Autor Wątek: Światełka i lampki...  (Przeczytany 89313 razy)

kapitanwasyl

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 368
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #45 dnia: Stycznia 09, 2011, 09:30:42 am »
Panowie , wiem że jest zima , depresja i te sprawy ale bez przesady niech każdy wychwali swoje i to wszystko.

 ;D ;D ;D ;D
I tak w koło  Macieju ...

Neverhood

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 678
  • Erotoman-gawędziarz
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #46 dnia: Stycznia 09, 2011, 09:32:56 am »
Yin, chyba nie załapałeś. ;D Oddzielmy rekreację od użytkowego traktowania roweru. Wiesz, miasto, hop na rower, 7 minut, hop z roweru, trzymam już klamkę drzwi. To dużo zmienia ,to całkiem inna filozofia ;).


Jedynie dedykowane zapewniają jaki taki światłocień, rozkład światła pomocny w pojazdach.
No proszę a ja od 4 lat na nie dedykowanych jeżdżę i nie wiedziałem że się nie da ;)

I to nawet tylko niektóre rowerowe mają taki podstawowe rzeczy. Reszta jest na latarkowej idei.
Światło z latarki ma oświetlać drogę. Ilość światła z większości latarek rowerowych jest śmieszna. Może i nas widać, za to my nic nie widzimy. Pomijam oczywiście te kilka lampek które owszem świecą, ale kosztują 4x tyle co rozwiązanie nie dedykowane dające tyle samo światła. Ilość światła z porządnej nowoczesnej latarki robi z nocy dzień, te rowerowe przy tym wyglądają jak robaczki świętojańskie.

Zwykły kołowy kształt wiązki nie jest tym co tygryski lubią.
Mi nie przeszkadza, ale jak potrzebujesz elipsy to co za problem zamontować po jednej latarce na każdym z końców kierownicy?

Z pochodnią też da się jeździć, to żaden argument, iż się da. Szukasz innych rozwiązań niż rowerowe, bo one są zbyt drogie i starej generacji - czyli moje "nie ma". Na początku motoryzacji światło miało tylko oświetlać, zaraz po pierwszym bumie już nie oślepiać przeciwnika. Dużo światła jest niepotrzebne , jeśli ma ono być źle skierowane. I tu nie chodzi tylko o oślepianie przeciwnika. Sam rozkład natężenia na drogę przy kołowych, eliptycznych wiązkach jest zły - następuje olśnienie przed kołem. A tam nie trzeba oświetlać. Potrzeba trapezu z ostrą linią światłocienia. świecącego najwięcej tuż pod linią odcięcia i coraz mniej w dół. Tak aby zapewnić bardziej równomierny rozkład na podłożu. Ale to już wyższa półka. Mocowanie na końcach kierownicy. Po tygodniu już bym nie miał takiego bajeru. Ja nawet dźwignię zmiany biegów umocowałem tak, iż w w razie wtopy nie została uszkodzona - sterowanie jest niewygodne, coś za coś. Jest jeszcze jeden paradoks. W pewnym zakresie, czym więcej masz światła, tym gorzej TY widzisz.


Oświetlenie bateryjne, akumulatorowe jest nie do zaakceptowania w użytkowym rowerze. Kto by pamiętał o naładowaniu?
Tysiące urzytkowników jakoś pamięta :). Jedne ogniwo typu 18650 daje od 1 do 4h światła (w zależności od trybu i ''apetytu'' latarki). W moim przypadku ogniwa (sztuk 2) ładuję raz na tydzień, latem nawet rzadziej. 
Zresztą jak rozumiem jako alternatywę proponujesz dynamo - które generuje opory, hałasuje, jest zawodne ( ślizganie się na mokrym) i do tego te kabelki - po uszkodzeniu zostajemy bez światła.
Co dziesiąty rowerzysta w nocy ma oświetlenie, więc miliony nie pamiętają  :D
Druga sprawa, tracić czas na jakieś ładowanie, wyciąganie?
Wyjęcie aku z latarki: 15s, ładowanie 20-25 min (do zrobienia nawet na dłużej trasie na stacji benzynowej, lub w jakieś knajpce) , włożenie aku do latarki 15s.

