Autor Wątek: Pierwsza moja poziomka  (Przeczytany 20653 razy)

miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #135 dnia: Maja 06, 2024, 09:03:06 am »
@Bryxon rozjaśniłeś mi wystarczająco temat pedałów SPD/platforma. Na razie w ogóle sobie nie wyobrażam ruszania w SPD (wpinania drugiej nogi w ruchu), ale to zapewne jest do ogarnięcia. Odnośnie tego pochylania się do przodu, muszę sprawdzić, czy przypadkiem też tego podświadomie nie robię.

@hansglopke - puszczasz oba gripy w M5 podczas jazdy? To by zmieniło moje wyobrażenie o tej konstrukcji. Na obecnym etapie w chwilach spokojnej jazdy mogę puścić jeden grip i pogonić komara z karku, także jest jakiś postęp. Natomiast tam, gdzie jest wymagana precyzja toru jazdy (np. wymijanie rowerów na szczupłej, ruchliwej ścieżce) obie ręce na gripach obowiązkowo i przestaję pedałować.

osesku

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 323
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #136 dnia: Maja 06, 2024, 09:48:58 am »
Hej, nie często się zdarza by ktoś chciał czyichś rad słuchać, a tym bardziej stosować ;)
Miki, wielkie brawa za postępy! 8) Te zauważone problemy, opisane tu przez Ciebie, po kolei pokonujesz.
Z moich obserwacji, im bardziej obładowany rower (każdy) tym ciężej zachować idealny tor jazdy. Im mocniej napieramy w pedały, mając np.: pod górkę, załadowani na maksa, goniąc by było jeszcze szybciej - siłowo, "kontrujemy" kierownicę rękoma, tym trudniej jest prosto jechać. Tego, tak się nie zmieni.
Możesz sprawdzić, w tych wąskich sytuacjach nie przestawaj pedałować, tylko kręć ze zmniejszonym naciskiem, tak by nie trzeba było rękoma trymować kierownicy, albo jak najmniej. Bark też powinien się rozluźnić. W sumie to oprócz wspinania się na krańcowym przełożeniu, to zawsze bym tak jeździł, żeby kierownica nie wyrywała się z rąk. Dużo robi podwyższona kadencja, do której stopniowo trzeba się przyzwyczajać z dobrym skutkiem dla kolan :)
Powodzenia!

woojtek1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 564
  • Optima Lynx
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #137 dnia: Maja 06, 2024, 10:31:32 am »
Na tym niestabilnym konstrukcyjnie rowerze doładowywałem w trakcie jazdy córce komórkę. Da się ;) Na dłuższych prostych ręce wyprostowane na kierownice - polecam - relaks dla górnych części ciała. Samo prowadzenie roweru bardzo często dokonywałem lekko trzymając tylko końcówki gripów, bo nie wymagało ono żadnej siły. Rower prowadził się prosto, A buty oczywiście spd mtb - i depnąć można i pochodzić. Ja w nich spędzam często całe dnie - nawet koncert zdarzyło mi się zagrać ;) Oczywiście kolekcja się rozbudowuje - od zimowych z membraną po sandały ;)

Maciej K

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 1003
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #138 dnia: Maja 06, 2024, 10:45:23 am »
Wczoraj min. napisałem; "wiem, że moje 45 lat "w branży" niewiele przy doświadczeniach wielu Forumowiczów znaczy,.."
Niektóre, powyższe wypowiedzi świadczą, że trafiłem w punkt.

Dodam, że na każdym rowerze można różne czynności (jeść, pić, pisać itp) wykonać,
bo jak mawiają Hindusi "Übung macht Meister".
Tylko, że na jednych przychodzi to łatwiej, a na innych trudniej.
   
« Ostatnia zmiana: Maja 06, 2024, 10:46:54 am wysłana przez Maciej K »

miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #139 dnia: Maja 06, 2024, 12:10:11 pm »
Hej, nie często się zdarza by ktoś chciał czyichś rad słuchać, a tym bardziej stosować ;)
Miki, wielkie brawa za postępy! 8) Te zauważone problemy, opisane tu przez Ciebie, po kolei pokonujesz.
Z moich obserwacji, im bardziej obładowany rower (każdy) tym ciężej zachować idealny tor jazdy. Im mocniej napieramy w pedały, mając np.: pod górkę, załadowani na maksa, goniąc by było jeszcze szybciej - siłowo, "kontrujemy" kierownicę rękoma, tym trudniej jest prosto jechać. Tego, tak się nie zmieni.
Możesz sprawdzić, w tych wąskich sytuacjach nie przestawaj pedałować, tylko kręć ze zmniejszonym naciskiem, tak by nie trzeba było rękoma trymować kierownicy, albo jak najmniej. Bark też powinien się rozluźnić. W sumie to oprócz wspinania się na krańcowym przełożeniu, to zawsze bym tak jeździł, żeby kierownica nie wyrywała się z rąk. Dużo robi podwyższona kadencja, do której stopniowo trzeba się przyzwyczajać z dobrym skutkiem dla kolan :)
Powodzenia!

