forum.poziome.pl
Rowery poziome - forum dyskusyjne => Imprezy => Wątek zaczęty przez: storm w Czerwca 02, 2013, 05:08:16 pm
-
Jakiś czas temu słyszałem, że są chętni. Czy to prawda? ;)
Z tego co doczytałem wymagana jest kwalifikacja dla Nowych Uczestników w roku kalendarzowym w którym organizowany jest BBT. Czyli niby za rok warto by wystartować w jakichś maratonach 24 godzinnych, albo takich gdzie pokonuje się więcej jak 500km. Mimo to uważam, że już teraz chyba należałoby rozpocząć przygotowania - jakimi maratonami i brevetami.
Mam nadzieję, że odezwie się tu SAC i podzieli z nami wszelkimi poradami i swoim bogatym doświadczeniem jakie zebrał rok temu :)
P.S. Kilka moich durnych kalkulacji, z których nic nie wynika ;]
225km Kaszebe przejechałem w 10 godzin. Zegarowo wyszło prawie 12. Niby to co prawda I wyjazd w roku, ale - średnia wyszła z tego 19 km/h. x 72 godziny potrzebne na przejazd i wychodzi: 1368 km. Licząc inaczej: 1008 km / 72 godziny trzeba pokonać z prędkością minimum 14 km/h ;] Teoretycznie do zrobienia. Odliczając jednak minimum 8 godzin na sen po drodze wychodzi 48 godzin na jazdę ze średnią: 21 km/h. Czyli już jest nieco trudniej.
Patrząc na mniejszy dystans: 100km jest do zrobienia w 4 godziny. 1000km = 40 godzin... Teoretycznie. Bo jak doliczymy przerwy to wychodzi na to, że można by robić godzinne przerwy (nie licząc czasu na sen!) co 100km, ale zabraknie 2 godzin na 200km. Jednak te wyliczenia i tak są oparte o trasę widzianą "z góry" bez patrzenia na przewyższenia, a te podobno od Rzeszowa już są dosyć znaczne.
-
Wezwany do tablicy odzywam się :)
Kwalifikacje do BBT 2014 można zyskać już w tym roku na brevecie 600 organizowanym przez Roberta (orga BBTour) albo w Radlinie na dystansie 600 km. http://tour.ilustra.pl/forum/viewtopic.php?t=231&sid=44358eaab5dd24fc0634bc6d0f166d14 (http://tour.ilustra.pl/forum/viewtopic.php?t=231&sid=44358eaab5dd24fc0634bc6d0f166d14)
Zachęcam do startu w BBT, sam się raczej wybiorę, postanawiam poprawę (wyniku). :)
Dobrze jest przejechać 24h maraton jeszcze w tym roku. Silny gość w peletonie może zrobić 450 km/dzień (i więcej) startując wczesnym rankiem i kończąc późnym wieczorem albo w nocy, ale to jeszcze nie daje pełnego wyobrażenia o jeździe nocnej. Polecam zacząć w południe i tak skończyć - to będzie dobre doświadcznie (ja jechałem od 16.00 do 16.00 - też ok). Jazda w nocy daje wyobrażenie co będzie sie działo podczas BBT.
Trasa przez Polskę jest generalnie płaska, góry są na końcu, gdy już zawodnik wyczerpanym jest. Warto zatem potrenować w jakiś górach. Ja z najtrudnieszymi podjazdami (Sanok) zapoznałem się na niecały miesiąc przed BBT. Jechałem tamtędy "na ciężko" i z tego wyjazdu wiedziałem już, że dam radę bez pchania. Tak było, choć jechałem niezłym slalomem.
Orientacja - kupa ludzi robiła dodatkowe km, bo się gubili. Ja miałem GPS Garmin, trasę sam sobie zrobiłem w kompie i potem przerzuciłem do odbiornika. Jeszcze po odprawie po tym jak usłyszałem, że można jechać obwodnicą Nakła zmieniłem trasę w odbiorniku. Żadnego błądzenia, pytania o drogę, wyciągania mapki. Polecam turystycznego Garmina bo na mapie UMPpcPL (darmowa) można sobie precyzyjnie całą trasę zaplanować. Warto GPS poużywać wcześniej i nauczyć się obsługi. Zresztą wszystko warto mieć wypróbowane przed wyścigiem, nie że ktoś sobie przyłączy do dynama ładowarkę baterii i komórki na dzień przed startem. Ja tak miałem i mi odcieła przednie światło. Uratowała mnie czołówka.
O wielu doświadczeniach z BBT 2012 piszę w relacji http://tomassac.bikestats.pl/800077,Baltyk-Bieszczady-Tour.html (http://tomassac.bikestats.pl/800077,Baltyk-Bieszczady-Tour.html), także proszę o konkretne pytania.
-
Napiszę jeszcze parę słów o psyche, cokolwiek by to miało znaczyć.
Kryzys mnie zaczął zjadać za połową trasy, pod koniec drugiego dnia. Jazda w nocy i przyjazd do Wsoli pod Radomiem na duży punkt kontrolny to był szczyt kryzysu. Do Wsoli przyjechałem 20 min po północy czy już po czasie zamknięcia punktu. Powiedziałem sedziemu głównemu (bo tam był), że jestem już po czasie, ale on powiedział że to nic i że bedą czekać na każdego. Ja wiedziałem jedno, że musze się polożyć spać i drugie widziałem, że jak chcę mieć jakiekolwiek szanse na dojazd w limicie to nie mogę spać dłużej niż 2h. Tak zrobiłem i po 2 godzinach snu jechałem dalej. Kryzys minął gdy w Radomiu poczułem, że wiatr gra ze mną czyli wieje w plecy.
Startowałem sam i pierwszy, za mną leciały szybkie grupy, a potem wolniejsze. Jak mnie te wolniejsze dogoniły ja starałem sie utrzymać ich tempo. Te wolniejsze grupy były jednak szybsze ode mnie (co jest jasne, skoro mnie dogoniły a startowały pół godziny za mną). Ja jednak chciałem sie ich trzymać, a może nawet i pokazać że poziomka to ho ho... To szarpanie po pogórkach za nimi mi rozwaliło kolana (nie do końca, bo w porę sie zorientowałem). Tąkże uwaga na własne ambicje - po to mamy pulsmetry, aby nie przepalić organizmu na początku i nie spalić tym sposobem całego wyścigu. Jak bym startowął z osobami z ostatnich grup (osoby z tych ostatnich grup mnie dogonli dopiero 2 i 3 dnia) to bym się tak na początku nie spinał, a jechać w grupie jest lżej (i fizycznie i psychicznie).
-
@SAC - dzięki :) Potem odpowiem jak pzobieram myśli do kupy, a póki co polecam wszystkim relację jednego z pionowców. Takiego, który skończył 1008km w 38 godzin. Powiem tak - jak to czytam to... Oni są chyba poza naszym zasięgiem. I zastanawiam się co zrobić, aby chociaz im dorównać poziomu na tej trasie? A moze to nierealne?
Link:
http://www.1008.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=88:imagis-tour-2008-niebieskie-marzenie&catid=11:relacje&Itemid=49
-
A moze to nierealne?
Realne. Po prostu trzeba chcieć.
-
Hansglopke - a ty chcesz?
