Przed wieloma laty pewien inżynier z PZL Okęcie ( a więc fachowiec w dziedzinie konstrukcji) postanowił zbudować sobie dom. Nie skorzystał z gotowych drewnianych konstrukcji szkieletowych (odpowiednik kratownicy), tylko zaprojektował i zbudował własną konstrukcję półskorupową (to odniego zapożyczyłem tę nazwę). Wykazał teoretycznie a potem praktycznie że można zaoszczędzić 50% materalów zużytych do budowy ścian i dachu a to konkretna oszędność. Całość opisał i wraz z zdjęciami i rysunkami zamieścił w Muratorze. Jak ktoś chce niech sobie poszuka, już nie pamiętam który to rocznik.
Jak będę miał czas to poszukam (choć nie prenumeruję tego czasopisma). Brzmi ciekawie.
A wracając do rowerów kolejny przykład rowery wyścigowe, cena nie gra roli, porównywalna z kosztami przyzwoitego samochodu. A więc poświęcenie kilku roboczogodzin aby nawiercić ramę wzorem tych na zdjęciach przedstawionych powyżej, nie stanowi problemu. A potecjalne korzyści byłyby spore: niższa masa ramy, mniejszy opór aerodynamiczny. I co żadna z ekip Tour de France na to nie wpadła, może trzeba im to podpowiedzieć... Przepraszam ale nie wierzę w to.
Są paradoksy o których warto się dowiedzieć.
Mnie wkurza jak ludzie wymyślają problemy rowerów poziomych. Ale to większości skojarzenia wizualne. Trzeba się przekonać osobiście. Ja jeździłem przednio-napędowym Flevo-Racerem w zimie, a ponoć przedni napęd gorszy od tylnego. Wcale nie. Dosyć dobrze się jeździło. Problem mialem przy ruszaniu ale nawet nie tyle z buksowaniem koła co... z utrzymaniem równowagi przy powolnym starcie. Flevo-Racer to rower MBB (Movable Bottom Bracket). "Nie lubi" niskich prędkości. I to nie przedni napęd był dla mnie problemem ale rozwiązanie układu kierowniczego wpływające na stabilność przy niskich prędkościach. I nawet fabrycznie jest zamontowany "głupi" amortyzator skrętu, nazywa się "Diabolo-Rubber". No ale to trzeba przejść samemu, bo legendy krążą i krążą.


A wracając do "klasyków": idea wyścigów organizowanych przez UCI to wcale nie "wyścig zbrojeń" ... ani nie "wyścig mutantów". Doping jest/ był/ będzie. UCI to sobie kontroluje. Ale można powiedzieć że zawodnicy są podobnie wytrenowani. Mają podobne rowery. Ale nie każdy ma taką samą wolę wygrania. Każdy kolarz ma inny charakter, inne słabości, inne ulubione warunki żeby chcieć/ nie chcieć sobie flaki wypruwać żeby być "do przodu". To właśnie na tym polega wyścig. Mieć podobnej klasy sprzęt co inni. Mieć podobne warunki fizyczne. I wygra ten, kto jest twardszy. Ale twardszy znaczy raczej "twardszy psychicznie".
Wyścigi kolarskie to również ... gra zespołowa. Taktyka. Tego nie widać na pierwszy rzut oka ale tak jest. Kolarze jeżdżą w teamach. Czasami trzeba dać odpocząć liderowi i niech pracują na niego chwilę koledzy z zespołu. A lider niech odzyska formę.
Poza tym wyścigi szosowe to wielka gra nerwów. Sekundy. Przewaga może zostać utracona w oka mgnieniu gdy okaże się że ktoś ma więcej samozaparcia żeby drzeć jak wściekły na podjazdach. Albo ktoś inny umie w odpowiednim momencie uciec od peletonu i utrzymać ucieczkę (bo przeważnie peleton dogania uciekinierów). Albo finisze - tam trzeba cisnąć nawet żeby kolana miały trzasnąć. I się nie wysypać (na finiszu też można zaliczyć glebę). Żeby nawet łańcuch miał pęknąć. Na finiszu trzeba drzeć żeby się asfalt zwijał.
