie       do tej klawiatury    :o ;D

Jak to mówią, "papier wszystko zniesie" ;)

Jasne.

BTW - Saurus Ty też dajesz popalić ale jak to mówią, "papier wszystko zniesie". Napisałeś na pl.rec.rowery aż w pięty poszło (i od  tamtego dnia jeżdżę szybciej):

Cytat Saurus'a:
Pieprzysz jak potłuczony. Jedź sobie na jakich kołach chcesz ale nie wysnuwaj skomplikowanych i bzdurnych teorii w swoim pseudonaukowym bełkocie. A zysk 20-25% na prędkości średniej po dodaniu zwykłej owiewki włóż między bajki.
Koniec cytatu Saurus'a
« Ostatnia zmiana: Czerwca 10, 2010, 07:46:05 am wysłana przez Maciej Długosz »

Rumcajs

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #250 dnia: Czerwca 10, 2010, 10:41:48 am »
Tak sobie przeglądam to forum, śledzę co ciekawsze dla mnie tematy - i powiem Wam, że wnioski mam raczej smutnawe.. Każdy ma prawo do własnego zdania, i do wyciągania wniosków na podstawie własnych doświadczeń. Jeśli broni swojego zdania nie przekraczając przy tym granic dyskusji - wszystko jest w porządku, ale z niezrozumiałych dla mnie powodów ten wątek (i wiele innych na tym forum) momentami zachacza o kłótnię, a to raczej nie sprzyja twórczemu rozwojowi. Nawet jeśli ktoś jest tylko teoretykiem - ma on swoje miejsce tak jak np. mój nauczyciel zawodu - nauczał nas dobrze, ale samemu nie potrafił nic zrobić.. I co z tego że nie potrafił? Za to wielu młodych ludzi czegoś nauczył, a z perspektywy lat widzę, że nauczał dobrze - więc chyba tacy ludzie są potrzebni..
Co z tego, że ktoś z uporem broni swojego zdania, które dla mnie jest błędne? Ma do tego prawo, i MUSZĘ to prawo uszanować! Odwracając sytuację - narzekacie, że szarzy ludzie patrzą na Was z politowaniem, a jednak robicie "te swoje śmieszne i nikomu niepotrzebne konstrukcje", i co więcej - używacie ich na codzień.. Nie widzicie sprzeczności w rozumowaniu??!!..
Dla mnie, na ten przykład, konstrukcje typu Pyton są chorym wynalazkiem (aż mnie mdli na widok osi skrętu roweru wymuszającej zginanie w bodrach podczas skręcania), tak samo jak wiele innych konstrukcji - ale NIE MAM PRAWA krytykować innych, bo skoro im takie rozwiązania pasują to wszystko w porządku. Co najwyżej nie będę jeździł na czymś takim, i tu moje prawa się kończą. Z drugiej strony trajka też ma swoje wady, ale je akceptuję i toleruję - byłoby mi co najmniej przykro, gdyby ktoś wywyższał swojego LowRacera, a już zdeko by mnie wkurzył, gdyby nazwał mnie ...... dlatego, że jeżdżę innym rowerem niż on - i w tym momencie pryska czar wspólnoty zainteresowań..

Nawet jeśli ktoś myli się w swoich założeniach - najlepiej i najłatwiej jest pozwolić mu na to, bo samo życie zweryfikuje i poprawi wszystkie błędy. Nie wiem po ile macie lat, ale np. mój syn - gdy miał bodaj 3 latka - koniecznie chciał wyjść w upalny dzień na spacer w kaloszach :) . Żadne argumenty do niego nie trafiały do tego stopia, że gdy żona chciała założyć mu sandałki - był wielki płacz i histeria. Skończyło się tak, że wyszedłem z nim na spacer pozwalając mu założyć owe nieszczęsne kalosze - po 3 minutach stwierdził, że jednak sandałki będą bardziej odpowiednie. Od tej pory wiedział, że kalosze nie są uniwersalnym obuwiem - wyciągnął wnioski, i zyskał doświadczenie ;) .

Nie atakuję i nie bronię nikogo, ale wiem jedno - skoro w tworzonym przez nas światku rowerowym nie ma wzajemnego zrozumienia i tolerancji - nie dziwmy się brakiem tych cech wśród szarych ludzi względem nas..

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #251 dnia: Czerwca 10, 2010, 05:42:14 pm »
Tak sobie przeglądam to forum, śledzę co ciekawsze dla mnie tematy - i powiem Wam, że wnioski mam raczej smutnawe.. Każdy ma prawo do własnego zdania, i do wyciągania wniosków na podstawie własnych doświadczeń. Jeśli broni swojego zdania nie przekraczając przy tym granic dyskusji - wszystko jest w porządku, ale z niezrozumiałych dla mnie powodów ten wątek (i wiele innych na tym forum) momentami zachacza o kłótnię, a to raczej nie sprzyja twórczemu rozwojowi.

