Autor Wątek: Jak skomplikować to co może być proste  (Przeczytany 151046 razy)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #75 dnia: Lipca 01, 2010, 06:15:17 pm »
Witam
W Holandii ogórki są większe ale nie da się ich ukisić. A jak tu żyć bez ogórków kiszonych?
Maciej to porządny chłop ambitny pracowity i trochę nerwowy. Krytykuje i generalizuje wszystkie wady w naszym kraju,
bo ma żal, że musiał z niego wyjechać "za chlebem". Holandia tak jak i Niemcy to kraj bardzo poukładany i wszystko tam jest przewidywalne. Robienie bussines-u w takich warunkach jest łatwiejsze. Najwyraźniej koledze Maciejowi to podpasowało. A to krytykanctwo - to tzw. efekt" kwaśnych winogron" - winogrona niedostępne dla kogoś są zawsze kwaśne....
Chciałbym w tym miejscu wystosować apel do kolegii Macieja: Jesteś młody i ambitny pojechałeś do innego kraju to obserwuj  i ucz się. Jak znajdziesz coś co warto przywieźć do Polski to przyjedź i przekonaj nas do tego (łatwo nie będzie) - T Twój patriotyczny psi obowiązek.
A propos produkcji rowerów poziomych jeżeli myślisz o tym poważnie to będąc w Holandii nawiąż kontakty handlowe dla swych przyszłych wyrobów, bo w Polsce rynek poziomek będzie rozwijać się powoli i może być niewystarczający dla twych ambicji.
A ja za darmo (Polacy czasem tak mają) przekażę ci pomysły na spoty reklamowe (filmowe) dla rowerów poziomych:
Pomysł nr 1 - morze, plaża, upał, słychać szum morza i krzyki mew. Kamera pokazuje leżące na leżakach i skąpo odziane w bikini
dziewczyny o róznych typach urody: blondynka, brunetka, ruda, tajka, murzynka. Wszystkie leżą z zamkniętymi oczami i wyrazem błogości na twarzy - atmosfera wypoczynku. Kamera panoramicznie pokazuje kolejne dziewczyny w planie amerykańskim(obejmuje postać człowieka od pasa w górę) ostatni w szeregu jest rowerzysta w kompletnym stroju z kaskiem i rękawiczkami, z wyrazem błogostanu na twarzy. Kamera oddala się do planu ogólnego i okazujesię że rowerzysta siedzi na rowerze poziomym trójkołowym. Pojawia się napis : "Wygoda jest najważniejsza".
Jeżeli się Wam podoba to pomysł nr 2 jutro.
Pozdrawiam T1

Jest taka trafna uwaga ze strony Holendrów: "kiszone" ogórki to zgniłe ogórki. Tak samo "kiszona" kapusta. Co nie zmienia faktu że czasem zjadam "kiszone". Tak samo sery "pleśniowe" dla człowieka trzeźwo myślącego to sery zepsute. Jedzenie powinno być świeże.

Generalizuję wady, bo są narody które radzą sobie bardzo dobrze, a są takie które kombinują, kombinują, kombinują (x3) i próbują wymigać się od organizacji zwalając winę na innych. O braku współpracy czy ducha solidarności nie wspomnę. Nikt na forum nie wychodzi z propozycją zaprojektowania roweru rysunkiem technicznym - każdy sobie rzepkę skrobie. Uwaga do Cyqlop'a: Twoje rysunki są bogate w szczegóły ale zakład spawalniczy musi mieć też oznaczenia spawów.

W Polsce biznes to robienie czegoś bez Twojej wiedzy/ bez Twojej zgody. Tzw. przekręty. Np. prezes tokarni buduje basen, pracownikom daje umęczone maszyny i ma nadzieję że pracownik "da radę". A pieniądze lecą. Pomijam gorsze sytuacje.

Krytykanctwo - bezkrytyczne podejście to moim zdaniem bezmyślność. W Polsce dużo rzeczy zakłada się na wyrost. Trzeba się "domyślać". I robi się "po znajomości". Moim zdaniem można robić w sposób całkiem dojrzały ustalając coś z góry, mówiąc o tym, wymagając i trzymając się owych ustaleń. Nie dawanie ustaleń, łamanie ustaleń mnie dziwi. Tyle zauważyłem.

Za granicą pomimo że mają najlepsze maszyny to i tak trzeba ciężko robić. W Polsce jest tendencja żeby się nie przemęczać. Bo i zdrowia szkoda. Spawacz w du..ę dostaje: promieniowanie UV, dym, pole elektromagnetyczne, trujące opary alu/ chromoniklu. Ale wybrał sobie taki zawód to musi zasuwać. W Polsce spawacz może się trochę obijać. I w podręcznikach piszą o 60% czy 30% sprawności spawarek. Spawarka chłodzona wodą ma 100% sprawność. Ale już z góry człowiek wie że słaba spawarka daje możliwość "obijania się". To chyba dobieramy zły sprzęt. Chcę przywieźć doświadczenie ale już widzę jak się ludzie buntują na samo zanegowanie ich metod. Bo Polak przecież jest bardzo inteligentny i pomysłowy (tylko znacznie już mu gorzej ze sprawnością/ efektywnością). Co mu ktoś będzie kazał czy rozkazywał! "Polskiemu hydraulikowi to nawet Stanisław Lem nie podskoczy" - tak zwykł mawiać mój brat. To prawda. Hydraulicy w Polsce są bardzo cwani. Nawet gdy popełnią błąd i zaleje piwnicę to zwalą na złączkę (choć opaska była luźno zamocowana). U nas nawet robotnik z łopatą to inteligent i filozof. "Jak robić żeby się nie orobić, a zarobić??" albo "Pod jakim kątem wbić/oprzeć łopatę, jaki wybrać kąt natarcia na tę łopatę żeby się wygodnie oprzeć i odpoczywać". Kolega który pracuje w budowlance mówił mi że jak się wkurzy pracownika budowlanego to taki pracownik potrafi zamurować zgniłe jajo. A potem człowiek zastanawia się "co to za dziwny zapach".