A i zakręty na kolarkach - współczuję, zwłaszcza na tak cienkich, "slickowych" oponach. Można wyrąbać, stracić cenne sekundy. Albo gdy jest masowa stłuczka to nie ma wyjścia - nie przelecisz "nad" - wysypiesz się tak jak inni.
No i ta "bliskość" innych kolarzy. Jedziesz w peletonie 2-3 cm od innego zawodnika. Wszyscy pedałują. Lepiej żebyś nie popełnił błędu, bo wysypie się sporo ludzi. Musisz to mieć cały czas na uwadze. Miałem kolegę który tylko raz spróbował pojechać w peletonie. Jakieś spotkanie kolarzy albo zawody na Podkarpaciu (nie pamiętam dokładnie). W każdym bądź razie ten kolega mówił mi właśnie o tych centymetrach. Tu w grę wchodzi nerwowość. ten kolega mówił mi że to stresujące. Poza tym powiedział - chyba mnie nie bujał - że kolarze klepali innych po tyłkach żeby się przesuwali. Ekhmmmmmm. Tak - wiem, to już zakrawa na homoseksualizm. Mniejsza z tym.
Kolarze bardzo często przegrywają z powodu presji psychicznej że "nie dadzą rady utrzymać pozycji", a nie z braku sił fizycznych. Sprzęt schodzi na dalszy plan. Gdy poczytać historie wyścigów kolarskich to właśnie się okazuje że gra nerwów czasami stanowi o wygranej/ przegranej. Kontuzje - najgorsza rzecz gdy ma się charakter by wygrać a odmówi posłuszeństwa organizm.
Moim zdaniem lekki sprzęt jest dobry na przyspieszenia, jazdę pod górkę. Na płaskim moim zdaniem waga nie ma większego znaczenia dla utrzymania prędkości (bez ekstremizmów w stylu - kolarka o wadze 80 kg). A UCI ustanowiło minimalną wagę roweru i jak sądzę da się tę wagę łatwo przekroczyć. Ale skąd UCI ma wiedzieć czy dany rower wytrzyma? Musieliby robić badania poszczególnych rowerów w laboratorium. Łatwiej było zatem ustanowić wagę minimalną.
Nawiercanie ram czy podzespołów może być czasem zakazane. Takie "nawiercone" rowery - a zwłaszcza ramy - "gwizdałyby" jak flety. Niektórym zawodnikom ten dźwięk szarpałby nerwy. I można jadącego obok kolarza drażniąc "rowerem - piszczałką" ... pokonać.
Np. ten rower:

Spełniał wymogi odnośnie odległości siodełka od kierownicy i inne drobiazgowe "wytyczne". Jest bardziej aerodynamiczny - jeździ szybciej. Ale UCI nie chciało ryzykować zbyt dużej ilości wypadków (bo sterowanie jest z tyłu - no niech zadziała wyobraźnia jak to skręca gdy trzeba pochylać się w zakrętach albo szybko wykonać skręt). No i tego typu rower został zabroniony. Chyba nawet koła Spinergy "Rev-X" są zabronione bo są niebezpieczne w trakcie stłuczki (tną lepiej niż żyletki. A te Spinergy są lepsze aerodynamicznie od kół szprychowych. Masowy organizator musi przewidywać tego typu rozmaite sytuacje. Inaczej ludzie się przestrasza albo uciekną sponsorzy.
A i kolejny paradoks: sztyce podsiodłowe w spłaszczonym kształcie (Giant takie miał) są ... gorsze... TAK - GORSZE!!!! aerodynamicznie niż rurowe. Ale to wyszło dopiero w badaniu w tunelu aerodynamicznym. Tzn. spłaszczona sztyca sama w sobie jest bardziej aerodynamicznie. Ale jak posadzili kolarza to okazało się że było więcej zawirowań czy coś w tym stylu (jak kto nie wierzy to niech poszuka - to był kompletny, wyczerpujący artykuł o aerodynamice w kolarstwie klasycznym).