Zaczyna się od tego że "idea" jest atakowana. Niektórym nie pasuje np. idea elektryfikacji roweru to się kłócą (MpAlternatywa). Ma rację - taki rower bez silnika elektrycznego jest tańszy i prostszy. Ja wolę jednak elektryfikację, bo mam już rower elektryczny. I nie jest to takie skomplikowane. Mi nie pasuje stosowanie rozwiązań które ewidentnie można zrobić prościej - więc się kłócę z tymi co komplikują (Saurus). Niektórym chodzi o widoczne rezultaty (Sławek) więc mi wytyka że nic nie osiągnąłem. Ma rację. Różnica zdań zawsze oznacza konflikt. Mniejszy lub większy. I tak każdy wybierze co mu pasuje. Ale w kłótniach padają też argumenty. To chyba istotniejsze niż emocje. Ale emocje też są. Zależy na czym skupisz uwagę.

Rumcajs

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #252 dnia: Czerwca 10, 2010, 09:32:04 pm »
Może i tak, ale z racji mojego nastawienia do otaczającej mnie rzeczywistości jestem zwolennikiem jak najwierniejszego nazewnictwa. Otóż - rower to pojazd napędzany siłą mięśni ludzkich, natomiast jest jeszcze takie słowo jak motorower, które oznacza rower z motorem. Definicja nie mówi nic o rodzaju owego motoru, ale w czasach gdy to słowo (motorower) powstało motor był odpowiednikiem silnika spalinowego (najpopularniejszym motorowerem były pierwsze "Komarki" wyposażone w pedały - służyły one do odpalenia maszyny, a gdy zabrakło paliwa - można było, bez żadnych przeróbek - jechać dalej pedałując jak na zwykłym rowerze).

Żeby uniknąć rozbieżności - proponowałbym używać słów zgodnie z ich przeznaczeniem, a wtedy połowa powodów do sprzeczki po prostu zniknie!

1 - rower          -> człowiek
2 - motorower    -> 1 + silnik spalinowy
3 - e-rower       -> 1 + silnik elektryczny

Kwestią sporną pozostanie sposób wykorzystania silnika (do wspomagania czy jako podstawy napędu), ale to już temat na inną bajkę (podejrzewam, że w dużym stopniu zależy on od silnika - słaby mocą i lekki wagą będzie używany jako wspomagający; mocny mocą :P będzie raczej podstawą, która wymusi masywniejszą ramę - a to z kolei pozwoli na montaż oświetlenia czy jakiejś kasty, czyli - mamy małe, własnoręcznie zrobione autko :D )

Jak n.p. takie:







Czy takie:







Pozdrawiam.

PrzemO

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 319
  • Never talking just keeps walking...
    • Sporty alternatywne
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #253 dnia: Czerwca 11, 2010, 12:32:38 am »

Zaczyna się od tego że "idea" jest atakowana. Niektórym nie pasuje np. idea elektryfikacji roweru to się kłócą (MpAlternatywa). Ma rację - taki rower bez silnika elektrycznego jest tańszy i prostszy.

Po pierwsze, nie kłócą, tylko żywo dyskutują :)
Po drugie, idea elektryfikacji roweru sama w sobie mi pasuje, nawet bardzo (w końcu każdy dąży do zwiększania wygody podróżowania - stąd m.in. przesiadka z pionowca na poziomkę). Nie pasuje mi to, że domagasz się ode mnie wprowadzenia takiej opcji handlowej - erower - w momencie, gdy rynek poziomek w Polsce w żaden sposób nie wykazuje tendencji do takich rozwiązań (pomijając kwestie łamania ustaleń współpracy z producentem). Ma być bo ty tak chcesz. Według mnie - z poziomych doświadczeń handlowych - wprowadzenie opcji eroweru dodatkowo skomplikuje i tak już trudną sprzedaż. Teraz. Nie wiem co będzie za lat kilka, ale nie wykluczam eroweru jako beee.
Moje negatywne nastawienie nie bierze się z lenistwa - bo nie umiem i nie chcę się nauczyć. Ja na tę chwilę nie widzę takiej potrzeby. Będzie potrzeba, nauczę się eroweru. Metodą małych kroczków.
Po trzecie - skoro jesteś takim pasjonatem elektryfikacji rowerów (generalnie), to czemu nie zaczniesz tego robić zawodowo w Polsce, albo w Holandii? Poznasz rynek od środka, nabierzesz doświadczeń, nazbierasz kontaktów, kasiorka (oby) się uciułała na nowe ambitne projekty.

Według ciebie jest nisza (uważasz, że są na to chętni a nie ma opcji), wypełnij ją....

