To chyba teraz kolej na mnie. I najpierw poniedziałkowe toczenie.
Ja mimo że z kufrem podobnym do mariuszowego (mój miał biały dekiel), znowu z tyłu zostałem.
Ale tak jak w poprzednich próbach to wyprzedzanie mariuszowego M5
spektakularnym zjawiskiem nie było. Czyli niewielkie i pomalutku. Jak Mariusz już pisal, w granicach błędu. Poza tym na samym starcie zanim "jezdną szybkość" osiągnąłem 3 albo 4 razy,
przednie koło mojego Chopera, z ekstremalnie skośnym widelcem, położyło się (prawo, lewo),
dość widocznie hamując.
Ci co moich Choperów dosiadali lub nadal dosiadają, wiedzą jak to smakuje.
No i te moje opony (1,75 Schwalbe), także szybkościami podczas testów nie błysnęły.
Testy Mariusza.
Te skromne 1,5 do 2 km na godzinę trochę mnie rozczarowały.
Choć szybko wyjaśnienie ze strony Mariusza nadeszło.
Ja od marca 1993, kiedy pierwsze kufry (Tour gross, ale ze skrzydłami) zaczęły ówczesne poziomy ozdabiać,
o przyspieszeniach 5 do 6 km z różnych źródeł słyszałem.
Sam też - jak i ówcześni Kaliszanie (a było ich sporo), poziomów z kuframi używający - też takie spostrzeżenia miałem.
Tamte wszystkie SWB, takie jak Aero-Projekt, Veloladen, Streetmaschine (HPVelotechni), Hornet (Radius), różne M5, pierwsze optimy, Toxy (do dziś) i wiele innych, tudzież moje długie,
dość zachowawczą geometrię miały.
Czyli dość pionowo ustawione oparcie siodła i dość nisko support.
A to spory opór stawiało.
Ludzi z brzuchami ciążowymi w tamtych czasach (90te) bardzo mało było.
W Kaliszu tylko przesympatyczny Pupiusz pozioma dosiadał.
Gdy do takiej konfiguracji kufer dochodził, to jego wpływ DOŚĆ MOCNO odczuwalny był,
a liczniki, bez zaawansowanych obliczeń, przy różnych próbach cyferki pokazywały.
Także i na zachodzie.
Kufry więc, jak ciepłe buty zimą schodziły.
Aby jednak ówczesne doznania i spore, aerodynamiczne walory moich kufrów pokazujące
dokładniej sprawdzić i wykresami ozdobić, nie pozostaje nic innego jak Mariusza,
tu na forum, do kolejnych testów NAMÓWIĆ!!!
Jak go na ten czas znam, to z najwyższym OBRZYDZENIEM - o ile w ogóle - takich testów się podejmie.
Ale spróbować trzeba.
Ma on oryginalne (odM5), przednie koło 20".
Gdy więc znajdzie czas I CHĘCI!!!???, mógłby to koło w ten przecudny widelec zamontować
i podobne - jak wyż. opisane - próby na "pardelacko pacanowskim trakcie" poczynić.
Rower przybliżoną do ówczesnych poziomów konfigurację uzyska i jasnym się stanie,
czy tamtejsze polsko-europejskie "aero spostrzeżenia" (te 5 do 6 km/h) słuszne były.
Jacku...Dostało Ci się, bo ściemniasz jak murzyn w warzywniaku.
To, że parę razy w roku na klasyku potrafisz się odnaleźć, to super i jest to bardzo budujące.
Ja też problemów z równowagą na jednośladach nie mam. (zdurniałem, gdy mój LWB większą szybkość osiągnął)
Pokazywałem to Tobie, Mariuszowi i wielu innym, jak się na poziomie rusza,
dwoma palcami kierownicę trzymając.
Mnie chodzi o doznania jakie człowieka nachodzą, gdy nieobudowany, z tyłkiem na wys np. 34 cm.
wśród aut poruszać się musi.