Dużo siedzi w głowie. "Chcieć" to podstawa. Z dobrym "chcę" gdy jest połączony dobry i zdrowy organizm to można zdziałać dużo. Myślę, że między nami są osoby, które mają szanse przy odpowiednim treningu pojechać poniżej 48 h. MrRobot na przykład, ale on chyba nie chce (a może mu przeszło to twarde "nie" dla wyścigów?).
Ja raczej będę w ogonie, może zejdę pod 70 godzin, bo raczej nie będę trenował cała jesień, zimę, wiosnę..., nie te piorytety.
-
@hansglopke - i co ci przyjdzie z samego chcenia, jesli organizm nie będzie przygotowany na taką opcję jak przejechanie 1000 kilometrów?
Sama wola walki w psychice nie wystarczy. Gdyby mnie ktoś postawił ot tak sobie przed Kaszebe bez najmniejszego dystansu przejechanego wcześniej to pewnie do 100 bym dojechał i... siadł. Najnormalnie w świecie bym zszedł z roweru, usiadł obok i stwierdził, że dalej nie jadę. Po prostu i mięśnie i kolana by nie dały rady jechać dalej.
@SAC, zatem po kolei:
- ile przejechałeś w 2012 przed BBT? (i po czym, jakie pagórki?)
- ile dłuższych maratonów przed BBT popełniłeś przez okres powiedzmy 2 lat?
- ile km zrobiłeś w ostatnich tygodniach przed BBT? Chodzi mi o okres wypoczynku przed BBT?
- co brałeś do picia i jedzenia? Jakieś izotoniki?
- jak często się zatrzymywałeś w ogóle, czy miałeś wodę/picie w worku/nerce?
- nawigacja - naprawdę aż tak źle i marnie z oznaczeniem trasy?
- jeśli miałeś licznik rowerowy to jaki miałeś swój czas przejazdu licznikowy? (chcę policzyć czas odpoczynku, kiedy rower nie jechał)
- o co chodzi z tymi grupami SOLO i OPEN?
Co do szarpania po górkach... No ja próbowałem na Kaszebie utrzymać prędkość za grupką, ale... na pagórkach - bez szans. Wolałem oszczędzić swoje kolana i nie nękać ich już na początku sezonu takimi obciążeniami. No i pytanie jak tzreba być wytrenowanym aby jechać tak jak oni? Żeby nie tyle co jechać szybciej niż oni, ale mieć opcję taką jak utrzymanie się za kimś na pionowcu przy jeździe pod górkę?
I na koniec pytanie do wszystkich - kto chętny aby pojechać GRUPĄ w kategorii (chyba?) OPEN?
-
Storm - źle mnie zrozumiałeś.
-
Storm - źle mnie zrozumiałeś.
A jak mam rozumieć to co napisałeś?
-
Polecam relacje startujących w bb tour w ubiegłych latach:
http://wyprawyrowerowe.neostrada.pl/bbtour/bbtour.html
www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=6089.0
-
@SAC, zatem po kolei:
1. - ile przejechałeś w 2012 przed BBT? (i po czym, jakie pagórki?)
2. - ile dłuższych maratonów przed BBT popełniłeś przez okres powiedzmy 2 lat?
3. - ile km zrobiłeś w ostatnich tygodniach przed BBT? Chodzi mi o okres wypoczynku przed BBT?
4. - co brałeś do picia i jedzenia? Jakieś izotoniki?
5. - jak często się zatrzymywałeś w ogóle, czy miałeś wodę/picie w worku/nerce?
6. - nawigacja - naprawdę aż tak źle i marnie z oznaczeniem trasy?
7. - jeśli miałeś licznik rowerowy to jaki miałeś swój czas przejazdu licznikowy? (chcę policzyć czas odpoczynku, kiedy rower nie jechał)
8. - o co chodzi z tymi grupami SOLO i OPEN?
Co do szarpania po górkach... No ja próbowałem na Kaszebie utrzymać prędkość za grupką, ale... na pagórkach - bez szans. Wolałem oszczędzić swoje kolana i nie nękać ich już na początku sezonu takimi obciążeniami. No i pytanie jak tzreba być wytrenowanym aby jechać tak jak oni? Żeby nie tyle co jechać szybciej niż oni, ale mieć opcję taką jak utrzymanie się za kimś na pionowcu przy jeździe pod górkę?
Ponumerowałem aby odpowiadac w punkatch.
1. 5764 km w tym na poziomie 4868 km. Mieszkam w pagórach więc raczej pogórki. Większość nakręconych kilometrów do jazda kolo komina, ale było kilka dłuższych tras: 5 tras tak do 150km, jedna 300km, K24 - 450km. Potem w sierpniu trasa na ciężko z Brna do Lublina przez Słowację (trochę było gór) 1100 km w 8 dni.
2. 2x K24: w 2011 426 km http://forum.poziome.pl/index.php?topic=1268.msg17421#msg17421 (http://forum.poziome.pl/index.php?topic=1268.msg17421#msg17421)
i w 2012 450 km http://tomassac.bikestats.pl/742025,maraton-K24.html (http://tomassac.bikestats.pl/742025,maraton-K24.html)
3. od 6 do 13 sierpnia przejechałem na ciężko 1100 km, w tym 3 dni przez góry. Trasa Brno>Bratysława>Banska Bystrica>Poprad>Kosice>Michalouvce>Bieszczady>Lublin Potem odpoczywałem raczej, reperowałem rower, bo się rozkraczył.
4. coś miałem słodkiego: batony, żelki, zawsze coś miałem zbunkrowane w kufru, ale głównie jadłem co było na punktach. Picie tak samo. Na punktach często były izotoniki. Dało by się przejechać na jedzeniu branym na punktach.
5. Często, bo jak się pije to się sika. A tego za jazdy nie potrafię. Woda w worku.
6. Dostajesz książeczkę z mapką, ale w mojej np. brakowało kilku stron. Trasa co prawda wiedzie drogami głownymi, ale czasami trzeba z nich zjechać na mniej główne. Żadnych oznaczeń na trasie nie ma, tylko mapa. Organizator zapewnia też ślad do GPS, ja ten ślad przerobiłem na trasę do Garmina. I był luksus niebłądzenia.
7. Tylko GPS, jak sobie kiedyś popatrzę w ślad to policzę czas "odpoczynku". Było tego dużo, na punktach najmniej 15 min, pierwsza noc ze 4 godziny, potem we Włocławku prawie 2 godziny (byłem na mszy), Wsola pewnie niecałe 3 h, Brody koło godziny, Brzozów pewnie 2 h. Dokładniej moge to wyciągnąć ze śladu, jak bedę miał chwilę czasu to to zrobię.
8. SOLO - jazda samemu (nawet za toba nikt nie może jechać, żeby było uczciwie) OPEN - grupy, peletony do 15 osób, zgodnie z prawem o ruchu drogowym. Zawsze można w trakcie przejść z SOLO do OPEN.
Jak trzeba być wytrenowanym, żeby sie utrzymać grupy? Moje przemyśłenia: Jak będziesz na tyle wytrenowany żeby dotrzymać im pola pod górkę, to z górki i po płaskim bedziesz im uciekał, meczył sie zbyt wolnym tempem grupy. Jak bedziesz miał tylko taki poziom, aby dotrzymyć im pola w grupie, na górach Ci odjadą. Rytm jazdy pionów i poziomów jest inny i ciężko może być właśnie z jazdą w grupie/peletonie. A to daje dużo.
