Zacznijmy od tego, że w ogóle rowerem steruje się przez przeciwskręt i ja przez całą zimę również nie odczuwam potrzeby wstawania z siodła (zero gleb przez 2 ostatnie zimy) 
Nie zgadzam się. Zawsze na wiosnę zachwycam się świadomym przeciwskrętem. Oczywiście wynikiem jest spore złożenie się. Wiele przemyśleń miałem podczas jazdy po np. lodzie ( jakoś tak wolno, a coś trzeba robić). Na tym lodzie przeciwskręt jest mało skuteczny bo zabiera nam przyczepność i poślizg gotowy. Dużo skuteczniej zmienić środek ciężkości - szkoda marnować przyczepność przodu szarpaniem się przeciwskrętem... Oczywiści nadal mówię o takich warunkach gdzie maksymalne pochylenie jest w zasadzie nadal pionowe. Jak jest już brudny śnieg to już można sobie pozwolić na te 20 stopni.
Nie prowadzę księgi gleb, ale ostatnia zima też bez upadku. Po prostu nie miałem takiego parcia na szaleństwa. Ale w lecie odrobiłem zaległości i :
-piękny ślizg na ostrym zakręcie na 2 pasmówce - mokro
-2 gleby w ciągu 2km, ostatnia na wyjeździe z parkingu hipermarketu - mokro
-nie udał mi się krawężnik przy wjeździe do domu - mokro
-no i na prostej śmieszce padłem - słonecznie, ale nie zdołałem skontrować puknięcie w mój tył
A pionowy, jaki mi odpowiadał na zimę to o bardzo wyprostowanej pozycji i mało obciążonym przednim kole, czyli tendencja podobna jak tutaj. Na dodatek na poziomce będzie się łatwiej podeprzeć, bo bez schodzenia z siodła (fotela). Właśnie przy takim rozłożeniu mas jest większa szansa na poślizg tyłu niż przodu (tak jak z samochodami z ciężkim silnikiem z tyłu) i nadsterowność, przerobione w praktyce.
Opis pasuje do mojego holendra. O ile na prostej idzie jak przecinak, to zakręty nie są jego mocną. Podsterowne cholerstwo. Przy takim rozkładzie mas w tym rowerze praktycznie nie mam uślizgu tyłu! Na świeżym śniegu na 1 biegu , z całych sił udaje się jedynie zmielić na krótko i rzucić tyłem. Jak tył zaczyna uciekać to znaczy, że się przegieło i zaraz będzie zerwana przyczepność na obu kołach. Ta pierwsza gleba w tym roku właśnie zaczeła się od lekkiego znoszenia tyłu, zbyt mocnej kontry-zimowej i 2 ślizgu.
Co do samochodowego doświadczenia to ja mam zupełnie inne niż ty

Zresztą poślizg przedniego koła przy takim rozkładzie mas też jest do opanowania bo wystarczy... nie zareagować tylko dać rowerowi szansę, gwałtowne ruchy mogą tylko pogorszyć sytuację.
Nadal twierdzę, że w jednośladach najważniejsze jest zachować równowagę. Dopiero potem wybieramy tor jazdy. Co do opanowania sytuacji to ja zupełnie inaczej robię. Jak nic nie zrobię to przeważnie będzie gleba. Pomaga oddanie odkręcenie kierownicy w celu odzyskania przyczepności i ponowne zacieśnianie. Pora zmienić rower, bo już przeginam. Nawet na suchym przód mimowolnie odjeżdża co 5 km

Błotniki będą może nie pełne z całymi bokami, ale na pewno o szerszym profilu, w galerii na poziome.republika.pl są gdzieś takie właśnie z laminatu o przekroju "U". O tyle lepsza jest tu sytuacja niż w pionie że śnieg zbierający się przed tylnym kołem, który normalnie wylatuje wszędzie w okolicach korby, będzie daleko od nogawek.
Pisałem już o moich obserwacjach. Opona poderwie wszystko, od błotnika też się odbija i tworzy taką mgiełkę. Bardzo dobrze to widać jak wylatuje z błotnika samochodów , bo większa skala. Dodatkowo opona wyrzuca na górze do przodu, po bokach. Wszystko to pięknie widać przy jeździe po świeżym śniegu. A moje obawy polegają na tym, że w poziomce na tej wysokości nie ma nóg z suportem tylko fotelik z 4 literami z rozłożonymi nogami

.
Wydawało mi się ze jeździsz zimą więc dziwią mnie niektóre rzeczy które piszesz.
No to opowiadaj

Jestem zainteresowany
AAaa zrób sobie szyty na miarę pokrowiec na fotelik. Taki zakładany na postój, szybko zdejmowalny. Zwykła reklamówka pewnie nie da rady
Czarna owieczka ze mnie wśród poziomych. A co tam towarówka i tak jest lepsza. Na wszystko.