Wtrącę.
Czytam wypowiedzi i zastanawiam się.
Odniosę się do ostatniego wpisu bo w jednym zdaniu zawarta jest pigułka moich wątpliwości
Jakim terenie?
Organizatorzy są rozsiani po całym kraju... Musieli by wchodzić do stowarzyszenia? Wypełniać ich założenia?
Co chcemy zorganizować?
że niby jako stowarzyszenia będziemy jeździli po całym kraju na rozmowy w urzędach gmin i miast by zgłaszać uwagi co do planowanych na ich terenach inwestycji?
To ja też - z wyssaną z palca - opowieścią

Zastanawiam się jak wtedy, ponad 100 lat temu mogły wyglądać rozmowy Braci Wright z obserwatorami, którzy na pewno byli i przyglądali się, jak obaj Orville i Wilbur budują coś dziwnego, coś wielkiego...
Wyobraźcie sobie scenę, kiedy na wielkiej łące stoi już prawie gotowy samolot. Wewnątrz dłubią obaj Bracia Wright, a tuż przy samolocie stoi niewielka grupa ich sąsiadów i znajomych.
- Po co to budujecie?
Orville wychylił się z kabiny w której przymocowywał jakieś dziwne drążki do czegoś...
- Żeby latać...!
- Latać? A co wy, ptaki jesteście? Bociany? Kruki czy sokoły? Człowiek nie może latać!
Drugi z braci westchnął... Obejrzał się na pytającego...
- Żeby szybciej i łatwiej podróżować...
- A to nie lepiej pociągami? Albo statkami?
- Ale to będzie szybsze!
- A to statki są za wolne? Widziałeś nowe projekty tego, no... Titanica??? To będzie dopiero statek!
- Ale tu chodzi o to aby przemieszczać się i na dlądem i nad morzami...
- A to nie można przesiąść się ze statku do pociągu? Nie wiecie, że są już te... no... no te samochody? Samo jedzie i tak samo jak statek ma koło do sterowania. Widzieliście je przecież. Po co latać???
Do rozmowy włączył się kolejny obserwator, który do tej pory przyglądał się skrzydłu...
- W dodatku można spaść! A to co tu macie to takie wiotkie... Słabe... Nie udźwignie żadnego ciężaru... Po co to?
Stojąca opodal kobieta spojrzała na swojego męża obejmującego go...
- John, przecież to niebezpieczne... Oni mogą spaść i się zabić!
- Właśnie! Powinni tego zabronić!!!
Stojący niedaleko szeryf zainteresował się i szybko podszedł...
- Niebezpieczna sprawa... - zagaił.
Mąż tej pani obejrzał się i kiwnął głową.
- Przecież jak to spadnie to zabije i siebie i innych na ziemi.
- Racja!!!
- Nie wolno tego robić!!!
- Bo spadnie!
- Musimy zapobiec katastrofie!
Nagle grupa ludzi rzuciła sie do samolotu, zaczęła chwytać za różne jego części i je niszczyć. Przerażeni Bracia poderwali sie, próbowali przez moment jeszcze protestować... Ale po chwili widząc że nie mają szans z taką ilością sąsiadów - uciekli.
Kilka godizn późniejs potkali się z szeryfem...
- To dla wszego dobra. I dla naszego! Nie przyjmę żadnego zgłoszenia o napaści i zniszczeniu.
- Bo sam pan niszczył!
- Niszczyłem dla nas wszystkich! To nie ma prawa latać! Latać moga ptaki! A nie wy! Jeszcze komuś spadniecie na głowe i co będzie?! Co będzie?!
