Autor Wątek: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza  (Przeczytany 82513 razy)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #15 dnia: Lipca 25, 2010, 07:51:50 pm »
Założyłeś ten prowokacyjny wątek i nie wiem - pewnie chcesz się pozbyć ludzi którzy rozumieją co jest ważne a co nie. Czyli żeby nie było rozróżniania a jedynie ślepa wiara. Wolisz mydlić oczy innym ludziom. Fajnie by było żeby "techno" znaczyło "techno", a nie pogawędki. Dzielenie się wiedzą jest dla Ciebie bardzo problematyczne.

Maciej - Tobie naprawdę pomyliły się fora, będź minąłeś się z powołaniem.
Wielu tu obecnych chce po prostu zrealizować jakiś swój pomysł lub marzenie, i tylko tyle - a Ty masz im to za złe.

Mam za złe gdy w dziale "Techno" pisze się zdawkowo i robi się docinki tym którzy chcą wyczerpująco omówić temat. Nawet mufy suportu nie można pokazać nic a nic rysunkiem technicznym, bo: "który zakład skapnie się co to BSA bo nie ma nawet takich w normach" albo: "i wogule ten bsa ma jakieś inne kąty i nawet nie calowe calowy ma 55 st a ten ma 49,5 st". Do niczego konkretnego nie można na takiej podstawie dojść. Czyli mam być "debilem technicznym". Albo podniecać się czymś co ma dużo ujemnych stron zarówno od strony technologicznej jak i kosztów/ uzyskanego efektu (owiewki z włókna szklanego). Weź opisz "jak to zrobić" to będzie techno. Niestety oglądając dział techno to bardziej przypomina opowieści: "gdzie poszedłem i co kto dla mnie zrobił". "Po znajomości". Żadnego w tym techno. Robienie uwag że nie znam się na aluminium - zgoda. To omów do końca co jest istotne w alu. Ile Cię to kosztuje? To sobie zażartujesz. Aluminium ma warstwę tlenków na powierzchni. Jak opisuję to zbyt prostymi słowami to ... przepraszam profesora. Poprawię się. A niech pan profesor zrobi wykład z metalurgii. Jak rozkładają się potencjały energetyczne w metalu na poszczególnych powłokach elektronowych.

A co Ty zbudowałeś do tej pory??!! Daszek z tektury??

Zrobiłem nie tylko daszek z tektury. Złożyłem sobie od podstaw 2 rowery MTB (karbonowy Scott Intoxica oraz stalowy Villiger Competition). Ahhhhh - sorry nie wykonałem tych ram osobiście tylko dobierałem do nich komponenty. To się zatem nie liczy. Potem wszedłem w rowery poziome. Zbudowałem prototyp "Jouta". Stwierdziłem że na siłę robi się niskie/ niepraktyczne przy wsiadaniu rowery poziome. Odstąpiłem od "Jouty" z kilku powodów. Bawiłem się w siodełka z kompozytów. Mam do tej pory kilka siodełek oraz sprawną formę do wykonywania tych siodełek. Zmodernizowałem mego Flevo-Racera. Usztywniłem mocowanie amortyzatora skrętu (było dziwne rozwiązanie i gięła się mała blaszka trzymająca ten amortyzator skrętu). Zbudowałem prototyp owiewki, potem wykonałem właściwą owiewkę. Objeździłem około 2000 km z owiewką. Teraz przerobiłem Flevo-Racera na trójkołowca (kupiłem gotowy tył). Generalnie to obstaję przy trajku "tadpole" z systemem pochylania kół i robię "pseudo-szkice". I po to kupiłem sobie narzędzia/ zrobiłem kurs spawania żeby móc takie rzeczy w warsztacie wykonywać. Póki co poprawiam "niedorobione konstrukcje". Szkoda czasu robić niedorobione rzeczy - bo tak zazwyczaj jest gdy niczego się nie zauważa/ nie poprawia tylko robi się niepotrzebnie od samego początku. I wymyślać to co już zostało wymyślone. Trzeba przetestować co jest na rynku i wyjść z czymś zmodernizowanym/ nowoczesnym/ praktycznym. Bo inaczej skończyłbym jak inżynierowie WSK 125. Genialny park maszynowy. Genialne obliczenia. Wszystko robione od podstaw. "Motor dla ludu". Bardziej wyszły jednak "defekty dla ludu". W tamtych czasach można było stworzyć lepszy motor - ale gdy wymyśla się za deską kreślarską rzeczy i nie uwzględnia aspektów praktycznych... To mamy antyki na kołach. Porównaj wytrzymałość/ niezawodność WSK z konstrukcjami Hondy/ Yamahy z tamtych lat. I co z tego że inżynierowie zabrali się za motor?

Piszesz o pasku zębatym - a kto broni Ci go zastosować??!! Tyle tylko, że pasek zębaty ma zerową odporność na brud (głównie piasek), i to jest jego największą wadą - tego zapewne nie wiedziałeś, bo nigdzie na necie nie znalazłeś takiej informacji.

Znowu mydlenie oczu i odwracanie uwagi. Dezinformacja. Masakra. A motocykle z paskami zębatymi? Z czego są te paski? Z tytanu? I na drodze dla motocykli nie ma ziaren piasku? Nie ma brudu? Znowu mamy ... czarowanie... No to może pora na fakty:

Motocykle z paskiem zębatym (jest ich więcej):
- BMW F800 (85 KM, 204 kg + jeździec, pasek wytrzyma 25 000 km)
- Buell Firebolt XB12R (101 KM, 197 kg + jeździec, pasek wytrzyma 25 000 km)
- Yamaha WildStar 1600 (65 KM, 325 kg + jeździec, pasek wytrzyma 25 000 km)

A rower?
- zwykły ciężki rower z łańcuchem (0,34KM, 18 kg + jeździec, łańcuch wytrzyma 6000 km i trzeba go smarować co 3 dni)
- zwykły ciężki rower z paskiem zębatym (0,34KM, 18 kg + jeździec, pasek wytrzyma 6000 km i nie trzeba go smarować tylko spłukać z ewentualnego brudu)

