Ja rozpocząłem sezon od pojechania 2 razy z rzędu do pracy - nigdy jeszcze tak nie zrobiłem. Z reguły było najpierw w poniedziałek drugi raz w piątek, następnie stopniowo zwiększałem częstotliwość, tak, że 2 razy z rzędu mogłem gdzie po 3~4 tygodniach pojechać
23 km w jedną stronę? Sporawo. Ja miałem coś podobnego jak zasuwałem do Powsinka. Tylko wtedy starałem się mieć 1 dzień odpoczynku. A i pamiętam jak któregoś dnia wracałem po nocy... Wyjechałem o bodajże 23, a dojechałem po 1 w nocy, Wymęczony na maksa. Ale potem się już robiło tą traskę w godzinę i 4 minuty nawet
Ja ostatnio staram się robić 1-2 wypady w ciągu tygodnia po 50-60km + obowiązkowo weekendowo 1 powyżej 70km. Tylko, że ja mam tutaj górki, więc każdy kilometr okupuję większym "cierpieniem" niż gdybym się pętał gdzieś po Mazowszu...
Wczoraj zaliczyłem Trzęsacza, 2x Gdańską i 1 Jeździecką. Jeździecka to już jest mały pryszcz, nie licząc końcówki. Gdańska jest do podjechania na najniższym przełożeniu. Za to Trzęsacz wysysa z człowieka wszystko, doprowadza do stanu maksymalnej wydajności, aby dojechać na szczyt, a potem pokazuje kły...
Osobiście do wczoraj nie słuchałem za bardzo szoszonów, ale przemogłem się i na te górki pojeździłem, i Wam także to radzę, bo tych górek na Kaszebe jest sporo i są praktycznie co chwila. Im więcej ich zrobicie teraz - tym mniej potu na Kaszebe one z Was wycisną. (wiem wiem, odkrycie Hameryki w konserwach).