Ja nie wiem skąd wy bierzecie takie atalujące i gryzące psy...
Za to wczoraj. Jadę sobie Jagiellońską obładowany zakupkami z marketu. Staję na światłach na czerwonym. Stoję, ale za mną stanęło coś tak dziwnie... Te światła jakoś tak nei bardzo za mną, ale jakoś z boku? Zerkam w lusterko i widzę, że z tyłu na przedłużeniu mojego tyłu nie mam środka samochodu - ale jego prawy bok. Aha - czyli panu kierofczy się spieszy. Czyli jak ruszymy to on zrobi wszystko aby pokazać mniejszość swojego.
MIja chwilka i... Z lewej pojawia się coś, odwracam głowę i okazuje się, że pan kierofcza mimo czerwonego już jedzie i już się wpycha obok mnie z lewej strony. Podjeżdżam zatem do przodu aby wepchnąć się przed niego na chama, co by wiedział, że jest kolejka. Zaglądam do środka i widzę 2 takich starszych po 6x lat, co to prafffko robili z 50 lat temu, jak rowerów na ulicach nie było... I jak tkaim wytłumaczyć, że to co robią jest:
- niezgodne z PoRD
- niebezpieczne dla rowerzysty
?
Kilkaset metrów dalej. Zjechałem na lewy pas za głównym ciągiem jadących samozłomów, przede mną jakieś 100 metrów do przejścia dla pieszych, na którym wyłączam się z ruchu zjeżdżając na owe przejście, aby nie objeżdżać niupotrzebnie ronda dookoła co wychodzi i lepiej dla mnie rowerzysty i dla samosmrodów. A tymczasem z tyłu - coś dużego, ale z światłami jak na osobówce. Co to? I czemu tak blisko? Spieszy się do sądu i na policję tłumaczyć się z potrącenia rowerzysty? Już jestem przy przejściu, zwalniam delikatnie i... TRĄBI. Bo jemu przeszkadza to, że wyłączam się z ruchu akurat wtedy! On by wolał za mną dojechać do samego ronda, 200 metrów dalej?

Po prostu - wiocha. Bez urazy dla Bydgoszczan, ale faktem jest, że im mniejsze miasto ołożone dalej od stolicy - tym większe wiochmeństwo owego """mieszczaństwa""". Nie dość, zę dziwne i cudaczne reakcje na cokolwiek odbiegające od miałomiasteczkowej i wiochmeńskiej normy - to jeszcze mnóstwo wioskowego chamstwa, bezczleności i aroganctwa.