Jacek i Audax...
Czytając Wasze wywody zauważam, że przypominacie dwóch żonatych gości z których jeden ma babę garbatą
(klasycznie, plecowo), zaś drugi babę ślepą i bez zębów.
Obaj uparci, uparcie baby swoje zachwalają.
Jeden gada, że garb na plecach podczas nocnych harców bardzo przydatny jest, bo on niewiele musi robić,
gdy baba na plecach leży. Naciska babę na czoło, baba się kolibie i robota sama niemal się robi.
.
Drugi zaś, szpetny jak klamka od zakrystii, ze ślepoty baby się cieszy i jej paszczowe możliwości zachwala.
Macie dwa kompletnie różne, z różnych "światów" pojazdy i żadnego doświadczenia z innymi,
a piszecie tak jak byście pół poziomego świata objeździli.
Audaxie, ładnie napisałeś "że ta rywalizacja jest głownie z samym sobą: ze zmęczeniem, pogodą czy trudną trasą. Bardziej ergonomiczny rower ma pomóc z uśmiechem na ustach pokonywać kolejne kilometry randonneuring na tym właśnie polega".
Jako, że trochę dłużej w temacie siedzę, PO RAZ KOLEJNY napiszę, że ta rywalizacja może przebiegać
jeszcze wygodniej niż na tym nieszczęsnym s40 i szybciej, niż ta rywalizacja wcześniejsza na klasyku.
Wystarczy się nie bać i innego pozioma spróbować.
Ty zaś z uporem, godnym lepszej sprawy, ten amerykanski produkt chwalisz tak,
jakbyś chciał zakup tego szajsu usprawiedliwić.
Nie wszystko co amerykańskie i drogie musi być dobre.
Rodziców lub starszych znajomych o historię Amwaya popytaj.