-
Z moich obserwacji to lepiej jechać w grupie. Jak będą zbyt szybcy można odpuścić. Jadąc na kole nawet za jednym pionowcem możemy odpocząć i zbierać siły na podjazdy. Trzeba też się nauczyć jazdy przed i za innym zawodnikiem. Odległość między kołami to kilka cm i nie ma miejsca na jakieś dziwne manewry. Trzeba jechać jak po sznurku.
-
Z własnego doświadczenia.
Taki maraton jedzie się "na psychikę". Zdecydowanie lepiej jechać w grupie. Czasami nawet warto jechać wolniej, ale zgraną grupą. Możliwość odezwania się do kogoś bezcenna.
Jazda "na kole" zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem na takim maratonie, a na 100% w przypadku jazdy na poziomce. Zysk z tego żaden, a niebezpieczeństwo spore.
Przewaga aerodynamiczna poziomki (może nawet 4-5km/h) pozwala na jazdę lekko za grupą. Tam też jadą ludzie i raczej wiedzą jak oszczędzać siły. Na takim dystansie nikt nie dyma pod górkę na full powerze, bo straci za dużo siły i w wyniku tego sumarycznie straci.
Twoje "wyznaczania" prędkości w czasie maratonu to niestety bzdura. Musisz brać pod uwagę zmęczenie (z powodu zmęczenia mięśni, z powodu braku snu, z powodu głodu/odwodnienia), dla amatora "optymistycznie" to coś w okolicy 5% na godzinę. Może to "zaskutkować" że na koniec będziesz miał maksymalną moc w okolicy 20% tej ze startu! Startując z prędkości 35 jadąc na "pół gwizdka".. możesz skończyć jadąc 15km/h i nie da się pojechać szybciej niż 20! Najczęściej po prostu trzeba odpoczywać.. bo wynikowo jest szybciej (no.. może nie tak, jak ja w czasie KR.. zdecydowanie to już była przeginka).
-
Ja też miałem wyliczenia...
Pierwszy dzień średnia 25 km/h, drugi 20 km/h, trzeci 15 km/h. To miały być średnie z zatrzymywaniem się na punktach. He, he, wyścig szybko zweryfikował wyliczenia...
-
SAC - a jak zweryfikował wyliczenia? o 10% 20% 50%?
-
Dzień 1. 304 km 13 h 46 min, średnia 22 km/h, noc 5,5 h
Dzień 2. 345 km 21 h 05 min, średnia 16 km/h, noc 3 h
Dzień 3. 363 km 1d 3 h 24 min, średnia 13 km/h
Suma: 1012 km (?) 2d 14 h 15 min, noc 8,5 h
A procenty sobie wylicz sam.
Wyliczyłem: pierwszego dnia 12%, drugiego o 20%, trzeciego o 13 %, o ile dobrze liczę.
DODANE:
Przekopałem sie przez cały ślad i oto dokładne wyliczenia:
Czas postoju na punktach kontrlonych (wliczając i noce): 17 h 06 min
Czas postoju na siku, na kawę itp (poza punktami): 2 h 40 min
Suma postoju 19 h 46 min
Czas czystej jazdy 50 h 58 min
średnia czystej jazdy około 19,8 km/h
-
Tomku,
Tak się właśnie patrzę na Twoje czasy i się zastanawiam.. Czy uważasz, że było dobrym posunięciem zwiększanie dystansu z dnia na dzień? Czy nie lepiej byłoby pojechać np. 450(20h)-350(20h)-200(20h)? Rozumiem, że nie chciałeś tracić snu pierwszej nocy, a w niedzielę zarzucać obowiązków "zawodowych" i to trochę narzuciło porządek odpoczynków.
W sumie jeszcze nigdy nie jechałem w maratonach dłuższych niż doba. W takich nie ma wyboru: jedziesz cały czas ile wlezie, o odpoczynku myślisz później. BBT to jednak inna para butów..
-
@Yin - jestem właśnie na etapie czytania relacji. Dzisiaj dobiła mnie czyjeś opowiadanie na jakimś Forum o tym, jak gość potrącony na BBT przez TIRa po założeniu szwów wstał i pojechał dalej. Cyborg? Robocop wysiada.
@SAC, dzięki za odpowiedzi i za to, że zajrzałeś do swojego GPSowego śladu :) Robi wrażenie i wygląda na to, że krótkie brevety (do 400km) to chyba za mało jednak i trzeba być przygotowanym na jeszcze więcej. I to nie tylko na dziennej przejechanie kilkuset kilometrów, ale i na nockę jazdy, aby przejechać te pierwsze 24 godziny i zrobić sporą część trasy - zanim zaczną się poważniejsze górki. Czyli trzeba będzie wrócić do tego co robiłem w 2009 roku - jakiś wyjazd na noc do GDA. 340km w jedną stronę i zobaczyć czy się da radę czy nie.
Kilka linków znalezionych po drodze w Sieci:
http://medicycling.eu/relacja-9-baltyk_-_bieszczady_tour_lekarskim_okiem.html
Najciekawszy cytat:
Pod koniec BBT, kiedy spokojnie już siedziałem na mecie maratonu w Ustrzykach Górnych, czekając na ostatnich zawodników, już po północy otrzymałem telefon z punktu żywnościowego około 80 km od mety z prośbą o poradę co robić, bo właśnie dojechał do nich maratończyk, który ledwo co trzyma się na nogach, trzeba mu pomagać zejść z roweru, drży z zimna, ma halucynacje, trudności z orientacją i zaburzenia równowagi. Najprościej byłoby wydać polecenie, aby takiego maratończyka wycofać z maratonu. Wiedząc jednak, że ten człowiek ma już za sobą ponad 900 km jazdy, a do mety pozostało mu zaledwie 80 km. podjąłem na własne ryzyko decyzję, aby go napoić ciepłą herbatą z miodem, włożyć do wanny z bardzo ciepłą wodą lub pod prysznic. Położyć na 2-3 godziny do łóżka, aby się przespał, następnie dać mu coś do jedzenia i po ocenie sytuacji i jego reakcjach posadzić go na rower. Było to możliwe, bo do upływu limitu czasu miał jeszcze parę godzin. Maraton ukończył szczęśliwie, ponad 2 godziny przed upływem limitu czasu.
Halucynacje, trudności z orientacją, zaburzenia równowagi. Jak dla mnie - pacjent najbliższego oddziału neurologicznego, a nie zawodnik maratonu ;]
Szacun, że w ogóle dał radę.
http://medicycling.eu/artykul-22-czynniki_wplywajace_na_efektywnosc_jazdy_na_rowerze_w_roznych_warunkach.html
Dotyczy roweru nienormalnego, pionowego, ale jest sporo mowy o mocy. W zasadzie wynika z tego, że po I dobie, nasz pałer po prostu... zniknie. Rozpłynie się. I o ile w pierwszej dobie będziemy jechać z jakaś konkretną mocą widząc, ze nas stać na jakiś wysułek to kolejne doby to będzie już zbieranie resztek...
-
@pająk
To nie było zwiekszanie dystansu z dnia na dzień. Trudno zreszą mówić tu o dniach, może mój podział przebytej trasy na dni jest trochę mylący. To jest wyścig non-stop.