Kontakty handlowe za granicą. Ludzie w Holandii trzeźwo myślą. Rower kupią kiedy jego eksploatacja się opłaca. Silnik elektryczny to słuszne rozwiązanie. Nawet lepsze niż velomobil. Bo velomobil zajmuje dużo miejsca. Karoseria w rowerze typu velomobil łatwo się rysuje (bo z rowerem trzeba czasem się gdzieś "wcisnąć"), Holendrzy nie boją się deszczu więc pełne, obudowane velomobile to raczej "bajer". Sprzedano 500 Alleweder'ów A2/A3, 567 Quest'ów, niewiele ponad 1000 Sunrider'ów

http://www.velomobiel.nl/rijderslijst/



Mało się sprzedało. Czegoś tu brakuje skoro się to tak kiepsko sprzedaje. Rower w Holandii zarabia na siebie (już o tym pisałem - zwrot kosztów dojazdu max. 30 EUR/tydzień). A mimo to coś przeszkadza żeby ludzie go nagminnie kupowali w wersji velomobile. Dużo ludzi żyje w mieście i parkowanie/ przechowywanie velomobila jest ryzykowne. A ubezpieczenie na wypadek kradzieży velomobila nie jest oferowane przez sprzedawców. Nie wspominając o ubezpieczeniu AC (Auto-Casco) które Holendrzy sobie często na samochody wykupują. Wstyd Holendrom jeździć czymś obdartym.

Rynek poziomek będzie rozwijał w zależności od tego jak "niedorobiony" będzie ów rower. Kolarze sportowi pokroju Stanisława Szozdy stanowią mniejszość i trzeba się z tym liczyć. 24V, 650W, 20 Ah to taki doping dla Kowalskiego. Rower musi jednak być kompaktowy. Piaggio MP3 jest przykładem że "da się" zrobić 3-kołowy kompaktowy skuter z mechanizmem pochylania kół. Z 3-kołowym rowerem (jednoosobowym) z mechanizmem pochylania kół też powinno się dać. Sorry - zagoniłem się, wcale nie musi być 3-kołowy. Rower nie musi być 100% sportowy. Np. semi-recumbent jest bardziej kompaktowy a już jeździ się dużo wygodniej.
« Ostatnia zmiana: Lipca 01, 2010, 07:05:51 pm wysłana przez Maciej Długosz »

technolog1

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 162
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #76 dnia: Lipca 02, 2010, 10:57:22 am »
Witam
To znaczy jak? podobał ci się mój pomysł na reklamę czy nie?
T1

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #77 dnia: Lipca 02, 2010, 11:28:12 am »
Witam
To znaczy jak? podobał ci się mój pomysł na reklamę czy nie?
T1

W tym planie jaki mam:
- projekt u inżyniera
- pospawanie prototypu
- jazdy próbne (ustawianie geometrii, regulacje),
- szukanie zakładów spawalniczych do produkcji małoseryjnej (cena, terminy, jakość)
- rejestracja firmy
- promocja na żywo tam gdzie jest dużo ludzi,
- ulepszenia (silnik, owiewka, itp.)
...
- reklama będzie ostatnią rzeczą) i nawet się nad nią nie zastanawiam, bo wszystko musi iść za kolejnością (nie zaczynam "od końca")

Gdybyś był inżynierem to co innego. Już bym pytał o cenę Twoich rysunków technicznych z pełnymi oznaczeniami. Ale dziękuję za propozycję tworzenia reklamy.
« Ostatnia zmiana: Lipca 02, 2010, 11:29:47 am wysłana przez Maciej Długosz »

technolog1

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 162
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #78 dnia: Lipca 03, 2010, 09:47:30 pm »
Witam
Nie jestem inżynierem choć mam wykształcenie techniczne. A tobie chodzi raczej o projektanta-konstruktora czy też o kreślarza?
Na twoim miejscu bym go olał. Jeśli masz przetestowany prototyp, to po prostu narysuj go. Jeśli popełnisz błąd w dokumentacji to dobry wykonawca poprawi go.  A jesli nie będzie chciał to nalezy zmienić wykonawcę. W Polsce ludzie lubią majsterkowiczów-wynalazców ale początkujących bussinesmanów już nie. Ja tak działam w sferze zawodowej.
Widzę że masz duży zmysł techniczny więc poradzisz sobie.
Wierzę w to głęboko.
Pozdrawiam T1

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #79 dnia: Lipca 03, 2010, 10:23:16 pm »
Witam
Nie jestem inżynierem choć mam wykształcenie techniczne. A tobie chodzi raczej o projektanta-konstruktora czy też o kreślarza?
Na twoim miejscu bym go olał. Jeśli masz przetestowany prototyp, to po prostu narysuj go. Jeśli popełnisz błąd w dokumentacji to dobry wykonawca poprawi go.  A jesli nie będzie chciał to nalezy zmienić wykonawcę. W Polsce ludzie lubią majsterkowiczów-wynalazców ale początkujących bussinesmanów już nie. Ja tak działam w sferze zawodowej.
Widzę że masz duży zmysł techniczny więc poradzisz sobie.
Wierzę w to głęboko.
Pozdrawiam T1

Dziękuję za trafne uwagi.

