Z moich obserwacji, im bardziej obładowany rower (każdy) tym ciężej zachować idealny tor jazdy. Im mocniej napieramy w pedały, mając np.: pod górkę, załadowani na maksa, goniąc by było jeszcze szybciej - siłowo, "kontrujemy" kierownicę rękoma, tym trudniej jest prosto jechać. Tego, tak się nie zmieni.
Możesz sprawdzić, w tych wąskich sytuacjach nie przestawaj pedałować, tylko kręć ze zmniejszonym naciskiem, tak by nie trzeba było rękoma trymować kierownicy, albo jak najmniej. Bark też powinien się rozluźnić. W sumie to oprócz wspinania się na krańcowym przełożeniu, to zawsze bym tak jeździł, żeby kierownica nie wyrywała się z rąk. Dużo robi podwyższona kadencja, do której stopniowo trzeba się przyzwyczajać z dobrym skutkiem dla kolan 
Moim skromnym zdaniem = im większe poznanie konkretnego roweru - tym większa kontrola nad nim i tym więcej informacji zwrotnej dobiega do nas z tego roweru. Bo rower o ile jest przedmiotem martwym to jednak w pewien sposób daje nam odczuć jak on "widzi" konkretną sytuację. Kiedy wsiada się po raz pierwszy czy po raz dwudziesty na poziomkę to doznania podczas prowadzenia jej są zupełnie inne, kiedy wsiada się na nią po raz setny czy tysięczny. Mózg człowieka po 1-2-3 miesiącach jeżdżenia zupełnie inaczej działa w określonych sytuacjach, bo już wie jak ten rower się tak napradę zachowuje.
W samochodach stosuje się określenie: "kontrola trakcji" i w pewnym sensie można i trzeba je przenieść na nasze poletko rowerów poziomych. Tylko u nas tą część elektroniki - ma Głowa. Ona musi mieć czas i przerobione kilometry w najróżniejszych terenach(!) aby poznać dokładnie konkretny rower i wiedzieć "co chce od nas rower".
W przypadku podjazdów - bardzo dużą rolę gra:
- kadencja = im większa tym lepiej
- nasza wydolność Organizmu = płucka, dotlenienie co wpływa na powtarzalność kręcenie korbami
- możliwości mięśni i ich rozbudowanie = również wpływają na te kręcone koła
- kręcenie nogami kół a nie walenie w pedały jak najmocniej
- warto zainwestować w SPDy aby jeszcze lepiej kręcić koła a nie robić z korb tłoki silnika spalinowego
A propos SPD: na poziomce są znacznie bezpieczniejsze, gdyż ruch wypinanie polega na obróceniu stopy w bok i odstawieniu jej na bok. Z kolei na rowerze pionowym Głowa chce odstawić stopę na bok, czego bloki SPD nie pozwalają* zrobić
* chyba że to poprawione z opcją wypinania w dowolną stronę, ale one trzymają słabiejKoło z silnikiem 1.000W? Ale chwila, moment... To jest chyba tylko M5? Czy to jakieś zabudowany velomobil? Rower cargo?
Gdyby ten rower ważył ze 30 kg to bym zrozumiała - ok, potrzebujesz silniczka 250 W. No chyba, że mieszkasz w jakimś Zakopanym czy innych Ustrzykach Górnych...

Ale ten rower ma ile? 16 kg?
Daj sobie czas. Jest wiosna, zaraz lato. Wyjeździsz swoje kilometry, poznasz dokładniej maszynę, rozbudujesz i Głowę i Mięśnie. Organizm nauczy się o co do cholery chodzi w tym wynalazku i za kilka miesięcy spojrzysz na to koło z tym wielkim silnikiem i westchniesz: "na... co ja to kupowałem???".
Mięśnie obręczy... Itd. Ile lat jeździłeś na pionowcu ściskając kierownicę ile sił? Ile razy ją nie-świadomie dociągałeś do siebie kiedy starałeś się wycisnąć z roweru i z siebie max możliwości?
Daj sobie czas. Mózg musi się nauczyć, że na tym pojeździe to nie pomaga. Daj czas swojej Głowie.
Kilka lat temu jechałam na pociąg na rowerze, który dopiero co zanabyłam. Wiecie, 2 miesiące jeżdżenia. Po 2 miesiącach, któregoś pięknego wieczoru dorzuciłam na niego łącznie >20 kg bagażu (niekoniecznie symetrycznie rozłożonego) i pojechałam na pociąg 15 kilometrów. I to była doskonała perfekcyjna nauka dla mojej Głowy, która musiała błyskawicznie nauczyć się jazdy czymś, co chciało jechać kompletnie inaczej niż podczas wszystkich poprzednich jazd.