Autor Wątek: wątek propagandowy MD -> było (czas na Hracera)  (Przeczytany 60494 razy)

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #60 dnia: Października 05, 2010, 12:18:03 am »
Ładna teoria nijak nie mająca się do praktyki. W praktyce nie jeździ się po płaskim torze kolarskim, podjazdy zdarzają się nagminnie, podobnie jak czerwone światła i inne czynniki ruchu ulicznego powodujące że trzeba naprzemiennie zwalniać i przyspieszać. Większe prędkości na prostej i z górki nie rekompensują tego co traci się na podjazdach, kalkulatory nie uwzględniają rosnącego zmęczenia kolarza które zawsze jest większe kiedy jeździmy ciężkim rowerem. 

Przewiduję że będziesz polemizował więc droga do praktycznego udowodnienia Twoich racji: zbuduj odpowiednio aerodynamicznie doskonały rower (ale rower - miesniopęd, żadne silniki elektryczne zmieniające status miesniopedu na EV)  i zacznij się ścigać z kolarzami (nawet amatorami, w każdym większym mieście bez problemu znajdziesz chętnych choćby podczas afterparty po masach krytycznych.) w warunkach miejskich w ruchu ulicznym ( bo zakładam że głownie w takich warunkach jeździ 90% rowerzystów?), po wyznaczonych przez szosowców trasach ( w końcu masz bezdyskusyjnie lepszy aerodynamicznie rower, dobrze zostawić przeciwnikowi choć wybór trasy ;) ). Jeśli uda Ci się kilkukrotnie wygrać w takich warunkach z ''wolniejszym'' rowerem szosowym to nikt nie będzie podważał empirycznych wyników. O sławie i chwale zwycięzcy nie wspomnę ;)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #61 dnia: Października 05, 2010, 12:22:55 am »
Miałem dwukołowego High-Racera "Flevo-Racer". Objeździłem nim 4000 km. I rewelacji gdy chodzi o prędkość bez owiewki nie ma. Duże koła pozwalają łatwiej utrzymać wyższą prędkość (bo mają niższe opory toczenia aniżeli 20" czy 26") oraz jest stosunkowo dobry komfort nawet bez zawieszenia. Jest tyle przykładów że owiewka podnosi prędkość że dziwi mnie ignorować modernizacje które faktycznie dużo dają.

Teraz po "rewizji" wystarczyłby mi nawet taki trajk, waży 18 kg (waga z owiewką ale bez silnika) - na płaskim wymiata samymi mięśniami i aerodynamiką, z górki wymiata siłą grawitacji i aerodynamiką. Podjazdy? Z małym silnikiem elektrycznym (wystarczy 250W). Po co się męczyć pod górkę w czasach mechanizacji? Dla ideii? Owiewka tego trajka waży 3,5 kg.









« Ostatnia zmiana: Października 07, 2010, 11:24:17 am wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #62 dnia: Października 05, 2010, 12:36:32 am »
[...] ale rower - miesniopęd, żadne silniki elektryczne zmieniające status miesniopedu na EV[...]

Pomogę w rejestracji EV. Nie będzie problemu.

High-Racer? Bez owiewki? Vmax 70 km/h, autonomia 100 km moc 1500 W. Możesz jednak wciąż pedałować:

http://www.youtube.com/watch?v=3PB6LPQIhwQ    ----> śmiga w codziennej jeździe

http://www.youtube.com/watch?v=l2ZOdRRAcO0     ----> śmiga na torze wyścigowym

« Ostatnia zmiana: Października 05, 2010, 01:16:30 am wysłana przez Maciej Długosz »

technolog1

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 162
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #63 dnia: Października 05, 2010, 07:24:00 am »
 Witam
Na słowa Macieja -Po co się męczyć pod górkę w czasach mechanizacji?-
moja odpowiedź brzmi - dla zdrowia i kondycji człowiek to jedyny napęd,
 który zyskuje sprawność i moc w trakcie eksploatacji, a nawet traci masę!
Pozdrawiam T1

trajk-o-ciklista

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1163
  • To recline is devine!
    • Rowerki, przyczepki, sakwy i bagażniki
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #64 dnia: Października 05, 2010, 08:01:48 am »
Żeby nie było że się ciąglę mondruje to robię wrzutkę mojego K3 ( K1 to LWB,


Musisz zrobić porządek z rolkami.
Power side nie dobrze ustawiona nawetz nowym prostym wydelcem.
Pamiętaj że łańcuch musi iść prostoległo s osią główki kiedy jest na środku kasety.
Znaczy przesuń jeszcze bliżej główki.