@osesku, słuchanie konstruktywnych porad jest wyłącznie w moim interesie, może nie wszyscy rozumieją takie sprzężenie zwrotne. Wprawdzie "Polak mądry po szkodzie" jak głosi porzekadło, ale są łatwiejsze metody nauki, niż bezrozumne upieranie się przy własnej wizji. Co do obciążenia, na razie jeżdżę sauté, czyli ja, komórka, bidon, łatki z łyżkami do opon i bluza na chłodniejsze wieczory. Więc go nie dociskam do podłoża (a cały czas tu obok mnie od kilku tygodni stoi gotowe koło 26" z silnikiem 1000W). Postanowiłem posłuchać i pierwszy 1000km zrobić bez wspomagania doskonaląc podstawy techniki i ćwicząc mizerne mięśnie :-) Dłuższe (dla mnie) trasy zaczynają pokazywać pewne słabsze punkty, które muszę poprawić, od techniki po wyposażenie (na razie mowa o pedałach i butach). Kadencji pilnuję.

Na tym niestabilnym konstrukcyjnie rowerze doładowywałem w trakcie jazdy córce komórkę. Da się ;) Na dłuższych prostych ręce wyprostowane na kierownice - polecam - relaks dla górnych części ciała. Samo prowadzenie roweru bardzo często dokonywałem lekko trzymając tylko końcówki gripów, bo nie wymagało ono żadnej siły. Rower prowadził się prosto, A buty oczywiście spd mtb - i depnąć można i pochodzić. Ja w nich spędzam często całe dnie - nawet koncert zdarzyło mi się zagrać ;) Oczywiście kolekcja się rozbudowuje - od zimowych z membraną po sandały ;)

@woojtek1, do dzisiaj pamiętam Twoje lekkie niedowierzanie, że taki gość jak ja chce jeździć na tym cudzie, szczególnie po tych pierwszych próbach na placu :-) Ale - jak sam wiesz - ludzie bywają uparci w dążeniu do celu, a muzycy mają dodatkowo wpojony behawior systematycznych ćwiczeń. Jestem zadowolony z tej M5, nie wydałem na nią fortuny, brałem ją ze świadomością, że to jest starsza konstrukcja, a rower ma już parę lat na karku. I to mi odpowiadało i odpowiada. Ustawiam go powoli pod siebie, regulacje są coraz drobniejsze, więc jest nieźle. Teraz muszę zwiększyć swoją wytrzymałość i zrobić tą pierwszą setkę. Jeżeli to się uda, będę miał poważny dylemat z tą planowaną elektryfikacją. A jak Twój nowy model? Już jeździsz?

Wczoraj min. napisałem; "wiem, że moje 45 lat "w branży" niewiele przy doświadczeniach wielu Forumowiczów znaczy,.."Niektóre, powyższe wypowiedzi świadczą, że trafiłem w punkt.Dodam, że na każdym rowerze można różne czynności (jeść, pić, pisać itp) wykonać,
bo jak mawiają Hindusi "Übung macht Meister". Tylko, że na jednych przychodzi to łatwiej, a na innych trudniej.

Panie Macieju, nie sądzę, aby osoby piszące tutaj nie liczyły się z Pańskim zdaniem i wieloletnią praktyką w interesującej nas dziedzinie. Osobiście uważam, że dużo ważniejszym jest utrzymanie prawidłowych relacji w gronie ludzi zafascynowanych tym jakże dziwnym tematem, niż dążenie do postawienia na swoim. Myślę, że wielokrotnie pokazał Pan w jaki sposób należy pewne rzeczy interpretować, regulować, czy projektować. To, czy inni zechcą skorzystać z tej wiedzy pozostawiłbym odbiorcom. Szkoda zakwaszać sobie żołądek dyskusjami, które nie dają radości. U podstawy każdego zwariowanego hobby leży bowiem wielka fascynacja i właśnie radość nim wywołana. W każdym razie notuję wszystkie Pańskie porady techniczne starając się nie mieszać konstrukcyjnego sacrum z profanum :-)
« Ostatnia zmiana: Maja 06, 2024, 12:24:23 pm wysłana przez miki11 »

