Nie wiem, co te przepychanki mają udowodnić (pogubiłem się trochę).
Tak od siebie dodam, że nigdy żadna szosówka mi nie uciekła. I to nie dlatego, że ja jestem sprawny i wytrenowany, nie dlatego, że rower jest jakiś wyjątkowo szybki, o nie, demonem prędkości, to on na pewno nie jest.
Ale dlatego, że aby ktoś mógł uciec, to najpierw trzeba go zacząć gonić - a ja jestem na to za leniwy. Nie chce mi się.
Tej statystyki też nie chce mi się prowadzić, tym bardziej, że chwalić się nie bardzo jest czym.
Wolę się napić piwa na zlocie i czerpać przyjemność z jazdy. Nie koniecznie w tej kolejności.
Jako ciekawostka - taka obserwacja.
Przejechaliśmy sobie z kumplem odcinek - ok. 10km. Płaski asfalt.
Wiatr w gębę lub lekko z ukosa.
On na góralu, ja na swoim poziomie
Moja prędkość przeważnie 31-32 nie spadała poniżej 30, jego 25-27 nie spadała poniżej 25 (tak deklarował)
Powrót tą samą drogą. Wiatr w plecy. I tu ciekawostka. Moja prędkość 32-34 nie spadała poniżej 32. Jego 35-37 (!)
Pozdrawiam Roland
Co uważa, że racje swoje ma każdy
ale czy ten wynik średniej
jest naprawdę aż tak ważny?