Autor Wątek: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.  (Przeczytany 350477 razy)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #330 dnia: Sierpnia 08, 2010, 01:57:16 pm »
Hmmmmm - dosyć ciekawe:

Silnik elektryczny nadający się do samochodu (silnik "nie-w-piaście"): Lemco (84V/ 200A DC), moc szczytowa 18,5kW, moc ciągła 13 kW, prąd max. 400A, waży 11 kg ("naleśnik" na magnesach neodymowych). Stosowany w samochodach elektrycznych przez Zbigniewa Kopcia. Jest to silnik dający radę rozpędzić ważące 1200 kg auto do prędkości 120 km/h.

Silnik elektryczny nadający się do roweru (silnik w piaście): CrystaLyte (max. 72V/40A), moc szczytowa ok. 6kW, moc ciągła 1,4kW, prąd max. 80A, i silnik też waży 11kg!!!

To tak dla żartu. Silnik przekazujący napęd za pośrednictwem przekładni jest oczywiście zawsze lżejszy. W rowerach taki silnik elektryczny "nie-w-piaście" waży zwykle 2-4 kg.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2010, 05:52:47 pm wysłana przez Maciej Długosz »

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #331 dnia: Sierpnia 12, 2010, 07:53:02 am »
Udało mi się upolować na Allegro silniczek Sanyo za rozsądną kasę 160zł :) http://picasaweb.google.pl/lh/photo/2Sfv4IOe3Nv46Ii8HOiyHA?feat=directlink Do tego kontroler made in china (bez szczotkowy). Miało miało być pięknie a tu niespodzianka, o której nawet nie myślałem http://picasaweb.google.pl/lh/photo/s9mVgXBXt4UE_3vCpY2kXg?feat=directlink . Szerokość silnika 125mm to nie wejdzie w żaden amortyzowany widelec. Kolejna inwestycja to wymiana na sztywny widelec :( Jak odpalę to coś napiszę jak ten się ma do mojego obecnego Heintzmann-a. W każdym razie masa roweru spadnie znacznie (lżejszy silnik i widelec)

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #332 dnia: Sierpnia 12, 2010, 08:39:59 am »
Szerokość silnika 125mm to nie wejdzie w żaden amortyzowany widelec.

A nie lepiej dorobić uchwyty (wygięte płaskowniki, potem nawiercone) którymi "rozszerzysz" dotychczasowy widelec? Firma Cruzbike robi tak z widelcami na 100mm i bez problemu np. otrzymujemy przednie amortyzowane widelce z "oryginalnych" 100mm na 135mm bez rozginania ramion widelca, ani bez kupowania nowego widelca. W Cruzbkie'u wciskają tylne koło (135mm) do przodu. Wystarczyłyby same nawiercone rozgięte płaskowniki (skręcić je w hakach widelca śrubami a potem zablokować ich obrót wokół osi mocując je dodatkowo do widelca króciutkim "wspornikiem" czy jakimś innym "dżinksem"):





A jak zablokować obrót krótkich uchwytów rozszerzających? Najłatwiej jakimś "dżinksem" można np. zrobić to mniej więcej tak - na zdjęciu jest uchwyt hamulca tarczowego w tandemie - ale chodzi mi głównie o sposób zablokowania obrotu - ramię blokujące obrót nie musiałoby być nawet aż tak wysoko zamontowane:



P.S. Nie rób zbyt wielkiego "wyprzedzenia", ani nie obkręcaj zbyt nisko tej przejściówki na dół bo "wysunięte koło" czy "obniżone koło" może sprawić że "zabraknie" zasięgu do regulacji klocków hamulcowych względem przestawionej obręczy i nie zmieścisz się w zakresie regulacji klocków V-brake'a. Hamulce trzeba będzie ustawić "na nowo" - bo obręcz będzie nieznacznie przestawiona.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2010, 09:03:57 am wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #333 dnia: Sierpnia 12, 2010, 11:42:43 am »
Wracając do bardzo oryginalnego rozwiązania z alternatorem kopiuję wiadomość z wątku "Poziome ciekawostki":

Mam odpowiedź od Chris'a! Teraz możemy sobie pogadać opierając się na faktach i doświadczeniach:

Hello!

The efficiency I'd never calculated. But if I wanna drive with a long chain I lost of course more than only the loss in cable and coils! I have created now a new LiPO battery, 37V/27Ah/66C/1000Wh, so can save more energy. A video coming soon..... If I only drive with this battery, that means without my pedal alternator, I can ride with recouperation nearly 150Kilometers with 35Km/h. I can pedal the alternator with a constant power of 100-120Watt. The big loss begins with a higher speed. More speed, more amps and more MOSFET heat.