Chodzi mi o dwie rzeczy żeby szło "jak należy":

- rysunek techniczny posiadający pełne oznaczenia (wymiary, oznaczenia spawów) żeby w zakładzie spawalniczym nie trzeba było poświęcać 1 godziny na tłumaczenie gdzie dokładnie mają być spoiny (z jednej strony czy z dwóch - bo są czasem takie miejsca) ani jaki rodzaj drutu spawalniczego ani jakim prądem ma to być "jechane". A potem nieporozumienia/ nieścisłości. To są z pozoru błahe sprawy ale moim zdaniem z czasem bardzo ułatwiają pracę gdy chcemy skupić się na szukaniu zakładów/ negocjacji cen/ ustawianiu samemu stanowiska do spawania (szablon spawalniczy)

- odpowiedzialność za konstrukcję - zawsze zaistnieje ryzyko że coś pęknie. Powody są różne: przeciążenie konstrukcji, błąd spawacza, wada materiałowa, błąd w projekcie, wypadek na rowerze, uszkodzenie w transporcie. Musisz wtedy mieć pewność że potrafisz udowodnić że projekt był dobry. Bez tego du..a zbita!!! Gdy błąd popełni spawacz to odpowiedzialność spada na niego. Gdy błąd popełni projektant to wina spada na niego. Da się to ocenić gdzie był błąd ale gdy ktoś będzie bardzo chciał "dorobić się na błędzie konstrukcyjnym" to wpierw obciąży sprzedawcę (dajmy na to mnie), dopiero potem wykonawcę (akurat w moim przypadku gdy będę działał bez pośredników to będzie niemal jedno i to samo). I trzeba będzie udowadniać. Uprawnienia do spawania to jedno (mam na razie podstawowe i muszę zrobić kolejne: blachy doczołowo i rury doczołowo). Ale uprawniony projektant to drugie. Jedno i drugie jest ważne gdy coś ktoś sknoci. Patrzę już z góry na konsekwencje i dlatego poświęcę pieniądze na projektanta żeby nie ryzykować gdy ktoś popełni błąd. Ja też mogę popełnić błąd choć wydaje mi się że "przemyślałem coś". Bez obliczeń konstrukcyjnych nie udowodnię że wina nie była moja. Bez uprawnień spawalniczych szkoda spawać komercyjne konstrukcje. Dlatego zrobię sobie kolejne uprawnienia spawalnicze. Studia inżynierskie to co najmniej 3 lata. Kurs spawalniczy na jedną metodę to 60-80 godzin (no chyba że się "nie kuma" i się oblewa egzamin i potem znowu jeszcze raz) więc póki co zainwestuję w uprawnienia spawalnicze.

Wiem że "początkujący bussinesman" to kolec jadowy dla starych wyjadaczy ale trzeba wejść w te "niemiłe sytuacje". W wersji najbardziej samodzielnej przygotuję wszystko co potrzebne, pocięte, zmierzone, oszlifowane, wraz z szablonem spawalniczym i będę spawał sam. Potem zatrudniał ludzi z uprawnieniami spawalniczymi na umowę o dzieło/ umowę zlecenie (ale to wszystko w zależności jak się sytuacja potoczy i czy będę w Polsce). Projekt techniczny to dobra inwestycja (moim zdaniem).

Zmysł techniczny rozwijam i zadziwia mnie jak prosto ale zarazem funkcjonalnie rzeczy działają. W biznesie liczą się też błędy - tzn. ważne żeby błędów było jak najmniej. Dlatego nie chcę podejmować ryzyka odpowiadania za nie swoje błędy - uszkodzenia konstrukcji przez przeciążenia konstrukcji, wady materiałowej, błędu w projekcie, czyjegoś wypadku na rowerze, uszkodzenie w transporcie. A potem udowadniaj że projekt był dobry. Nie będę miał podstaw gdy nie będzie obliczeń inżynierskich. A jako spawacz będę odpowiadał za spawy (dlatego zrobię sobie kolejne kursy).

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #80 dnia: Lipca 04, 2010, 02:36:00 pm »
Mufy suportu??

(...)
Kosztowało "to coś" 32 zł...

(...)
P.S. 3 Jak ktoś spróbuje wmówić mi że się nie da utoczyć "bo to nie takie proste"... to zamówię mufy suportu w Holandii i zobaczymy czy też tak samo/ podobnie spartaczą robotę. W Holandii jedna mufa kosztuje 4 EUR = +/- 16 zł (robiona na miejscu, żaden import z Chin):
Pierwsza rzecz której nie rozumiem.
Nad czym tu się zastanawiać.
Dobry produkt za 16PLN kontra bubel za 32PLN

To patriotyzm. I NIESTETY mój brak wiedzy - bo wtedy nie wiedziałem że można taniej kupić w Holandii.


Nie toleruję dziadostwa i podam dokładnie "kto" i "gdzie". Ty stoisz na stanowisku że musimy tolerować niedoróbki, "radzić sobie sami" i nie pociągać do odpowiedzialności (odpowiedzialnością jest też np. "nadszarpnięcie komuś opinii 100% fachowca" albo "zburzenie wizerunku 100% specjalisty"). Podawać inicjały choć mieliśmy do czynienia z konkretnymi ludźmi - dla mnie to udawanie że nic się nie stało. Podam żeby było jasne:

Cytuj
Wypadałoby złożyć reklamację - ale na takie dziadostwo szkoda nerwów, znajdę innego dostawcę.

Ja to widzę tak, że zaniechaniem dajesz przyzwolenie na tandetę.
Wykrzyczenie dookoła, że rzemieślnik, kupiec czy kto tam jeszcze po drodze w procederze handlowo-wytwórczym uczestniczył niewiele daje.
Jak to mówią nie słowa a czyny...
Jeśli napisał byś, że reklamowałeś towar wadliwy a paprak wypierał się jak żaba błota, iż produkt jest sprawny lub, że to ty go uszkodziłeś to co innego.
Sam piszesz, że błędy się zdarzają, więc czemu nie dajesz żadnej szansy sprzedawcy, wytwórcy aby swój błąd mogli naprawić?

A jak znajdziesz w chlebie kamień i sobie zęby uszkodzisz to też daj szansę piekarzowi/sprzedawcy. Nie mogę. To są podstawowe sprawy, trzeba mieć nad nimi nadzór. Aha - mufy nie trzeba było kroić na pół, ani nawet wkręcać misek suportu - gołym okiem widać było że gwint jest "obłupany". Wzbudziło to moje wątpliwości i dlatego zrobiłem fotkę. Wkręcenie miski suportu potwierdziło me obserwacje. Gwint jest beznadziejny. To nie był efekt uszkodzenia w transporcie. A teraz pora zjeść chleb z kamieniem. Kamienia nie widać. Więc niespodzianka dla Ciebie. W Polsce jest ewidentny problem ze słabą kontrolą (chleby jeszcze w miarę dobrze kontrolują). Ale bywa czasem znacznie gorzej - nie ma np. żadnej kontroli robót publicznych gdzie ludzie obijają się za publiczne pieniądze Kowalskiego i nikt tego nie kontroluje - REMONTY DRÓG, lekarz (za pieniądze publiczne) często robi łaskę dając np. "głupi" kołnierz stabilizujący na szyję - USŁUGI MEDYCZNE. A my wybaczajmy...