Łańcuch ma zerową odporność na brud gdy smar złączy się z piaskiem. Ziarna piasku mielą wtedy wydajnie sworznie. Nawet rzekomy twardy łańcuch Rohloff nie wytrzyma więcej jak 6000 km - wiem bo sprawdzałem. Jeździłem wiosna-lato-jesień-zima z tym łańcuchem. Po przejechanych 30 km - w zimie - dzień w dzień trzeba było smarować ten łańcuch. To jest uciążliwe. W kilometrach łańcuch/ pasek na jedno wychodzi. Ale w codziennym użytkowaniu przekłada się na czystość/ praktyczność. I nie babrasz się jak z łańcuchem żeby w ogóle ruszyć do jazdy ze sprawnym/ nie świszczącym napędem. To o to chodzi. Jak pasek jest brudny to 100x łatwiej umyć niż łańcuch gdybyś nie zauważył, bo nie jest naoliwiony i nie łapie tak syfu. Bo pasek pracuje dobrze na sucho. Pasek zębaty daje też radę na mokro. A łańcuch zawsze jak jest nasmarowany/ naoliwiony to przylega/ łapie się do niego syf.

Nie chcę być nieuprzejmy, ale aż ciśnie mi się na usta pewna maksyma życiowa: nie dyskutuj z debilem, bo najpierw sprowadzi Cię do własnego poziomu, a później pokona doświadczeniem.

OK. Sprawdź jeszcze czy istnieją motocykle napędzane paskiem zębatym. Potem się zastanów czy te paski mają "jakąś" odporność na zbrudzenia/ piasek. A może pękają po 500 km? I są to paski które pracują "otwarte", bez żadnych osłon. Potem zastanów się czy sugerując coś o debilach chcesz zrobić ze mnie na siłę np. technicznego debila. Mogę być debilem emocjonalnym i mogę się dawać podpuszczać i mogę dawać się drażnić takimi prowokacjami. Ale technicznym debilem już się nie czuję. Po prostu widzę że pod względem technicznym ściemniasz. Dla twojej satysfakcji mogę być debilem emocjonalnym. Wilk syty i owca cała.

P.S.
Lotnicza jakość mojego przyszłego dyferka nie ma nic wspólnego z wyniosłością, a pisałem o tym w kontekście dokładności wykonania podzespołów, ale nie razi mnie Twoja uszczypliwość - każdy sądzi podług siebie. Ponadto - nie Tobie oceniać innych, bo za mały jesteś na to.

Ma bardzo dużo. Ho ho ho. Mydlisz oczy jak diabli. W lotnictwie jakość i precyzja z mikronami jest głównie po to żeby w trakcie rozszerzania cieplnego mieścić się jeszcze w tolerancjach. To się robi np. w przypadku lotniczych łopatek turbin, mikrony są też ważne w lotniczych kołach zębatych. Ale w rowerze? To jest jakieś pomylenie branż. Poza tym same koła zębate to nie wszystko. Żeby koła zębate były wysokiej sprawności to dobrze to trzeba je jeszcze oszlifować. Robić z lotniczą jakością to jakaś pomyłka. To się nie przełoży na osiągi. Człowiek ma ledwo 250W mocy. Samolot wyciska dużo więcej. I jakie są obciążenia/ temperatury/ obroty. Przeczytaj sobie to co napisałeś wyżej (wytłuszczonym drukiem) i się zastanów czy nie jesteś wyniosły robiąc dyfer z lotniczą precyzją i twierdząc że ja jestem za mały.

O aluminium nie masz pojęcia a kpisz sobie z moich postów:

Alu jest jak tofii. Z zewnątrz twarde a w środku miękkie.
Maciej - "Z zewnątrz twarde a w środku miękkie" -> ANODOWANIE!.. Naprawdę było by miło, gdybyś wiedział o czym piszesz..
Tlenek aluminium wydzielający się na aluminium jest twardy i charakteryzuje się wysoką temperaturą topnienia (temperatura topnienia tlenku aluminium około 2050 °C), w związku z czym łatwo może spowodować wady spoiny. Tlenek jest cięższy niż roztopiony metal i może w nim tworzyć wtrącenia. Dlatego też spawając aluminium (temperatura topienia aluminium 650 °C) należy najpierw zawsze usunąć tlenek ze spajanych powierzchni. Aluminium chociaż wydaje się czyste to przed spawaniem trzeba zawsze oczyścić, bo aluminium szybko pokrywa się tlenkiem aluminium i jest to warstwa o dużo wyższej temperaturze topienia (3x wyższa niż aluminium). Od wyczyszczenia alu do spawania nie powinno upłynąć więcej jak 7-8 godzin. Wpierw użyć do oczyszczenia acetonu, potem spłukać wodą a na końcu użyć szczotki ze stali nierdzewnej w miejscach spawanych/ tam gdzie będzie spoina. Dobrze oczyszczone i wolne od tlenku powierzchnie są warunkiem uzyskania spoin wolnych od wad. Odrobina tlenku aluminium w spoinie to bankowo wypalona dziura.

To są praktyczne uwagi o aluminium a nie twoja uszczypliwość "byłoby miło gdybyś wiedział". To byłoby miło: pospawaj z pozoru przygotowane nie odtłuszczone/ nie przetarte alu to Ci się stopi jak toffi, bo tlenki mają 3x wyższą temperaturę topnienia. Więc jak tylko przetopisz cienką warstwę tlenków i dojdziesz do warstwy gdzie jest czyste alu o 3x niższej temperaturze topienia (czyli już bez tlenków) to jest duże ryzyko że ci się zacznie "lać" i przepalisz. Przygotowanie alu do spawania też jest ważne.