"Dobowo" to było tak:
pierwsze 24h: 390 km
drugie 24h: 327 km
trzecie 24h: 295 km
21.46 byłem w Bydgoszczy. Moje wcześniejsze postanowienie, że będę tam spał 4h, zostało potwierdzone moim stanem zdrowia. W relacji chyba o tym nie pisałem, ale tam czułem się chory, możliwe że miałem gorączkę, problemy w żołądku takie, ze próbowałem wywoływać wymioty - nawet to mi nie szło. Wiedzałem, że muszę odpocząć, też ze wzgledu na kolana. Jak kładłem sie spać zaczynało padać, a z relacji innych wiem, że padało dość intensywnie. Zresztą przez komórkę miąłem dostęp do prognozy pogody i wiedziałem o tej ulewie. Decyzja była dobra.
Dzisiaj bym jechał dalej, pewnie nawet wtedy, gdyby nie było dobrych warunków pogodowych. Trudno spać, gdy do pokoju cały czas ktoś wchodzi. Moze bym się zdrzemnął godzinkę i dalej w trasę. Spał bym nad ranem: Toruń, Włocławek a najlepiej gdzieś na przystanku albo w krzakach, jak tylko by przyszedł sen z którym nie sposób walczyć na rowerze leżącym.
Obowiązki "zawodowe" (ja bym powiedział: przywilej chrześcijanina) czyli Msza w niedzielę - to też dało by sie rozwiazać inaczej, z mniejszą stratą czasu. Zawsze mogę mszę odprawić samemu, gdy mam ze sobą "sprzęt" i by była krótsza (bo bez kazania, spiewów i ogłoszeń :) ), ale zdecydowałem sie nie targać ze sobą "sprzętu" ale iść na normalną Mszę z wiernymi. Jak spotykać sie z Szefem to we wspólnocie. Raczej zostanę przy tym sposobie.
I tyle planowania.
Planować to sobie można i trzeba nawet. Najważniejsze jednak umieć dobrze zmieniać plany podczas wyścigu, podejmowac trafne decyzje. Drugiego dnia zaczyna się walka i tu trzeba jechać głową, psyche, a nogi kręcą już tylko z przyzwyczajenia.
Piszę wyścig, bo choć zająłem zaszczytne 3 miejsce (od końca) to dla mnie był to wyścig: zawody z czasem i samym sobą.
Co do hardcoru i bólu, to warto przeczytać relacje Waxmunda:
http://waxmund.bikestats.pl/808820,Baltyk-Bieszczady-Tour-2012.html (http://waxmund.bikestats.pl/808820,Baltyk-Bieszczady-Tour-2012.html)
Ja bym tak w trupa nie jechał...
-
Dzisiaj dobiła mnie czyjeś opowiadanie na jakimś Forum o tym, jak gość potrącony na BBT przez TIRa po założeniu szwów wstał i pojechał dalej. Cyborg? Robocop wysiada.
Twardy zmotywowany zawodnik. Psychika robi bardzo wiele.
-
Trza być twardym. Człowiek nie wie na co go stać dopóki sam się nie przekona.
Zasłyszane kiedyś: Człowiek wytrzyma 2 razy tyle niż sam myśli i 4 razy tyle niż myśli jego mama.
Podzielę się śladem:
http://ridewithgps.com/trips/1385072 (http://ridewithgps.com/trips/1385072)
-
@SAC - dzięki za linka do śladu. Z tego co widzę, to na początu chyba się oszczędzałeś troszkę ;)
I ostatnie 100km to praktycznie już koniec mocy... :/
Gdybym ja miał coś zaplanować, to chyba po prostu I dnia zrobić jak najwięcej. Ile tylko się da, jechać prawie do upadłego, ale nie na max, tylko tak aby zrobić te kilometry. Wytrzymałościowo - nie wyczynowo. Stawiać na maksimum godzin przejechanych na rowerze. Wreszcie - trochę snu.
II dnia - ile się da, a pewnie będzie z tym ciężko...
III dnia - resztka.
Tak w ogóle to fakt, że SAC był w stanie zrobić jeszcze 300km ostatniego dnia - szacun. Ja chyba bym się poddał, bo to oznacza już naprawdę malutkie siły, kompletnie skończone akumulatorki, a wizja takiej ilości kilometrów po takim wysiłku po prostu przeraża.
Czytając po raz kolejny relację Waxmunda - jedno jest pewne. Mamy olbrzymią przewagę nad szoszonami - nie mamy siodełek ;D
I na naszych rowerach da się nawet spać. :D (powrót ze Zlotu 2009 rok, pociąg z Kutna do Warszawy ;) (http://bzaborow.org/~storm/zlot2009/male_img_7726.jpg) )
-
Z wątku o mocy, http://forum.poziome.pl/index.php?topic=2002.0 (http://forum.poziome.pl/index.php?topic=2002.0)
o dynamie na BBT, odpowiadam tu.
Z chęcią te Waty stracę, bo dzięki nim w nocy widzę bardzo dobrze i nie muszę sie troszczyć o to by zmieniać baterie.
Czy ktoś z startujących też miał dynamo w piaście? Imho w jeździe turystycznej - fajna sprawa, w wyścigach - nie tędy droga. Szczególnie kiedy są na rynku tanie lekkie i wydajne prądowo akumulatorki 18650 i latarki do nich dedykowane.
Zgadzam się, dymamo w piaście nie jest na wyścigi i jak pojadę maraton 200 km to może nawet zmienię kółko na normalne bez dynama w piaście. Na 24 godzinówkę to jednak zostanę przy dynamie.
Na BBTour są 3 noce. Max 30 godzin. To ile ja bym potrzebował baterii albo akumulatorków, żeby pożądna lampka świeciła? Storm pisze, że w jego dobrej lampie jeden aku starcza na 1.5 h (przy trybie max) to ile aku potrzebuję w zapasie? A to nie są jedyne aku, GPS ma też swoje potrzeby. Mniejsza o kilogramy, ja sobie nie wyobrażam co 1,5 h zmieniać w nocy baterie w lampce. Czas zaoszczędzony na jechaniu bez dynama zostanie zjedzony na szukanie i zmienianie baterii.
Na BBTour zawodnik normalnie widzący poradzi sobie z normalną diodówką, powiedzmy 1 W. Jest mało odcinków gdzie jest ciemność jak w... piwnicy u... białego człowieka, co mu prąd odcieli. Takimi odcinkami dla mnie są drogi gdzie nie ma namalowanych białych lini oznaczjących krawędź szosy. Te nawet w Bieszczadach są i to bardzo pomaga. Ale ja jestem ślepawy, w nocy zwłaszcza i potrzebuję silne światło a także potrzebuję Waty do tego światła. Jak nie mam dobrego światła to przy wiekszych prędkościach będę hamował, bo nie widzę co tam dalej jest.
Zestaw który mam (dynamo SON + światło SON Edelux) kupiłem przede wszystkim dla komfortu. Dużo jeżdżę wieczorami, jesienią już jest ciemno, drogi miedzy wioskowe 3 kategorii, czesto nawet bez namalowanej lini pośrodku, a o bocznych nawet nie wspominam. Za to dużo zjazdów na których poziomka rozpędza sie do 50km/h. Z tym światłem które mam to po prostu komfort. A chyba wiecie co to znaczy...
Także wziąłem na BBT to co mam i nie żałuję. Te 6 W (światło świeci 3W, sprawność dynama SON jest ponad 50%) to nie tak wielka strata. Przy wyłączonym odbiorze prądu na dynamie SON jest strata 1W - to już jest zupełnie pomijalne.
