Z ostatniego wpisu widzę, że Mariusz człowiekiem kłamliwym nie jest.
To co wczoraj napisał, to mi też w oczy powiedział.
Mam jednak nadzieję, że pomimo tej jego niechęci do Velo, z tej wizyty jakaś fajna współpraca narodzi się.
Bo rzeczywiście ciekawie, twórczo i sympatycznie było.
Podczas spotkania zauważyłem (oglądając Milana czy mariuszowego M5 także) NIESTETY,
że moje prehistoryczne komponenty, zwłaszcza w Velo, współczesnej i fachowej pomocy,
tudzież młodego spojrzenia przy wymianie wymagają.
Ok.20.30 na chacie wylądowałem. Co mi się chyba od 10 lat nie zdarzyło.
Ponieważ Mariusz twórczym i myślącym człowiekiem, a przy tym mechanikiem rowerowym także jest,
więc ja, jako ten rzekomo DESPOTYCZNY, wszystkowiedzący i mądrujący się typ, cichutko i potulnie jeden z jego pomysłów wczoraj w Blue zastosowałem.
I zadziałał. Jest dobrze.
Dodam, że z tym Kalisz, Wa-wa i z powrotem, to MOCNO przesadził.
Jeśli będę miał tyle sił, aby do Wa-wy za jednym strzałem dojechać, to najpewniej dłuższa rekonwalescencja
(o ile nie REANIMACJA) czekać mnie tam będzie.
Na razie spróbuję go na porównawczą przejażdżkę, Cab z dziadkiem słabym i M5 z młodym silnym,
po trasach rowerowych (Blue nie ma oświetlenia) namówić.
Wrócę jednak do wizyty Krzysztofa i jego Velo.
Jak stali czytelnicy pamiętają, o mojej żydowskiej pazerności i GOLENIU klientów, kilka osób tu na Forum pisało.
Krzychu także (Jeżdżę VM str 5, 6 lub 7)).
Najpewniej własnym opiniom wierząc, sporo gotówki przywiózł (widziałem), aby moje "bohaterskie" działania naprawcze zgodnie z moją chciwością wynagrodzić.
Więc na koniec wizyty po staropolsku spytał; "Ile się należy?"
Ja zgodnie z moim tupetem spytałem czy oszalał i powiedziałem, że NIC.
On ślepia wywalił i na to, że tak nie można, że czas poświęcony, materiały itp. itd.
I dyskusja się zaczęła.
Nie chcąc, aby do kłótni doszło (gość naciskał) w końcu powiedziałem;
"Dobra, daj dwie dychy na kilka piw." Mocno zdumiony i zniesmaczony poszperał i nie miał.
50 dych mi wcisnął.
A teraz Milan.
Jak wcześniej napisałem, zrobił na mnie prze zaje---te wrażenie. Ta smukłość i niskość oczarowały.
Ale.
Imponujący promień skrętu 14 m!!!onieśmielił. (moje mydelniczki mu nie dorównują i zaledwie 3 m mają)
Prześwit 5 - 6 cm każe przypuszczać, że po Wa-wie pojazd ten - jak mi syn powiedział - nie poszaleje zbytnio,
gdyż tam podobno "śpiących policjantów" sporo jest.
Moje Caby ok. 10 - 11cm mają, a i tak na niektórych "śpiących" przyhaczam.
Oczarowany niskością Milana, także zacząłem w tym kierunku myśleć.
Na szczęście myśląc ochłonąłem.
Moimi Cabami wjadę niemal wszędzie, a fakt ten daje mi to co dla mnie najważniejsze.
Czyli WOLNOŚĆ.
Krzysztof chcąc mnie 22go odwiedzić, chciał przy okazji przepiękny zamek w Gołuchowie (k.Kalisza) zobaczyć.
Jak zobaczyłem Milana, to wiem, że pod zamek z tą niskością Milan by nie dojechał.
Chyba że ktoś pomógł by mu, go tam zanieść.
Zamek ten dziesiątki (albo setki) razy od czasów wczesnej młodości rowerami odwiedzałem i okolice znam.
Tak więc Krzysztof chcąc swe marzenie zrealizować (odwiedzanie europejskich zamków tu;
https://www.facebook.com/share/v/18z2Gr88NC/ ) będzie najpewniej musiał kogoś do przenoszenia tego Velo najmować.
Ja swoimi "wannami" około zamkowe dziury w Gołuchowie zaliczyłem.
Choć łatwo czasem nie było.