No i jaszcze weź od opiekunów pisemną zgodę, że maluch może z Tobą zostać. Jak sobie dzieciak zrobi gage, to w skarpetkach Cię puszczą. Tylko jak sprawdzisz, czy brzdąc jest aktualnie z prawnymi opiekunami. O dodatkowych uprawnieniach nie wspomnę.
WNIOSEK:
"Nie da się, zbyt skomplikowane".
Dziękuję!
P.S. Zapomniałem tylko dodać żeby każdemu bajtlowi zakładać kask, ochraniacze na kolana i łokcie, rękawiczki. I uważnie obserwować czy ktoś nie jeździ zbyt ostro narażając innych specjalnie na stłuczkę - w razie czego ingerować i do "pit-stopu". A ten motyw z pisemną zgodą to już wyższa szkoła jazdy. Nie ma to jak biurokracja.
[...]w skarpetkach Cię puszczą.
P.S. 2 Chyba byłeś w Stanach gdzie za zbyt gorącą kawę wytacza się procesy o 3 milionowe odszkdowania. Masz doświadczenie. To wiesz co? W przedszkolu kolega zrobił mi kiedyś krzywdę. Mogę wytoczyć proces przedszkolance albo całemu systemowi że zrobili mi "be"?? Tak z 200 000 zł zadośćuczynienia za krzywdy? Podzielimy się 50/50. Przedszkolanka żyje do dziś.
Dlaczego od razu się nie da.
Nie dość, że się da, to w dodatku całkiem fajny pomysł.
Pisemna zgoda rodziców, na pozostawienie nieletniego pod opieką obcej osoby to powszechna praktyka. Czy jest niezbędna i czy regulują to jakieś przepisy tego nie wiem.
Co do uprawnień. Myślę, że jeśli zamierzamy zajmować się cudzymi dziećmi to warto się wcześniej zorientować czy faktycznie nie są one konieczne.
Pewnie to groszowe sprawy, coś jak kursy na wychowawców kolonijnych.
A może wręcz przeciwnie.
Może studia pedagogiczne trzeba mieć skończone. Nie wiem nie znam się na tym, więc to tylko gdybanie. Po prostu sprawdzić to wcześniej trzeba.
Jak sprawdzić czy opiekunowie są faktycznie opiekunami?
Tu wystarczy pisemne oświadczenie, na jednym druku ze zgodą. Tak to robią przechowalnie dla dzieci.
Co do parkingów marketowych.
Znajomi (ja zresztą też) myśleli dokładnie tak jak Ty.
To podniesie atrakcyjność sklepu, przyciągnie ludzi, będziecie państwo mieć większą ilość klientów.
Niestety właściciele terenu nie podzielili ich zdanie. Płacić. ( nie chodziło o rowery, ale to nie ważne )
Oczywiście to nie znaczy, że wszędzie jest tak samo. Może słabo negocjowali. A może trafili na nieodpowiednie osoby.
Sama próba kosztuje jedynie czas poświęcony na spotkanie z zarządcą terenu.
Śmiejesz się że kaski, że ochraniacze.
A ja na miejscu marketu, w życiu nie dał bym Ci pozwolenia na taki tor, na swoim terenie, jeśli nie dołożył byś wszelkich starań do tego, aby smarkacz nosa sobie nie rozkwasił.
Czemu? Bo poco mi (marketowi) w gazetach paszkwil z logo mojego sklepu w nagłówku.