Ale to mój sposób na przejechanie BBT. Każdy ma swój. Często krawiec kraje jak mu materiału staje. Zawodnik jedzie na tym co ma i wykorzystuje to co ma. Były karbony, był i góral z szosowymi kołami i turystczny rower z jedną boczną sakwą.
To nie dynamo mi odebrało moc na ostatnich 100 km, naprawdę.
-
@SAC - nikt, a na pewno ja nie szuka problemu tam gdzie go nie ma, czyli w dynamie. :) Po prostu każdy z nas ma swoje rozwiązanie na ciemność i być moze te nasze z centralnej Polski na nizinach, gdzie wiekszość tras pokonuje się za dnia - nam wystarczają. A jak będzie na jakimś brevecie to się okaże. ;) Ja przygotowuję się na zestaw 3-4 baterii do swojej/swoich latarki/latarek. I wiem, że ładowarka do nich (500mA) jest w stanie naładować je dosyć szybko, czyli jakby co to godzinka i wszystkie naładowane. Poza tym chyba nie ma potrzeby jechania na max power tych kilku nocnych godzin? Chyba skoro są wymalowane linie i część dróg jako tako oświetlona to da się przejechać na trybie oszczędnym lub pulsacyjnym?
Czas na małą zmianę tematu - opony. W tej chwili mam u siebie z przodu 1.5" Marathona 20", z tyłu 26" Kojak (1.35") i zastanawiam się nad zmianą przynajmniej przodu na 1.1":
http://detal.unibike.pl/B2CProdukt.aspx?id_artykulu=13704
http://detal.unibike.pl/B2CProdukt.aspx?id_artykulu=13700
Co o tym pomyśle sądzicie? Wydje mi się, że to może być całkiem spory zysk na takim dystansie, pytanie czy to się sprawdzi tak samo dobrze na Pomorzu jak w Bieszczadach?
-
Storm dobrze napisał - każdy na swój sposób na ciemność co dla jednego będzie się sprawdzało dla innego niekoniecznie. SAC - zerknij na ofertę firmy magicshine (google / youtube) - szczególnie na lampki z otwieranym batery pack ( pojemnikiem na baterie - nie pamiętam który model miał coś takiego.).
Kilka testów znajdziesz tu: http://www.light-test.info/index.php?option=com_content&view=article&id=82%3Amagicshine-mj-808-ssc-p7&catid=34%3Arowerowe&Itemid=55&lang=pl
-
No widzicie, jak się zgadzamy? :)
Ja napisałem tak samo tylko bardziej ogólnie:
Ale to mój sposób na przejechanie BBT. Każdy ma swój.
I o to chyba chodzi w tym wątku. Każdy, kto chce startować główkuje, jak to zrobić by dojechać/zlepszyć wynik/pokonać 10 szosonów/pokonać wszystkich*. Dlatego warto pisać o swoich pomysłach, wyliczeniach, latarkach, oponach, ciśnieniu, ciśnięciu i śnieniu.
Piszta, waćpanny, panie i panowie szlachta, a potem do dzieła, na koń! Polska od morza po gór szczyty wzywa!
Ja już się rozpisąłem dosyć. Może jeszcze coś o butach napiszę, ale to potem.
*niepotrzene skreślić.
-
@SAC - no tak w sumie się zgadzam ;) ale jest jedno ale - z nas wszystkich tylko Ty jeden skończyłeś BBT i Ty możesz powiedzieć, że masz sposób na przejechanie tej trasy już sprawdzony. Reszta osób - póki co się zastanawia i szuka możliwości jakby tu nie zginąć ;)
A o butach wspomnę - nie zakładajcie na nogi przed startem świeżo kupionych butów SPD. Ja byłem zmuszony przed KR bo mi blok się poszedł kopać na lewej nodze, a i tak buty prawie nie trzymały stopy, załozyłem MT42 i to też odbijało się potem na jeździe. Buty muszą być rozchodzone (przynajmniej z tydzień na nogach przed startem) i z dopasowanymi blokami. (a niestety lewy blok jeszcze potem poprawiałem).
I przy okazji - naszło mnie takie pytanie. Skoro te kolarki szoszonów są wycieniowane bardziej niż się da, to JAK można by jeszcze bardziej odchudzić pozioma? ;)
-
JAK można by jeszcze bardziej odchudzić pozioma? ;)
Zaczął bym od kół: lżejsze obręcze, mniejsza ilość szprych, szprychy cieniowane (są takie na 20"?) lżejsze oponki. Potem zmiana osprzętu na lżejszy, fotelik na węglowy, śruby na alu / tytan, zdejmując wszystko co zbędne - dzwonki, stopki etc. Jeśli w rowerze są jakieś częsci fabrycznie metalowe np. boom, mostek, kierownica to też sporo się zyska wymieniając je na alu / węgiel.
Na bbt patrząc na mapę przez pierwsze 600-800km jest chyba w miarę płasko wiec lekki kuferek areo na bagaż mógłby wyjść na tym odcinku bardziej na + niż odchudzanie, no może z wyjątkiem kół.
-
Skoro kolarki szoszonów są wycieniowane bardziej niż się da, to JAK można by jeszcze bardziej odchudzić pozioma? ;)
"wycieniowane kolarki szosonów" - chodzi o Monikę, żonę Jarka? :)
(https://lh5.googleusercontent.com/-GOUH61hmZb0/UEcjDgajACI/AAAAAAAACPQ/3OfcGKZS_zE/s400/DSCN1272.JPG)
Zdjecie z imprezy na zakończnie BBT.
A na poważnie:
Pewnie najlepiej i najtaniej odchudzić obudowę motoru, czyli zrzucić tkankę tłuszczową. Gdybym tak wążył 70 kg zamiast 80... Gorzej jak ktoś nie ma co zrzucać, to wtedy najlepiej wymieniać najpierw ogumnienie i koła na lżejsze.
Kufer - ja nie wiem czy mój coś mi daje, pewnie powyżej 30 km/h coś daje. Ale kufer na BBT (i w codziennym życiu) to super miejsce na wszystko co potrzebne na trasie. Ale na pewno już nie wezmę zapięcia do roweru.
Wersja dla majętnych - kuferek z karbonu na rowerze z karbonu z karbonowymi kołami.
-
Ja sobie jeszcze kiedyś wymyśliłem, żeby na część płaską założyć tylne tryby szosowe a na odcinek końcowy górskie.
Silnik z nadwagą ma jeszcze zapasy do spalania po drodze. Silnik odchudzony musi czerpać paliwo na bieżąco i może być go (paliwa) brakować.
-
Robi wrażenie i wygląda na to, że krótkie brevety (do 400km) to chyba za mało jednak i trzeba być przygotowanym na jeszcze więcej.
@Storm, aby startnąc w BBT trzeba mieć zaliczony przynajmniej jeden start 2 brevecie 600km lub jeden start w 24h
-
@Gemsi - no i?
Bo to dla mnie nowość nie jest, czytałem o tym :)
Lepiej się zapowiedz czy startujesz za rok w BBT ;)
-
@Gemsi - no i?
Bo to dla mnie nowość nie jest, czytałem o tym :)
a to ok,
Lepiej się zapowiedz czy startujesz za rok w BBT ;)
za cienki jestem na BBT
-
@Gemsi - no ja Ciebie baaardzo proszę. jesteś wymiatacz w stosunku do mnie i pewnie innych osób i twierdzisz, że nie dasz rady?
