I moje dziesiejsze zdażenie, ku przestrodze.
Jadę drogą serwisową. Z przodu samochód, toczy się 10km/h - nie mogę wyprzdzić, bo raz włącza lewy, raz prawy kierónkowskaz.
I tak rośni moja irytacja, ża daje z buta w momęcie, gdy po raz kolejny włącza prawy kierunek i...
zonk.
Zrobiłem to, pomimo, że nic nie widziałem
Z naprzeciwka jechał samochód i gdyby nie dobre hamulce u mnie i refelks kierowcy lub gdybym zrobił ten manewr ułamek sekundy puźnej, to zaliczył bym koncertowego dzwona z mojej winy
Moją zasadą jest "nie widzę, nie jadę" a jednak emocje okazały się sielniejsze niż rozsądek.
Na szczęście, skończyło się na wystraszonej minie kierowcy (mojej pewnie też) i przeprosinach z mojej strony.
No tak - błędy się popełnia i trzeba mieć na uwadze, że każdemu może się zdarzyć. Co jednak, jak wiele osób kierujących pojazdami, po zajechaniu drogi rowerzyście tłumaczy się, że "nie widzieli rowerzysty"? W pojedynczych przypadkach z pewnością to może być taki błąd, który - mimo, że poważny - może zdarzyć się popełnić. Ale skoro tak jest najczęściej, to nie jest to wynikiem lekceważenia rowerzystów?
Wczorajszy dzwon z samochodem na trasie z Zakopanego do Krakowa:
Jadę z górki poboczem; prędkość nie za duża, jakieś 50 km/h.
http://goo.gl/maps/ol95oW wolno poruszającej się kolumnie samochodów dostrzegam samochód z włączonym prawym kierunkowskazem. Natychmiast zaczynam hamować i trąbić - trwało to z jakieś 6 sekund. Po tych sześciu, powiedzmy, sekundach samochód skręca a ja na niego wpadam. Jeszcze nie zdążyłem wstać, a z oddalonego o kilka metrów nieoznakowanego samochodu policyjnego podbiega do mnie policjantka i udziela mi pomocy. Później przyjechała policja już oznakowanym samochodem i kobiecie, która zajechała mi drogę, wypisała mandat na 250 PLN. Co ciekawe, kobieta ta miała do mnie pretensję, że "szybko jechałem". Chociaż w sumie ona miała taką trochę "krowiastą" osobowość (późniejsza refleksja) - nie spodziewałbym się, że następnym razem spojrzy w lusterko; wg mojej intuicji to nie byłoby w jej stylu raczej.
Rower bez uszkodzeń (nie widziałem, żeby gdzieś się skrzywił, albo nabrał luzów), ale po dojechaniu do Krakowa pogorszył mi się stan kolana - że ledwo się poruszam. Natomiast maska samochodu, poza wgnieceniami, które wyglądają na pozostałość po poprzednim dzwonie z rowerzystą, wklęśnięta na jakieś 3-4 cm.
Moglibyście doradzić, jaką trąbkę warto zamontować na rowerze? Chodzi, o to, żeby nie ważyła za dużo, a była znacznie głośniejsza od mojego AirZounda. Może jakiś elektryczny sygnał? Coraz poważniej myślę, żeby z przodu mieć lampkę z 1000-lumenową, którą w nagłym przypadku natychmiast można byłoby przestawić na tryb stroboskopowy ...chociaż jak ktoś nie patrzy w lusterka, to pewnie nie ma sposobu, żeby go zmusić do spojrzenia w lusterko...