P.S. 2
Nie odpisłeś, ile Ci wychodzi po odjęciu 15 (kto czytał ten wie..)
24. Jedź na domysłach. Zgadnij skąd wziąłem 24.
« Ostatnia zmiana: Lipca 27, 2010, 05:25:31 am wysłana przez Maciej Długosz »

Rumcajs

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #16 dnia: Lipca 25, 2010, 08:34:14 pm »
...

kapitanwasyl

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 368
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #17 dnia: Lipca 25, 2010, 08:58:33 pm »
Ja Macieju od kiedy zostałem sam sobie szefem zarabiam dosyć a ile pracy w to wkładam to moje, Ty najwyraźniej za mało bo masz jeszcze dość siły i cierpliwości na pisanie dłuuuuuugich postów.
 
Pisząc na temat jakichś tam  łożysk może chciałem po prostu podzielić się moim zdaniem, zaczerpnąć wiedzy od innych i tytle a co kto używa w swoim pojeździe to jego sprawa i zazwyczaj każdy chwali swoje.

NIGDY nie powiedziałem że definitywnie coś co ktoś  używa w swoim rowerze jest gorsze od mojego.

 I najważniejsze :
                            JA NIE MAM OBSESJI  na punkcie roweru , jest mi on raczej jako hobby...........
                            i już więcej nie będę pisał co sobie myślę.

 Chyba napisałem dosyć zwięźle i na temat , tak żeby się dobrze czytało innym  ?

 
                           
I tak w koło  Macieju ...

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #18 dnia: Lipca 25, 2010, 09:15:35 pm »
Ja Macieju od kiedy zostałem sam sobie szefem zarabiam dosyć a ile pracy w to wkładam to moje, Ty najwyraźniej za mało bo masz jeszcze dość siły i cierpliwości na pisanie dłuuuuuugich postów.

Aha. No to gratuluję samo-organizacji. Ja powiem od siebie że precyzyjne planowanie/ wyprzedzanie zdarzeń/ plany awaryjne jest dużo bardziej wyczerpujące niż rzeczywiste działanie. To tak na marginesie. Jednak sama praca nie przeszkadza być silnym. Pisanie to też praca - musisz łączyć przykłady i fakty w jedno.

Pisząc na temat jakichś tam  łożysk może chciałem po prostu podzielić się moim zdaniem, zaczerpnąć wiedzy od innych i tytle a co kto używa w swoim pojeździe to jego sprawa i zazwyczaj każdy chwali swoje.

OK. Jak zapomniałeś to Ci przypomnę - wypowiadałeś się bez rozeznania o łożyskach "na konusach". Że są "najlepsze". No i wtedy dowiedziałeś się że "łożyska maszynowe" i ich luz/ regulacja luzu wcale nie jest tak dramatyczna i że łożyska w oprawie (tzw. maszynowe) są bardzo szeroko stosowane. Już Cię nie będą bajerować "old-school'owi" serwisanci rowerowi.

Chyba napisałem dosyć zwięźle i na temat , tak żeby się dobrze czytało innym?
Zdecydowanie. W kwestiach technicznych/ organizacji/ wdrażania trzeba jednak być precyzyjnym/ szczegółowym i stąd te "makarony".
« Ostatnia zmiana: Lipca 25, 2010, 09:22:20 pm wysłana przez Maciej Długosz »

kapitanwasyl

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 368
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #19 dnia: Lipca 25, 2010, 09:19:16 pm »
Robisz Macieju postępy .
I tak w koło  Macieju ...

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #20 dnia: Lipca 25, 2010, 09:24:11 pm »
Robisz Macieju postępy .

Chciałbym omawiać konstrukcje/ technologie i szczegóły. Idzie ciężko. Postępy są powolne.

Jak się też patrzę na posty innych osób (nawet te z początku istnienia forum) w dziale 'Techno" to mam takie dziwne wrażenie że cenne uwagi pomijane/ zbywane są milczeniem. Ciężko się robi postępy w takim środowisku.
« Ostatnia zmiana: Lipca 25, 2010, 09:33:25 pm wysłana przez Maciej Długosz »

kapitanwasyl

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 368
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #21 dnia: Lipca 25, 2010, 09:32:50 pm »
Nie pisz za dłuuuuugo bo chłopaki zaczną używać   "zaznacz jako przeczytane"  i tyle .

  Dłuższe wypowiedzi zostaw lepiej na zloty i temu podobne.

                                I się za szybko nie obrażaj. bo to nie zdrowo jest :)
I tak w koło  Macieju ...

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #22 dnia: Lipca 25, 2010, 09:36:45 pm »
Nie pisz za dłuuuuugo bo chłopaki zaczną używać   "zaznacz jako przeczytane"  i tyle .

  Dłuższe wypowiedzi zostaw lepiej na zloty i temu podobne.

                                I się za szybko nie obrażaj. bo to nie zdrowo jest :)

Ludzie długo analizują. Wydać 3,4x więcej na rower poziomy... To trzeba mieć rzeczywiste przekonanie o słuszności takiego wyboru. Łatwiej/ taniej wyjdzie skonstruować/ przerobić/ kupić używany. Przecież forum jest nie tylko dla zarejestrowanych. Kto Ci przyjedzie na zlot rowerów poziomych? Pasjonaci i ludzie zainteresowani tematem. Ale nie każdy ma czas wyrywać się z zakątka Polski na zlot i zaczepiać chłopaków na zlocie:
- "Ej, daj się przejechać"
- "Tylko nie uszkodź mi roweru"
- "??"
- "Bo rowerem poziomym jeździ się inaczej"
- "Eeee tam ... kraaaaach!!!"

