Tak oglądam te Batavusy i się zastanawiam: co spieprzono w tym rowerze, że po takiej taniości ludzie chcą się go pozbyć. Można by pomyśleć - na gwałt byle szybko.
Podobnie Giant revive - rowerek wygląda niczego sobie a ceny niektórych wręcz krzyczą - weźcie to %$#@& ode mnie.

Wtrącę się i powiem o rynku holenderskim - bo te ogłoszenia są z Holandii.
Jak firma Batavus wypuści nowy model roweru miejskiego to jest impuls żeby sprzedać "starego" poziomego czy "tradycyjnego" Batavusa i kupić sobie nowego. Batavus, Gazelle - rowery tych firm stoją w każdym sklepie rowerowym, często też na zewnątrz albo tuż przy dużej szybie i kuszą żeby je kupić. Trzeba wiedzieć że Batavus, Gazelle nie miały wysokich cen na swoje rowery poziome. Więc nie szkoda będzie puścić roweru tanio. Batavus, Gazelle, Union to najbardziej znany firmy holenderskie produkujące rowery miejskie. Batavus ma poziomy model "Relaxx", Gazelle ma "Easy Glider". Giant ma "Revive". Nie żal pozbyć się roweru który nie kosztował dwóch pensji.
Holendrzy jak nie chcą się z czymś bujać to dają niską cenę i pragną żeby jak najszybciej zjawił się kupiec. Oni uwielbiają rzeczy nowe. Sprzedanie starego oznacza często zakup nowego. Serwisowanie czegokolwiek kojarzy się im z dziadostwem. No i serwis też swoje kosztuje. A co nowe to nowe. Tak samo jest z autami (serwis kosztuje, poczucie że "auto używane stoi mocno w opozycji do stwierdzenia - nie ma to jak nowe").
... Cena serwisu. Jeden Holender opowiadał mi że za wymianę samego napędu (kaseta, przednie blaty, łańcuch, usługa) w "tradycyjnym" rowerze z przerzutkami usługa kosztowałaby go 250 EUR. To dlatego część ludzi sprzedaje rowery tanio, bo czasem nawet "serwis" się nie opłaci. To jeszcze dodajmy opony, centrowanie kół i wyjdzie 300 EUR.
Są też sytuacje kiedy rower stoi długo nieużywany, bo się po prostu ... znudził - wtedy też można go sprzedać tanio. Tak kupiłem właśnie swego Flevo-Racera. Stał długo nieużywany i właściciel stwierdził że chce go "pogonić" tanio. Zapłaciłem za niego 150 EUR. Pomimo że Flevo-Racer dziwnie się steruje i wszyscy o tym wiedzą, to ogólnie cena Flevo-Racera trzyma poziom co najmniej 500 EUR. "Bo to firma Flevo-Bike". Zatem dużo zależy też od tego czy rower stał długo nieużywany.
Holenderskie firmy "wyspecjalizowane" (Flevo Bike, M5, Nazca) w poziomach mają przeważnie tylko drogie modele. Ludzie czują się trochę oszukani, bo różnica w cenie jest 2x w stosunku do "tradycyjnych" rowerów, a praktyczność tradycyjnego dwukołowego roweru poziomego wcale nie jest 2x wyższa. Sama pozycja pozioma to nie wszystko. Jazda w zimie na dwukołowym poziomie?? Parkowanie w ciasnym mieście? Zabrać ciężkie zakupy? Zabrać dzieciaka? Przeważnie Holendrzy rezygnują całkowicie z drogich rowerów poziomych i kupują sobie wtedy wypasione "tradycyjne" mieszczuchy. Opłaca się sprzedać drogi rower poziomy, kupić "tradycyjnego" mieszczucha, a i jeszcze jakaś kasa zostanie w kieszeni. To dlatego na używanym (zadbanym) rowerze poziomym chce się przeważnie odzyskać maksymalnie dużą kasę jaką się tylko da.
Velomobile to ciekawa kwestia. Ich ceny trzymają się. Ale w stosunku do "zwykłych rowerów poziomych" użytkownicy velomobili są zazwyczaj "wierni" swoim velomobilom. Bo velomobil to jednak dużo bardzie praktyczny rower niż "zwykły rower poziomy": gdy pada deszcz, dobry rower na zakupy, dobry na wycieczkę, szybki rower gdy się chce ostro pedałować, możliwa jazda w zimie bez większego stresu. Aluminiowy Alleweder za 1000 EUR to prawdziwa okazja. Trzymają się w cenie. O cenie Quest'a, Mango - nawet mocno używanego - wolę nie wspominać.