Powrotną też przesuń bliżej główki, i da to większą zawrotność, gdy pozwoli na większy skręt koła
bez "wykolejenia"(?) łańcucha z rolki (zwłaszcza przy pchaniu roweru w wstecz i skręcaniu kołem)




Igor

~o
~ \-/\-
(o)^(o)

VeloMotion recumbents
Igorova Ciklo Garaża

------------------

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #65 dnia: Października 05, 2010, 09:09:20 am »
Witam
Na słowa Macieja -Po co się męczyć pod górkę w czasach mechanizacji?-
moja odpowiedź brzmi - dla zdrowia i kondycji człowiek to jedyny napęd,
 który zyskuje sprawność i moc w trakcie eksploatacji, a nawet traci masę!
Pozdrawiam T1

Ale jest w tym wszystkim takie jedno (dziwne) błędne założenie: silnik elektryczny UNIEMOŻLIWIA PEDAŁOWANIE ?? Wcale nie! Nic nie broni pocić się, męczyć się i sapać również z silnikiem elektrycznym. Jak znajdę film na YouTube to podrzucę link - "ideowcy 100% mięśniowi" zarzucają i zazdroszczą trochę grubemu kolesiowi że śmiga bo jeździ sobie elektrykiem "i nie musi się męczyć". A gość wtedy całkiem słusznie zauważył - że jak chcę jeździć jeszcze szybciej to ... POMIMO ŻE MA WŁĄCZONY SILNIK ELEKTRYCZNY TO I TAK CIĘŻKO PEDAŁUJE. Czyli wniosek - silnik elektryczny (nawet z manetką gazu, nie tylko silnik w trybie wspomagania - wszystko jedno jaki) nie "blokuje" człowieka przed pedałowaniem. I można nadal spalać kalorie, pocić się, sapać - jednym słowem można robić wszystko co na "zwykłym rowerze" plus mieć działający silnik. Jedno nie wyklucza drugiego. W systemie PAS (Pedal Assist System) nie ma np. wyboru - silnik kręci się tylko gdy pedałujemy. Ale silnik z manetką gazu wcale "nie odcina" korb w momencie gdy pedałujemy. Można spokojnie połączyć jedno z drugim.
« Ostatnia zmiana: Października 05, 2010, 02:12:26 pm wysłana przez Maciej Długosz »

gemsi

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1616
  • carbon matters
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #66 dnia: Października 05, 2010, 09:15:08 am »
Ale jest w tym wszystkim takie jedno (dziwne) błędne założenie: silnik elektryczny UNIEMOŻLIWIA PEDAŁOWANIE ??

po pierwsze : silnik waży,
po drugie : Maciej moge nie instalowac silnika u siebie, moge ? pozwól ?
po trzecie : przeskocz na jakis inny wątek, poszukaj czegos ciekawego w sieci, albo zmien piasek kotu,

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #67 dnia: Października 05, 2010, 01:58:41 pm »
Ale jest w tym wszystkim takie jedno (dziwne) błędne założenie: silnik elektryczny UNIEMOŻLIWIA PEDAŁOWANIE ??

po pierwsze : silnik waży,
po drugie : Maciej moge nie instalowac silnika u siebie, moge ? pozwól ?
po trzecie : przeskocz na jakis inny wątek, poszukaj czegos ciekawego w sieci, albo zmien piasek kotu,

