Yin...Masz rację. Trening czyni mistrza.
Tego ustrojstwa budować nie zamierzam, albowiem lubię jeździć szybko, wygodnie i bez zbytnich stressów.
Moją opinię o Cuzach, w sobotę noisue wyprostować próbował.
Jako, że własnego Cruza miał i przez ponad rok zażywał, więc ja - ufając mu - częściowo przekonać się dałem.
Powiedział między innymi, że technika jazdy rowerami wszelakimi na przestrzeni kilku ostatnich dekad zmieniła się.
Siłę i muskuły nóg na szybkość kręcenia zamieniono (kadencja).
W niedzielę święto Nygusa celebrując i w domu siedząc kilka filmików z jazd Cruzami obejrzałem.
Na jednym gość wyraźnie dość wolno (siłowo) deptał, a na rękach kierownicę trzymających widać naprężenie było.
Japę także mocno skoncentrowaną miał. Ubrany był sportowo, a więc nie nowicjusz.
Wczoraj (w poniedziałek) dalszego prostowania mojego myślenia o Cruzach TomOjo dokonał.
W sobotę przejechał ok. 60 i jak mówił lekko nie było.
W niedzielę zrobił setkę i podobno było spoko.
Dodał jednak że trzeba być skoncentrowanym i uważać trzeba.
Obaj (noisue i TomOjo) od wielu lat kierowcami są, więc ponad tonowymi pudłami jeżdżąc koncentrację niejako ( po tylu latach) we krwi już mają.
Ja prawka nigdy nie miałem, nie mam i mieć nie chcę.
Kocham wolność i zbytnio z koncentracją podczas jazdy - różnymi pojazdami mięśniowymi - nie przesadzam. Patrzę co się na drodze dzieje i na znaki uważam.
Reszta to luz blues.
Czyli.
Jak mnie miło w okolicach np. prawego kolana zaswędzi (nagły przypływ mocy), to depczę z lubością
i nie zastanawiam się (jak w Cruzie), że skręcę w lewo, wyrwie mi kierownicę z prawej łapy czy też w lewej nadgarstek wyłamię.
Aby swoje stanowisko obronić z innej mańki odpowiem.
Wiadomo, że coś takiego jak chodzenie na rękach istnieje.
Po jakimś czasie trenowania staje się dość proste.
Sam biegałem (na rękach), po schodach łaziłem, a mając 57, po pijaku rock and rolla w knajpie tańczyć próbowałem.
Mając 61 (czyli w wieku popierdującym będąc) synkowi i jego kumplowi jak się stójki robi pokazywałem.
Wniosek z tego taki wywlec można, iż jest to czynność dość prosta i każdy mógłby to zrobić.
Nie wiem dlaczego, ale jednak większość ludzi do chodzenia nogi wybiera.
Z Cruzem najprawdopodobniej jest jak z tym łażeniem na łapach.
Powygłupiać się czy przyszpanować można wiedząc, że pierwszy lepszy rowerzysta nim nie pojedzie,
jak i stójki nie zrobi.
Yin napisał; "Generalnie cruz ma to do siebie że podobnie jak ktoś myślał że potrafi jeździć na poziomych to cruz pokaże że niekoniecznie".
Można to również do pionów w odniesieniu do jednokołowców zastosować.
Wszak pozycja w nich raczej pionowa jest.
Teraz jako konstruktor opinię wyrażę.
Wiemy, że u przeciętnego człowieka nogi są sporo silniejsze niż ręce.(Wyjątkiem są handbikowcy
lub kulturyści inaczej mądrzy).
W grafice dziesiątki Cruzów obejrzałem.
Prawie we wszystkich odległość od osi sterów do korb czyli część nożna jest dwa razy dłuższa
niż część "ręczna". O ergonomii nie wspominając.
Z powodu przesuwania całej części napędowej u ludzi krótkonożnych, część nożna skraca się,
co początkowo, a i później także (mniejszy moment) jazdę może ułatwiać.
Długonożni raczej przesrane mają.
Na ten argument noisue powiedział jednak, iż Cruzem bez pomocy rąk jeździć można.
Tym tropem rozumowania idąc wychodzi na to iż pewna grupa jednokółek IDEAŁEM jest.
Zero oporów łańcucha i z powodu braku kierownicy waga pojazdu mniejsza.
Amen.