Czy dał bym piekarzowi szansę, jeśli połamał bym sobie zęby, na kamieniu z chleba, który wypiekł.
Pewnie nie.
Pewnie bym ubiegał się o odszkodowanie, a w impulsie złości chciał bym powybijać jego zęby.
Lecz gdybym znalazł ów kamień nie łamiąc sobie zębów, to z pewnością bym piekarza poinformował o znalezisku, zanim przedmiotowym kamieniem bym w niego rzucił - w dodatku publicznie.
Jednak w tym przypadku nikomu nie stała się krzywda, i nie działałeś pod wpływem chwili lecz skrupulatnie i metodycznie.
Poświęciłeś swój czas, aby przygotować wiadro pomyj, aby następnie wylać je na osobę, która nawet o tym nie wie, zamiast po prostu złożyć reklamację i załatwić sprawę.
Tak dostałeś tandetę i tego nikt nie kwestionuję ALE...
Wybacz Maćku, w mojej opinii tak się po prostu nie robi.

Postanowiłem napisać do Pana Jakuba Gackiego.
Oto co odpisał:

> Witam - zapoznałem się z treścią przedstawionych mi zarzutów.
 >  bardzo możliwe, ze mufa wadliwej jakości trafiła w ręce jednego z naszych
 > klientów.
 > Słusznie też ktoś zauważył, ze jestem w tym ukladzie tylko pośrednikiem więc
 > za wady towaru winę ponoszę tylko częściowo. Bardzo jednak nie spodobal mi
 > się fakt, iż informacja taka nie trafiła do mnie po zakupie - w takich
 > sytuacjach kupujący winien skontaktować się z moją firmą odesłać wadliwy
 > towar i za 2 dni otrzymał by nową mufę.
 > Dlaczego wiec zabrakło tego kroku?  Wydaje mi się, ze znacznie więcej czasu
 > i kłopotu zadal sobie drukując setki literek i robiąc kilkannaście
 > fotografii.
 >
 > Trudno - nie mnie oceniać intencji kupującego.
 >
 > Watro jednak nadmienić, ze nasza pracownia rowerowa jest tylko i wyłącznie
 > manufakturą.
 > Wykonujemy rowery ręcznie - dlatego każda sztuka jest inna - stąd właśnie
 > wzieło się określenie rowery na zamówienie
 > Na 20 rowerów jakie wykonałem i krocie więcej bo okolo 70 szt ram reklamacje
 > zdarzyły się tylko kilkukrotnie.
 > Znacznie więcej komentarzy po zakupie jest pozytywnych, a niżeli pochopnie
 > zlośliwie opisanej historii z mufą.
 >
 > Jestem, szanującym się rzemieślnikiem - i w pełni ponoszę odpowiedzialność
 > za swoje produkty.
 > W przypadku wadliwej ramy wykonanej przez nasz warsztat wymieniamy ją na
 > nową - w przypadku uszkodzonej mufy także.
 >
 > Ale kogo to obchodzi? Przecież znacznie prościej opisać całą historię swoim
 > językiem - przedstawić zupełnie inaczej i zrobić kryptoreklamę.
 >
 > Z poważaniem
 > Jakub Gacki
 > Pracownia Rowerowa

I ja zgadzam się z tym co napisał kropka.
I to pewnie dlatego, że tak jak napisałeś. Mam inny (twoim zdaniem też pewnie chory) system wartości.

Pozdrawiam Roland
« Ostatnia zmiana: Lipca 04, 2010, 02:48:26 pm wysłana przez kaczor1 »

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #81 dnia: Lipca 04, 2010, 02:38:23 pm »
Może kuzyn był by zainteresowany większą ilością zamówień? Najbardziej brakuje mi właśnie takich gotowych do kupienia detali, suporty, haki na koła, rolki, piwoty do ram alu

  Powiedziałbym że pewnym zniechęceniem dla potencjalnych drobnych producentów jest działalność kolegów typu Paciej (skrót od Pacan i Maciej) którzy dobrego wykonania nie pochwalą, za to złe wykonanie, "wpadkę" roztrąbią po całej Polsce, Holandii  i reszcie UE.
  I jaką motywacje może mieć drobny producent? Zarobi parę złotych albo i nie, narazi się US (nie Stanom Zjednoczonym, nie, nie ;)  i jeszcze przez Pacieja straci dobre imię.  ::)
I to zniechęcenie, jest niestety Sławku faktem.

Pozdrawiam Roland

kaczor1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1076
  • www.kaczor2.blogspot.com
    • HPV Poland & Recumbent Bike
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #82 dnia: Lipca 04, 2010, 02:45:35 pm »
A tak na marginesie: Holender wziął na piwo 4 Ojro, Polak na flaszkę 32 zł (co to są PLNy?), Rosjanin na wodku a Francuz na wino.

Ciekawe co Roland jada,
że do rymu tak gada?

W dniu kiedy to pisałem na obiad były,
w dosłownym tłumaczeniu, kulki mięsne, po naszemu chyba klopsy -
z renifera.
Znajomy przywiózł ze Szwecji.
Uprzedzając.
Smakują podobnie do wołowiny i nie wiem co na to Św. Mikołaj.

I rymowanka na dziś wraz z odpowiedzią.


PLNy to pieniądze
Z zer kastracji co powstały
Teraz trzymasz marną stówę
Kiedyś był to Miljon cały.