OK. Trochę okrężna droga z tym "cudowaniem". Unikanie owiewek, silników?? Ale OK. Najwidoczniej lubicie się czymś zmęczyć.
« Ostatnia zmiana: Października 05, 2010, 02:13:59 pm wysłana przez Maciej Długosz »

gemsi

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1616
  • carbon matters
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #68 dnia: Października 05, 2010, 02:13:01 pm »

OK. Trochę okrężna droga z tym "cudowaniem" i jednoczesnym unikaniem owiewek, silników. Ale OK.

jestes miszczem interpetacji

storm

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #69 dnia: Października 05, 2010, 02:36:44 pm »
OK. Trochę okrężna droga z tym "cudowaniem". Unikanie owiewek, silników?? Ale OK. Najwidoczniej lubicie się czymś zmęczyć.

Dlaczego lubimy się czymś zmęczyć Twoim zdaniem? Może po prostu uważamy, że póki co problem z owiewkami jest dosyć duzy, trudno ją zrobić (a nie każy jest super achowcem od laminatów czy innych tworzyw), nie ma gdzie kupić itd. To samo z silnikami. jakby nie było kazdy z nas tworząc rower chce zaoszczędzić ile się da gramów czy kilogramów, aby jeździć jak najszybciej i nawet jeżeli silnik mu pomoże w jeździe, to będzie to pomoc krótkotrwała (stosunkowo do wielkości dystansu) - a ten dodatkowy ciężar i tak trzeba wozić cały czas. Czy się z niego korzysta czy nie. Ja mieszkam w woj. mazowieckim i tych górek jakie mam nie jest tak wiele, no najwyżej skarpa wiślana sprawia mi jakiś problem, spacerowa, książęca, wilanowska (i omijana dolna i tamka z daleka). Ale póki nie jeżdżę tam codziennie, ani co tydzień, a najwyżej raz na miesiąc czy dwa, to nie widże potrzeby holowania za sobą silnika.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #70 dnia: Października 05, 2010, 02:38:08 pm »

OK. Trochę okrężna droga z tym "cudowaniem" i jednoczesnym unikaniem owiewek, silników. Ale OK.

jestes miszczem interpetacji


Popatrz na ludzi spoza podwórka. U nas rządzi "skrajny naturalizm". Ręczna robota, ekologia, bez konserwantów. A prąd w laptopie, komórce, telewizorze, lodówce, pralce? Z czego? Z elektrowni nie-ekologicznej (węglowej). Potem mamy akumulatory: w telefonie komórkowym, w laptopie, w aucie, w motorze. Czyli te rzeczy są już pod ręką. A my "dla idei" jeździmy tylko o własnej sile. Trochę to dla mnie "zbyt-ekologiczne". No ale dobra.

No to może chociaż jakieś owiewki? Nie, owiewki tylko "idealne" - czyli w praktyce ... żadne (owiewka zwiększa masę/ masa to wróg). Czyli jeździmy "gołymi rowerami". A jak pada deszcz to jeździsz chętnie rowerem? Wolisz być "szybki i wściekły" niż "powolny i suchy" - OK! Ja tam mam frajdę gdy pada deszcz i jeżdżą ludzie jak zmoknięte kury. Przecież owiewka nie musi być ciężka - nie wiem czy ktoś zrobi szkielet z wikliny i napnie na niego ortalion by to (kiedyś) udowodnić!

