Przeczytawszy powyższe opinie Audaxa, rorocha i osesku śmiało mogę stwierdzić, że WRESZCIE jakaś szczera
(mam nadzieję) spowiedź flevowo-cruzowa nastąpiła, czego w wątku poświęconym cruzowym osiągom
(
http://forum.poziome.pl/index.php?topic=1392.0) w takim rozmiarze doczytać się jest trudno.
Dodam też, że zamiłowanie do utrudniania sobie życia wielu ludzi (a zwłaszcza w Polsce)
ma chyba wręcz w DNA wpisane.
Ja po raz kolejny spytam.
Po jaką cholerę mi rower (pojazd) na którym muszę dłuuuugo uczyć się ruszać, potem uczyć się jeździć,
skoncentrowanym podczas jazdy być i podczas jazdy nie móc tego czy tamtego zrobić itd., itd., itp.
Głowa boli.
Przecież to zniewolenie. (Co prawda jeden oberszaman prawił, że tylko człowiek wyznający najprawdziwszą wiarę w zniewoleniu wolność znaleźć może. Powodzenia)
Przypomnę , że np. Golden na swoim Baronie czy wcześniej na Drewniaku, podczas różnych Brevetów je i pije jadąc.
Czyli jak to kiedyś mawiano "z kulbaki".
Jak mi opowiadał tylko ze spaniem podczas jazdy problemy ma i stanąć musi.
O siku i kaku nie pytałem.
Zauważam, że dzięki polityce wielu ostatnich lat ilość ludzi, którzy bez swoistego KAGAŃCA żyć nie potrafią
jest ogromna.
I wciąż rośnie.
Jedni godzą się na upierdliwą i trzymającą na krótkiej smyczy partnerkę (partnera), inni pasterzy potrzebują,
a jeszcze inni utrudniające życie i jazdy rowery kupują.
Litości!!!
Co oczywiste, to jak się już kasę wydało lub idiotyczny rower zbudowało, to nie chcąc wyjść na mądrego inaczej,
trzeba teraz swoistą "frajdę" z jazdy czy to CB czy Flevo i ich "zalety" WYCHWALAĆ.
A wiele pochwalnych opinii w tej kwestii już wysłuchałem.
Głównie wszyscy krótkiego łańcucha się czepiali.
Oczywiście CHWALĄC go.
(Szkoda, że mający duże doświadczenie w poziomach (VMy i tylnionapędowce) tomOjo, sprzedawszy tamte,
a nabywszy Cruza w tym temacie milczy)
Ilość trudności powyżej wypisanych mnie jako konstruktora i wieloletniego użytkownika poziomów,
na kolana wręcz rzuca.
Tak czy siak za powyższe opinie o tych przednionapędowcach w imieniu przyszłych poziomowców DZIĘKI składam.
Jak te opinie przeczytają (o ile w ogóle), to być może trochę się przed budową
lub zakupem takiej maszyny zastanowią.
Chyba, że wzdęci tą naszą narodową butą i chęcią posiadania pozioma nabuzowani, widząc tani a w dobrym stanie pojazd,
rozum do kieszeni schowają i po prostu go kupią.
A zaś potem gdzieś te specyficzne "zalety" tychże pojazdów wychwalać będą.
Jako wielbiciel WOLNOŚCI chcę na dowolny pojazd mięśniowy wsiąść, jechać i radością z jazdy CIESZYĆ SIĘ.
A nie z pianą na pysku całymi dniami UCZYĆ SIĘ jeździć, a potem podczas jazd KONTROLOWAĆ.
Bo jak się człek ZAPOMNI i mocniej depnie to gleba (cyt. osesku).
O jeździe pod górkę podczas "wilgotnej" pogody czy na piaszczystej drodze nie wspominając.
Jako człowiek wolność miłujący uważam, że jeśli mnie najdzie ochota, a sił jest wystarczająco dużo,
to chcę ile tych sił DEPNĄĆ i o KONTROWANIU łapami czy też drugą nogą nie myśleć..
Peter Vrielink pod koniec lat 80tych i przez następne, na zawodach czy wystawach popisy jazdy na Flevo dawał.
Ludzie podziwiali, ale wtedy bardziej szybkościowe osiągi wszystkich interesowały.
A niestety Flevo tym popisać się nie mogły
Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale już na pocz nowego stulecia Peter tylnonapędowca z łańcuchem schowanym w ramie pokazał, potem zaś "mydelniczkę" Orca.
Na stronie Flevo (
https://shop.flevobike.nl/en/) tych Waszych cudaków nie ma.
Znaczy się Peter i chyba jego syn (obecnie prowadzi) zmądrzeli.