Nie zawsze skutki jazdy próbnej rowerem poziomym są przyjemne. Potrzeba pokazać temat z wielu stron. Gdyby było inaczej to każdy byłby urzeczony komfortem roweru poziomego i MTB/ trekking/ szosa strzelałby w kąt. W mieście np. rower poziomy LWB choć łatwy do opanowania to "ssie". Trajki szersze niż 80 cm też nie za bardzo nadają się do miasta. A ludziom poleca się LWB. Potem tylko klnąć jak używasz takiego jamnika LWB w mieście. Albo chcesz wprowadzić przez drzwi szerokiego trajka i d..pa!! Bokiem, bokiem - bo inaczej nie przejdzie !!! SWB nie mają zawsze dobrej geometrii i ludzie się wywracają. Jeżdżę Flevo-Racerem (High-Racer, MBB). No to po takim "trudnym rowerze" jakim jest Flevo-Racer odważnie wsiadam na rower poziomy Rainbow (SWB) z kierownicą podsiodłową. I była masakra. Nie umiem tym jeździć. Nie umiem utrzymać równowagi. Rower śliczny ale trzeba się nim uczyć jeździć na nowo:



Albo dobra - zobaczymy Low-Racera. Wsiadam na Raptobike (Low-Racer). Kierownica jakoś tak strasznie dziwnie "zachodzi szeroko za nogi" przy ostrym skręcaniu. Rower dosyć wrażliwy na balans ciałem. Jakiś taki dziwny. Taki "krowiasty":



No to co? Naszła pora by płacić. Wyciągamy teraz bez cienia wątpliwości 3500 zł na rower poziomy. Nie kupiłbym ani tego Rainbow ani tego Raptobike. Bo żaden z nich nie wzbudza zaufania. Dodam że testując Flevo-Bike Green Machine rower nie sprawił mi już problemów. Są dopracowane rowery. Czyli geometria jest bardzo ważna. Niestety jest wiele niedopracowanych modeli. Są też oczywiście dopracowane. A co do niedopracowanych - jest takich wiele, nawet tych "firmowych". I ten temat "geometrii" dotyczy również tak samo "tradycyjnych" rowerów. Z tym że "tradycyjny" rower ma duży margines "bezpieczeństwa", bo nacisk na kierownicę i skręcające się przednie koło jest duży. Bo rowerzysta "opiera się na kierownicy i wciska kierownicę w ziemię" (a tym samym skręcające koło). Więc wady "geometrii" roweru "tradycyjnego" czuć głównie dopiero gdy puszcza się kierownicę. Gdy puszcza się kierownicę, a rower od razu sam skręca to mamy zbyt sportową geometrię. Albo gdy (trzymając już ręce na kierownicy) chcemy pochylić się mocniej w trakcie pokonywania zakrętu a rower jakoś tak dziwnie reaguje. Tak samo zbyt zwrotny "tradycyjny" rower też wkurza w "głupiej sytuacji" - gdy np. steruje się nim jedną ręką - a rower reaguje wtedy nerwowo (np. "tradycyjny" rower Biomega Amsterdam Man ma kiepską geometrię - jest to trochę wkurzający rower pod względem sterowania).
« Ostatnia zmiana: Lipca 27, 2010, 12:42:50 am wysłana przez Maciej Długosz »

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #23 dnia: Lipca 30, 2010, 07:57:46 pm »
Ehhh.
Widzę, że trochę mnie w ostatnim czasie ominęło.
Ciekaw byłem, kto pierwszy wystąpi z czymś takim - obstawiałem sławka  ;)
Nie dziwi mnie to specjalnie. To była tylko kwestia czasu.
Chwaliłem się, że nam sprzątaczka nie potrzebna, inni ludzie, to i rygor elektrody nie potrzebny.
Jak widać chyba nie miałem racji.

 Ostatnio miałem dużo roboty i widzę że sporo mnie ominęło  ;D
 W postawie Macieja szkodliwe jest to że nie jest mu potrzebne forum (z łaciny "rynek"- miejsce dyskusji, wymiany myśli) tylko kazalnica- miejsce głoszenia jedynie słusznych idei.
  Forum poziome.pl jest tak skonstruowane że nadaje tytuły za ilość wiadomości a nie za jakość...
  I tu jest rzecz groźna dla ludzi nowych na forum - taki sam "tytuł" ma i Maciej i Yin. A za przeproszeniem gdzie tu porównanie wiedzy i doświadczenia.
  Człowiek świeży na forum może się nie poznać i ulec wpływowi groźnych idei, głoszonych w nachalny sposób...
  Jedną z takich idei była np: pochwała byle jakiego wykonywania byle jakich rowerów  i wprowadzania ich na rynek.  Głoszenie takich poglądów może zaowocować już czyimś kalectwem...
  Może co jakiś czas należało by walnąć na forum wiadomość ostrzegawczą  np: "Poglądy Macieja są tylko poglądami Macieja i większość Kolegów się z nimi nie zgadza"
  Odcięcie się od poglądów Macieja może mieć różne formy - np  za komuny trafiały się takie np hasła "małego sabotażu"  "Kto na partię kładzie ch...j niech postawi krzyżyk swój"
   Dobrze by było, żeby ludzie odwiedzający forum mieli świadomość że poglądy Macieja są poglądami skrajnymi, powstałymi nie w drodze większej dyskusji, ale wyklutymi w głowie Macieja (który na wszelkie perswazje jest oporny  ::)
               Pozdrowionka
Sławek

storm

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #24 dnia: Lipca 31, 2010, 08:56:33 am »
Wiesz Sławek, jakby to powiedzieć.... Mój pierwszy sztywniak poziomy był zrobiony "byle jak, byle szybko", jego etap spawania to było maksymalnie z kilka godzin, a.... mam do niego szacunek... Bo NIGDY mnie nie zawiódł. A był projektowany na....... kolanie? Nie. Gorzej. Nie było jako takiego projektu, był rysunek odręczny na kartce zrobiony i NIC poza tym.
Tak więc "bylejakość" wcale nie oznacza czegoś złego. jak porównuję pierwszego pozioma z kolejnymi dwoma to..... naprawdę dało się na nim jeździć. I co najbardziej przykre - jego utrzymanie kosztowało mnie mniej godzin pracy niż kolejnego "firmowego" czy jeszcze jednego "składaka". Tak w zasadzie, w pierwszym staluchu jedyne co zrobiłem to wymiana napędu na S7, wymiana fotelika na Jarkowy i od czasu do czasu regulacja klocków hamulcowych.