Pozdrawiam Roland

hansglopke

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2308
  • Zduńska Wola
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #83 dnia: Lipca 04, 2010, 05:12:41 pm »
A ja myślałem, że u nasz w kraju Złoty Polski (zł) jest walutą.
« Ostatnia zmiana: Lipca 04, 2010, 05:15:35 pm wysłana przez hansglopke »
"Tak to już jest, że najszybciej zwraca na siebie uwagę idiota." - CK Dezerterzy

"Na pionowcu boli tyłek, plecy i w ogóle wykańczająca i niewygodna pozycja jest..." - Mototramp


technolog1

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 162
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #84 dnia: Lipca 04, 2010, 06:27:26 pm »
Witam
 Do M Długosza: kurs spawania to  pomysł, jak będziesz znał się na spawaniu dobry to nikt nie wciśnie ci kitu -
że tak musi być, ze tak się nie da, itd.
Jeśli chodzi o rysunek techniczny, to mam wrazenie że traktujesz go jako swoistą polisę ubezpieczeniową na wypadek
popełnionych błędów przy projektowaniu.  A przecież zawodowcy np. konstruktorzy samochodów postępują inaczej:
Najpierw jest pomysł i wstępny szkic. Potem następuje budowa prototypu - takie szczegóły jak rodzaj spawu,obróbki powierzchni itp. są uzgadniane na bieżąco z rzemieślnikami: spawaczami, tokarzami etc.
Po zbudowaniu prototypu przychodzi czas na testy i wtedy na bieżąco dokonuje się usprawnień prototypu - często bez żadnej dokumentacji. Po zakończonych testach sporządza się ostateczną dokumentację .
Myślę że w twoim przypadku powinieneś założyć  wyprodukowanie prototypu oraz produkcję małoseryjną we własnym zakresie.
Dopiero przy poszerzeniu programu produkcji można pokusić się o kooperantów.
Posiadanie własnego parku maszynowego to bardzo polecana inwestycja.
Ja osobiście się rozgladam za małą tokarką, spawarkę już mam.
Pozdrawiam T1

sławek

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 717
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #85 dnia: Lipca 04, 2010, 09:26:52 pm »
A ja myślałem, że u nasz w kraju Złoty Polski (zł) jest walutą.

  Walutą jest PLN  - patrz  Wikipedia  (Polski Nowy- w domyśle złoty)
  Panowała również moda na oznaczanie samochodów symbolem RP  (Rzeczpospolita Polska)  zamiast  PL (w domyśle od Polska Ludowa a w rzeczywistości od Poland)
  RP  to bodajże Republica Philipines - Filipiny  ;)


 I to zniechęcenie, jest niestety Sławku faktem.

  Tak sobie Rolandzie myślę że w Polsce mamy jak mamy dlatego że ....tu przysłowie  "jak dbamy tak mamy"
  Nie darmo mówi się o "Polskim piekle" gdzie nie trzeba diabłów bo rodacy się sami wzajemnie do kotła wpychają.
   Jednym z bardziej "ukachanych" przeze mnie ludowych zwyczajów jest opowiadanie o życiu drugiego człowieka za jego plecami  >:( 
  Kayah poświęciła temu zjawisku piosenkę  "Ich język lata wciąż lata jak łopata ... itd"

   To szerszy temat, nie mam siły się dziś na ten temat rozpisywać- a temat jest dość ważki bo od niego między innymi zależy czy wygrzebiemy się z naszego grajdoła,czy zostaniemy w nim na zawsze...  Czy zostaniemy w naszym grajdole jako dzicy ludzie (Hunowie Północy jak nieraz o nas mówią)* czy też będziemy służyć ludzkości naszą rzutkością i pomysłowością. Wybór należy do nas...

  *Widziałem to na własne oczy i uszy  ;)- Wyjątkowo pijany Czech usłyszał naszą polską i wymamrotał:
  No nie, znowu zjadą się ci Polacy - będą kradli i pili ciepłe piwo!
Sławek

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #86 dnia: Lipca 04, 2010, 10:14:38 pm »
Mufy suportu??

(...)
Kosztowało "to coś" 32 zł...

(...)
P.S. 3 Jak ktoś spróbuje wmówić mi że się nie da utoczyć "bo to nie takie proste"... to zamówię mufy suportu w Holandii i zobaczymy czy też tak samo/ podobnie spartaczą robotę. W Holandii jedna mufa kosztuje 4 EUR = +/- 16 zł (robiona na miejscu, żaden import z Chin):
Pierwsza rzecz której nie rozumiem.
Nad czym tu się zastanawiać.
Dobry produkt za 16PLN kontra bubel za 32PLN

To patriotyzm. I NIESTETY mój brak wiedzy - bo wtedy nie wiedziałem że można taniej kupić w Holandii.


Nie toleruję dziadostwa i podam dokładnie "kto" i "gdzie". Ty stoisz na stanowisku że musimy tolerować niedoróbki, "radzić sobie sami" i nie pociągać do odpowiedzialności (odpowiedzialnością jest też np. "nadszarpnięcie komuś opinii 100% fachowca" albo "zburzenie wizerunku 100% specjalisty"). Podawać inicjały choć mieliśmy do czynienia z konkretnymi ludźmi - dla mnie to udawanie że nic się nie stało. Podam żeby było jasne:

Cytuj
Wypadałoby złożyć reklamację - ale na takie dziadostwo szkoda nerwów, znajdę innego dostawcę.

Ja to widzę tak, że zaniechaniem dajesz przyzwolenie na tandetę.
Wykrzyczenie dookoła, że rzemieślnik, kupiec czy kto tam jeszcze po drodze w procederze handlowo-wytwórczym uczestniczył niewiele daje.
Jak to mówią nie słowa a czyny...
Jeśli napisał byś, że reklamowałeś towar wadliwy a paprak wypierał się jak żaba błota, iż produkt jest sprawny lub, że to ty go uszkodziłeś to co innego.
Sam piszesz, że błędy się zdarzają, więc czemu nie dajesz żadnej szansy sprzedawcy, wytwórcy aby swój błąd mogli naprawić?

