Ty zrobisz jak zechcesz... dasz generator -wszyscy będziemy mieć nową wiedzę -jeśli podzielisz się uwagami. nawet jeśli doświadczenia będą negatywne -zawsze to dodatkowa wiedza zweryfikowana praktycznie... a to jest zawsze na plus.
"NIE MA PORAŻEK -SĄ TYLKO DOŚWIADCZENIA -inna rzecz, że niektóre negatywne"
Mosze, jak to jest że Abram Rozenstain chce Ciebie dopuścić do interes? Przecież on ma kupę forsy, a Ty jesteś goły!
Widzisz Icek, to będzie spółka. Abram ma pieniądze, a ja doświadczenie. Za pół roku ja będę miał pieniądze, a on doświadczenie. 
Hahhahahahaahahaha...!!!! Ale się uśmiałem! Tak - właśnie tak to jest. Spotyka się bogaty z doświadczonym i kto robi się bogaty? Hahahhahahaa! Trafnie. Bardzo trafnie.
Dziwię czemu doświadczony z silnikami i aku Wit nie rozkręca interesu z ... aku i ładowarkami. Albo nawet i silnikami. Nie jestem wcale złośliwy to pisząc. Szanuję go za to że wpadł na pomysł żeby zrobić aku do roweru z baterii od laptopów. Nie liczę wcale że takie rzeczy odbywają się po kosztach gdy znajdzie się kupiec - jak ktoś jest doświadczony to czemu nie mógłby zarobić na swojej wiedzy? Dziwne.
Auto elektryczne z 7000 tysiącami baterii od laptopów - brzmi śmiesznie ale wymiata Dodge Viper'a:
http://www.youtube.com/watch?v=pm6gD6r3-cwZnaczna część ludzi bardzo niepoprawnie kojarzy rowery elektryczne. Z tym jest problem. Rower elektryczny na pierwszy rzut oka wydaje się być dla inwalidów. To w takim razie dosyć dużo inwalidów jeździ samochodami. A mamy taki niby zdrowy i ekologiczny i naturalny (bez konserwantów) naród. To jest obłuda.
Ja chciałbym mieć aku które mnie nie zawiedzie. Ale już się przekonałem że chcąc rowerem elektrycznym wyskoczyć poza "limit" aku to się po prostu ... nie da!!! Wolę mieć "back-up" w postaci lekkiego agregatu. I mam w planie rower trójkołowy więc mi taka "przyciężka" hybryda pasuje. Do dwukołowego bolidu już bym się wahał co do zakładania agregatu (nawet lekkiego agregatu o wadze 10kg).
Wolę przejechać wolniej rowerem niż autobusem po mieście. Ale autobus bywa spóźniony w godzinach szczytu. Jestem też w mniejszym ścisku, bez "zapachu potu pasażerów". I czasem ... jednak .... szybciej ... rowerem niż autobus ...gdy jest korek!!!! Rowerem na trasie też jest czasem szybciej. Nie tylko po mieście. Szok. No nie wiem czy mi uwierzycie ale jak jest korek to przejadę rowerem trasę 14 km z Rzeszowa do Trzciany szybciej niż autobus. Nim autobus "wygrzebie się" z centrum to schodzi mu nawet 20 minut. W Rzeszowie "fest" korki są przeważnie w godzinach 15-17. A wtedy też zdarza mi się jeździć rowerem. Aha - porównuję do autobusów MPK. PKS może mnie przegonić, bo rzadziej się zatrzymuje.
Korzystam z doświadczeń Amerykanów w kwestii elektryfikacji rowerów. W Polsce np. pomysły z "hybrydowym napędem" i np. agregatem są nie do pomyślenia. Agregat tak naprawdę jest "w razie "w"" - gdy zabraknie prądu w trasie, bo oczywiście jeszcze taniej wychodzi doładować aku z gniazdka sieciowego gdy tylko jest taka możliwość (gdy np. wiemy że jedziemy prosto do domu albo doładujemy gdzie indziej). Ale chodzi o to żeby rower elektryczny nas nie zawiódł w trasie. Tylko do tego potrzebny jest agregat. Aha - nie wiem dlaczego dla niektórych ludzi ekologiczny prąd płynie z elektrowni węglowych. A z agregatu prąd już jest nie-ekologiczny. Jedno i drugie nie jest ekologiczne. Według mnie ekologiczny prąd jest z odnawialnych źródeł: energia spadku wody, energia wiatru, energia Słońca, biomasa. Ale nie węgiel. No chyba że coś się zmieniło i czegoś nie wiem. Według mnie mamy w Polsce mniej niż 5% energii z odnawialnych (ekologicznych) źródeł energii prądu w gniazdku sieciowym.
Amerykanie też kombinują z akumulatorami - ale przeważnie nie rozdrabniają i nie bawią się jak robimy to my - Polacy. Amerykanie po prostu kupują gotowe aku przez
http://www.pingbattery.com/ albo
http://ecitypower.com/ albo
http://www.cyclone-usa.com/ albo
http://www.cyclone-tw.com/. Jest sporo innych źródeł. Ale przeważnie poza granicami naszego kraju. Amerykanie też muszą "sprowadzać" - nie wszystko mają pod ręką. A jak ktoś nie ma konta walutowego w banku albo nie chce spojrzeć na naklejkę swego komputera (Made in China, Made in Taiwaan) to już nic nie sugeruję.