Rumcajs

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #25 dnia: Lipca 31, 2010, 09:12:03 am »
Parę dni temu zarejestrował się zito6 - chłopak ma 14 lat.. Jestem pewien, że jak naczyta się postów kol(?) Macieja to dojdzie do wniosku, że na takie zainteresowania:
- ma za mało kasy na maszyny,
- ma za mało wiedzy,
- a tak wogóle to takie rowerki są baaardzo magiczne i tylko dla wybranych..

Ponadto - aż mnie skręca od próby roześmiania się na głos (sąsiedzi chyba by się wystraszyli) gdy czytam wypowiedzi głoszone tonem nie podlegającym żadnej dyskusji, a parę dni później okazuje się, że to były nazwyklejsze farmazony -> chociażby wątek o owiewkach, str. 11 ..
« Ostatnia zmiana: Lipca 31, 2010, 09:18:05 am wysłana przez Rumcajs »

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #26 dnia: Lipca 31, 2010, 05:21:21 pm »
Wiesz Sławek, jakby to powiedzieć.... Mój pierwszy sztywniak poziomy był zrobiony "byle jak, byle szybko", jego etap spawania to było maksymalnie z kilka godzin, a.... mam do niego szacunek... Bo NIGDY mnie nie zawiódł.

  Mój też taki był!
Masz zupełnie rację! Każdy ma prawo zbudować pojazd, i ma na nim prawo sobie nawet łeb rozbić.
  (Stare dobre obyczaje nakazują-inżynier stoi pod mostem w czasie próby wytrzymałościowej a kapitan ostatni schodzi ze statku)
  Inną rzeczą zaś jest zrobienie byle czego i sprzedawanie komuś.

 Kawał na dziś:
  Babciu te grzyby nie nadają się do jedzenia!
  One nie są do jedzenia, tylko na sprzedaż!

  Żeby nie powielać wątków - kolega Maciej nagrabił sobie wieloma sprawami, co nie znaczy że nie nadaje się chłop do odratowania. Jakby się trochę w łeb palnął i trochę dał sobie na wstrzymanie to będzie z niego super kolega. Tym bardziej że w wyszukiwaniu ciekawostek rowerowych jest po prostu niezastąpiony. ;)
Sławek

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #27 dnia: Lipca 31, 2010, 09:52:45 pm »
Mój pierwszy sztywniak poziomy był zrobiony "byle jak, byle szybko", jego etap spawania to było maksymalnie z kilka godzin, a.... mam do niego szacunek... Bo NIGDY mnie nie zawiódł.

Można zrobić szybko i dobrze, jedno drugiego przecież nie wyklucza. A sentyment do swojej pierwszej konstrukcji chyba ma każdy, jaka by nie była. Potem człowiek patrzy po latach przez pryzmat doświadczeń i się dziwi jak to jeździło ;).

A był projektowany na....... kolanie? Nie. Gorzej. Nie było jako takiego projektu, był rysunek odręczny na kartce zrobiony i NIC poza tym.

Jak zaczynałem przygodę z poziomymi to zawsze martwiła mnie wytrzymałość ramy. Chciałem obliczać ją programami do symulowania naprężeń, potem okazało się że to nie ma sensu bo żaden program nie przewidzi do końca normalnego cyklu pracy ( dlatego w fabrykach te elementy sprawdza się fizycznie na cyklach obciążeniowych). Teraz mnie to już nie martwi, z praktyki i opisów innych wiem czego się spodziewać po materiale choć ramy robię trochę nad wymiarowe wytrzymałościowo ( dmucham na zimne ;) ). Tak więc robienie super - projektów z wyliczeniem każdego milimetra jest dla nas majsterkowiczów - amatorów zbędne. Rozrysować, rozplanować tak by łańcuch nie ocierał o ramę, uwzględnić x-strem'a i regulacje, 4x pomierzyć ( co by nie zrobić dwuśladu z jednośladu), raz pociąć, raz pospawać i gotowe :).

Tak więc "bylejakość" wcale nie oznacza czegoś złego. jak porównuję pierwszego pozioma z kolejnymi dwoma to..... naprawdę dało się na nim jeździć. I co najbardziej przykre - jego utrzymanie kosztowało mnie mniej godzin pracy niż kolejnego "firmowego" czy jeszcze jednego "składaka". Tak w zasadzie, w pierwszym staluchu jedyne co zrobiłem to wymiana napędu na S7, wymiana fotelika na Jarkowy i od czasu do czasu regulacja klocków hamulcowych.

Ale jednak z jakiś powodów były kolejne. Zakładam że kolejne były w jakiś sposób lepsze: lżejsze, szybsze, może bardziej ładowne? I o to chodzi, rozwijać się z każdą kolejną konstrukcją a nie trwać w "bylejakości" pierwszej.

Bylejakość z którą trzeba walczyć to partactwo które powoduje że rower jest niebezpieczny dla rowerzysty. Potem pojawiają się takie cuda na allegro za 300 zł i są przedstawiane na forum jako ''okazje''.