TŁUMACZENIE:

"Witam!

Wydajność - nigdy jej nie liczyłem. Ale jeśli chciałbym jeździć z długim łańcuchem to oczywiście tracę więcej (energii) na łańcuchu gdyby miał go porównywać jedynie do samych strat (energii) na kablach i na cewkach! Stworzyłem sobie ostatnio nową baterię LiPO, 37V/27Ah/66C/1000Wh, tak więc mogę zaoszczędzić więcej energii (ładując akumulator w domu prądem z gniazdka). Wkrótce zamieszczę wideo... Jeśli tylko jeżdżę na samej baterii, tzn. bez pedałowania i bez napędzenia alternatora/ prądnicy, to odzyskując energię (hamowanie, jazda z górki) mogę przejechać na tym akumulatorze prawie 150 km z prędkością 35 km/h. Jestem w stanie pedałować i napędzać alternator wytwarzając moc (elektryczną) na stałym poziomie 100-120 Wat. Duża strata (energii) rozpoczyna się przy wyższych prędkościach. Im wyższa prędkość tym większe natężenie prądu (więcej amperów) i tym bardziej grzeją się tranzystory (przekaźniki)."



Hybryda (alternator + kondensatory + baterie) jest dla niego rozwiązaniem. Wnioskuję że na samym alternatorze (+ kondensatory) jest porównywalna wydajność z napędem mechanicznym. Gość ma zamontowane wskaźniki (na wideo miał prawdopodobnie mierniki Crystalyte: http://www.youtube.com/watch?v=U3SAFnheRJo ----> 03:16 - 03:40) do mierzenia energii, a  trakcie pedałowania wpinał też miernik elektryczny więc jego pomiary (100-120W) uznaję za wiarygodne. Wnioskuję to wszystko na bazie powyższego listu oraz na bazie wideo. Oraz uwzględniam fakt, że Chris konstruując trajka w pierwszej kolejności miał napęd na tylne koło długim łańcuchem. Więc gość ma porównanie, bo objeździł 10 000 km rowerem z napędem mechanicznym:

http://www.youtube.com/watch?v=4aKk7nc5C5A    ----> tu jest prezentacja trajka od którego zaczynał, napęd 100% mechaniczny, obecnie zaś jeździ hybrydą (napęd elektryczny alternatorem + wykorzystywanie energii z akumulatora)



Dodam jeszcze że "niezależny w temacie" John Tetz (no może nie do końca niezależny, bo on też idzie w stronę elektryfikacji - ale niezależny w sensie: ile autentycznie energii wytwarza człowiek) ustalił graficznie jaką wydajność ma człowiek w trakcie pedałowania (ile energii jest w stanie wytworzyć). Zarówno "normalny" człowiek jak i zawodowy sportowiec:



A wracając z powrotem do Chrisa: mając doświadczenia z długim łańcuchem w trajku stwierdził że pora spróbować czegoś innego i "wdepnął" z impetem w elektryfikację. I Chris ma "energetyczne zegary" mierzące "zapas mocy" (trochę obecnie ten Chris "oszukuje" - nie jeździ tylko na samym alternatorze/ prądnicy - ładuje sobie też wcześniej akumulator z gniazdka sieciowego w domu):



P.S. Wchodząc w elektryfikację można sobie "urządzić" rower w bardzo wysokim stopniu (alarm antywłamaniowy, silne światła, zestaw audio, nawigacja, itp.).
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 13, 2010, 11:16:00 am wysłana przez Maciej Długosz »

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #334 dnia: Sierpnia 12, 2010, 01:13:11 pm »
Cytuj
   P.S. Wchodząc w elektryfikację można sobie "urządzić" rower w bardzo wysokim stopniu (alarm antywłamaniowy, silne światła, zestaw audio, nawigacja, itp.).       

Czy to będzie jeszcze rower? Może prościej wywalić silnik z samochodu i zrobić na pedały?

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #335 dnia: Sierpnia 12, 2010, 01:25:23 pm »
Cytuj
   P.S. Wchodząc w elektryfikację można sobie "urządzić" rower w bardzo wysokim stopniu (alarm antywłamaniowy, silne światła, zestaw audio, nawigacja, itp.).       

Czy to będzie jeszcze rower? Może prościej wywalić silnik z samochodu i zrobić na pedały?