Amerykanie kupują też przeważnie liczniki zużycia prądu np. Crystalite (dużo istotnych informacji wyciąga się jeżdżąc z takim licznikiem).
Silniki spalinowe w rowerze wedle Was - przejaskrawienia historii.:
Przedstawiony [...] napęd dość oryginalny (agregat np. Hondy) jest mało ekonomiczny. Dochodzi tutaj waga agregatu i silnika elektrycznego. Silniki spalinowe Gnom dawały leprze osiągi: 1,5 l/100 przy prędkości 35 km/h. Gnomy były produkowane w latach 50 ub. wieku.
Zapomniałeś dodać Hansglopke że spalanie Gnoma na poziomie 1,5l było podane dla prędkości 20km/h. Prędkość maksymalna wynosiła 35 km/h ale przy tej maksymalnej prędkości Gnom palił już więcej. Waga agregatu? Agregat Hondy waży 29 lbs = 13,2kg. Są jeszcze lżejsze agregaty - niekoniecznie Hondy. Można spokojnie zejść z wagą agregatu do 10 kg. Dochodzi waga silnika elektrycznego. Zgoda. Tylko musiałbyś być strasznym tłuściochem żeby nie uciągnął Cię silnik elektryczny. Nie wiem - jak ważysz 120 kg to może być problem. Wtedy radzę silnik 250 W z silna redukcją. Albo 500 W silnik i pomykasz.
Silniki spalinowe Gnom dawały leprze osiągi: 1,5 l/100 przy prędkości 35 km/h. Gnomy były produkowane w latach 50 ub. wieku.
Dokładnie.
Saurus przytakujesz Hansglopke. Może jesteście w spółce. Podziwiam solidarność. Jest jednak bardzo niedokładnie. Gnomy były produkowane w latach 50-tych ubiegłego wieku - to się jeszcze zgadza. Ale ten dwusów palił 1,5 l/ 100 km przy prędkości 20 km/h. I smrodził, wydawał hałas, dymił. Tego już nie napisali w Wikipedii. Każdy kto widział dwusuwowego Trabanta, Wartburga, 2-suwowego skutera (również chińskiego), WSK to zwróci na to uwagę (hałas, smród, dym). Poza tym nie wiem czy jesteście jakimiś zapalonymi motocyklistami ale silnik elektryczny tej samej mocy co spalinowiec daje wyraźnie lepsze osiągi. Zasięg to bolączka elektryków. Wtedy warto rozważyć hybrydę. Ale niech spalinowiec chodzi na optymalnych obrotach i niech ładuje aku - taka jest koncepcja. Nie spinamy silnika spalinowego bezpośrednio z napędem. To duża różnica.
Elektryk wymiata nawet Porsche i Ferrari:
http://www.youtube.com/watch?v=8qDZOBQs60wEwentualne zarzuty do powyższego wideo o znacznie niższej masie elektryka w stosunku do spalinowca trzeba by zrównoważyć argumentem ile mocy przypada na kilogram jednym i drugim aucie. Ale rzecz w tym że każdy elektryk ma niemal od razu pełny moment obrotowy - silnik spalinowy musi się dopiero rozkręcić.
Dziękuję historykom za wspomnienia o polskim "Gnomie", który miał mieć niby taką nadzwyczajną dwusuwową, głośną, dymiącą i śmierdzącą wydajność. Nie żyjemy w latach 50-tych ubiegłego wieku. Teraz 4-suw jest bardziej "trendy" niż 2-suw. I tak naprawdę nie chodzi mi tylko o "trendy" ale jest również cichszy, mniej dymi, mniej hałasuje. Są ciekawe historie np. z tym Gnomem ale ja jednak wolałbym żyć "tu i teraz". I wolałbym tak samo zdziałać również coś "tu i teraz". A nie w fantazji. Po co cofać się w czasie gdy są ciche, czterosuwowe tak samo (albo bardziej) wydajne źródła (przetworniki) energii w postaci agregatów?? Nie chciałbym nawet kupić używanego Gnoma w "super stanie za super pieniądze" jeśli ktoś ma schowany w garażu czy piwnicy i czeka teraz na kupca. Nie rozumiem też skąd dla historyków Gnom ma być niby bardziej wydajny niż agregat skoro miał max 0,6KM i palił 1,5l przy prędkości 20km/h. Agregat ma moc co najmniej dwa razy większą (1000W = 1,36KM) i pali 1,8l/ 100 km i daje lepszą dynamikę w układzie z silnikiem elektrycznym niż jakikolwiek silnik spalinowy tej samej mocy. Dziwne to przedstawiacie historycy. I pewnie byliśmy - My Polacy - w latach Gnoma potęgą gospodarczą tego świata. Jak ktoś używa jeszcze Gnoma to przepraszam.