Ostatnio zaliczyłem swoją pierwszą smycz. Miałem może z 25 na liczniku, którego nie mam, a tu jak mnie coś nie szarpnie...faktycznie przejechałem blisko faceta, może z pół metra, ale, żebym go aż tak wkurzył, żeby mnie miał ręką pociągnąć za plecak (taka była moja pierwsza myśl podczas podróży na asfalt). Na szczęście obróciło mnie na bok i trochę na plecy, a że miałem czipsy i dwa piwa w puszce w plecaku, to trochę odebrały energę uderzenia i wgniecenia zostały tylko na aluminiowych puszkach, aluminiowa rama szosy uratowana, ale obdarłem pedał, szybkozamykacze, kierownicę i lewa owijka do wymiany, no i jeszcze plecak zaliczył dziurę, a ja stłukłem nadgarstek.
Po prawej wielki facet, po lewej nanopiesek, a przez całą ścieżkę mikrosznurek. Ja się podnoszę i nawet nie zorientowałem się, że to ten sznurek mnie zatrzymał, więc do faceta podchodzę i wkurzony pytam czemu mnie tak złośliwie złapał za plecak, a on mi pokazuje postrzępiony kawałek sznurka bez pieska na końcu i mówi, że nie, że to nie tak, że to smycz, ale dopiero jak odjechałem dotarło do mnie, że to faktycznie może być prawda, z tym, że to nie żadna smycz, a zwykły sznurek, no ale jak człowiek w szoku, to nie kontaktuje najlepiej. Przynajmniej piwo z pokancerowanej puszki było jeszcze zimne, więc Zespół Stresu Pourazowego udało się szybko przytłumić. Uprzedzę, że przed incydentem nie spożywałem alkoholu...tylko po
Jakieś dwa tygodnie później znowu miałem incydent ze smyczą...tym razem było już ciemno, jacyś ludzie po prawej, moją ścieżka i krzaki po lewej, no a żeby rowerzysta się nie nudził, to w tych krzakach oczywiście pies i smycz poprzez ścieżkę na kursie zderzeniowym. Okej, może tym razem nie był to sznurek, ale smycz czarna jak ta noc. Wyhamowałem, odetchnąłem, zwróciłem uwagę
Teraz jak widzę właścicieli czworonogów z odblaskową smyczą, to od razu chcę rozdawać medale za wzorową postawę.