Trzecia, to nie jest przymocowane na stałe!
Oświetlenie mocowane na stałe + kapeć w lesie = podczas łatania świecimy oczami? ;) O innych sytuacjach awaryjnych nie wspominając. Nie wspominając o tym że pusty uchwyt nie kusi złodzieja jak zostawia się przypięty rower pod sklepem. Pewnie padną argumenty o niesolidności mocowania itp: w czasie 4 letniego używania rożnych modeli latarek z jednym uchwytem ilość upadków na ziemie i innych awarii uchwytowych wynosi w moim przypadku 0.   

To się sprawdza w rekreacyjnym zastosowaniu.
W ubiegłym roku parę razy zdarzyło mi się wracać z wypadu rowerowego po 23.00 przez las i zachowując  prędkość 35-40 km/h. Zakładam więc że moje rozwiązania na moja rekreację nadają się całkiem nieźle, mając światełko dedykowane pewnie jechał bym 15 km/h i patrzył przed przednie koło żeby na nic nie wpaść.

Co mamy na rynku? lampki na dynamo z żarówkową lub ledem mocy ( rzadkie, ponad 120zł za leda 1 generacji). Dynamo zewnętrzne i ostatnio znów dynamopiasty. Super elektronika - dioda zenera.  Pomiędzy nimi? drut. Ew, shimano ma skrzyneczkę, aby nie przebić dynama. Z gotowej dynamopiasty nie wyciąga się tego co można (z 3W ponad 6W) tylko udaje się żarówkowe obciążenie. Zresztą sama dynamopiasta jest zdławiona konstrukcyjnie tak, aby nie przepalać żarówek brrr (a z tego można by wyciągnąć z 30W podczas y hamowania. Złączki, druty - po roku trzeba poprawić bo już nie styka, albo lewa śrubka błotnika już nie przewodzi. W samochodzie też chciałbyś co nocną jazdę wyciągać akumulator (w celu naładowania), a raz w roku przegląd CAŁEJ(0.5 km?) instalacji elektrycznej(wraz z demontażem karoserii w celu poprawienie styku masy)?
Kolejna sprawa w rowerach chyba najczęściej właśnie oświetlenie się psuje, potłucze.
Zaraz, to bronisz oświetlenia na dynamo czy je krytykujesz? W latarkach powiedzmy dla uproszczenia ''taktycznych''  takich wad nie ma.

Zapraszam na http://www.torch.pl/www/ i http://www.swiatelka.pl/
Moje zdanie o nich : banda **filów!
I nie proponuj mi takich &&*&*

Niewiedza jest błogosławieństwem ? :)

Aajjajaj. Przecież pisałem, że mając 200lm przez 10 godzin, cały czas zapominałem o naładowaniu. Przypominałem sobie, kiedy było już ciemno i musiałem wracać. Rower miejski ma być bezawaryjny i bezobsługowy. Pamiętanie o czymś uderza w 2 założenie( wręcz warunek). Obecnie w ciągu tygodnia mam 20x1.1km( 3min, w zależności od świateł), 2x5.4km(15 min). O ile te ceregiele z akumulatorami wydłużyły by mi podróż ? 20%? Zresztą ja jestem dumnym batmanem ;) Kapeć w lesie ??? Faktycznie mam we Wrocławiu 4 lasy. Ale po co się tam pchać? Jak ktoś już musi, to 1 km dalej na pewno znajdzie latarnie ;D.Jak mam kapcia to wolę poprowadzić niż się brudzić, nosić narzędzia ... bryy. Z racji jazdy rowerem zwiększyłem swój ekwipunek o 2 kluczyki(zapięcie + rowerownia), rękawiczki i czapkę. Dom jest blisko, zwykle do 3 km (20 min pieszo). Argumenty o prędkości itp.. są kiepskimi , bo ja np.  po wiejskim asfalcie jechałem nocą kolarzówką 35 - 40 km/h bez oświetlenia przez 20 km, z lampką na dynamo + drugą na led (tyle samo światła)[ ==7W żarówka] jechałem po leśnej ścieżce z prędkościami dziennymi.
W obecnej postaci krytykuję dynamopiasty i całą instalację. Ale co mamy do wyboru? Ogniwa słoneczne, wiatraczki. Problemem są wszelkie kabelki i złącza. Co z nimi zrobić, aby były niezawodne?



