Napisane trochę w oldschoolowy sposób - ale nadal bardzo dużo trafnych uwag:
niestety sporo błędów i opisy zupełnie nieprzydatne w obecnych czasach -a szczególnie nieprzydatne do poziomek...
artykuł opisuje z wieloma błędami i bezsensownymi rozwiązaniami niesprawdzone praktycznie sposoby elektryfikacji roweru dostępne w latach 60-tych ubiegłego wieku w stylu "pionier potrafi"
proponowane rozwiązania są bardzo ciężkie, bardzo się grzeją ,marnują masę prądu -i będą bardzo awaryjne...
czasy się mocno zmieniły i obecnie wszelkie regulacje prędkości realizuje się elektronicznie -elektronika znacznie potaniała... to co było niemożliwe 40 lat temu -teraz jest tańsze i lepsze...
zastosowanie prądnic samochodowych jako silników do roweru -kiedyś -z braku na polskim rynku innych możliwości było nie tyle dobrym -co jedynym dostępnym rozwiązaniem.
regulacja prędkości poprzez przełączanie konfiguracji uzwojeń i akumulatorów -robiona pod obciążeniem to błyskawiczne zużycie styczników itp. a proponowane oporniki -to marnowanie masy energi -i grzać będą jak lutownica....
proponowanie aku samochodowych jako "najlepszego źródła zasilania" to kompletne nieporozumienie -aku samochodowe nie nadaje się do pracy cyklicznej i do głębokiego rozładowania... po kilku jazdach rowerem elektrycznym takie aku po prostu padnie -straci pojemność. aku rozruchowe dobre jest tylko do samochodów -do rozruchu właśnie...
wspomniany tekst można potraktować jedynie jako "ciekawostkę historyczną" -i przykład -jak robić nie należy...