Nie wierzę w to :)
-
Nie wierzę w to :)
Ty wiesz jak na tym pionowcu dupa boli ? :) ;p
-
O, Gemsi!
To Tyś mnie inspirował swoimi startami na brevetach i pisaniem o BBT do startu w nim. Wspominała o Tobie na punkcie w Toruniu dziewczyna z Randeursów.
Może jednak masz jakiś pomysł na przejechanie?
-
Wspominała o Tobie na punkcie w Toruniu dziewczyna z Randeursów.
Może jednak masz jakiś pomysł na przejechanie?
Tak, mam, pojade poziomem, ta dziewczyna to Lucyna :D
-
Ja sobie jeszcze kiedyś wymyśliłem, żeby na część płaską założyć tylne tryby szosowe a na odcinek końcowy górskie.
A co to miałoby dać? I tak nie da się "napierać" ile wlezie, a utrzymywanie identycznej kadencji to marnotrawienie kilogramów "silnika" (z których część po prostu nie zostanie wykorzystana). Zaletą kasety szosowej w maratonie jest jej waga..
Silnik z nadwagą ma jeszcze zapasy do spalania po drodze. Silnik odchudzony musi czerpać paliwo na bieżąco i może być go (paliwa) brakować.
Dokładnie to chciałem powiedzieć :) Przy 140-150 BPM "oponka" jest najlepszym źródłem energii! Przynajmniej nie trzeba wyciągać z sakwy :)
I przy okazji - naszło mnie takie pytanie. Skoro te kolarki szoszonów są wycieniowane bardziej niż się da, to JAK można by jeszcze bardziej odchudzić pozioma? ;)
"Gięty" SWB dość trudno odchudzić. Cienkich rurek nie da się wygiąć, a brak trójkątnych wzmocnień wymusza większą grubość.
O sticki.. Najlepiej zaptaj Igora :) Jego kompletny rower to koło 12kg (a bez większych problemów można schodzić z wagą).
W sumie.. jakby pokombinować z kształtem rury (cienkościenne elipsy, węglarka), piastami jednostronnymi (albo wręcz z takimi cudami jak w "pewnym" flevo), postawić to na lekkich 20", dorzucić "dziurawy" fotelik.. Poniżej "wagi UCI" jak w banku. Tylko, że zaczyna to być walka o każdy mm, a osprzęt warty jest mała fortunę.
Również można.. przejść na coś typu Cruzbike Vendetta. Vendetta to niecałe 10kg w sklepie :) Po odchudzaniu można mieć poniżej 9kg.
-
I przy okazji - naszło mnie takie pytanie. Skoro te kolarki szoszonów są wycieniowane bardziej niż się da, to JAK można by jeszcze bardziej odchudzić pozioma? ;)
Storm, w Twoim przypadku wystarczy że wyrzucisz połowę gratów z sakw :D
-
@Gemsi - pupa Cię boli? To strrrraszne! A kto Ci kazał jechać pionowcem? ;P
Może słusznie radzi Ci SAC - jedź na poziomie poziomem :D Aczkolwiek dziwię się, że teraz nim nie pojechałeś... ;>
Jeśli chodzi o cieniowanie - trzeba by mieć z czego i za co. Tu trzeba by innej konstrukcji. Vendetta ładna, ale wysoka - odpada.
Gemsi nie wyrzucę połowy gratów z sakw. Sam widziałeś, że przed startem wywaliłem wszystko co się tylko dało. Zostały niezbędne narzędzia (może i je wywalę?), jakieś dętki, pompka, picie w zbiorniku, w butelce zapas, nieco żarcia.
-
@Gemsi - pupa Cię boli? To strrrraszne! A kto Ci kazał jechać pionowcem? ;P
żarcik taki, do 300 powinienem wytrzymać, powyżej 300 nie wyobrażam sobie na szosie.
A pojechałem pionem, bo pozostałe rowery porozkładane do przeglądu i poprawek, aby polepszyć kulture jazdy.
-
@Gemsi, ale to dziwne. Ja to wiesz, w pierwszej kolejności bym właśnie szykował rower na maraton - oczywiście poziomy - a dopiero potem brał się za jakieś wynalazki sado-maso ;P
-
@Gemsi, ale to dziwne. Ja to wiesz, w pierwszej kolejności bym właśnie szykował rower na maraton - oczywiście poziomy - a dopiero potem brał się za jakieś wynalazki sado-maso ;P
na świecie są cuda o których się fizjonomom nie śniło, jak mawiał Ferdek Kiepski, ale żeby Ci wyjaśnić dlaczego to rozpiszę w punktach
0. planowałem tygodniowy wypad rowerowy wzdłuż ściany wschdniej
1. rozłożyłem poziome rowery w celu wprowadzenia poprawek
2. zacząłem budować kolejny rower, o czym Ci wspominałem
3. nagle wyskoczyły mi pewne, niespodziewane okoliczności, które uniemożliwiły mi kontynuacje prac
4. jedny rower na chodzie jaki mam to singiel, który złożyłem na krótkie wypady po mieście
5. koledzy od ściany wschodniej naciskali, więc pojechałem ściane na singlu
6. okazało się, że singiel jest całkiem sprawnym i szybkim środkiem tranportu (fakt, porównując do pozioma, niewygodnym)
7. nie planowałem startu w brevecie
8. przejechałem 100 na singlu, jak się okazuje poszło mi znacznie łatwiej niz Tobie na poziomie (to oczywiście odczucie czysto subiektywne)
9. fajnie się jedzie w peletonie, pod warunkiem że ktoś lubi jechać szybko i nie zważa na okoliczności przyrody (to znowu jest subiektywne, nikogo nie namawiam)
jeżdżę, na różnych typach rowerów i porównuje, dopasowuje do mojego nastroju, wyrabiam sobie zdanie o każdym z nich, każdy ma wady i zalety, natomiast łączy je to że :
- napędzane są siłą ludzkich mięśni
- niezależnie od typu dają sporo frajdy
w planie mam :
monocykl,
ostre koło,
trial,
pozioma z tail boxem
zabudowanego pozioma,
napęd na pas
co tam jeszcze do głowy przyjdzie...
owszem mam radochę jak na poziomie uda mi sie rozbić peleton szoszonów, ale mam świadomość że nie jestem MrRobotem i w wielu przypadkach nie dam rady, a już na pewno nie mam szans na podjazdach,
have fun :D
-
No ja sportowcem nigdy nie byłem :-\ , a rower jest dla mnie bardzo "wygodnym" (nie mam jeszcze pozioma... :-[ więc mówię o korzyściach a nie o komforcie!) środkiem transportu do pracy i gdziekolwiek...
Ale bardzo lubię czytać relacje... W sumie to chciał bym kiedyś taką sam móc napisać (ale najpierw pozioma zbudować)...
Mniejsza ze mną.