A wracając do elektryfikacji: największe doświadczenie w elektryfikacji mają Amerykanie. Normalnie czapki z głów. Goście lutują pakiety, montują BMS'y, zamawiają tanie ogniwa/ kompletne zestawy z Chin. Tuningują silniki. Normalnie robią wszystko co tylko możliwe. Dla mnie podejście Amerykanów do roweru jest zdrowo-rozsądkowe. Rower to ... środek transportu. I jeśli można go zelektryfikować/ zmodernizować - to czemu nie? A u nas w Polsce "miszcz" przysłów i powiedzeń powie: "Przy fascynacji wspomaganiem rowerów silnikiem czy to elektrycznym czy spalinowym zapominamy o jednym- że król w to wkroczy i zakaże." No i słuchaj się teraz poetów. Sam używam roweru poziomego (trajk delta) bez silnika elektrycznego - więc nie mam "bzika" na punkcie elektryfikacji. Mam "krowiaste sterowanie" w tym trajku delta (brak mechanizmu pochylania kół "blokuje" mnie przed instalacją silnika i jeżdżę tym rowerem bez silnika). Mam już miejski (tradycyjny: nie-poziomy) rower z silnikiem elektrycznym 235W - fajna sprawa. W trajku tadpole będzie silnik elektryczny 650W, bo już "na starcie" ma on dobre właściwości jezdne, zostanie więc poddany "kluczowej modernizacji". A eksperymenty z kątem siodła już robiłem. Owiewka - moja jest prymitywna i chroni przed deszczem. Coś tam te kąty siedzeń i te moje prymitywne owiewki dają ale 650W mocy da wyraźniejsze rezultaty i będzie większa chęć wsiadać na rower gdy będę miał do przejechania np. 27 km w jedną stronę. I swoją żonę łatwo namówię na jazdę e-rowerem. Spróbuj namówić swoją "drugą połówkę" na przejechanie 27 km w jedną stronę "tylko siłą mięśni". Są też takie praktyczne aspekty "socjalne" tych elektryków. Dla singli też jest korzyść. No nie wiem jak to prościej ukazać.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #71 dnia: Października 05, 2010, 02:47:53 pm »
OK. Trochę okrężna droga z tym "cudowaniem". Unikanie owiewek, silników?? Ale OK. Najwidoczniej lubicie się czymś zmęczyć.

Dlaczego lubimy się czymś zmęczyć Twoim zdaniem? Może po prostu uważamy, że póki co problem z owiewkami jest dosyć duzy, trudno ją zrobić (a nie każy jest super achowcem od laminatów czy innych tworzyw), nie ma gdzie kupić itd.

I tu jest wielki błąd. Nie wiem czemu wszyscy zauroczeni i "zakochani" są w owiewkach z włókna szklanego? Bo się błyszczy? Bo ma obły kształt? Przecież łatwo je uszkodzić/ obić. Kurcze blade - Technolog 1 pokazuje "ręczną metodę" robienia stelaża - czyli przykładowo wiklina i wiązanie jej sznurkami i zaklejanie tych połączeń żywicą. Czyli otrzymujesz lekki, tani szkielet. Potem na ten szkielet naciągasz np. nylon. Ile to wszystko będzie ważyć? Gdy wieje silny wiatr to ściągasz nylon żeby Twego dwukołowca nie zepchnęło (realne zagrożenie). Trajk może być obudowany cały czas. To jeszcze pozostaje zamocować ten cały stelaż do ramy. Tu można zrobić kilka dziur w ramie/ albo opaskami przymocować uchwyty. To nie są duże koszty. I dodatkowo nie mokniesz.

To samo z silnikami. jakby nie było kazdy z nas tworząc rower chce zaoszczędzić ile się da gramów czy kilogramów, aby jeździć jak najszybciej i nawet jeżeli silnik mu pomoże w jeździe, to będzie to pomoc krótkotrwała (stosunkowo do wielkości dystansu) - a ten dodatkowy ciężar i tak trzeba wozić cały czas. Czy się z niego korzysta czy nie.
Myślałem nad tym - jedyne sensowne rozwiązanie to dwa małe (wydajne) pakiety baterii. Wyczerpie się jeden to się przełączasz na drugi i ładujesz po dojechaniu do miejsca pracy/ do domu. Na długi dystans silnik elektryczny to kwestia dyskusyjna - można jednak używać silnika ... tylko pod górkę. Na płaskim waga nie jest taka istotna, masz tylko mniejsze przyspieszenie.