natalka

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 312
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #140 dnia: Maja 06, 2024, 05:55:44 pm »
Z moich obserwacji, im bardziej obładowany rower (każdy) tym ciężej zachować idealny tor jazdy. Im mocniej napieramy w pedały, mając np.: pod górkę, załadowani na maksa, goniąc by było jeszcze szybciej - siłowo, "kontrujemy" kierownicę rękoma, tym trudniej jest prosto jechać. Tego, tak się nie zmieni.
Możesz sprawdzić, w tych wąskich sytuacjach nie przestawaj pedałować, tylko kręć ze zmniejszonym naciskiem, tak by nie trzeba było rękoma trymować kierownicy, albo jak najmniej. Bark też powinien się rozluźnić. W sumie to oprócz wspinania się na krańcowym przełożeniu, to zawsze bym tak jeździł, żeby kierownica nie wyrywała się z rąk. Dużo robi podwyższona kadencja, do której stopniowo trzeba się przyzwyczajać z dobrym skutkiem dla kolan :)

Moim skromnym zdaniem = im większe poznanie konkretnego roweru - tym większa kontrola nad nim i tym więcej informacji zwrotnej dobiega do nas z tego roweru. Bo rower o ile jest przedmiotem martwym to jednak w pewien sposób daje nam odczuć jak on "widzi" konkretną sytuację. Kiedy wsiada się po raz pierwszy czy po raz dwudziesty na poziomkę to doznania podczas prowadzenia jej są zupełnie inne, kiedy wsiada się na nią po raz setny czy tysięczny. Mózg człowieka po 1-2-3 miesiącach jeżdżenia zupełnie inaczej działa w określonych sytuacjach, bo już wie jak ten rower się tak napradę zachowuje.
W samochodach stosuje się określenie: "kontrola trakcji" i w pewnym sensie można i trzeba je przenieść na nasze poletko rowerów poziomych. Tylko u nas tą część elektroniki - ma Głowa. Ona musi mieć czas i przerobione kilometry w najróżniejszych terenach(!) aby poznać dokładnie konkretny rower i wiedzieć "co chce od nas rower".

W przypadku podjazdów - bardzo dużą rolę gra:
- kadencja = im większa tym lepiej
- nasza wydolność Organizmu = płucka, dotlenienie co wpływa na powtarzalność kręcenie korbami
- możliwości mięśni i ich rozbudowanie = również wpływają na te kręcone koła
- kręcenie nogami kół a nie walenie w pedały jak najmocniej
- warto zainwestować w SPDy aby jeszcze lepiej kręcić koła a nie robić z korb tłoki silnika spalinowego

A propos SPD: na poziomce są znacznie bezpieczniejsze, gdyż ruch wypinanie polega na obróceniu stopy w bok i odstawieniu jej na bok. Z kolei na rowerze pionowym Głowa chce odstawić stopę na bok, czego bloki SPD nie pozwalają* zrobić

* chyba że to poprawione z opcją wypinania w dowolną stronę, ale one trzymają słabiej

Koło z silnikiem 1.000W? Ale chwila, moment... To jest chyba tylko M5? Czy to jakieś zabudowany velomobil? Rower cargo?
Gdyby ten rower ważył ze 30 kg to bym zrozumiała - ok, potrzebujesz silniczka 250 W. No chyba, że mieszkasz w jakimś Zakopanym czy innych Ustrzykach Górnych... ;)
Ale ten rower ma ile? 16 kg?

Daj sobie czas. Jest wiosna, zaraz lato. Wyjeździsz swoje kilometry, poznasz dokładniej maszynę, rozbudujesz i Głowę i Mięśnie. Organizm nauczy się o co do cholery chodzi w tym wynalazku i za kilka miesięcy spojrzysz na to koło z tym wielkim silnikiem i westchniesz: "na... co ja to kupowałem???".

Mięśnie obręczy... Itd. Ile lat jeździłeś na pionowcu ściskając kierownicę ile sił? Ile razy ją nie-świadomie dociągałeś do siebie kiedy starałeś się wycisnąć z roweru i z siebie max możliwości?
Daj sobie czas. Mózg musi się nauczyć, że na tym pojeździe to nie pomaga. Daj czas swojej Głowie.

