A wydawało mi się, że zwracam uwagę na innych, staram się za innych myśleć i przewidywać a jednak Shit hapens
Wystartowałem spod szlabanu na moim zadupiu bardzo szybko bo wcześniej objechałem cały sznur samochodów a że złośliwy z natury nie jestem (bardzo) to nie chciałem ich spowalniać. Przed następnym skrzyżowaniem dogoniłem samochód który szykował się do skrętu w lewo (nie stał na przejeździe, wyjechał na główną przede mną) i postanowiłem go spokojnie objechać po prawej, wzdłuż krawężnika, bo miejsce było. Słonko ładnie świeciło, sraki darły radośnie dzioba, nóżka podawała i zignorowałem samochód który jechał z przeciwka. Uznałem, że zwolnił by puścić tego lewoskręcającego bo spowalniacz, bo korek samochodów do przejazdu, a on się też szykował do swojego lewoskrętu na zakładkę. Jak się zorientowałem to było za późno. Heble na max, położyłem się, przeszorowałem blatem po progu aż najechał tylnym kołem na korbę i się zatrzymał. Straty u mnie: 3~4cm rany (ale nie pojadę zaszyć) i siniak w miejscu krytycznym, odrapana łydka i łokieć, Straty w sprzęcie - pękło mocowanie tarcz na korbie (ta jedna z 5 łapek), blaty pogięte, pękło drukowane mocowanie lampki (pewnie od najechania) i uchwyt na telefon (nie wiem od czego). Żyję, noga (kostka) cała, dalsze ustalenia co do miejsca krytycznego - wieczorem ale chyba nie będzie źle.
Tak że uważajcie na siebie i nie kombinujcie z wyprzedzaniem (po prawej) lewoskręcających samochodów na skrzyżowaniach.
Korby szkoda FC1055, od IMK P3 ją miałem, mogła sama po piwo chodzić,