storm

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #28 dnia: Lipca 31, 2010, 10:35:17 pm »
Nooo, niekoniecznie cuda... Kolejny swój rower kupiłem bo chciałem zmiany, chciałem coś szybszego, niższego (a wcale nie był niższy tylko wyższy!)... Jak podliczyłem wady konstrukcyjne (z mojego punktu widzenia) po tygodniu ujeżdżania, stwierdziłem, że... trafiłem w wielkie bagno... I zaczęło się poprawianie. Po kolei, od napędu, przez hamulce mechaniczne tarczowe na hydrauliki, klamki, widelec...
Ostatnio w ramach próby stworzenia flevo, obciąłem support w pierwszej ramie poziomej i po kilku dniach zdałem sobie sprawę z tego, że... w zasadzie to zniszczyłem znakomity pierwszy rowerk, który w zasadzie po wstawieniu kół nadawałby się jeszcze przez długie lata do jazdy.
Jeżeli chodzi o wytrzymałość ramy - w pierwszych obliczeniach brałem pod uwagę to co prezentował Frame2D, jednak na podwórku u kumpla spojrzałem na ramę LWB i po taki właśnie materiał (niepotrzebnie oczywiście!) pojechałem do sklepu. jednakże... w takiej ramie pojawienie się rdzy nie boli, nie lęka i nie napawa strachem o nastepną wyrwę w asfalcie ;-)
I jeśli chodzi o sentyment... No nie. Po prostu po drobnych przeróbkach mój pierwszy SWBek stal się pierwszym rowerem, na który wsiadałem "od tylca" ;-) (przechodząc nad nim co było dla mnie kurdupla bardzo wygodne)
A co do rowerów za 300 PLN - to co jednym nie wyjdzie, może pasować komuś innemu. Są gusta i guściki. zawsze jest też szansa i możliwość, że to co nam nie wyszło, kupi fanatyk i poprawi. :)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Wniosek odnośnie kol.(?) Macieja Długosza
« Odpowiedź #29 dnia: Lipca 31, 2010, 11:11:53 pm »
Kosztuje mnie to trochę żeby zwrócić uwagę na szczegóły ale uważam że warto. Ktoś tu sieje zwątpienie i zniechęca do spróbowania "czegoś innego niż nakazuje tradycja" bez podawania konkretów.

Parę dni temu zarejestrował się zito6 - chłopak ma 14 lat.. Jestem pewien, że jak naczyta się postów kol(?) Macieja to dojdzie do wniosku, że na takie zainteresowania:
- ma za mało kasy na maszyny,
- ma za mało wiedzy,
- a tak wogóle to takie rowerki są baaardzo magiczne i tylko dla wybranych..

Tzn. jak chce się cokolwiek zrobić bez zrozumienia to faktycznie wszystko jest magiczne. I musi ganiać z byle czym do "profesjonalistów" którzy są zwykłymi ludxmi obsługującymi maszyny. Znowu promujemy debilizm techniczny. Ile jest tu trafnych, szczegółowych uwag? Poczytaj forum jak leci się ogółami. To teraz zacznij budować na podstawie ogółów. Zacznij spawać. Albo biegaj po spawaczach bo sam się boisz dotknąć maszyn. Albo zbuduj rower z napędem na dwa koła. Cała ludzkość nie wynalazła skutecznego rozwiązania na prosty, skuteczny/ tani napęd dwóch kół w rowerze. Przepraszam! Można zastosować dwa wolnobiegi! Piiiiiiiiiiii iiiiiiiiiiii iiiiiiiiiiii iiiiii. Koniec sygnału. Ktoś obciął kabel. Nie słyszeliście tego o wolnobiegach - prawda? Musimy zatem słuchać rad tylko doświadczonych. Stosować dyferencjał. Tylko. Zawsze. Bezwględnie. Nie da się inaczej. Dyferencjał to jedyne słuszne rozwiązanie. Z reszty mamy się śmiać. Głośno śmiać. Nie wolno zastanawiać się nad innymi rozwiązaniami. Nie wolno wymyślać prostszych rozwiązań. Nie wolno racjonalizować. Liczy się tylko tradycja. Tylko tradycja jest jedynym sposobem na życie. Nie ma innego skutecznego rozwiązania prócz dyferencjału. Musicie mi wierzyć. Tylko dyferencjał działa. Reszta nie działa. Reszta nie istnieje. Reszta do kosza. Reszty nie wolno wam rozważać. Reszty nie wolno cytować. Dwa wolnobiegi to heretyzm. Ci którzy unikają dyferencjału pójdą do piekła. I będą się smażyć za swoje błędy. Mówię to ja - twórca jedynych słusznych rozwiązań i ideii. I ja zbieram zamówienia na dyferencjał.

A wracając na ziemię: rower który chcemy zbudować to decyzja osobista - możliwa jest przeróbka MTB na pozioma:





Albo budowanie od podstaw. Cena warsztatu:

Spawarka inwertorowa MMA, maska spawalnicza, rękawice 900 zł
Piłka do metalu 20 zł
wiertarka 100 zł
profile stalowe 300 zł
łożyska ślizgowe 40 zł
metr 10 zł
komponenty rowerowe 700 zł
PROJEKT??? Czy ktoś daje za darmo projekt??? Nie podawajmy konkretnych projektów. Niech każdy morduje się sam. I szuka "profesjonalistów". Mówię to ja - twórca jedynych słusznych idei. Wasz profesjonalista. Nie próbujcie nic robić w domu. W domu macie oglądać telewizję i czytać e-maile. Nic więcej wam nie wolno.

Nie wiem jaka ekonomia skoro nowy rower kosztuje minimum 2500 zł??