Ja jak pisałem, po latach Velomobilowania PARSZYWIE się czuję.
Gdy koło mojego garażu na mojego SWB (blue z kuferkiem) wsiadłeś, to jęknąłeś, że wysoko.
A to ok. 40 cm.(zmierzę dokładnie). Kierowcy zaś wyją, że to bardzo, BARDZO NISKO.
Performer wg zdjęć jest sporo niższy (zad na wys ok. osi koła 20").
URUCHOM WIĘC to, czym raczej tu na forum nie błyszczysz, czyli WYOBRAŹNIĘ
i spróbuj w takim zestawieniu wśród zidiociałych, agresywnych i wiecznie śpieszących się,
polskich kierowców znaleźć.
A skoro jak widzę wyobraźnia zawodzi, więc po raz kolejny namawiam, aby taki rower pożyczyć
lub tanio kupić i po Krakowie poszaleć.
A następnie o różnych obudowach rozmyślania wdrożyć.
Na koniec przypomnę, że na klasykach na kierowców (z wyj. ciężarówek) patrzy się z góry.
Na niskich poziomach, takie patrzenie raczej nie wychodzi.
To co mnie w Twoim wczorajszym komentarzu UCIESZYŁO BARDZO, to wyznanie Twoje,
że osiągi b. niskiego piotrowego Performera od osiągów wysokiego, mariuszowego M5
lepsze są.
Od 47 lat, poziomy budując WIERZĘ, że pojazdy niskie (w tym rowery także)
od pojazdów wysokich SZYBSZE BYĆ POWINNY.
Niestety.
Ostatnie próby z moimi niskimi pokazały, że tak raczej nie jest.
Mariusz w swej wiedzy przekonywał mnie, że wysokość roweru znaczenia nie ma.
Próby jakby to potwierdziły.
Podejrzewamy też, że tu także waga jadącego pierwsze skrzypce grać mogła.
Czyli mariuszowe obłości mogą ważyć więcej niż moje stare kości.
Ale koła wyścigowe do tego Chopera gotowe są i spróbujemy następną próbę już od lekkiego,
spacerowego najazdowego tempa i bez różnych hamujących opadań kół zrobić.
Osesku...Mieszkając 4 lata w RFN sakw używałem.
Ponieważ w tamtych czasach (88 - 92) w Polsce jogurtów owocowych nie było,
a w RFN setki rodzajów, więc jako wielbiciel tychże na ich punkcie oszalałem.
Auta nie mając, w przecudnych sakwach (niemieckich!!!) jogurty i wszelkie inne zakupy woziłem.
Co się dość często z delikatnymi opakowaniami jogurtów działo i jak często sakwy prałem,
domyśleć się łatwo.
Sakwy na całe życie ZNIE NA WI DZI ŁEM.
Nie znam sakw, które by większą pojemność niż kufer Tour, czy ZR (na mariuszowym M5, ale z innym nadkolem) miały.
O najnowszym kufrze tu;
http://forum.poziome.pl/index.php?topic=3629.0 nie wspominając.
Ale o.k. masz prawo myśleć inaczej.
ORP czyli mój Cab-bike, pomimo większych rozmiarów w części kabinowej zbyt dużo miejsca nie ma.
Można owszem tył podnieść i całą część bagażową zapełnić, ale nigdy mi się tego robić nie chciało,
bo i tak lodówka moja takiej ilości by nie pomieściła.
Raz wózek w sklepie wziąłem i nigdy więcej.
Do sklepu wchodzę więc z dwoma siatkami (reklamówkami) i nie szalejąc zbytnio zapełniam je.
I do Caba wchodzą, a ja z nimi. Do wspomnianych kufrów także wejdą.
Jedna dwukołowa przyczepka skrzynkę wody mineralnej plus wiele innych zakupów przyjmie.
Nowsza, na życzenie klientów niemieckich zbudowana, dwie skrzynki wody (piwa) zabiera.
Zdjęcia tej pierwszej na stron ie PIMY są.