Kilka lat temu jechałam na pociąg na rowerze, który dopiero co zanabyłam. Wiecie, 2 miesiące jeżdżenia. Po 2 miesiącach, któregoś pięknego wieczoru dorzuciłam na niego łącznie >20 kg bagażu (niekoniecznie symetrycznie rozłożonego) i pojechałam na pociąg 15 kilometrów. I to była doskonała perfekcyjna nauka dla mojej Głowy, która musiała błyskawicznie nauczyć się jazdy czymś, co chciało jechać kompletnie inaczej niż podczas wszystkich poprzednich jazd.


miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #141 dnia: Maja 06, 2024, 06:19:12 pm »
Koło z silnikiem 1.000W? Ale chwila, moment... To jest chyba tylko M5? Czy to jakieś zabudowany velomobil? Rower cargo?
Gdyby ten rower ważył ze 30 kg to bym zrozumiała - ok, potrzebujesz silniczka 250 W. No chyba, że mieszkasz w jakimś Zakopanym czy innych Ustrzykach Górnych... ;) Ale ten rower ma ile? 16 kg?

Napisałem wyżej, że pierwsze 1000km zrobię analogowo, a potem zdecyduję co dalej robić. Co do mocy silnika... Jasne, że najlepszy byłby taki, który startując zachowuje się tak, jak przekładniowy (wysoki moment), a jadąc długi odcinek trasy - jak bez przekładniowy (najwyższa sprawność po osiągnięciu pewnej prędkości - oczywiście jest to zależne od wielu czynników, jak rodzaj nawoju, średnica kół, szerokość opon, rodzaj bieżnika, itd.). Tyle, że takich silników - o ile wiem - w handlu nie ma. A najmniejszy bez nylonowych zębatek ma deklarowane 1000W mocy. Zresztą kręcą ten silnik na spokojnie do 1500-2000W. Ale mnie to nie interesuje, chodzi o 30-35km/h średnio na trasie np. 70-100km. Potem godzina przystanku na naładowanie akumulatorów i znowu tak samo. W ten sposób jestem w stanie w ciągu dnia zrobić 6-7 godzin jazdy, co przekłada się na zasięg 180 do 200km. Taki jest mój docelowy efekt. Chyba - co też napisałem wyżej - że po 1000km w analogu okaże się, że robię te 100-140km bez silnika - to byłby optymalny plan. Muszę jednak patrzeć i na rower i na wydolność organizmu. A M5 wg katalogu ma 14,5kg chyba.

Jacekddd

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 786
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #142 dnia: Maja 06, 2024, 07:08:54 pm »
Myślę, że takie oczekiwania jesteś w stanie spełnić bez napędu. Mnie bardzo trzymają skrzyżowania, górki, nierówna droga. Gdyby nie to nie ma problemu z tymi prędkościami, które wymieniasz.
« Ostatnia zmiana: Maja 06, 2024, 10:01:54 pm wysłana przez Jacekddd »

Quest XS 20kkm; 11 Podróży 6379Km; Bieganie;
http://www.sports-tracker.com/view_profile/jacekddd

hansglopke

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 2308
  • Zduńska Wola
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #143 dnia: Maja 06, 2024, 07:12:15 pm »
Miki 11.
Jak przejedziesz pierwsze 100 km  za jednym razem to... wyrzuć licznik. Zaczniesz wtedy jeździć dla fanu a nie dla dystansu, średniej i v-maksów. Odległość jest w głowie. Jednemu 30km to wyprawa a drugiemu 500km w dobę -  mało.
"Tak to już jest, że najszybciej zwraca na siebie uwagę idiota." - CK Dezerterzy

"Na pionowcu boli tyłek, plecy i w ogóle wykańczająca i niewygodna pozycja jest..." - Mototramp


sebacyki

  • kolarz na poziomie
  • ***
  • Wiadomości: 65
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #144 dnia: Maja 06, 2024, 07:52:00 pm »
Nie wiem jaką masz ładowarkę ale po przejechanju 70- 100km nie naładujesz baterii w godzine żeby przejechać raz tyle i mieć zasięg 180km czy 200km

woojtek1

  • całkiem inny wariat
  • *****
  • Wiadomości: 564
  • Optima Lynx
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #145 dnia: Maja 06, 2024, 08:52:59 pm »

@woojtek1, do dzisiaj pamiętam Twoje lekkie niedowierzanie, że taki gość jak ja chce jeździć na tym cudzie, szczególnie po tych pierwszych próbach na placu :-) Ale - jak sam wiesz - ludzie bywają uparci w dążeniu do celu, a muzycy mają dodatkowo wpojony behawior systematycznych ćwiczeń. Jestem zadowolony z tej M5, nie wydałem na nią fortuny, brałem ją ze świadomością, że to jest starsza konstrukcja, a rower ma już parę lat na karku. I to mi odpowiadało i odpowiada. Ustawiam go powoli pod siebie, regulacje są coraz drobniejsze, więc jest nieźle. Teraz muszę zwiększyć swoją wytrzymałość i zrobić tą pierwszą setkę. Jeżeli to się uda, będę miał poważny dylemat z tą planowaną elektryfikacją. A jak Twój nowy model? Już jeździsz?