Kwestia ... jaki masz warsztat. Do samochodu potrzeba trochę więcej narzędzi/ większy warsztat. Powiem Ci że od kiedy mieszkam w mieście to nie chciałbym już mieć samochodu. Bo do szczęścia wystarczy mi wypasiony rower. Zaparkować łatwiej, tańszy w utrzymaniu, itp., itd.. Rower jest dużo prostszy do samodzielnych przeróbek aniżeli auto. "Trzymam" w tej kwestii co najmniej "wersję" tego doświadczonego i mądrego Pana - Romualda Szylhabela on słusznie zauważa od kiedy można nazwać coś "prawdziwym rowerem":

http://erower.prv.pl/    ----> jego obszerna strona i tok argumentacji za którym sam podążam i się w zupełności zgadzam



Ten Belg Chris poszedł o wiele dalej montując te wszystkie bajery. Uważam że ten Belg Chris osiągnął bardzo dużo. Widzisz - kto w ogóle wpadł na pomysł żeby montować szyby odporne na uderzenie pałką? Bo ten Belg tak właśnie zrobił. Taki velomobil zostawiasz na ulicy. Nie bawisz się w taszczenie go. I jeszcze ma alarm. W sumie to uważam że tak powinno promować się kolarstwo. Masz ochotę być sportsmanem? To garb się, pedałuj, moknij. Kup najnowszą kolarkę o wadze 8 kg. Albo kup MTB o wadze 10 kg. Masz rodzinę i chcesz mieć wygodny środek lokomocji? To kup velomobil. Sam sobie przy nim wszystko wyregulujesz. Prosta i łatwa obsługa. Duży komfort. Zasięg na akumulatorze 70-100 km. Oczywiście możesz nadal pedałować - nikt Ci nie broni - nawet mając silnik elektryczny możesz pedałować. Już nie musisz jeździć do warsztatu na wymianę oleju, bo już nie masz oleju w silniku tylko masz prąd z gniazdka!!! To oczywiście w pewnym sensie mrzonka. Koncerny samochodowe tak bajerują kształtami, osiągami, "opcjami" żeby człowiek broń Boże nie odwrócił się od spalinowych aut i nie zobaczył że można inaczej. Taki velomobil jest jednak w stanie naprawdę zachęcić ludzi. Tylko żeby był dopracowany. Przyjrzyj się kiedyś jakie rowery promował Marek Utkin i jak faktycznie niektórzy ludzie to realizują. Jest jeszcze opcja elektryfikacji samochodu która dużo wnosi do tematu - ale koszt baterii w przypadku samochodu to wydatek co najmniej 15 000 zł. Plus koszty przeróbki. Ja osobiście widzę w tym wszystkim duży sens żeby tak "modernizować rower".

Nie wiem czy Marek Utkin nie przewidywał silnika elektrycznego w rowerze - bo to bardzo dużo zmienia:

« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2010, 01:35:21 pm wysłana przez Maciej Długosz »

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #336 dnia: Sierpnia 12, 2010, 02:01:58 pm »
Też mieszkam niestety w mieście, ale od miesiąca jazda do pracy stała się dla mnie przyjemnością. Szkoda że elektryczne gotowe rowery są drogie. Oczywiście nie te chińskie. Stał taki koszmarek w Auchanie za 999 zł. Waga to taka że moja żona nie podniosła, chyba z 50kg. Swój poskładałem dużo taniej i modyfikuję tylko pod kontem jazdy do pracy. W Gdańsku jest trochę ścieżek rowerowych, ale jakiś 3 kołowy wynalazek za bardzo się na nie nie nadaje, a jazda drogą to tak jak samochodem - stanie w korkach. Ciekawe jak akumulatory dadzą radę w zimie, bo sama jazda to nie problem. Co do alternatywy samochodu w mieście to jedynie napęd na sprężone powietrze  http://www.frazpc.pl/aktualnosci/211561,Pojazdy-na-sprezone-powietrze-niebawem-na-rynku.html coś takiego i nie trzeba wymieniać akumulatorów.

gemsi

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1616
  • carbon matters
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #337 dnia: Sierpnia 12, 2010, 03:08:11 pm »

 Masz rodzinę i chcesz mieć wygodny środek lokomocji? To kup velomobil.


przesadziłeś, juz widzę jak pakuje do Velo, żone, dwójke dzieciaków, psa, pompowaną kaczuszkę i samochód zdalnie sterowany i udajemy sie na wakacje nad morze, :D.
Ew. szybki przejazd na pogotowie z dzieckiem które spadło ze schodów.