Znalazłem jeszcze jedną relację z BBT.
http://adamwojciechowski.blogspot.com/2012/09/batyk-bieszczady-tour-solo-w-43h-29min.html
-
Szumne zapowiedzi organizatora BBT Roberta Janika: (podaję za http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=10638.0 (http://za http://www.podrozerowerowe.info/index.php?topic=10638.0) )
W 2014 realizujemy poprzez TV Internetową, transmisję na żywo 72 godz. wyścigu Start-Meta-Trasa-PK-DPK. Patronaty medialne obejmuje nad nami kilka TV mających swoje siedziby po trasie BBT. Pytanie-Prośba : Potrzebujemy porządnych reklamodawców (sport, rowery, piwo, odżywki, sieci handlowe) chcących zamieszczać swoje spoty w czasie naszej imprezy. Generalnie reklamodawcy pokryją sporą część kosztów realizacji transmisji tv i ich ekip. Realizatorem transmisji będzie TV realizująca Herba Live Gdynia 2012. Acha - w 2014 wszyscy zawodnicy będą wyposażeni w lokalizatory.
W związku z planowaną już teraz logistyką, transportem itp.: limit zawodników będzie wynosił 150.
źródło: https://www.facebook.com/groups/158971067518082/553952918019893/?notif_t=group_activity
Zapisy już są, na liście widnieje 50 osób.
EDIT: Właśnie doczytałem na forum http://tour.ilustra.pl/forum/viewtopic.php?t=241&sid=4026abb1b6f7156daa6c416d10d5d89d (http://tour.ilustra.pl/forum/viewtopic.php?t=241&sid=4026abb1b6f7156daa6c416d10d5d89d), że jest 75 zgłoszonych, czyli połowa z limitu, ale Robert nie uzupełnia listy, bo szykują się zmiany na stronie. Piszę, żeby nie było tak, że ktoś sobie pomyśli: stanęło przed kilkoma tygodniami na 50 i nic sę nie rusza, czyli mogę poczekać jeszcze ze zgłoszeniem.
-
Ruszyła nowa strona BBTour, pod starym adresem www.1008.pl (http://www.1008.pl)
Zapisanych jest 107 osób, miejsc jest 150 czyli zostało wolnych tylko 43.
Piszę to, aby ten, kto chce jechać, zapisał się, bo za chwilę może być za późno.
EDIT:
Robert Janik na fb:
"Do zamknięcia listy BBT1008 pozostało 15 miejsc, a potem?....nie odbieram telefonów"
-
No to jest nas już dwóch na liście startowej BBT 2014 (http://www.1008.pl/#!lista-startowa/c1ogu) w kategorii "inne" :)
Mnie jeszcze czekają kwalifikacje, mam nadzieję że jakoś je przejdę (lub raczej przejadę;))
A teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko brać się za przygotowania. Do startu zostało już tylko 246 dni :)
Ktoś jeszcze dołączy, że tak spytam zaczepnie ;)?
-
Panie i Panowie - zła i dobra informacja...
Zła jest taka, że lista jest już zamknięta i chętnych jest około 200 osób (!!!).
Dobra taka, że kiedy rozmawiałem z Organizatorem, uzyskałem informację, że będzie on się kontaktował ze Sponsorami i próbował jakoś utrzymać tą listę.
Cóż, zatem czas się szykować. Dobrze, że zima bezśniegowa póki co, więc da się jeździć jeszcze :D
-
Storm- zapisałeś się?
Ja doszedłem do wniosku, że więcej niż 300km to mi się nie będzie chciało pedałować więc nie będę startować.
-
Franc - wysłałem zgłoszenia i to nawet 2 razy, ale mejle mi wróciły ze zwrotkami, więc nie wiem co to będzie... :]
I nie pisz, że nie będzie Ci się chciało, bo jak potrenujesz to Ci się zachce ;) A zimową porą to naturalna sprawa, że człowiek rano nie ma ochoty wyciągać roweru i potem jeszcze o zimnie gdzieś jechać. Za to w lecie... ;)
Dasz radę :)
Tylko gdzie robimy kwalifikacje?
-
Szaleńcy ;)
-
Cię proszę: nie podkopuj zapału, niewiasto. Powinnaś raczej zachęcać, podnosić na duchu i kibicować :)
-
Art o-mało-co mnie już namówił.. Ale dopisać się nie da, od tygodnia na stronie widnieje "Database Error: Unable to connect to the database:Could not connect to MySQL"..
-
A chcesz jechać? Mam przeczucie, że kupa ludzi sie pozapisywała, żeby zarezerwować termin, ale część z nich się wykruszy: bo kwalifikacja, bo to, bo tamto. Pisz do Roberta, może Cię na rezerwową listę wpisze.
-
Jedźcie Jedźcie! Znów będzie co czytać :D
-
Ja tez chce, zebyscie jechali ;) Bedzie co ogladac...a dobre zdjecia pozytywnych wariatow na ich zwariowanych maszynach, to zawsze mocna dawka so-czystego natchnienia. Okej, ide gasic choinke.
-
@Makenzen - Ty też powinnaś spróbować ;)
@Pająk - musimy się jakoś zapisać. Po świętach będę dzwonił do Organizatora i nas zapisywał.
I nie mów, że nie chcesz/nie możesz. Ty, co na Zlot w Szczecinie przyjechałeś Jamniczkiem?! (ot tak sobie)
-
Skoro taka licza, pozioma, ekipa wystartuje, to będę musiał podjechać pokibicować. Może SACowi we Włocławku pozioma popilnuję. :)
-
A tak swoją drogą, zastanawiam się jak to jest że ta impreza, z ciągle tą samą trasą,
przyciąga chyba ponad sto uczestników z roku na rok, tych co na tej imprezie byli już wiele wiele razy :)
U nas kurde narzekają do mnie gdy dwa lata z rzędu mam tą samą trasę na brevet 200 km :D
Mówią "tam już przecież jeździliśmy, daj coś nowego" ;D
Pozzz
-
@hansglopke: Dzięki za ofertę. Nie wiem czy to będzie we Włocławku, bo pierwszej nocy planuję jechać, wiec może będę tam wcześniej. Nawiasem mówiąc liczyłem, że wystratujesz; nie chcesz spróbować?
@Igor: bo to bardziej wyścig niż brevet (a bardzo czesto zawody ze samym sobą), a jak jest trasa ta sama to wyniki można porównywać także z tym jak się jechało we wcześniejszych edycjach.
Pozdrawiam świątecznie: Dziś się nam narodził Zbawiciel!
-
@hansglopke: Dzięki za ofertę. Nie wiem czy to będzie we Włocławku, bo pierwszej nocy planuję jechać, wiec może będę tam wcześniej. Nawiasem mówiąc liczyłem, że wystratujesz; nie chcesz spróbować.
Pozdrawiam świątecznie: Dziś się nam narodził Zbawiciel!
Próbować nie mam zamiaru. Chciałbym wystartować i doiechać do mety w limicie a do tego potrzeba się przygotować. Niestety w tym roku nie będę miał aż tyle czasu. No chyba, że jakaś wygrana w lotto.
-
@Makenzen - Ty też powinnaś spróbować ;)
A to dobre, oplułam monitor :D
SAC: Ja nie podkopuję niczyjego zapału, to Ty się poczułeś podkopany :P Jak ktoś ma ochotę sobie popedałować 24 h bez snu i dłuższego odpoczynku, to proszszsz bardz, niech pedałuje, ja tam wolę się pozachwycać polską przyrodą, jadąc sobie dostojnym, emeryckim tempem :P
-
@Makenzen - masz aż 72 godziny na pokonanie 1000 kilometrów! Wiesz, że to jest średnia zabójcza prędkość 13.9 km/h? Czyli chyba prędkość jak najbardziej emerycka? ;) No nawet jak odliczysz 20 godzin na sen i odpoczynek to zostaje 20 km/h - też dasz radę ;)
Ktoś zaproponuje jakiś ciekawy program trenowania? Wziąwszy pod uwagę Kaszeberundę majową? Fajnie by było być w czerwcu na poziomie 400-600km robionych "ad hoc"...