Zrobiłem z tysiączka, ( jeżdżę na co dzień) zapomniałem o myszkowaniu, czekam na odzew z kilku miejsc - (przedłużenie rury ramy aby kufer zamontować) Ostatnio dużo grania więc czasem i blachosmrodem muszę - na poziomkę nie wchodzi wiolonczela, a cargo mam zepsuty i od dwóch lat czeka na reanimację.... ;)

miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #146 dnia: Maja 06, 2024, 09:52:47 pm »
Nie wiem jaką masz ładowarkę ale po przejechanju 70- 100km nie naładujesz baterii w godzine żeby przejechać raz tyle i mieć zasięg 180km czy 200km

@sebacyki - naładujesz :-) Pod warunkiem, że używasz ogniw LiFePO4 z odpowiedniej manufaktury. W dwóch akumulatorach mam łącznie 90 ogniw A123 (26650, 2.5Ah, 3.2V). Te ogniwa wedle noty katalogowej producenta można bez problemu ładować prądem 1C (czyli w godzinę), a awaryjnie dopuszcza się prąd 4C (czyli 15 minut). Ja w akumulator 14.4Ah ładuję 54V/17-18A prądu i po godzinie mogę jechać "od nowa". Teoretycznie można by od czasu do czasu wpuścić tam nawet 54V/57.6A, ale niełatwo jest wozić taką ładowarkę :-)

miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #147 dnia: Maja 06, 2024, 09:54:15 pm »
Zrobiłem z tysiączka, ( jeżdżę na co dzień) zapomniałem o myszkowaniu, czekam na odzew z kilku miejsc - (przedłużenie rury ramy aby kufer zamontować) Ostatnio dużo grania więc czasem i blachosmrodem muszę - na poziomkę nie wchodzi wiolonczela, a cargo mam zepsuty i od dwóch lat czeka na reanimację.... ;)

@Woojtek1, gratuluję, "tysiączek" mówisz... a ja tu czterema setkami wyjeżdżam :-)
« Ostatnia zmiana: Maja 06, 2024, 09:58:04 pm wysłana przez miki11 »

miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #148 dnia: Maja 06, 2024, 09:57:07 pm »
Myślę, że takie oczekiwania jesteś spełnić bez napędu. Mnie bardzo trzymają skrzyżowania, górki, nierówna droga. Gdyby nie to nie ma problemu z tymi prędkościami, które wymieniasz.

@Jacekddd, usilnie nad tym pracuję. Jeżeli to się uda zrobić, osiągnę dużo więcej, niż zakładałem na początku. Dodam jeszcze, że do tej pory nie spotkałem nikogo na poziomym w moim mieście, choć jeden z przechodniów pochwalił się, że też taki posiada. Ciekawe, czy jeździ.

miki11

  • wyczynowiec na poziomie
  • ****
  • Wiadomości: 365
  • M5 / Speedliner 'Blue Glide'
Odp: Pierwsza moja poziomka
« Odpowiedź #149 dnia: Maja 06, 2024, 10:02:24 pm »
Miki 11.
Jak przejedziesz pierwsze 100 km  za jednym razem to... wyrzuć licznik. Zaczniesz wtedy jeździć dla fanu a nie dla dystansu, średniej i v-maksów. Odległość jest w głowie. Jednemu 30km to wyprawa a drugiemu 500km w dobę -  mało.

@hansglopke, w moim wieku siłowe bicie rekordów już nie daje fan'u. Natomiast mam w głowie taki długodystansowy plan, żeby jednak ruszyć kiedyś w Polskę na kilka dni. Na przykład z Olsztyna do Krakowa w jakieś 4 dni (obiecuję to swoim kumplom od kilku lat). Samodzielnie. Z konkretnym planem noclegowym, ustaloną trasą, itd. I wtedy będę musiał wiedzieć, czy mogę zaplanować takie dłuższe etapy. Też jestem zdania, że najważniejsza jest radość z samej jazdy. Zresztą już ją mam, ba!, miałem ją i na pionowym trekingu, teraz ona tylko się zwiększa.
« Ostatnia zmiana: Maja 06, 2024, 10:04:44 pm wysłana przez miki11 »