Rumcajs1

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 170
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #72 dnia: Października 05, 2010, 02:53:21 pm »
Od wielu lat w języku polskim istnieje słowo rower oznaczające pojazd napędzany siłą ludzkich mięśni. Istnieje również słowo motorower, oznaczające "krzyżówkę" roweru i silnika (dawniej zwanego motorem), która to "krzyżówka" ma cechy roweru (można pedałować) i pojazdu silnikowego (nie trzeba pedałować - a mimo to pojazd jedzie, gdyż korzysta z silnika). Kiedyś w użyciu były głównie silniki spalinowe, i wszyscy wiedzieli że motorower to rower z silnikiem spalinowym. Dziś popularność zdobywają silniki elektryczne, ale wystarczy do słowa motorower dodać przedrostek "e z myślnikiem" (e-), i mamy słowo e-motorower -> na tej samej zasadzie funkcjonuje wiele innych słów (zainteresowanych odsyłam do książki o nazwie encylkopedia, a posiadającym internet - do n.p. wikipedii).

Trudno to zrozumieć obcokrajowcom, ale obydwa słowa - rower i motorower (e-motorower) oznaczają inne, choć mające cechy wspólne, pojazdy. Może więc wystarczy poznać znaczenie niektórych słów, i używać ich zgodnie z ich znaczeniem? W przeciwnym razie powstaje nikomu niepotrzebny pseudoneoficki bełkot, bardzo widoczny właśnie na tym forum :'(..
Jeżeli półtorej kury zniesie półtora jajka w półtora dnia, to ile jajek zniesie dziewięć kur w dziewięć dni?

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #73 dnia: Października 05, 2010, 02:59:12 pm »
Od wielu lat w języku polskim istnieje słowo rower oznaczające pojazd napędzany siłą ludzkich mięśni. Istnieje również słowo motorower, oznaczające "krzyżówkę" roweru i silnika (dawniej zwanego motorem), która to "krzyżówka" ma cechy roweru (można pedałować) i pojazdu silnikowego (nie trzeba pedałować - a mimo to pojazd jedzie, gdyż korzysta z silnika). Kiedyś w użyciu były głównie silniki spalinowe, i wszyscy wiedzieli że motorower to rower z silnikiem spalinowym. Dziś popularność zdobywają silniki elektryczne, ale wystarczy do słowa motorower dodać przedrostek "e z myślnikiem" (e-), i mamy słowo e-motorower -> na tej samej zasadzie funkcjonuje wiele innych słów (zainteresowanych odsyłam do książki o nazwie encylkopedia, a posiadającym internet - do n.p. wikipedii).

Trudno to zrozumieć obcokrajowcom, ale obydwa słowa - rower i motorower (e-motorower) oznaczają inne, choć mające cechy wspólne, pojazdy. Może więc wystarczy poznać znaczenie niektórych słów, i używać ich zgodnie z ich znaczeniem? W przeciwnym razie powstaje nikomu niepotrzebny pseudoneoficki bełkot, bardzo widoczny właśnie na tym forum :'(..

Kto Ci każe używać silnika elektrycznego/ spalinowego gdy masz go zamontowany? Możesz jechać na wyłączonym silniku i pedałować - to nawet lepiej, bo masz większy sport. Wszystko w imię pedałowania czy w imię ideii? No to ideowców przepraszam. Naruszyłem "koncepcję" roweru. Motorower to "zdrada stanu". A sportowcom proponuję pedałować bez silnika/ z silnikiem. Możecie nadal się pocić/ sapać, męczyć. Kurcze blade - ludzie mają laptopy, pralki, samochody i nie widzą że "nie jest grzechem" zelektryfikować rower.

gemsi

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1616
  • carbon matters
Odp: czas na Hracera
« Odpowiedź #74 dnia: Października 05, 2010, 03:08:23 pm »
Najwidoczniej lubicie się czymś zmęczyć.

o widze ze juz przeedytowales,
jasne ze sie lubie zmęczyć, jak sie nie chce meczys siadam na motocykl, jade samochodem lub pociagiem, dla mnie rower to kwintesencja zmecznia,
pot, zmeczenie, endorfina, kilka do kilkunastu godzin pedalowania sfinalizowane kapielą w morzu i zimnym piwem,
zmaganie i wygrywanie kolejnych pojedynków z własnymi słabosciami, sposób na zachowanie sprawnosci fizycznej przekraczającej ogolnie przyjete "normy" dla swojwj grupy wiekowej, i takie tam ...