E tam poziome, rower transportowy - to jest to!

kapitanwasyl

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 368
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #47 dnia: Stycznia 09, 2011, 10:28:20 am »
A właśnie , jaki kondensator zamontować do instalacji dynama zewnętrznego ?  Bo u mnie te diody z lampki za 10 zeta podczas ruszania leciutko pulsują :)  I tu proszę o konkretny link do kondensatora......cienko u mnie z elektroniką .
I tak w koło  Macieju ...

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #48 dnia: Stycznia 09, 2011, 01:42:36 pm »
Oddzielmy rekreację od użytkowego traktowania roweru. Wiesz, miasto, hop na rower, 7 minut, hop z roweru, trzymam już klamkę drzwi. To dużo zmienia ,to całkiem inna filozofia ;).
A trzeba było tak od razu. Ja przy swoim mieszczuchu też mam uchwyt na latarkę, w razie potrzeby przepinam z jednego roweru do drugiego. Tylko tylne światełka mam na stałe.

Z pochodnią też da się jeździć, to żaden argument, iż się da. Szukasz innych rozwiązań niż rowerowe, bo one są zbyt drogie i starej generacji - czyli moje "nie ma". Na początku motoryzacji światło miało tylko oświetlać, zaraz po pierwszym bumie już nie oślepiać przeciwnika. Dużo światła jest niepotrzebne , jeśli ma ono być źle skierowane. I tu nie chodzi tylko o oślepianie przeciwnika. Sam rozkład natężenia na drogę przy kołowych, eliptycznych wiązkach jest zły - następuje olśnienie przed kołem. A tam nie trzeba oświetlać. Potrzeba trapezu z ostrą linią światłocienia. świecącego najwięcej tuż pod linią odcięcia i coraz mniej w dół. Tak aby zapewnić bardziej równomierny rozkład na podłożu.
To o czym piszesz dotyczy grupy latarek z bardzo skupioną wiązką tzw. ''thrower'' (szperacz - choć nie wszystkie są szperaczami w naszym rozumieniu.) Naprawdę nie jest problem z znalezieniem latarki z wiązką rozproszoną tzw. flood. Co do oślepiania - w 90% latarek '' taktycznych'' są tryby (zwykle hi-med-low)- dostosowanie jasności do potrzeb zajmuje 1-2s. 

Jest jeszcze jeden paradoks. W pewnym zakresie, czym więcej masz światła, tym gorzej TY widzisz.
Ciekawa teoria, rozwiń?

Aajjajaj. Przecież pisałem, że mając 200lm przez 10 godzin, cały czas zapominałem o naładowaniu. Przypominałem sobie, kiedy było już ciemno i musiałem wracać.
W takim przypadku trzeba wozić z sobą zapasowe baterie, lub drugie światełko ''awaryjne''. 

Rower miejski ma być bezawaryjny i bezobsługowy.
Rower z założenia taki nie jest: kola trzeba dopompować, łańcuch przesmarować i zmienić co jakiś czas, przerzutki podregulować.

Pamiętanie o czymś uderza w 2 założenie( wręcz warunek). Obecnie w ciągu tygodnia mam 20x1.1km( 3min, w zależności od świateł), 2x5.4km(15 min). O ile te ceregiele z akumulatorami wydłużyły by mi podróż ? 20%?
Twierdzisz że konieczność wymiany akumulatorów wpływa na czas dojazdu?

Zresztą ja jestem dumnym batmanem ;)
No to w kwestii oświetlenia się nie dogadamy. Coś jak by z ślepym o kolorach..

Kapeć w lesie ??? Faktycznie mam we Wrocławiu 4 lasy. Ale po co się tam pchać? Jak ktoś już musi, to 1 km dalej na pewno znajdzie latarnie ;D.Jak mam kapcia to wolę poprowadzić niż się brudzić, nosić narzędzia ... bryy. Z racji jazdy rowerem zwiększyłem swój ekwipunek o 2 kluczyki(zapięcie + rowerownia), rękawiczki i czapkę. Dom jest blisko, zwykle do 3 km (20 min pieszo).
Widzę że zupełnie inaczej użytkujemy rower i z diametralnie innymi przebiegami. Nie wyobrażam sobie nie mieć podstawowych narzędzi i prowadzić rower z kapciem przez 50-100 km do domu.