A jak znajdziesz w chlebie kamień i sobie zęby uszkodzisz to też daj szansę piekarzowi/sprzedawcy. Nie mogę. To są podstawowe sprawy, trzeba mieć nad nimi nadzór. Aha - mufy nie trzeba było kroić na pół, ani nawet wkręcać misek suportu - gołym okiem widać było że gwint jest "obłupany". Wzbudziło to moje wątpliwości i dlatego zrobiłem fotkę. Wkręcenie miski suportu potwierdziło me obserwacje. Gwint jest beznadziejny. To nie był efekt uszkodzenia w transporcie. A teraz pora zjeść chleb z kamieniem. Kamienia nie widać. Więc niespodzianka dla Ciebie. W Polsce jest ewidentny problem ze słabą kontrolą (chleby jeszcze w miarę dobrze kontrolują). Ale bywa czasem znacznie gorzej - nie ma np. żadnej kontroli robót publicznych gdzie ludzie obijają się za publiczne pieniądze Kowalskiego i nikt tego nie kontroluje - REMONTY DRÓG, lekarz (za pieniądze publiczne) często robi łaskę dając np. "głupi" kołnierz stabilizujący na szyję - USŁUGI MEDYCZNE. A my wybaczajmy...

Czy dał bym piekarzowi szansę, jeśli połamał bym sobie zęby, na kamieniu z chleba, który wypiekł.
Pewnie nie.
Pewnie bym ubiegał się o odszkodowanie, a w impulsie złości chciał bym powybijać jego zęby.
Lecz gdybym znalazł ów kamień nie łamiąc sobie zębów, to z pewnością bym piekarza poinformował o znalezisku, zanim przedmiotowym kamieniem bym w niego rzucił - w dodatku publicznie.
Jednak w tym przypadku nikomu nie stała się krzywda, i nie działałeś pod wpływem chwili lecz skrupulatnie i metodycznie.
Poświęciłeś swój czas, aby przygotować wiadro pomyj, aby następnie wylać je na osobę, która nawet o tym nie wie, zamiast po prostu złożyć reklamację i załatwić sprawę.
Tak dostałeś tandetę i tego nikt nie kwestionuję ALE...
Wybacz Maćku, w mojej opinii tak się po prostu nie robi.

Postanowiłem napisać do Pana Jakuba Gackiego.
Oto co odpisał:

> Witam - zapoznałem się z treścią przedstawionych mi zarzutów.
 >  bardzo możliwe, ze mufa wadliwej jakości trafiła w ręce jednego z naszych
 > klientów.
 > Słusznie też ktoś zauważył, ze jestem w tym ukladzie tylko pośrednikiem więc
 > za wady towaru winę ponoszę tylko częściowo. Bardzo jednak nie spodobal mi
 > się fakt, iż informacja taka nie trafiła do mnie po zakupie - w takich
 > sytuacjach kupujący winien skontaktować się z moją firmą odesłać wadliwy
 > towar i za 2 dni otrzymał by nową mufę.
 > Dlaczego wiec zabrakło tego kroku?  Wydaje mi się, ze znacznie więcej czasu
 > i kłopotu zadal sobie drukując setki literek i robiąc kilkannaście
 > fotografii.
 >
 > Trudno - nie mnie oceniać intencji kupującego.
 >
 > Watro jednak nadmienić, ze nasza pracownia rowerowa jest tylko i wyłącznie
 > manufakturą.
 > Wykonujemy rowery ręcznie - dlatego każda sztuka jest inna - stąd właśnie
 > wzieło się określenie rowery na zamówienie
 > Na 20 rowerów jakie wykonałem i krocie więcej bo okolo 70 szt ram reklamacje
 > zdarzyły się tylko kilkukrotnie.
 > Znacznie więcej komentarzy po zakupie jest pozytywnych, a niżeli pochopnie
 > zlośliwie opisanej historii z mufą.
 >
 > Jestem, szanującym się rzemieślnikiem - i w pełni ponoszę odpowiedzialność
 > za swoje produkty.
 > W przypadku wadliwej ramy wykonanej przez nasz warsztat wymieniamy ją na
 > nową - w przypadku uszkodzonej mufy także.
 >
 > Ale kogo to obchodzi? Przecież znacznie prościej opisać całą historię swoim
 > językiem - przedstawić zupełnie inaczej i zrobić kryptoreklamę.
 >
 > Z poważaniem
 > Jakub Gacki
 > Pracownia Rowerowa

I ja zgadzam się z tym co napisał kropka.
I to pewnie dlatego, że tak jak napisałeś. Mam inny (twoim zdaniem też pewnie chory) system wartości.

Pozdrawiam Roland


Taaaaaaa. Złośliwie opisana historia. Podchodzą Żydzi po lody. I jeden dostał kulkę a drugi z automatu. To jest złośliwa historia. A mufa do roweru była obarczona marżą i ewidentnie nie skontrolowana.

Kryptoreklama. Rysunek techniczny to pewnie zaraz też będzie kryptoreklama. Tylko kryptoreklama czego? Logicznego myślenia?

Są 3 opcje:
- być grzecznym, charytatywnie robić jako specjalista od kontroli jakości i zwrócić za darmo uwagę sprzedającemu, odesłać po grzecznym telefonie czy e-majlu produkt i liczyć że ktoś będzie liczył się z Tobą po tym jak wytknąłeś ewidentny błąd w sztuce i liczyć na to że "uda się otrzymać" właściwy/ trzymający parametry (NADZIEJA)
- być niegrzecznym i opowiedzieć innym ludziom że są sprzedawcy którzy nie potrafią upilnować jakości i wszystko odbywa się publicznie a nie po kryjomu (REPORTAŻ)
-  być człowiekiem który chce się dorobić na czyimś błędzie i wytoczyć mu proces (AWANTURNIK)

To sobie wybierz gdzie chcesz być.

Możesz dopisać inne "opcje". Ja już decyzję podjąłem.

