Stare, wietnamskie porzekadło mówi, że tylko winni się tłumaczą.
Jako, że był to okres pełen różnorodnych nieziemskich, religijnych rozważań i tajemnych kontemplacji,
więc spora grupa tu piszących trendowi temu najpewniej ulegając, także teoretycznym rozważaniom oddała się.
Panowie!!!
Po cóż te tłumaczenia i te mistyczne, niemal ezoteryczne rozważania o watach, sratach czy innych kamratach?
Te Wasze tajemne skróty typu CdA, 0,24, szoszony, źpĆ, KfL, granica UCI itd., itp.
mnie np. niewiele mówią i jako praktyk nic prawie z nich nie czaję. (Pewnie dlatego, że z innej epoki pochodzę. Choć Szydziu też ze zdumienia jęknął).
Jak mam wizję, to buduję i sprawdzam czy pojazd jest szybki czy nie.
Teorię tym, co to dwie lewe ręce do roboty mają zostawiam.
A Wam wystarczyło przecież napisać, że nie ścigamy się,
bo ludzi z zacięciem sportowym jest kilku i po prostu nie chce Nam się.
I po sprawie.
W dodatku od 30 lat wiemy (tak się nam wpaja), że jako naród i ludzie jesteśmy wspaniali
i niezwyciężeni i że bardzo wiele, od tego złego, atakującego nas, zepsutego świata
NAM SIĘ PO PROSTU NALEŻY!
Nasze poziomy dodatkowo nas wyróżniają i dowartościowują, a MY z tego korzystać chcemy.
Więc hedonizmowi Naszemu ulegając, w większości Naszej kochamy jeść, pić i biesiadować.
Procesje ze światłami i klaksonami też są o.k.
Oczywiście, aby Nasze EGA dopieścić, przejechanymi kilometrami w NASZYM gronie Miłości Wzajemnej chwalimy się i po cichu RYWALIZUJEMY.
Ale tak kulturalnie i bez zbytniej, sportowej zawziętości.
Panowie!
Postawę Waszą szanuję (czemu wyraz dałem hymn stosowny pisząc), choć nie pochwalam.
Ja poziomy pierwsze tworząc chciałem po prostu jeździć SZYBCIEJ, WYGODNIEJ i BEZPIECZNIEJ.
Szybciej odnosiło się oczywiście do jazdy porównawczej z pionami.
I to mi się udawało.
Obecnie - wciąż jako konstruktora poziomów - boli mnie fakt, że w Polsce tego już nie ma.
Już w 1989 od kilku żon moich kumpli z niemieckiego chóru usłyszałem,
że jak facetowi maleje lub w ogóle ma mało w spodniach, to musi dużo KM (koni mechanicznych)
pod maską swego auta mieć. Stąd dużo siwych łbów za sterami sportowych aut.
Mniemam, że rowerzyści poziomi, od klasycznych i często zakompleksionych auto posiadaczy
mądrzejsi są.
Gdy więc SKS dokuczać zaczyna, to sukcesów pragnąc na lepsze (lżejsze i szybsze) pojazdy
przesiadają się.
Ja przynajmniej tak czynię i aby proces starzenia tudzież spadek sił wyrównać,
lepsze, lżejsze i szybsze pojazdy buduję.
Większość tu piszących, zgodnie ze staropolską tradycją zachodnimi konstrukcjami podnieca się
i takowych zażywa.
Ja wielokrotnie tutaj o ich cudnym wyglądzie pisałem, jednocześnie ich walory jezdne
krytykując.
Jako, że językiem polskim posługuję się i w dodatku polskojęzycznym konstruktorem jestem,
więc (także ze staropolską tradycją) to co piszę lub buduję moi współplemieńcy w d...e mają.
Mam np. w firmie trzy pojazdy (taką Liegewunderwaffe) nieobudowane,
co to przez ambitnych ludzi napędzane pionom zbyt wiele szans nie dadzą.
I wagowo do pionów zbliżone są.
Na prawdziwych kozaków czekają.
(Najpewniej zaraz natalka, co miesięcznym wzdęciom okrężnicy ulegając, pisemnego wypróżnienia dokona, histerycznie wyjąc, że się promuję lub coś w tym guście. Egal).
Jeśli więc jest ktoś, komu Watów ubyło a kilogramów przybyło i mimo tego jeszcze poszaleć pragnie,
to zapraszam.
Jako, że często cel środki uświęca, więc prawdziwym poziomym kozakom obrzydzenie do mnie
proponuję pokonać i do mnie się odezwać.
p.s Pająku z Gdyni.
Tekst zacząłeś od słowa AERO. To część pierwsza nazwy mojej firmy.
Potem "jamniczka" przytoczyłeś.
Jamnik to nazwa moich Jednośladów siedzących, którą przed moim wyjazdem do RFN mnóstwo ludzi się posługiwało.
Po moim tam pobycie z kynologicznego nazewnictwa zrezygnowałem nazwę Chopper promując.
Skąd te wyrazy u Ciebie?
No i jak Wy te Wasze Waty na kilogramy przeliczacie?
Może się czegoś nauczę.