Argumenty o prędkości itp.. są kiepskimi , bo ja np.  po wiejskim asfalcie jechałem nocą kolarzówką 35 - 40 km/h bez oświetlenia przez 20 km, z lampką na dynamo + drugą na led (tyle samo światła)[ ==7W żarówka] jechałem po leśnej ścieżce z prędkościami dziennymi.
No tak bo przecież nie widząc i nie będąc widocznym też się da. Co z tego że naraża się siebie i innych uczestników ruchu.


tomek70

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1114
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #49 dnia: Stycznia 09, 2011, 07:38:07 pm »
Polecam akumulator z nowej bateri do laptopa . Taki sobie zrobiłem kupiłem na allegro za 15 zeta ładuje ladowarką do telefonu bo mi raczej ich nie przeładuje baterie trzeba rozebrać połaczyć ogniwa rownolegle wtedy otrzymujemy nizsze napięcie w sam raz na diody 4.2V ale za to olbrzymią pojemność mój ma 11 ah a przy tym jest leciutki (od tego czsu pradu mi nie zabrakło) ma dwa wejsci wyjscia z których też podczas jazdy poza miastem zasilam głosniczki od komputera podlaczome do radia lub mp3 :)

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #50 dnia: Stycznia 10, 2011, 12:08:20 pm »
Piszesz o całej baterii od laptopa czy pojedynczym ogniwie z baterii? Jeśli o pojedynczym ogniwie to pojemność 11Ah możesz włożyć miedzy bajki. Realnie ogniwa 18650 mają 2200-3000mAh - przy czym te które faktycznie mają pojemność 3000mAh ( a nie tylko naklejkę która mówi że tyle mają) kosztują tyle co 3-4 sztuki 18650 z pojemnością 2400mAh.   Zerknij na nadruk na ogniwie. Na 99% stoi tam oznaczenie 18650 lub 14500. Właśnie takie ogniwa używa się w współczesnych latarkach. Przy tym cenowo u producenta wychodzi to +-20zł za dwupak.
Dla ułatwienia ogniwa 18650 wyglądają tak:



tomek70

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1114
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #51 dnia: Stycznia 10, 2011, 10:25:32 pm »
piszę oczywiscie o całej bateri w baterii ogniw było 9 szt,  były połączone równolegle po trzy, a potem szeregowo  mi takie napiecie nie było potrzebne bo po co tracić na jakiś opornikach czy przetwornicach moc. Więć wszystkie 9 połączyłem równolegle wyszło mi napięcie  w sam raz na diodę i jeszcze duża pojemnośc

ffutrzak

  • sympatyk
  • *
  • Wiadomości: 13
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #52 dnia: Stycznia 11, 2011, 10:14:06 am »
Ogniwa laptopowe to bardzo dobry pomysł ale jest z nimi problem. Ładowane w niewłaściwy sposób mogą być niebezpieczne, bo przeładowanie może spowodować takie oto efekty: http://www.youtube.com/watch?v=-DcpANRFrI4&feature=fvw tu są akurat pokazane li-pol ale dotyczy to również li-ion. Tomku ja bym uważał z ta Twoją ładowarką do telefonu przy ładowaniu tych ogniw, bo to pewnie zwykły zasilacz a cała elektronika ładując jest wbudowana w telefonie. Chyba że są to ogniwa "protected" wtedy maja wbudowany elektroniczny sterownik który monitoruje proces ładowania i nie pozwala naładować powyżej napięcia 4,2 V, ale nie sądzę żeby takie były w baterii laptopowej.