Takie tłumaczenia odnośnie "głupiej" mufy nic nie dają. Było po prostu zrobione źle. I było po prostu sprzedane złe. Może się zdarzyć że np. moja rama roweru pęknie i będą konsekwencje. Gdybym szedł tym samym tokiem myślenia co Ty Rolandzie to bym spawał sobie ramy rowerowe nie mając żadnego kursu spawania, żadnego zdanego egzaminu, żadnych uprawnień, nie kontrolując jakości spawów. A to co się potem stanie to przypadek i Wola Boska. Albo się uda albo nie.

Wiadro pomyj - Roland Ty "wybaczając" dajesz do zrozumienia sprzedawcom/ producentom że można się bez końca ślizgać/ tłumaczyć. "Bo mam manufakturę". Na tej zasadzie Roland tworzy się społeczeństwo gdzie każdy popełnia błędy bo wiadomo że ktoś Ci zawsze wybaczy. Wtedy włącza się na luz. Znaczy to też że nie trzeba odpowiadać za to co się robi. Opinia idzie w dół po błędach - przynajmniej w dorosłym świecie.

No to co Rolandzie - mam sobie spawać ramę, nie skontrolować jakości, a jak pęknie to przepraszać i tłumaczyć się że wszystkiego nie jestem w stanie upilnować i mówić "bardzo możliwe że źle pospawana rama trafiła do klienta"?? "Bo to manufaktura". Co to za CHORE podejście?? Ludzie!! Opinia po popełnieniu błędu idzie w dół. Chcesz udawać że nic się nie stało lub coś zatuszować albo zbagatelizować? Chyba jesteś bezkrytycznym człowiekiem w bezkrytycznym świecie - Rolandzie.

Tym tokiem "wybaczania" i tym tokiem myślenia zajdziemy jeszcze dalej: Hitler też chciał dobrze, tylko mu nie wyszło. Sorry za ekstremizm ale to widzę zawsze w Polsce: MOŻNA WSZYSTKO POPRAWIĆ. (Hitler nie był Polakiem - wiem, chodzi mi o groteskowy tok myślenia z "wybaczaniem błędów"). Nie trzeba pilnować w Polsce BO MOŻNA POPRAWIĆ. W toku myślenia Rolandzie który przedstawiłeś to wszystko da się wytłumaczyć. Każdy błąd. Wszystko. I tolerujmy błędy. Paranoja. Odpowiada się również opinią a nie tylko kosztem ponownej wysyłki towaru. Wiwat społeczeństwo poprawiaczy!! Wiwat!! Jak asfalt na drodze publicznej będzie za miękki i po 1 roku powstaną koleiny to poprawimy kiedyś tam, nie wiadomo kiedy, nie wiadomo za czyje pieniądze i nie wiadomo czy po "poprawieniu" znowu nie będzie tak samo miękki.
« Ostatnia zmiana: Lipca 05, 2010, 01:23:00 am wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #87 dnia: Lipca 04, 2010, 10:19:14 pm »
Może kuzyn był by zainteresowany większą ilością zamówień? Najbardziej brakuje mi właśnie takich gotowych do kupienia detali, suporty, haki na koła, rolki, piwoty do ram alu

  Powiedziałbym że pewnym zniechęceniem dla potencjalnych drobnych producentów jest działalność kolegów typu Paciej (skrót od Pacan i Maciej) którzy dobrego wykonania nie pochwalą, za to złe wykonanie, "wpadkę" roztrąbią po całej Polsce, Holandii  i reszcie UE.
  I jaką motywacje może mieć drobny producent? Zarobi parę złotych albo i nie, narazi się US (nie Stanom Zjednoczonym, nie, nie ;)  i jeszcze przez Pacieja straci dobre imię.  ::)
I to zniechęcenie, jest niestety Sławku faktem.

Pozdrawiam Roland


Ludzie! Po co wam zachęta? Nie rozumiem? Gdyby tylko robić rysunki techniczne to nie jest się uwiązanym z żadnym konkretnym zakładem. Pora robić rysunki techniczne. Ludzie popełniają błędy i trzeba ich kontrolować. Jak wykonawca danego dnia upilnuje jakości to będziecie się dziwić że komuś coś felernego zostało sprzedane, a wam nic złego się nie stanie. Proponuję żeby założyć wątek pt. "Rysunki techniczne części i ram rowerowych" to wtedy każdy zakład wykona wam usługę i wybierzecie najtańszy/ najlepszy.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #88 dnia: Lipca 05, 2010, 12:13:26 am »
Jeśli chodzi o rysunek techniczny, to mam wrazenie że traktujesz go jako swoistą polisę ubezpieczeniową na wypadek popełnionych błędów przy projektowaniu.

Dokładnie. Od odpowiedzialności się nie ucieka tylko ją ponosi. I niech ponoszą ją konkretni ludzie. inżynier/projektant odpowiada za wytrzymałość całej konstrukcji. Spawacz odpowiada za spawy. Dostawca materiałów odpowiada za jakość materiałów. Tokarz ponosi odpowiedzialność za elementy toczone. Lakiernik odpowiada za jakość farby/ lakieru. Monter odpowiada np. za jakość zaplatanych i centrowanych kół, za elementy skręcane,  itp.. Handlarz odpowiada za zgodność towaru z opisem (i np. dodatkowo w informacjach handlowych podaje się np. dopuszczalne obciążenie ram).

Rysunek techniczny to podstawa żeby stwierdzić gdzie jest błąd. Bo inaczej każdy może powiedzieć "to nie moja wina - bo nie było rysunku technicznego". Błędy się zdarzają. Trzeba to z góry założyć i wyznaczyć kto za co odpowiada.

[...] takie szczegóły jak rodzaj spawu,obróbki powierzchni itp. są uzgadniane na bieżąco z rzemieślnikami: spawaczami, tokarzami etc.

