Trochę zabawie się w adwokata diabła.
Stworzyliśmy sobie organizacje Związek Czerwonych Skarpet, budowaliśmy ją w trudzie i w znoju.
Ustaliliśmy sobie w niej zasady i reguły.
Z czasem nasza organizacja urosła w siłę i zaczęto się na świeci z nią liczyć.
Połączyliśmy się z innymi związkami i przekształciliśmy w Międzynarodową Unie Skarpetkową.
Staliśmy się środowiskiem opiniotwórczym, zaczęto nas pytać o zdanie, jakie skarpety są najlepsze
i w jakich powinno się chodzić.
Objęliśmy patronatem wyścigi w skarpetach.
A tu nagle!...
Pojawia się skarpeta bez stopy.
No niby tez skarpeta, ale dziwna taka jakaś. Nie wiemy co z tym zrobić, bo niby w naszych regułach i normach się mieści,
nie przewidzieliśmy tego.
Stoimy z boki i obserwujemy, co jak i dlaczego.
Jednak dochodzimy do wniosku, że wcale nam się to nie podoba.
Więc zmieniamy sobie reguły, w końcu bądź co bądź w
swojej organizacji. A kto nam zabroni.
I bezstopowców wykluczamy z wyścigów objętych naszym patronatem.
Ale przecież nie zabraniamy im ganiać się boso, a niech się ganiają, tylko nie pod naszymi skrzydłami.
A to, że getry nie mają takiej siły przebicia, to niech sobie mają pretensje do samych siebie.
Do czego zmierzam tym głupkowatym wywodem.
Stara się obarczyć UCI za to, że poziomki nie są popularne.
Tymczasem środowisko poziome, somo do siebie powinno mieć
pretensje, że nie potrafi się przebić.
Choć może wcale nie chce?
Patrząc na zawody HPV, jakoś nie widzę szczególnego parcia, w kierunku rywalizacji z klasycznymi rowerami.
Oczywiście chciał bym, aby UCI zmieniło zdanie, ale nie będę osądzać ich od czci i wiary,
za konserwatyzm w ich własnej organizacji.
P.S.
@storm na poziomym też muszę jeździć w rękawiczkach - łapy ślizgają mi się na manetkach.
Prośba. Nie brnijcie Panowie w dyskusje, który rower jest lepszy.
Już ustaliliśmy przecież, że nie jesteśmy w stanie tego ustalić.