Edit:
A tu mamy li-ion: http://www.youtube.com/watch?v=jjAtBiTSsKY&feature=related
« Ostatnia zmiana: Stycznia 11, 2011, 10:20:17 am wysłana przez ffutrzak »

wwojciech

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 114
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #53 dnia: Stycznia 11, 2011, 12:29:52 pm »
w laptopowych bateriach są gołe ogniwa bez zabezpieczeń (od tego jest płyteczka która jest w obudowie baterii laptopowej z bmsem itp)

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #54 dnia: Stycznia 11, 2011, 01:42:00 pm »
Z tego co wiem elektronika w ogniwach "protected" (sam takich używam) chroni przed nadmiernym rozładowaniem ogniwa, nie przed przeładowaniem. Przed przeładowaniem chroni ładowarka. Chyba że elektronika poszła do przodu i chroni podwójnie? (Zabezpieczenie przed przeładowaniem w ładowarce i ogniwie).

istrii

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 104
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #55 dnia: Stycznia 11, 2011, 02:48:12 pm »
pracowałem kiedyś w serwisie notebooków i mieliśmy tam majstra od regeneracji baterii
cały myk polegał na wymianie ogniw i zresetowaniu elektroniki
wiec same ogniwa mają swoją żywotność, a do tego elektronika która zabezpiecza też się chrzani
bo z tego co mi mówił to jak będzie niezresetowana elektronika i nowe ogniwa to laptop i tak będzie bardzo krótko chodził

lecz na tym forum są magiki które potrafią robić cuda :)

ffutrzak

  • sympatyk
  • *
  • Wiadomości: 13
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #56 dnia: Stycznia 11, 2011, 03:15:05 pm »
Jeśli ogniwo jest typu "protected" to posiada najczęściej zabezpieczenie przed przeładowaniem, nadmiernym rozładowaniem i przed zwarciem. Przykładowy układ zabezpieczający dla pojedynczego ogniwa: http://www.batimex.pl/towar.php?idtowaru=3944&idzastosowanianad=458&idzastosowania=627.

pajak_gdynia

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1322
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #57 dnia: Stycznia 11, 2011, 05:42:23 pm »
w laptopach układ zabezpieczający jest w "pakiecie" z akumulatorkami. Najczęściej jest na płytce ze stykami (po prostu po drugiej stronie). Czasami są to znacznie "lepsze" układy (tak naprawdę mikroprocesorowa ładowarka), czasami nawet z paroma niezależnymi kanałami i sterowaniem z komputera.

"Głupia" elektronika po nadmiernym rozładowaniu stwierdza "uszkodzenie ogniwa" i nie pozwala na jego ładowanie ani dalsze użytkowanie (nawet po "naładowaniu" zewnętrznym). Pomaga specjalny "punkt" który odpowiednio potraktowany napięciem przywraca elektronikę do życia (rozrusznik serca :), tak mi się skojarzyło)

Inna sprawa, że ogniwa li-jon/li-pol "tak sobie" podłączone do źródła prądu bardzo szybko padną (powinny być ładowane impulsowo "z przerwami" oraz należy sprawdzać, czy nie są już naładowane).
Do celów "buforowych" co najwyżej mogą być akumulatorki NiCd. A najlepiej najzwyklejsze ołowiowe (np. żelowe, są dostępne w postaci "batonów")

Yin

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 4079
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #58 dnia: Stycznia 11, 2011, 06:10:25 pm »
Jeśli ogniwo jest typu "protected"..
Czyli elektronika poszła do przodu.

W kwestii ogniw ''unprotected'' w laptopach - one są po prostu trochę tańsze od tych ''protected'' dlatego się je stosuje.

Inna sprawa, że ogniwa li-jon/li-pol "tak sobie" podłączone do źródła prądu bardzo szybko padną (powinny być ładowane impulsowo "z przerwami" oraz należy sprawdzać, czy nie są już naładowane).
Dedykowana ładowarka (przynajmniej ta którą ja używam) po naładowaniu odcina prąd.


Jakub S.

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 811
Odp: Światełka i lampki...
« Odpowiedź #59 dnia: Stycznia 11, 2011, 06:59:40 pm »
W kwestii ogniw ''unprotected'' w laptopach - one są po prostu trochę tańsze od tych ''protected'' dlatego się je stosuje.

Laptop ma własną elektronikę która oprócz tego co wspomniane prawdopodobnie chroni przed niepożądanym przepływem prądu z jednego ogniwa do drugiego (przy nierównomiernym rozładowaniu a wiadomo że nie ma 2 identycznych ogniw). Brak takich zabezpieczeń byłby po prostu zbyt niebezpieczny w urządzeniach które często non-stop stoją na ładowarce, nawet jeśli ładowarka ma własne zabezpieczenia - wyobrażasz sobie że w razie awarii bateria wybucha ci na kolanach?
Jakub Sałata