@Władek8 - do mnie pijesz?

Ja jeżdżę tyle ile mogę, a jak sobie trenuję to chciałbym aby ten pas rowerowy (rowerowy!) był dla mnie tak dostępny jak to tylko możliwe. I rozumiem, że czasem zdarzy się tam jakiś "zabłąkany" rolkarz czy zagapiony pieszy. Ale mimo to - powinien on się mieć jednak na baczności i ustępować mi pierwszeństwa. Tak samo jak ja ustępuję wszystkim pieszym na chodniku jak już muszę niestety na niego wjechać. I prawie zawsze kiedy oni mnie puszczą - im za to dziękuję. Bo nie musieli.
@Franc - powinieneś sobie zadawać w takich przypadkach kiedy widzisz, że coś się dzieje innego niż normalnie czyli - jakaś dużą przerwa między samochodami - pytanie: dlaczego taka przerwa jest? Co tam się stało? Wtedy łatwiej przewidzieć, że ktoś tam wjeżdża/wpycha się etc.
@DeVilio - wolę samochód na ulicy. Bo wiem czego się mogę po nim spodziewać i jeste przygotowany na jego pojawienie się z boku. Zwłaszcza, że ten samochód (niebezpieczny) pojawia się raz na.... ileś minut. A niebezpieczne zdarzenia na DDR to norma. Jadąc na DDR trzeba być po prostu przygotowanym na pieski, pieszych, dzieci, szkło, slalom gigant, krawężnik ponadnormatywny, etc etc etc...
Jeśli chodzi o jazdę w Gdańsku - jeździłem tam parokrotnie i problemów nie miałem. Owszem, kiedy jeździłem jeszcze pionowcem kilka lat temu, w 2006 roku - też się zdarzali debile co mnie spychali. Aż któregoś dnia miarka się przelała - zacząłem jeździć
ŚRODKIEM PASA. I ok - zaczęło się trąbienie, próby wyprzedzania i zajeżdżania drogi. Ale dość szybko przestałem się tym przejmować, dalej jeździłem i jeżdżę
ŚRODKIEM PASA. Za to mam zawsze margines bezpieczeństwa. A nawet jak się zdarzy jakaś mendal ludzka co spróbuje zepchnąć z pasa - to zawsze mam gdzie uciec. Tak jak wczoraj.
Co było wczoraj?
Droga z Tczewa do Kościerzyny. Chyba 4 kilometr, z boku po prawej śliczny chodnik z czerwonej kostki niefazowanej, ale bez jakichkolwiek oznaczeń sugerujących, że to może być CPiR czy DDR. Kompletnie nic. Jak byłem nierozgrzany to przejechałem się nim kilkaset metrów jadąc pod górkę, po czym zjechałem sobie na jezdnię. I tak sobie jadę.
W pewnej chwili coś w lusterku... Zerkam - granatowe coś podjeżdża blisko i... Lusterko prawie krzyczy do mnie: DYSTANS! Patrzę w lusterko i zjeżdżam na prawo, bo idiota za kierownicą wjeżdża mi prawie na kufer! Zwalniam, a ten idiota dojeżdża powolutku do mnie i pluje się coś o ścieżce rowerowej. Tylko takiej w pobliżu nie ma! Krótka sprzeczka, w tym i o prawidłowym wyprzedzaniu z durnym babsztylem prowadzącym ów pojazd i... wyjeżdżam na środek pasa przed samochód. Ciekawe co zrobi? Zacznie mnie spychać, trącać zderzakiem? Wtedy na pewno będzie policja. Na szczęście baba nie była aż tak głupia, za to pokazała, że jest typowym kociołem co innym przygania, a sam jak smoli to... Wyprzedziła mnie na podwójnej ciągłej ;]
Bo przecież prawo jest dla niej! I tylko dla niej! To ona w puszce decyduje kiedy i jak go będzie przestrzegała

Jeśli chodzi o chodnik - ani oznaczeń poziomych ani właściwych oznaczeń pionowych, które powinny być powtarzanie. Czyli - zgodnie z PoRD i legalnie mogłem toto zlekceważyć i jechać jezdnią. A kierowca nie ma prawa robić nic, co mogłoby zagrozić mojemu bezpieczeństwu na drodze. Może sobie potrąbić co najwyżej, ale spychanie na krawężnik???
A może... gdybym jeździł jakąś ciężarówą, tirolotem - powinienem spychać do rowu każdą osobówkę jadącą bez włączonych świateł? Tylko wtedy w Polsce byłyby tysiące porzuconych złomów po rowach :>>>
Kilometry dalej. Lusterko - światła. I to niejedne. Za chwilę wyprzedza mnie mniej niż w odległości metra z prędkością znacznie większą niż moja jakiś ty w osobówce, a tuż prawie obok niego drugi. I ten drugi go wyprzedza na trzeciego tak na oko z prędkością >>100 km/h. Miłe, nie ma co.
Przy okazji. Jak jedziecie nocą warto zwrócić uwagę na samochody z przodu i z tyłu, których kierowcy nie widząc dokładnie co przed nimi jedzie - mogą próbować wyprzedzać Was przy mijaniu się z samochodem jadącym z przeciwka a to oznacza bardzo mały margines i od samochodu i od rowu czy krawężnika.