Sorry chłopaki ale jakoś tak dziwnie to przedstawiacie. Takich rzeczy się nie zabroni - tylko są regulacje.
No jeden sobie możesz mieć. Król Ci pozwoli-w nadziei że jedna "czarna owca" się zabije i będzie spokój- całe stado będzie oczyszczone.
Jednak Maciej często piszesz o produkcji rowerochodów elektrycznych. I tu już Cie władca i jego pachołki nie puszczą!
Wystarczy wspomnieć jak wchodził samochód Tata na rynek. W Indiach kosztuje coś 6-7 tys a tu na niego takie warunki "król nałożyć raczył" że kosztuje coś koło 30 tys.
Sławek - prawda jest taka że do handlowania czymkolwiek: ogórkami, meblami czy rowerami potrzeba umieć wejść na obroty i mieć chęć ryzykowania. Cena często jest wysoka ale tylko dlatego że ludzie handlujący sprzedają nieudolnie. I wtedy podbijają ceny żeby się utrzymać z niskich obrotów. Zerknij tu:
http://sites.google.com/site/rowerypoziome/dlaczego-to-tyle-kosztujePaństwo nie powstrzyma elektrycznych rowerów. Już nie przesadzajcie. Tylko że handlarze chcą handlować. A do roweru elektrycznego o mocy powyżej 250W trzeba załatwiać szkice techniczne, dokumentacje i wyrabiać świadectwo homologacji. Kupa roboty.
Nie chcę nikogo obrażać ale sprzedając poziome rowery elektryczne nie celowałbym w żadnych pasjonatów. Tylko w zwykłego Kowalskiego. I byłoby zrobione tak wszystko żeby jeździć i cieszyć się jazdą: rower trójkołowy, silnik elektryczny, wyjmowalne aku (najlepiej jakaś chińszczyzna LiFePo4), osłona przed deszczem, światła (ale pełne, plus "stop" i kierunki). Ubezpieczenie OC/AC na miejscu w sklepie żeby nie latać po ubezpieczalniach. I nie trzeba świadectwa homologacji - gdyby produkować w ilości <200 rocznie. Dopiero powyżej 200 sztuk rocznie trzeba świadectwo homologacji. Można ubiegać się o zwolnienie z obowiązku wyrabiania świadectwa homologacji z 3 powodów:
1) pojazdów z małej serii - po przeprowadzeniu badań homologacyjnych;
2) pojazdów z końcowej partii produkcji, których homologacja utraciła ważność;
3) pojazdów, w których zastosowano nowatorskie rozwiązania konstrukcyjne lub technologie, które przez swoje właściwości nie pozwalają na spełnienie wymagań określonych w przepisach dotyczących homologacji.
Badania homologacyjne są prostszą procedurą niż świadectwo homologacyjne. "Mała seria" oznacza <200 sztuk rocznie.
Co do inwestorów na prawdziwą skalę (czyli powyżej 200 sztuk rocznie): rower (również elektryczny) musi być tak zrobiony żeby "zmuszał" do wizyt i napraw w serwisie. Inaczej dzisiaj nikt się nie zabierze za produkcję. Z tego powodu napęd wałkiem zamiast łańcuchem nigdy się nie przebije, żaden producent nie będzie popularyzował tego napędu na dużą skalę (bo z walkiem można jeździć bez żadnej wymiany do końca życia). Napęd paskiem (zamiast łańcucha) stwarza możliwość dorobienia się, bo bez osłony pasek wytrzyma niewiele więcej niż łańcuch. Podobnie silnik elektryczny - brak w nim zaworów, brak filtrów, brak korbowodów, brak pierścieni uszczelniających, brak smarowania olejem - nie ma się za bardzo co zepsuć. Jedynie na sprzedaży baterii można by się "dorobić", bo się z czasem zużywają i klient "wróci".
Można się "dorobić" na masowej produkcji - pod warunkiem że rower będzie "zachęcał" do siebie. Ja mam za złe złośliwym trollom za to że wypisują drobiazgowe i NIEPRAWDZIWE analizy i porównania rowerów "tradycyjnych" do poziomych, bo już dużo wcześniej kupiłbym pozioma. Mnie wkurza dużo rzeczy w rowerze: brudny i wymagający obsługi napęd (miałem już 2 rowery z wałkiem, miałem jazdę próbną rowerem z paskiem zębatym), brak wspomagania (teraz jeżdżę rowerem miejskim z silnikiem elektrycznym 235W), brak osłony przed deszczem (zrobiłem sobie sam). Mając rower poziomy szybko zrobiłem osłonę przeciw deszczowi. Jeździłem w zimie w mrozy -10C i nie było mi zbyt zimno! No ale złośliwe trolle śmieją się z wyglądu osłony, którą zrobiłem w 4 godziny!!!! Złośliwe trolle - niech sobie marzną i mokną. Liczę 4 godziny pracy, bo robiłem prototyp, wersję "próbną" i wersję finalną. Myślałem jak zrobić najprościej skuteczną osłonę chyba z 2 tygodnie (i buszowałem po Necie szukając inspiracji).