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #338 dnia: Sierpnia 12, 2010, 04:33:52 pm »

 Masz rodzinę i chcesz mieć wygodny środek lokomocji? To kup velomobil.


przesadziłeś, juz widzę jak pakuje do Velo, żone, dwójke dzieciaków, psa, pompowaną kaczuszkę i samochód zdalnie sterowany i udajemy sie na wakacje nad morze, :D.
Ew. szybki przejazd na pogotowie z dzieckiem które spadło ze schodów.

Yyyyyyy. No nie wiem - na wakacjach warto się wyluzować. Taszczyć toboły to nie zawsze takie przyjemne wakacje.  A zresztą: jak się nie ma samochodu i myśli się tylko o wakacjach to można auto wypożyczyć. Mam brata który mieszka w Paryżu i jeździ na co dzień we Francji metrem/ pociągami/ autobusami (miał długo auto ale stwierdził że stanie w korkach nie jest ciekawe oraz że auto to "wysysacz pieniędzy") i ostatnio będąc na wakacjach w Polsce przyleciał samolotem z Francji, a potem będąc w Polsce wynajął samochód na 2 tygodnie.

P.S. 100 km autem to zawsze większy koszt niż zelektryfikowanym rowerem. Jak masz uporządkowane życie praca-dom, to żyjąc w mieście stwierdzasz nie musisz mieć samochodu. Jak auto służy do celów pracy (transport materiałów, przewóz osób, itp.) to OK. Zresztą byłoby nawet ... niebezpieczne gdyby wszyscy rzucili się na velomobile - producenci aut musieliby zwolnić dużo ludzi, byłyby na pewno strajki, mogłoby się to skończyć "dziwnie". Bo ludzie pracujący w fabrykach elementów do samochodów czy kompletnych samochodów nie patrzyliby na to pod kątem "o jak fajnie że są lepsze rozwiązania na indywidualny transport".
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 12, 2010, 04:58:58 pm wysłana przez Maciej Długosz »

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #339 dnia: Sierpnia 13, 2010, 07:22:27 am »
A czy posiadanie roweru i jazda do pracy wyklucza możliwość posiadania samochodu i jazdy na urlop czy po tygodniowe zakupy?

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #340 dnia: Sierpnia 13, 2010, 10:55:05 am »
A czy posiadanie roweru i jazda do pracy wyklucza możliwość posiadania samochodu i jazdy na urlop czy po tygodniowe zakupy?

Hmmmm - odpowiem wpierw osobiście: "to zależy od tego do jak jakiego stopnia jesteś oszczędny". Ja mieszkając w mieście obyłbym się teraz bez auta (choć nadal je mam ---> niemniej już planuję auto sprzedać). Mówię to z całą odpowiedzialnością. Jednak nie mam usług transportowych ani nie mam usług przewozu osób więc nie jestem w żaden sposób z autem jakoś "uwiązany" bo nie jest to mój środek na zarabianie pieniędzy. Gdy zarabiasz pieniądze autem - OK - to jest twoja metoda zarabiania pieniędzy. Gdy się tak wyrażam podkreślając rolę oszczędności to pewnie zostanie to odebrane jako "nakaz" i "zmuszanie" do ekonomicznego myślenia ... i będzie zaraz jeżdżenie po mnie za to co napisałem. No to odpowiem teraz bardziej dyplomatycznie: "to zależy od tego jakie masz potrzeby, jedno wcale nie wyklucza drugiego". W aucie bardzo często wozi się powietrze, pustą przestrzeń, średnie dzienne dystanse (mówię ogólnie) nie przekraczają 50 km, zajmuje się nieproporcjonalną przestrzeń na drodze. Nie wciskam ludziom że "muszą" myśleć jak pozbyć się auta ani nie mówię że ludzie "muszą" kupować velomobile. Stwierdzam że auto jest kupowane "z rozpędu", bo jest powszechnie dostępne. A są inne rozwiązania na transport indywidualny, jazdę na zakupy. Z urlopem - to faktycznie, zgodzę się - auto by się przydało. Mówię jednak całkiem serio jak podchodzę do tematu wakacji - mając na co dzień jedynie dostępny velomobil - wynająłbym sobie auto na okres wakacji a potem oddałbym kluczyki.