-
Już tylko 70 h.
"Uczestników obowiązuje limit czasu: 70 godzin" http://www.1008.pl/#!regulamin/cuud (http://www.1008.pl/#!regulamin/cuud)
-
7-8 czerwca Jastrzębie Łaskie zapraszają na maraton. Skoro impreza dwudniowa to pewnie będzie stosowny dystans. W tym roku było to 400km na jednej pętli. Można też kilka gmin zaliczyć - jeśli ktoś zbiera.
Właśnie doczytałem, że dystansu ULTRA nie zamierzają robić :'(.
-
Storm: nie ma mowy i już :>
-
@Igor: bo to bardziej wyścig niż brevet (a bardzo czesto zawody ze samym sobą), a jak jest trasa ta sama to wyniki można porównywać także z tym jak się jechało we wcześniejszych edycjach.
Hmm, no to racja. Jakoś nie pomyślałem w tym kierunku. Pewnie przez to że wolę się patrzeć na okolicę,
a nie na przednie koło jak 99% uczestników BBT ;) bo inną trasę i tak by nie zauważyli ;) ;)
Pozzz
-
Wycofałem się ze startu w BBT 2014. W związku z tym, po rozmowie z organizatorem, moje miejsce startowe jest wolne dla was, poziomych: kto chce z braci (i sióstr :) ) poziomych jechać, to pomimo, że już lista jest zapełniona, może! Warunkiem jest oczywiście ukończenie kwalifikacji, ale to chyba jasne. Decydujcie się do 31.3. - tak mam dogadane z organizatorem.
Miły/a bracie/siostro!
To dla Ciebie szansa! To może być sportowa przygoda życia!
W przypadku decyzji na TAK, pisząc do organizatora zgłoszenie napisz, że startujesz zamiast Tomasza Kazańskiego. Proszę Cię też, daj mi wiedzieć.
Pozdrawiam
Tomek
-
Najpierw kwalifikacje. Początek czerwca. Jak dojadę to będe wiedział. Zawsze zostaje opcja w następnej edycji BB za dwa lata. Dzięki, że zarezerwowałeś dla poziomych.
-
Ktoś jeszcze zamierza czekać do czerwca? :)
-
Już za 6 dni - BBT 2014!
Kto z poziomych jedzie? Jest kogo dopingować mocniej na trasie? ;)
-
Na liście startowej nie ma kategorii "inny" czyli to znaczy nikt na poziomce nie stratuje. Ja będę na punkcie kontrolnym w Ustrzykach Dolnych, a potem na mecie w Górnych. Będę kibicował każdemu, mam nadzieję, że wszyscy dojadą do Ustrzyk jak Dolnych tak Górnych.
W piątek w ramach masy krytycznej w Świnoujściu bedzie honorowy start. Będzie tam ktoś?
-
To niefajnie, że nie będzie żądnego przedstawiciela braci poziomej :] Spodziewałem się, że pojawią się ci co zaliczyli Maraton Podróżnika...
A jeśli chodzi o Świniowyjście - mnie tam nie będzie. Ja mam urlop do poniedziałku, a w piątek jak zwykle pracuję do wieczora, więc nie mam jak się pojawić. Chyba, że jakoś pod Brzydgoszczą.
-
Dziesiąta zero osiem to nie to samo, co tylko dwa razy maraton podróżnika.
Coś trza będzie pomyśleć w nastepnej edycji BBT.
-
@Hansglopke - wcale nie śmiem nawet uważać, że jest inaczej. 1008 to jest nieco dużo. I to wymaga starannego zaplanowania całego sezonu przed sezonem w którym jest BBT i tego z BBT.
BTW: a może dałoby się zrobić po prostu przejazd sztafetowy? Podzielić ten dystans na kilka części i pojechać na zmianę? ;)
-
BTW: a może dałoby się zrobić po prostu przejazd sztafetowy? Podzielić ten dystans na kilka części i pojechać na zmianę? ;)
To już lepiej pokibicować na punktach kontrolnych. Kto ma ochotę, ten jedzie do najbliźszego punktu żywieniowego i tam kibicuje wszystkim uczestnikom. Ja mam najbliżej do Gąbina, lub Żyrardowa. W tym pierwszym mieście już byłem w tym roku, więc chyba wypadnie na to drugie.
SAC deklaruje, źe będzie kibicował na mecie.
-
Mam obok punkt w Kruszynie. Ale coś mi się zdaje, że mogliby tą traskę tu w okolicy jednak pokręcić inaczej, gdyż:
- na DK 10 nie ma pobocza
- sporo tirolotów
- kilka ostrrrrrrych górek
- a tuż obok całkiem ładna Nakielska wychodząca z Bydgoszczy
-
Skoro mają w Kruszynie, Chata Skrzata, "nocleg" to chyba im pobocze niepotrzebne.
-
Do noclegu to nie. Ale do jazdy wśród TIRolotów by im się przydało.
-
Dziesiąta zero osiem to nie to samo, co tylko dwa razy maraton podróżnika.
Coś trza będzie pomyśleć w nastepnej edycji BBT.
Spoko Witek, na myślenie mamy 2 lata! Sezon treningowy przed nami. Będzie trzeba zrobić plan imprez i z raz pojechać ostrzej w przyszłym roku (podróżnik? brevecik?). Tak mniej niż 22h/500km?
Kibicujemy Jackowi Nowickiemu, może uda mi się go w końcu nakłonić, żeby się położył i pojechał w kameralnej grupie :)
-
Jadą, jadą.
Tu można popatrzeć:
http://app.trackmate.pl/event.aspx?EventKey=BBT (http://app.trackmate.pl/event.aspx?EventKey=BBT)
-
no jadą właśnie przez moją miejscowość....
-
"Aby zobaczyć zawartość należy zainstalować silverlight"...
Tom się naoglądał, nie ma co... :[
-
Pierwsza para zawodników za chwilę dojedzie do mety. Zostało im mniej niż 3km. Ostatni zawodnik jest W Żyradowie. Temu pozostało ze 450km.
-
Prawie spoziomowany Jacek Nowicki dojechał z kontuzją ścięgna Achillesa. Czas nieciekawy (17.6km/h), a zapowiadało się znacznie lepiej, tak na 18.7-18.9, ale zmasakrował się przed ostatnimi 150km (ostatnie 50 dotoczył z pedałem pod piętą)
Chyba trzeba pomóc koledze, jakiegoś HR zbudować :)
-
Śledziłem jego przejazd. Po średniej. która stale malała, domyśliłem się, że coś nie tak jak planował.
A mogliśmy jechać z nim Maraton Podróżnika, to pewnie już by na właściwym rowerze jeździł.
-
No to pięknie. Ekipa dymała przez Piłę a ja nic o tym nie wiedziałem?
Zajefajnie.
Co prawda o tym czasie jechałem na rajd do Piecnika ale przez Piecnik też jechali....
W lokalnej prasie nic. Cisza. Jedno co widziałem dziś "na mieście" to jakiś mały palik z napisem BB coś nie doczytałem. Teraz już wiem że był to punkt kontrolny.