Po czwarte - myślę, że jednak zbyt optymistycznie marzysz w temacie. Że ta elektryfikacja taka superaśna do końca nie jest, że nie jest tym super dodatkiem napędzającym klientów. Ludzie, mając do dyspozycji elektryczne wózki, np:
 
ciągle jednak chodzą pieszo (a ma i wysoko umieszczone siedzisko, i wygodną pozycję siedzącą, i światełka, i kierunkowskazy, i silnik elektryczny na aku, i wytrzymałe aluminiowe felgi, i zderzak, i może być dofinansowany przez PFRON, i jest wąski, i czerwony, i nawet nie jest rowerem....)
« Ostatnia zmiana: Czerwca 11, 2010, 08:40:26 am wysłana przez mpalternatywa »
Przerwa

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #254 dnia: Czerwca 11, 2010, 06:08:09 pm »
Po trzecie - skoro jesteś takim pasjonatem elektryfikacji rowerów (generalnie), to czemu nie zaczniesz tego robić zawodowo w Polsce, albo w Holandii? Poznasz rynek od środka, nabierzesz doświadczeń, nazbierasz kontaktów, kasiorka (oby) się uciułała na nowe ambitne projekty.

Według ciebie jest nisza (uważasz, że są na to chętni a nie ma opcji), wypełnij ją....

W tej całej elektryfikacji liczą się baterie. Tzn. ich cena. Szukam najtańszych rozwiązań. I wygląda na to że "laptopowe ogniwa" łączone w baterie to najtańsze rozwiązanie. Tylko tam wchodzi strasznie dużo ogniw i mi to pachnie ryzykiem szybkiego zużywania się całej baterii gdy padnie jedno, dwa ogniwa. Wiem z doświadczenia że zostawienie baterii w nieużywanym urządzeniu przez zbyt długi czas powoduje zazwyczaj padnięcie kompletnie jednej baterii. Albo dwóch. To teraz wyobrażam sobie że ktoś nie naładuje baterii swojego e-roweru przez zbyt długi czas, padnie tylko jedno najsłabsze ogniwo (lub dwa) i cała bateria straci na parametrach. I pretensje. Tak samo kiepskie osiągi gdy jest zimno (trzeba owinąć nawet "głupim" kocem czy coś w tym stylu). Czytam na ten temat w Internecie i wysuwam powoli wnioski. Kowalski nie kupi tylko elektryfikacji - no chyba że będzie tania elektryfikacja (akumulatory kwasowe??). Bardziej interesuje mnie stworzyć/skomercjalizować kompletny produkt umożliwiający eleganckie i tanie przemieszczanie się (niekoniecznie szybkie - wystarczy 45 km/h).

Po czwarte - myślę, że jednak zbyt optymistycznie marzysz w temacie. Że ta elektryfikacja taka superaśna do końca nie jest, że nie jest tym super dodatkiem napędzającym klientów. Ludzie, mając do dyspozycji elektryczne wózki, np:
 
ciągle jednak chodzą pieszo (a ma i wysoko umieszczone siedzisko, i wygodną pozycję siedzącą, i światełka, i kierunkowskazy, i silnik elektryczny na aku, i wytrzymałe aluminiowe felgi, i zderzak, i może być dofinansowany przez PFRON, i jest wąski, i czerwony, i nawet nie jest rowerem....)

MpAlternatywa!

W Holandii ludzie "wstydu nie mają". Już pisałem że w Holandii ludzie sami spawają ramy, nawet jak konstrukcja "nie jest idealna" to i tak sprzedają. Nawet gorzej - komercjalizują. Ludzie w Polsce to wstydliwi ludzie. I dlatego ucieka się w "nie-próbowanie-niczego-nowego". Bo jeszcze cię wyśmieją. Starsi ludzie w Holandii (i niekoniecznie inwalidzi) jeżdżą takimi wyżej przedstawionymi wózkami nawet na zakupy:







W Polsce ludzie się wstydzą "co ludzie powiedzą", choć chętnie by tak naprawdę skorzystali. Trzeba dodać ludziom odwagi jeśli mają spróbować czegoś nowego żeby nie bali się reakcji otoczenia. Ludzie (z otoczenia) na widok czegoś nowego/ nietypowego parskają śmiechem, wytykają palcem, głośno mówią, czasem wyzywają. To wymaga trochę autentycznego entuzjazmu ze strony sprzedającego oraz umiejętność dostrzegania praktycznych walorów i pokazywania ich klientowi żeby przestał myśleć o tym jak ludzie zareagują. Ważne jest to co się zyska - a nie to co ludzie powiedzą/ jak zareagują. U nas mało jest entuzjastycznych ludzi słuchających ludzi i odpowiadających na ich potrzeby/pytania więc uprawia się marketingową sztampową gadkę-szmatkę. "Wózek". "Można dostać dofinansowanie z PFRON". "7549 zł". "Do widzenia".

W Polsce ludzie oceniają rzeczy po pozorach. Czyli jak coś się nie spodoba wizualnie to nie chcą spróbować, bo wiedzą że będą się z nich śmiać inni ludzie oceniający po pozorach. I brak pewności siebie, brak odporności na reakcje otoczenia/ przesadna wrażliwość powstrzymuje ludzi przed zakupem. Trzeba wpierw uświadomić ludziom że otoczenie nie jest tolerancyjne i jak sobie z tym radzić (nie przejmować się).
« Ostatnia zmiana: Czerwca 28, 2010, 04:12:43 pm wysłana przez Maciej Długosz »