Witam i jednocześnie informuję, że tekst będzie ostry i chamstwa pełen.
Typowego dla mojego pisania zresztą.
Dlatego forumowiczów wrażliwych, religijnych i mojej osobie nieprzychylnych do czytania go NIE ZACHĘCAM!!!
Przyszła wiosna i pomyślałem, że dobrze byłoby zimę VaeMem przejeżdżoną podsumować.
Zalety.
Pojazd spisał się i moje oczekiwania w pełni zaspokoił.
Całą zimę w kurtce jesienno - wiosennej przejeździłem, zimowej podpinki nie montując, tudzież mimo mrozów rękawiczek nie zakładając.
Było ciepło.
Dzięki pełnej od wiatru osłonie mogłem poruszać się dużo, dużo szybciej. (w porywach do 30 tu).
Bardzo pomogło też trzyłopatowe, carbonowe tylne koło z oponą nie zimową.
(Mateusz np.02.02.br 53,1 km/h osiągnął, a 25.03.br. trasę 40km ze średnią prawie 27km/h przejechał.
Myślę, że jak na czas dość chłodny, jego chore kolano, tudzież pudełkowaty kształt polskiego VM, to wyniki są niezłe.)
Żadnej gleby pomimo śliskich nawierzchni nie zaliczyłem.
Deszcze i śniegi sprzyjały na tyle, że żadnej pijaczki (czy garbatej czy też wyprostowanej) do czyszczenia przedniej szyby zatrudniać nie musiałem.
Kolana boleć przestały.
Wady.
Moja zimowa waga (96 do 98), zdziczała (od czasu do czasu) siła, plus waga pojazdu sprawiły, że łańcuch po 860 km wyciągnął się jak kaczy siusiak na wiosnę i trzeba było go wymienić.
Inna sprawa, że był chyba gówniany i na metry w pewnej podkaliskiej firmie (rowery montującej) kupiony.
Tak więc tych, którzy jeździectwo poziome przez cały rok uprawiać pragną i na względzie zdrowie własnych kolan,
tudzież jakiś garaż mają, do zakupu i jazdy VM zachęcam.
Jest super.
Po raz kolejny ośmielę się zaznaczyć, że to konstrukcja moja być nie musi.
p.s. Szczerze łączę się w bólu z bł.LowRiderem nad umierającym forum rozpaczającym.