No nie za bardzo. Role są podzielone. Inżynier określa rodzaj spawu a nie żaden spawacz. Inżynier określa jak element ma być wytoczony na tokarce a nie żaden tokarz. Nadrzędną rolę ma sponsor/ kierownik projektu i to w porozumieniu z inżynierem może coś ewentualnie zmienić w planach gdy każdy spawacz/ każdy tokarz ma ewidentny problem. Ale uwaga na cwaniaków spawaczy/ cwaniaków tokarzy którzy ze wszystkim mają problem. W produkcji gdzie liczy się każda sekunda to robi się wywiad z podwykonawcami żeby ulepszać procesy (prawda jest taka że nawet inżynier może czegoś nie wiedzieć/ czegoś nie uwzględniać).

Spawacz/ tokarz/ ślusarz w tym całym procesie jest niestety tylko "pionkiem". Nic się nie uzgadnia. To zadanie dla inżyniera zaprojektować, wprowadzić dokładne oznaczenia. Spawacz/ tokarz/ ślusarz dostaje rysunek techniczny i ma go wykonać. A czy będzie mu łatwo czy trudno to jego problem, jego robota i dostaje za to pieniądze. Sorry za takie chamskie określenie "pionek" ale tak to jest naprawdę.

Ustalenia są po stronie inżyniera a nie po stronie robotników. I zawsze coś będzie nie pasować - szkoda idealizować pod spawacza, bo trafisz na doświadczonego spawacza to zrobi swoje i nie będzie narzekał.

Gdy traktujemy spawacza/ tokarza/ rzemieślnika jednocześnie jako projektanta to wtedy co innego. Ale wtedy niestety role są pomieszane i wtedy robi się "kogiel-mogiel". Płaci się wtedy niewspółmiernie. Nawet przy produkcji małoseryjnej rysunek techniczny to dużo większa opłacalność/ możliwość wyszukania odpowiedniego zakładu/ odpowiedniego wykonawcy. Wtedy też nikt Ci łaski nie robi. Wszystko jest jasne, widoczne na rysunku. To wszystko czegoś nauczy gdy chodzisz z projektem i pytasz o wycenę wykonania. Są np. zakłady które podadzą zawyżoną cenę tylko dlatego że specjalizują się w innych typach/ gabarytach konstrukcji.

Obróbka powierzchni - czy to hartowanie/ odpuszczanie/ malowanie/ lakierownie - wszyscy Ci ludzie którzy to robią niestety są również "pionkami". Inżynier ustala "jak" i "co". Inżyniera nie interesuje czy spawaczowi będzie łatwo spawać w pozycji naściennej czy podolnej ani czy łatwo będzie pomalować zakamarki. Jest proces i trzeba go wykonać. Można ewentualnie "modernizować" proces ale w fabrykach nie pieszczą się z ludźmi. Robisz za pieniądze. Gdybyś robił za darmo to mógłbyś sobie ponarzekać.

Oczywiście procesy się upraszcza jak się tylko da i są nawet pewne normy/ pewnych rzeczy się niepotrzebnie nie komplikuje. Ale role są jasne. Spawacz/ rzemieślnik to wykonawca i ma się trzymać projektu.

Są oczywiście beznadziejni projektanci/ inżynierowie którzy komplikują/ przesadzają. Inżyniera też trzeba kontrolować. Poprawki powinny być gratis gdy coś inżynier niedopatrzy/spartoli. Inżynier dostaje konkretne pieniądze więc kontrolować trzeba go na bieżąco a nie pod sam koniec gdy oddaje projekt.
« Ostatnia zmiana: Lipca 05, 2010, 01:29:38 am wysłana przez Maciej Długosz »

Rumcajs

  • Gość
Odp: Jak skomplikować to co może być proste
« Odpowiedź #89 dnia: Lipca 06, 2010, 09:15:23 am »
Macieju - w realnym życiu każdy aspekt ma swoje zróżnicowania. Takie np. samochody - są maluszki i są Ferrari, a pomiędzy nimi jest olbrzymia ilość innych marek. Jeśli ktoś potrzebuje super szybkiego czy reprezentacyjnego autka to kupi Ferrari, a jeśli komuś potrzebne jest toczydełko do dojazdów do pracy (na dodatek - nie stać go na garaż i autko będzie stać pod chmurką) to kupi maluszka za 200 zł.
Tak samo jest z zakładami - jedne mają szerokie możliwości, inne - sprzęt i umiejętności wystarczające do spawania ogrodzeń, a i to "od pola". Czasy mamy jednak takie, że obydwa rozpaczliwie szukają klientów, a jak złapią - liczy się zarobek (w końcu pieniądze to podstawa kapitalizmu - naszego obecnego ustroju). Wydaje mi się, że niekiedy chcesz przenieść na siłę warunki panujące w Holandii na nasz grunt, wogóle nie licząc się z mentalnością ludzi - a to błąd (zresztą - nawet tam nie wszyscy wszystko umieją..). Wystarczy mieć na uwadze nasze rodzime warunki, i wiedząc o wymaganej precyzji decydować się na bardziej wyspecjalizowane zakłady. Unikniesz w ten sposób wielu rozczarowań i nerwów. Takie małe zakładziki, na które często najeżdżasz - wbrew pozorom też muszą istnieć. Jak sądzisz - co by się stało, gdyby na rynku istniały tylko super nieziemsko wyposażone i wyspecjalizowane firmy?? Podpowiem Ci - za dospawanie pręta do ogrodzenia zapłaciłbyś tyle ile za całe nowe przęsło. Nie wiem jak Tobie, ale mnie taka wizja nie odpowiada. Nie masz 10 lat i doskonale wiesz o czym piszę, ale nie liczenie się z rzeczywistością to poważny błąd.
Idąc ulicą nie będziesz trzymał luzem w kieszeni gotówki na nową tokarkę, bo:
1 - łatwo ją zgubić,
2 - ktoś Ci ją "skubnie".

O ile punkt 1 jest przypadkiem, o tyle punkt 2 to właśnie liczenie się z faktami - może niemiłymi, ale jednak faktami.

Reasumując - to do Ciebie należy decyzja, czy chcesz mieć tanio (o dyskusyjnej jakości), czy dobrze (o dyskusyjnej cenie). Skoro osobiście decydujesz się na pierwszego z brzegu - żal możesz mieć tylko do siebie.