Komentarz powyższy dobry i w punkt. No, prawie.
W obroni tego "dzieła" stając przypomnieć pragnę, że żadnych "funkcji fizjologicznych" tudzież "wyposażenia sanitarnego"
w tym "dziele" nie tknąłem. Owszem końcowy efekt procesu trawiennego tak.
Także żadnych wulgarnych afiksów, prefiksów czy sufiksów nie zauważyłem.
Nazwanie tych rymem sklejonych słów "wierszem", za komplement i awans uważam. Dzięki.
Pouczenie do serca wziąłem i pouczonym będąc wytłumaczyć się spróbuję.
Żyjemy w czasach NADĘTEGO do granic absurdu i wszechobecnego EUFEMIZMU.
Przerażająca głupota, bezczelny nepotyzm czy najzwyklejsze złodziejstwo określenia pięknie, wzniośle i łagodnie brzmiące
w czasie minionych lat otrzymały. Zaś ponad 30% ludu naszego z ufnością i należytym zrozumieniem eufemizmy te łykało.
Reszta chyba też, bo ew. protesty cicho i jak zawsze w Polsce, z najwyższą kulturą brzmiały.
Uważam, że po tych pięknych latach nadszedł chyba czas, aby pomału acz konsekwentnie, do normalności zacząć wracać,
a otaczające nas rzeczy, sprawy i zjawiska po imieniu nazywać.
Kiedyś wpadł mi w łapy wykaz idiotycznych badań i eksperymentów, nad którymi ludzie wykształceni ambitnie pracowali
i z których żadna korzyść dla ludzkości nie powstała.
Jedyną korzyścią jaka mogła być, to satysfakcja "uczonego" i grant jaki za takie "badania" otrzymał.
(W ostatni czwartek o takich "wzniosłych" i "pożytecznych" badaniach, tudzież milionach jakie na nie poszły, w TV gadali)
Wiadomym jest, że ludzie uczeni od dawien dawna ogromny POPĘD do różnych badań mieli.
Uczeni mężowie badali np. ileż to Szatanów na główce szpilki się zmieści, tudzież badali MOC z jaką Szatan mógł na ludzi działać. A zwłaszcza na płeć żeńską.
Ileż korzyści ludziom te badania przyniosły także wiemy.
Dlatego też, gdy wyczytałem jaki ogrom pracy mój uczony Brat w poziomie w działania badawcze MOCY włożył,
to naszło mnie, aby rymem eksperyment innego (mniej na forum znanego) "badacza" opisać.
Słowo Scheisse dość często w TV niemieckiej (mam wszystkie ich kanały) słyszę.
Ba! Nawet na scenie często i bez zażenowania i wstydu jest używane.
W naszym pięknym, acz sztywniackim, przepełnionym PRUDERIĄ i OBŁUDĄ kraju, wspomniane słowo w polskim,
POPULARNYM brzmieniu, PUBLICZNIE (Jezu!!!!) podane szloch oburzeniowy wywołuje.
Aby jednak co delikatniejszych czytaczy usatysfakcjonować tudzież uwagi mikiego11 do serca wziąwszy,
wersję kulturalną tych wspomnień naukowca proponuję.
Wspomnienie naukowca
(wersja kulturalna)
Siedziałem przed wychodkiem
klepałem stolec młotkiem.
Bat z niego chciałem zrobić
Czymś nowym świat ozdobić.
Klepiąc kał miałem stressy.
Robiłem więc wykresy.
Obliczeń moc!!! I kicha!
Świat moich marzeń zdycha.
Bo nazbyt luźny stolec,
pod młotkiem zdążył polec.
A poległym Szacun się należy
Maciej K.16.07.2024
p.s. Zaznaczam, że koprolalia czy kopropraksja nie kręcą mnie i mi nie grożą.
A temat czy z paskudnie pachnącej i wydalanej pozostałości procesu trawiennego, bat można zrobić był już na tym Forum poruszany.
Pewien bezobjawowo mądry Brat poziomy twierdził, że nie.
Ja odpowiedziałem, że w zależności od konsystencji MOŻNA.
Nie da się tylko z niego strzelić.