Coraz bardziej zaczynam Cię lubić Bulablo?
Wczoraj (po ripoście Lecha łysego) w firmie w tym temacie dyskusja się odbyła.
I z młodymi i ze starym Rychem (72) po 4 udarach.
Ponieważ ja jestem do Rycha wiekowo zbliżony, więc szybko do porozumienia doszliśmy,
że we współczesnej męskiej części narodu polskiego (przynajmniej tej "poziomej") duch sportowy wymarł.
Za czasów naszej młodości chęć rywalizacji i wygrywania była tak naturalna jak oddychanie.
Naturalną rzeczą było i nadal jest, że ja - jako ten polski pionier i twórca poziomów-
o ich wyższości nad pionami ABSOLUTNIE PRZEKONANYM będąc, na każdym kroku chciałem
i to czyniłem, wyższość poziomów nad pionami udowadniając.
Podobnie czyniła też większość ówczesnych polskich zapaleńców poziomych.
(Ta wściekła chęć wygrywania sprawiła min., że Sweet Surprise zbudowałem i na III europejskich mistrzostwach HPV w 88 m d...ę najlepszej wtedy drużynie Europy (a może i świata) wynikiem 94,8 km/h złoiłem).
Mój bratanek (26) podczas dyskusji w obronie forumowych wyczynowców stanął twierdząc,
że widocznie ludzie chcą jazdą się rozkoszować i nie koniecznie w maratonach startować by wygrywać.
Ale też dodał, że gdy ktoś CHCE SIĘ SPRAWDZIĆ i trasę 400 czy 500 km od jednego strzału popełnić, to może to zrobić bez czekania na terminy, przez organizatorów takich maratonów wymyślane.
No i tu do konsensusu doszliśmy, że ok. trasy można klepać.
Ale ze zorganizowanymi, pół sportowymi startami podobnie jest lub być powinno jak w innych dyscyplinach sportowych.
Trudno chyba wyobrazić sobie boksera czy zawodnika MMA, że wychodzi na ring dla przyjemności,
bez chęci zwycięstwa i z myślą że zbierze łomot.
Startując w jakichkolwiek zawodach, przeważnie każdy sportowiec chce wygrać.
Podobnie (tak myślę) ze startami w różnych maratonach rowerowych być powinno.
I jeśli w starciach z klasykami polskie poziomy nie wygrywają, to znaczy, że coś nie trybi.
I nad tym faktem zastanowić się można.
Aby jednak to polskich poziomów przegrywanie uwiecznić,
to kolejne zwrotki do "Poziomowych wieści" dopisałem.
Rychu po dyskusji namówił mnie abym je umieścił.
Ktoś przy lekach wciąż coś grzebie,
a ostatnio zboków zgraja,
wyczynowcy na poziomach
potracili jaja.
Ref. Hej, ha! Kolejkę nalej...
Orły jeżdżą, trasy klepią
swe wyczyny wychwalają,
ale w starciach z klasykami
baty obrywają.
Hej, ha!..
14.09.2020
Pisząc o grzebaniu w lekach, do słynnej wypowiedzi RPD nawiązałem, w której on twierdził,
że ludzie z LGBT związani chcą polskim dzieciom (z nienormatywnych rodzin itp.) lekami płeć zmieniać. Szacun dla tego pana.
Rozumiem to tak, że gdy chłopiec kilka tabletek łyknie to mu j..a odpadną i cienkim głosem mówić zacznie.
Niewykluczone też, że wredna komuna - władzę ukochanemu kościołowi i najukochańszej Solidarności przekazując - już wtedy przy różnych lekach pomajstrowała, a to w połączeniu z intensywnym uklęczaniem pewną część męskiej populacji jaj pozbawiło.
p.s. Tu info dla Goldena.
Rafale?
Złota ze względów polityczno-prestiżowych na tych mistrzostwach w 88 nie dostałem
i na 4 te miejsce wcześniejsze wyniki mojego pojazdu wpisano.
Ale ten wynik najlepszy w świat poszedł, sławę mi przynosząc i stosowne miejsce w świecie
HPV dając.
Komisji i sponsorom nie mieściło się w głowach, że pojazd biedaków
(podarte tenisówki, korby na kliny, obręcze i opony turystyczne plus inne prehistoryczne części), napędzany przez gościa, co to nigdy na prawdziwej wyścigówce nie siedział,
wicemistrza olimpijskiego w kolarskim sprincie (z Los Angeles) siedzącego,
w pojeździe za 100tys DM pokonał.