(z Olsztyna pisząc...)
@Makenzen - współczuję... Póki mi nie siadła komorka kompletnie na M/S Anicie, poczytałem sobie o tej Chondromolacji i nie wygląda to dobrze, ale ponoć da się chyba zaleczyć(?).
I
OLEJ póki co rower. KOMPLETNIE. Na miesiąc, albo dwa. Ja tak zrobiłem po swoim Achillesie i żyję i mam się dobrze i jeżdżę

A odstawienie na pewno mi pomogło a nie zaszkodziło

@Gemsi - nie powiedziałem, że jesteś cienki bolek, nie krytykowałem Ciebie, ale Twój sposób pokonywania podjazdów. Sorry, ale tam gdzie Ty zwalniałeś do 15 km/h, ja nie tylko Ciebie doganiałem ale mogłem też rzymać i 20... Nie wiem dlaczego tak się działo, nie chce mi się wnikać, ale wydaje mi się, że ma to jakiś związek z mocą wydawaną na kolejnych biegach i zbyt wczesnym/późnym zrzucaniem biegów. Pomyśl o tym. (przy okazji już wiesz, dlaczego tak często się pojawiałem obok Ciebie w trakcie/po podjazdach)
@Technolog - to trochę trudno wyjaśnić, ale po prostu "nie zgraliśmy się".
Jeśli chodzi o "razem a osobno". Nie ukrywam i nie ukrywałem tego przed wycieczką, że liczę na możliwość pozwiedzania, pofocenia, odwiedzenia kilku miejsc dla mnie ważnych sentymentalnie i... Niestety, ale zawiodłem się. Myślałem, że Gemsi lekko przesadza z tym jechać aby jechać, ale niestety. Mówił i pisał poważnie i to co potem wyszło było potwierdzeniem jego słów - czyli praktycznie 100% czasu z rowerem - na rowerze, w drodze, etc. Jedyne przerwy to spanie, fizjologia, ewentualnie jedzenie. Deszcz? Też się da jechać! Byle do przodu!
Ja mam nieco inne podejście... Chciałem obejrzeć Kołobrzeg - figa z makiem. Przelecieliśmy, przez Koszalin mimo prośby o McDonalda (wifi) - też przelecieliśmy, Ustkę obejrzałem tylko dlatego, że zjedliśmy obiadek w centrum, i trzeba było znaleźć jakieś miejsce, więc z dala zobaczyłem plażę i morze. (wow!!!).
Żarnowiec. Chciałem zobaczyć elektrownię - a raczej miejsce jej budowy, ale Gemsi wolał zaliczyć 15km do Gdyni z Rowów.
W samych Rowach chyba cudem odnalazłem miejsce gdzie byłem kiedyś, ale już morza nie ujrzałem

Gdynia, Sopot, Gdańsk - gdyby nie Pająk i przejażdżka ścieżką nadmorską to pewnie moje buty by nawet piasku na plaży nie tknęły...
Sobieszewo - nie wiem jakim CUDEM, ale udało mi się nagrać przejazd przez most zwodzony! Byłem w szoku! Ale to i tak przez to, że Gemsi na 28+26" polecaił szybko, a ja na 20+26 ostałem się z tyłu...
Krynica Morska - nic nie zobaczyłem, bo już było ciemno. Deszczowo. A następnego dnia do Fromborka...
Frombork - ze względu na to, że sam miałem dosyć i spieszyłem się do Olsztyna, zdążyłem zrobić 2 fotki i polecieć dalej. Ale te 2 fotki to i tak więcej, niż bym zrobił jadąc z Gemsim.
I co by nie było - nie mam do Ciebie Gemsi nic. Po prostu się nie zgadaliśmy, Ty najwyraźniej chciałeś wyciągnąć MAX na swoim rowerze jako trening przed kolejnym Brevetem, no a ja chciałem turystycznie pojechać, pozwiedzać, etc. W przyszłym roku baaaardzo chętnie wybiorę się _turystycznie_, nawet podobną trasą, z osobami, które nie będą się chciały ścigać, ale normalnie przedostać z punktu do punktu, zatrzymać się gdzieś po drodze, pozwiedzać, porobić zdjęcia, na spokojnie zjeść... I mieć po całym dniu nie "minimum 100!", ale.. 40? 60?
Pozdrowienia z Olsztyna, jadę do Działdowa, potem kolejnym pekapcem do stolycy...
Dzisiaj: >100km, w tym krajówka 51... :]