Maciej, nie kopiuj głupio postów, które już są na tym forum
W dodatku bez edycji błędów już wytkniętych.
Ten rower w USA kosztuje 1600 USD brutto.
W Polsce, gdy był jeszcze dostępny, cena spadła do ok. 6000 PLN brutto.
W Tajwanie, gdzie jest produkowany (ten sam lub bliźniaczo podobny) u producenta kosztuje 830 USD netto (stan na IV 2009)
Hmmmm... Na stronie carbondesign ostatnia cena jaką widziałem to owe 6999,00 zł.
Dobra - kolejny mój błąd, bo trajki ze Stanów podrożały. Rewizja rachunku ekonomicznego:
1600 USD = +/- 4800 zł
6000 zł - 4800 zł = 1200 zł
Czyli na jednym rowerze musi być "extra" 1200 zł żeby zrekompensować ryzyko "bez rynku zbytu i możliwości jego oszacowania". Rekompensata 1200 zł za brak rozeznania "co przeszkadza Kowalskiemu" i bez ulepszania "tego co przeszkadza Kowalskiemu". Auta odpalane na korbę powinny jeździć do dziś.
Cło, podatek, Vat'cior. Nie wie ile się będzie z tym towarem bujać (ile sprzeda w roku: 3, 5, 10 sztuk
). Ryzyko wtopy duuuże. To i cena jest większa.
Pokaż kraj bez podatków, bez cła. VAT?? USA/ Holandia to raj podatkowy?
"Kiedy nie trzeba płacić VAT?? Tak stwierdziła Izba Skarbowa w Warszawie; potwierdzeniem jest treść art. 113 ust. 1 ustawy z 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług (Dz.U. nr 54, poz. 535 z późn. zm.). Zgodnie z nim zwalnia się od podatku podatników, u których wartość sprzedaży opodatkowanej nie przekroczyła w poprzednim roku podatkowym kwoty wyrażonej w złotych odpowiadającej równowartości 10 000 euro. Do wartości sprzedaży nie wlicza się kwoty podatku."
10 000 EUR = +/- 40 000 zł. Czyli sprzedajesz co najmniej 10 rowerów poziomych rocznie i przekraczasz 40 000 zł. OK. Tzn. że masz już duży, funkcjonujący sklep. Ja na początku nie miałbym obowiązku płacenia VAT bo mam stopniowe plany (i mam w planie wpierw sklep internetowy). I moja wartość sprzedaż w pierwszym roku nie przekroczy 10 000 EUR (=+/- 40 000 zł). 25 ram rowerowych w pierwszym roku powiedzmy za 1200 zł = 30 000 zł. Komponenty rowerowe można by zamawiać osobno i klient płaciłby sklepowi rowerowemu.
Nie zdobędę rynku jednym susem, bo na początku wolę zainwestować pieniądze w lekki park maszynowy (spawarka TIG, piła elektryczna, projekt techniczny, szablon spawalniczy, wiertarka, i inne szpargały) żeby móc wpływać na produkt. Sam zakup tego co oferuje ktoś zza oceanu to pole dla handlarzy. OK. Ale nie tylko w Chinach i Tajwanie można tanio produkować. Już pisałem że nawet robot może spawać - kwestia rozwoju. Tak samo gdy nie chce Ci się samemu iść na kurs i spawać pierwszych ram samodzielnie to zatrudniasz spawacza. Nie musisz iść do zakładu żeby zrobili to "profesjonalnie" (choć "profesjonaliści" też potrafią niekiedy spaprać robotę). Nie od razu Kraków zbudowano.
Gdybym miał kręcący się już sklep z "wartością sprzedaży opodatkowanej przekraczającą 10 000 EUR" to miałbym extra 22% marżę. OK. Zgadza się. Ale zaczynając stopniowo i chodząc jednocześnie do pracy (mając rowerowy sklep internetowy) dobić w pierwszym roku do 10 000 EUR. Hmmmm... Myślisz bardziej pozytywnie niż ja sam.
Zadzwoniłeś do carbondesign spytać o negocjacje ceny na trajka? Może by spuścili trochę. Z tego co wiem, nasz kolega forumowy recutibi kupił u nich dwie trajki, praktycznie po cenie producenta (wziął bodajże ostatnie sztuki).
Trzeba negocjować zawsze, choć podana jest cena. OK. Nie mam zdolności spekulacji gdy cena jest podana. Już będę wiedział na przyszłość. Ciekawe żeby zbić 1000 zł jednym telefonem.
Kosiarz, który zaczyna pracę w sobotę o 6:30 pod twoim oknem to zbrodniarz

Ekonomia jest czasami zaskakująca. Nie wiem po co sprowadzać towar gdy można:
- bez ryzyka utopienia kasy 10x830 USD= 8300 USD mieć:
- projekt z którym można udać się albo do zakładu gdy jesteśmy wygodni/ zatrudnić spawacza z uprawnieniami gdy umiemy coś zorganizować
- jakieś maszyny, jakieś realne możliwości poprawienia wad powtarzanych przez iluś tam producentów,
- nie mieć wahania kursu walut/ opóźnień z transportem/ uszkodzeń transportu
Gdy kupujemy gotowy towar mamy:
- niemożliwości zamontowania silnika elektrycznego bo tracimy gwarancję producenta
- towar nieprzystosowany pod wymagającego klienta (praktycznie każda przeróbka to utrata gwarancji)
Do tego biję.
A kosiarz niech kosi trawę. Jak nic więcej nie umie.