Ponadto - aż mnie skręca od próby roześmiania się na głos (sąsiedzi chyba by się wystraszyli) gdy czytam wypowiedzi głoszone tonem nie podlegającym żadnej dyskusji, a parę dni później okazuje się, że to były nazwyklejsze farmazony -> chociażby wątek o owiewkach, str. 11 ..
Nie wiem kiedy zdobędziesz się na konkrety "co" a nie domysły "co hę przepraszam?". Proszę Cię ustalić konkrety i powiedzenie mi "o co dokładnie Ci chodzi - np. z owiewkami". Żebyśmy mogli pójść dalej a nie dreptać w miejscu. Ziemia jest płaska. Ziemia jest okrągła. Ziemia jest kwadratowa. Ziemi nie ma. Hahahahahahahahahaha. Ale farmazony. Ale się uśmiałem. Czuję się jakbym słuchał księdza cytującego cytat z Księgi Salomona wers 7 akapit 4. I nakazujesz "parafianom" myśleć że skoro Ciebie skręca to znaczy że wszystkich będzie skręcać. No dobra - skoro będzie "skręcać" to opowiedz "parafianom" co to jest. Co ich tak wykręci. Proszę zdobądź się na wysiłek i napisz parafianom "co Cię dokładnie bawi w kwestii owiewek", żeby nie pozostawać w sferze domysłów. Dodajmy że Kościół popełnił sporo błędów. Jestem ciekaw czy Ty się nie mylisz. Faceci mówią konkrety. Wprost. O co Ci chodzi? "Farmazony". No dobra. Ale jakie "farmazony"? Czy mam się czuć jakbym słuchał kościelne cytaty - "Wątek o owiewkach, str. 11". "Drodzy poziomkowcy!" "Zebraliśmy się tutaj w imieniu rowerów poziomych". Takie gadki-szmatki Macieja Długosza nie mówią nam nic konkretnego." "Poziomkowcy!" "Zbojkotujmy Macieja Długosza, bo w wątku o owiewkach na stronie 11 napisał same bzdury". "Farmazony". "Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu". "Były to absurdy nie z tej ziemi". "Turlałem się po ziemi". "A potem zapomniałem nawet z czego się śmiałem". "Nie umiałem powiedzieć mu z czego się tak śmiałem". "Po prostu". "Tzn. powód był, ale ważniejsze od powodu było to że się śmiałem". "Tak bardzo się śmiałem, że bałem się że sąsiedzi się wystraszyli". "Mogłem ich bardzo wystraszyć". "Bardzo, bardzo". "Tak mocno że może by nawet uciekli". "Zabrakło mi tchu żeby im powiedzieć z czego się śmieję". "To cud że zdążyłem napisać że rozśmieszyło mnie to co napisał Maciej Długosz". "Zwijając się ze śmiechu na podłodze nie mogłem już niczego więcej napisać". "hahahahahahahahhahahaaaa...".

Dziękuję. Nie ma podstaw do dyskusji. Sucha prowokacja. Nic więcej. I ja mam domyślać się co jest farmazonem, bo dyskutant nie ma ochoty powiedzieć jasno o co mu chodzi. I najchętniej namówiłbyś ludzi żeby rzucili brony i powstrzymali impulsy elektryczne żebym nie dostał się do bram Zionu. Matrix. Jesteś strażnikiem i musisz chronić bazę przed "intruzami". Do bazy nie może dostać się żadna informacja wbrew zasadom przywódcy. Ciekawe czy jeszcze się w tej chwili ze mnie śmiejesz? Czy już tniesz kable? Minujesz pole? Zastawiasz pułapki?

A może jesteś prawnikiem? Bo prawnicy cytują paragrafy. Ale prawnicy oprócz podania numeru paragrafu i ustępu potrafią zacytować przepis oraz potrafią go zinterpretować. Na głos. Ale tu jak zwykle chodzi o domysły, domysły, domysły? To nie jest profesjonalne gdy nie umiemy powiedzieć "o co dokładnie chodzi". To nie wnosi nic do tematu. To jest zwykłe drażnienie się. I prowokowanie. I przerzucanie uwagi na emocje. I w dodatku bardzo wygodne - bo zaczepiasz bez podawania konkretów (zgodziłbym się gdybyś napisał "co dokładnie jest farmazonem"), a tak możesz się już wygodnie wykręcić: "nie spytałeś i nie wiesz o co mi chodzi". "Za mały jesteś by zrozumieć". Faktycznie - nie wiem o co Ci chodzi. I to jest doskonale wywołanie zamieszanie gdy nie podajesz konkretów. To taki swoisty, lokalny populizm. Hej Andrew Lepper! Say something to the crowd! They belive You more than me! You are so truly amazing!

Podam Ci konkrety - żebyś wiedział co Ty ściemniałeś.

Paski zębate miały być beznadziejne, nieodporne na brud, zwłaszcza nieodporne na piasek - napisałem Ci wprost że to jest jakieś nieporozumienie. Bo w motocyklach paski zębate jako przekazanie napędu na tylne koło spełniają swe zadanie. A ty teraz masz usta pełne wody i nic się nie odzywasz na temat pasków zębatych. Motocykle z paskiem zębatym nie mają na swojej drodze brudu? Ani ziaren piasku? Są to paski pracujące jako "otwarte", bez pełnych osłon. Tylko rowery mają po drodze brud i piaskownice pełne ziaren piasku? I człowiek musi codziennie 15 minut tarzać się w piaskownicy. Obowiązkowo. Razem z rowerem. Wsypywać piasek w tryby. Paski w motocyklach są z tytanu? I tylko dlatego "dają radę". Proszę Cię nie syp tego piachu w tryby. Ja postrzegam to tak - chciałeś ewidentnie zniechęcić do pasków zębatych. Zastraszyć. Zasiać zwątpienie. Wprowadzić element zaniepokojenia przed ziarnami piasku i brudem. Pasek tego nie wytrzyma! Szybko! uciekajmy! Zaraz wybuchnie! Urwie się i będą ofiary. Brońmy łańcucha! Te obawy w stosunku do paska zębatego są bezpodstawne. Nie obiecuję żywotności paska na poziomie 20 000 km w rowerze. Tzn. to byłoby możliwe gdyby pasek miał 20mm szerokości, profil zęba 10mm, zęby HTD i żeby spłukiwać go wodą/ kompresorem/ miotłą/ pędzlem z ziaren piasku go co 2 tygodnie. I nie tarzać się w piaskownicy. W rowerze pasek zębaty jest o szerokości 9mm, profil 8mm (a może nawet 10mm) i wytrzyma 6000 km. Za mało? To zamontujmy łańcuch który wytrzyma tyle samo i wymaga smarowania/ lepi się doń brud/ w zimie trzeba smarować dzień w dzień i pokrywa się szlachetną rdzą. Słuszny wybór racjonalizatora. Tylko jedna wiara. Jedyna słuszna.