Dodam że nie mam roweru który mnie w pełni "urządza", bo w rowerze poziomym jeszcze nie zainstalowałem silnika elektrycznego (mam już silnik i baterie NiCd). Ale mam "bazę" do działania - mam rower który ciągle udoskonalam. Nie potrzebuję mieć w rowerze zestawu Audio, nawigacji, alarmu. Z czasem do tego dojdę. Na początek wystarczy mi osłona przed deszczem/ śniegiem, przestrzeń bagażowa i silnik elektryczny. Trójkołowca już wreszcie mam (przerobiłem Flevo-Racer'a). Bardziej odpowiadałby mi rower typu "tadpole" niż "delta" ze względu na kilka niuansów ale ogólnie rzecz biorąc "nie jest już źle" (dwukołowy Flevo-Racer w mieście bywał irytujący).
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 13, 2010, 11:18:54 am wysłana przez Maciej Długosz »

MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #341 dnia: Sierpnia 18, 2010, 12:59:50 pm »
To mi się podoba - promocja rowerów elektrycznych - w wygodnym rowerze poziomym:

http://www.youtube.com/watch?v=ZPUeh6QUHo0

Firma nazywa się: "Aerobic Cruiser" (USA). Ich strona www jeszcze nie działa, ale jeżdżą po Stanach i uprawiają marketing (i trochę drogie te ich rowery - 3500 USD).






MaciejDlugosz

  • Gość
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #342 dnia: Sierpnia 25, 2010, 12:25:40 pm »
A teraz - jak reklamować silniki elektryczne do rowerów/ rowery elektryczne w Polsce? Znalezione na Allegro:

"Mam do sprzedania super-fajny rower miejski z napędem elektrycznym. Bardzo mocny napęd 500W [...] Rower jest wspaniale wyposażony [...] (ma) ładowarkę elektroniczną do ładowania 4 akumulatorów żelowych [...] Podobno w tego typu napędach można wyeliminować elektroniczny ogranicznik prędkości [...] Sam jeździłem kilka razy tym rowerem i bylem pozytywnie zaskoczony jego możliwościami trakcyjnymi."

No i najważniejsze - wieczność czeka, czas ucieka - czyli najlepiej żeby była wzmianka o wieczności i żeby nie było się co psuć:

"Silnik tego roweru jest określany przez producenta mianem "wiecznego", bezobsługowego, w którym nie ma się co psuć."

Tylko baterie żelowe - to się klient z czasem jednak rozczaruje.

A teraz inne ogłoszenie - bo w poprzednim sprzedawca zapomniał powiedzieć co bądź o ekologii:

"Oferowany (rower) [...] jest fantastycznym nowatorstwem ekologicznego trybu życia".

Bez ekologii nie przejdzie - dlatego obecni producenci samochodów montują ekologiczne katalizatory.

P.S. A nie można "po prostu" powiedzieć że silnik elektryczny to modernizacja dzięki której lżej się jeździ??
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 25, 2010, 12:36:44 pm wysłana przez Maciej Długosz »

mmoto

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 32
  • Stowarz. EV Police
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #343 dnia: Sierpnia 25, 2010, 01:16:52 pm »
500 W to b.dużo ja mam 250W do tego na rolce ujeżdżam cały sezon i przytyłem 3 kg, to przy 500 W 6 kg do przodu,
i opona rośnie
silniki to nic dobrego ale jak teraz zrezygnować ;D jak tak miło się jeździ
co do baterii żelowych cena do jakości odpowiednia
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 25, 2010, 01:18:29 pm wysłana przez mmoto »

jariko

  • sympatyk na poziomie
  • **
  • Wiadomości: 37
Odp: Była elektryfikacja wsi. Czas na elektryfikacje roweru.
« Odpowiedź #344 dnia: Sierpnia 25, 2010, 01:27:50 pm »
Też uważam, że 250W jest wystarczające na dojazdy do pracy. Już mam około 500 km zrobione. Jak sobie pomyślę, że musiał bym jechać samochodem (stać w kolejce od domu do pracy) to mam odruch wymiotny. Właśnie składam kolejny napęd też 250W, ale na silniku Sanyo Dynamotor. Jest zasadniczy problem z tym silnikiem. Ma szerszą oś 125mm nie pasuje w żaden widelec, kopiłem sztywny i rozgiąłem 25mm. O amortyzatorze można zapomnieć. Ale za to jest mały i prawie wygląda jak dynamo w piaście :)  Obecnie jestem na etapie składania baterii. 120 ogniw laptopowych już mam polutowane. Ma mieć ta bateria w teorii 37V i 15Ah.