Pierwszy mój wpadek na poziomce.
Dziś na drodze o złej nawierzchni poszła przednia dętka przy prędkości 42km/h. Z górki bylo i wcześniej hamowałem całkiem porządnie, przed miejscem wypadku w/g śladu GPS prędkość wzrosła, ale zdaje mi się, że hamulec trzymałem, ale pewnie już nie tak ostro.
Rezultat: poździerany naskórek na dłoniach i trochę na palcach, na kolanie i jakieś mniejsze otarcia na drugiej nodze. Kości całe, mięście całe, nic nie boli poza obtarciami.
Rower: przebita dętka, opona czy jest uszkodzona to jeszcze nie wiem. Owijka na kierownicy zdarta, uszkodzony przynajmniej jeden pancerz, który biegł po kierownicy pod owijką. Kierownica się przekręcila.
Ubranie: rozdarta koszulka rowerowa z BBtour.
Wracałem samochodem, kolega po mnie przyjechał. Jeszcze chwilę myślałem czy nie lepić tej dętki, ale popatrzyłem sobie na moje palce i stwierdzłem, że nie dam rady nimi ściągnąć i nałożyć opony 1,1 cala.
Pani sie zatrzymała, zapytała co się stało. Po chwili rozmowy upewniła się, że mnie zna (jednak jestem osobą publiczną i 30 km od domu), przyjechała za chwilę i przywiozła kosz z opatrunkami. Fachowo mnie polepiła, obwiązała, pogadaliśmy przy tym trochę i jak tylko skończyła przyjechał kolega.
W sumie nic wielkiego się nie stało. Na pionie przy ponad 40 km/h przebicie w przednim kole - wolę sobie tego nie wyobrażać.