Aluminium - nie masz żadnych uwag na jego temat poza osobistymi docinkami. Aluminium jest jak toffi. To było złe porównanie z mojej strony. Przepraszam za luźne porównanie. A gdy wyjaśniłem dokładniej w czym rzecz - że aluminium samoistnie pokrywa się na powierzchni twardą warstwą tlenków o temperaturze topnienia 2050 stopni Celsjusza a w środku, a pod warstwą tlenków mamy cały czas miękką zawartość o 3x mniejszej temperaturze topnienia (650 stopni Celsjusza) to nabrałeś wody w usta. Nic się nie odezwałeś. Pociągnij temat do końca. Alu jest twarde z zewnątrz. Miękkie w środku. Jak toffi. Alu nie musi być anodowane żeby było twarde powierzchniowo. Twarde i wytrzymałe stopy aluminium nie nadają się do spawania. Można przecież spawać stal - zejść z grubością ścianki stali i też będzie lekka rama. Nie wiem czemu alu ma być jedynym rozwiązaniem. Tylko jedna wiara. Jedyna słuszna.

Aerodynamika w rowerze. Tak. Ekstremalne ciasne owiewki. No dobra - zgoda. Osiągi. Zgoda. Wygląd. Zgoda. Jakość. Zgoda. Materiały. Niezgoda. Nie musi być włókno szklane. Bo włókno szklane nie wnosi więcej do osiągów niż folia naciągnięta na pałąk czy pianka "Armaflex" czy termoformowalna pianka "ZoteFoam" spełni tak samo swoje zadanie.

Cytat 1.2.19.14. 69.99:

"Parafianie!" "Owiewka to strasznie trudne wyzwanie". "Tylko ja - ja mający dostęp do laboratoriów lotniczych jestem w stanie zrobić dla was, owieczki wy moje, profesjonalną owiewkę". "Nie próbujcie sami do czegokolwiek dochodzić". "Nie próbujcie niczego odkrywać". "Nie próbujcie niczego rozumieć". "Wierzcie i ufajcie tylko mi". "Samodzielne rozumowanie zostawcie na urlopie w domu". "Liczy się wiara". "Przyjdźcie do mnie puści a ja was napełnię". "Okażcie mi wierność". "Posłuszeństwo". "Nie twórzcie broń Panie Boże żadnych owiewek w domu". "Nic z tego nie będzie". "Tylko ja znam technologie". "Tylko ja znam prawdę o owiewkach". "Jak stworzycie coś bez laboratoriów i bez frezarek CNC z dokładnością do 0,000 001mm to bo będą się z was śmiać". "Ludzie rozpoznają wasz wielki błąd o 0,000 001mm". "Śmiech jest bronią którą zabija się każdego, nawet najmądrzejszego, najsilniejszego człowieka". "Śmiech zabija wszystko". "Zatem nie narażajcie się na śmiech". "Macie wierzyć mi - bo tylko ja - ja, wasz jedyny konstruktor i jedyny informator - tylko ja mam dostęp do urządzeń lotniczych o precyzji wymaganej do tworzenia owiewek". "Owiewka musi być robiona na zakładach lotniczych". "Inaczej nie zadziała". "Tylko lotnicze materiały mogą być użyte na owiewkę do roweru". "Nie dostaniecie odlotu ze zwykłą owiewką".... "Chwila, chwila... rowerowe owiewki... nie muszą wzbijać się w powietrze...". "Ale - co tam - nieważne jest racjonalne myślenie, nieważny rozum, nieważne racjonalizatorstwo". "Ważna jest tylko wiara - ślepa wiara - ni wolno niczego rewidować". "Macie mi jedynie wierzyć - i to jest wasze jedyne zadanie". "Ja powiadam wam - tradycja mówi że owiewki można robić tylko na zakładach lotniczych". "To macie tylko mi wierzyć". "Tylko ja mam rację". "nie wolno się zastanawiać i szukać racjonalnych, prostych, dostępnych, tanich rozwiązań". "Tylko zakłady lotnicze". "Wkrótce robię tytanowe śruby do błotników". "Z lotniczą jakością". "Zbieram zamówienia". "Owiewek nie robię - bo jedna owiewka kosztuje 100 000 zł i trzeba ją frezować z 100 tonowego bloku aluminium z dokładnością 0, 000 001mm". "Potem muszą być testy". "W tunelu aerodynamicznym". "Pracujemy nad tym już 50 lat". "I doskonalimy owiewki żebyście mogli po jednym rozkręceniu korbami pokonać cały opór powietrza i jeździć samą siłą mięśni 170 km/h". "Tylko takie owiewki się liczą w świecie". "Dopóki nie wyfrezujemy 100 ton aluminium to nie macie o czym marzyć". "Właśnie pękł nam 78-my frez". "Chyba nie zrobimy tego w tym stuleciu". "Musicie czekać". "Nie wolno wam nic samemu robić". "Czekajcie na profesjonalistów którzy mają technologie i maszyny". "Reszta nie istnieje". "Macie niczego sami nie robić". "Słyszycie??!!".

Dobra. Ale idziemy dalej z owiewką. Bo rowerem chcemy jeździć na drodze publicznej. A bezpieczeństwo szybkiego roweru bez oświetlenia/ kierunkowskazów/ sygnału dźwiękowego/ jakieś zawieszenie na drodze publicznej? Czy tylko "wyścigi sportowców na publicznej jezdni"? "Bo mam dopracowany rower z aerodynamiczną owiewką i muszę go użyć - nieważne czy spełnia wymogi ruchu ulicznego - ważne że jest piekielnie szybki". "Nikt nie mówił że trzeba się liczyć z uczestnikami dróg publicznych i montować jakieś oświetlenie/ jakieś kierunkowskazy/ jakieś światło stop/ jakiś klakson". "Jestem sportowcem i jeżdżę z aerodynamiczna owiewką". Tylko sport. Jedyna słuszna droga.