.....
Nie słyszałem jednak aby narzekali na DDR-y. Ja rozumiem, że jak ktoś chce zapier... na rowerze czy w velomobilu, to woli robić to na szosie. I dobrze, niech tam to robi na własne ryzyko.
......
Będą tę rolę spełniać lepiej, kiedy rowerzyści na przejazdach rowerowych uzyskają taki sam status jak piesi na przejściach.
Skoro kupiłeś kilka rowerów bezpośrednio od Holendrów to na pewno słyszałeś o przezwisku jakie ukuto na ddr i w Holandii jest dość powszechne: psycho-path ze względu na podobieństwo do cycle path.
Na moją uwagę na temat jaki to mają dobry system odpowiedź była:
2 osoby się wyraźnie żachnęły
1 uśmiechnęła się krzywo
2 pokręciły głowami
0 potaknęło
Byłem w firmie gdzie zajmują się velo i próbowali wszystkiego przez wiele lat w poziomie.
Wszyscy świetnie niestety zdajemy sobie sprawę z ryzyka na drogach i na ddr. Nasz wybór jest świadomy. Miałem jechać drogę op Holandii z doświadczonym gościem w velo. Ja byłem zielony. On zaproponował wspólną jazdę po tym kiedy się dowiedział, że nasze trasy są zbieżne. Mówię mu - dobrze słuchaj, jadę wszędzie tak jak ty, prowadzisz i wybierasz trasę -.
Jechaliśmy za szybko dla mnie i zrobiliśmy razem jakieś 80km z tego mógł prawie wszędzie wybrać ddr ale jakoś dziwnie jechał po nich może 30km. Resztę drogami.
Nie był tam pierwszy raz ale raczej któryś i wiedział co robi.
Stanęliśmy w Niemczech, mamy się rozjechać, on pojedzie szybciej już go nie będę dłużej wstrzymywał i pytam się go - jak teraz będziesz jechał ? - wzdłuż drogi ciągnęła się po zasięg widzenia ddr. Odparł - ja jadę drogą, też tak jedź, to nie jest bezpieczne - pokazał na ddr.
Próbowałem 3 razy ddr. Raz się wpakowałem bez wyjazdu, raz urywała się ślepo i dobrze, że zwolniłem bo miałbym wypadek, raz grupa rowerzystów w dwóch szeregach jechała czołowo na mnie na prostej nie reagując na dzwonek i klakson motocyklowy. W końcu wydarłem się na nich i dopiero wtedy 2m przede mną stanęli.
Nigdy więcej w pustych polach nie pojadę ddr bo tam każdy zakłada, że tylko on nią jedzie a niedzielni rowerzyści są groźniejsi od zarazy.
Może to z naszej perspektywy parodii ddr, która jest regularnie uprawiana w Polsce aktualnie wydawać się niezrozumiałe dlaczego taka postawa ale oni mają swoje powody i ich ocena systemu jest bardzie trzeźwa bo opiera się na praktyce.
Ja się zawsze patrzę na to ile i czym oraz jak długo jeździ ten ktoś kto wydaje opinię. Im te argumenty są silniejsze tym bardziej szanuję opinię.
Moim zdaniem tak kwestia pierwszeństwa na przejazdach jest z gruntu fałszywie ujęta i w ogóle nie powinna być w taki sposób rozwiązywana.
Ogólne przepisy ruchu drogowego, jak historia pokazuje, zawsze się najlepiej sprawdzały i również do nich powinniśmy się w tym przypadku odnosić.
Albo ddr jest drogą zgodnie z nazwą a wtedy masz reguły z lewej ustępuje ci auto z prawej Ty ustępujesz. Nic więcej nie trzeba.
Jest takie super rozwiązanie w rondach.

Ddr przylega do drogi czyli jest jej częścią a auta mogą po niej jeździć z pierwszeństwem dla rowerów. Wysepka w rondzie jest po to żeby kierowca auta nie ścinał a będzie miał taką skłonność. Auto jedzie za tobą więc masz pierwszeństwo, z naprzeciwka powinieneś ustąpić. Wszystko działa.
Czego nas to uczy. Tylko ddr która jest częścią drogi jest bezpieczna.
Niestety wygląda to tak.
Mamy w studio 10 osób, które z zapałem dyskutują nad rozwojem systemu, zaproszono dwóch regularnie jeżdżących rowerzystów.
Każda z osób oddaje dwa głosy. Pierwszy ile robi km rocznie, drugi gdzie się czuje bezpiecznie.
8osób robi średnio po 700km rocznie i woli ddr
2osoby robią po 7kkm i wolą drogę.
Średnia głosowania 80% poparcie dla ddr, która zdecydowanie zwycięża.
Testujemy obecność osobo-km na drogach i co widzimy na 19600km przejechanych w tym 14tys km po drogach czyli 71%.
Nie te osoby, które powinny, podejmują decyzję i opiera się ona na błędnych przeświadczeniach i braku doświadczeń.
Przychodzi zima, ddr zapchane i nieużyteczne. Odsetek wykorzystania dróg rośnie dla nielicznych rowerzystów do blisko 100% ale oczywiście ktoś kto jeździ cały rok nie ma prawa wyrazić swojej opinii bo musimy wysłuchać cierpliwie niekompetentnych fantastów, którzy jak się tylko skończą wakacje i tak pojadą autem do pracy.
Moje wołanie na pustyni o rozsądek to już któreś podejście:
http://forum.poziome.pl/index.php?topic=4576.msg63255#msg63255