Jako że temat Trajki w wątku o elektryfikacji (a ta na razie kalafiorem mi dynda) umieszczony został więc dość późno na niego trafiłem.
Czytam i siwe kłaki na łbie dęba mi stają.
W ciągu ponad 40 lat doświadczeń z różnym patologicznym myśleniem okazję miałem się spotkać.
Autor tego wątku Michał jednak wszelkie granice przekracza.
Najpierw swoją dużą nadwagę opisuje, potem z niezwykle skomplikowanym (niezależna amortyzacja) czterokołowym pomysłem wyjeżdża.
W kolejnym poście o umocowanie kamery się troszczy, a zaś potem pisze , że o rowerach pojęcia nie ma (cyt;"najgorsze się nie znam się na rowerach czy ogólnie pojazdach").
Do jego marzeń o pojeździe wymarzonym marzenia o skromnym natrysku na upalne dni (jak wiadomo ludzie z nadwagą częściej i intensywniej się pocą) jeszcze brakuje.
Zaś 27 maja robienie noży (w zaciszu np. ogródka hobbystycznie rzucanych) do budowy pojazdów, często w ruchu miejskim poruszających się przyrównuje.
Ba!!! Ma tupet i czelność (a może i kompletny brak wyobraźni) i pragnienie swe ogłasza, aby taki pojazd - czy to trój czy czterokołowy - mniej trudności w budowie niż budowa noża mu sprawiał (cyt;"Nie obraziłbym się jakby z tym rowerem poszło troszkę prościej").
Równie dobrze budowę cepa do budowy kombajnu zbożowego przyrównać by można.
W końcu i tym i tym zboże się młóci.
Mnie się wydaje, że nasz Michałek się nudzi ( w szkole puchy), chce se pogadać i wielu z Was jak widać wkręcił.
Michale ogarnij się.
Na jakimkolwiek rowerze kilometry zacznij nabijać, poznaj zasadę działania przerzutek czy hamulców ( o centrowaniu kół nie wspominając) i najpierw zrzuć wagę.
Budowa pojazdu, a zwłaszcza pod taką jak Twoja wagę, TO NIE PRZELEWKI!!! (sporo grubasów w poziomym moim czterdziestoletnim pojazdotwórstwie trafiło mi się, więc temat ogarniam) i jakieś tam dudlanie czy heftowanie starych ram!!!
W myśl tego coś 28.05 napisał; "Każda rada i pomoc mile widziana" jeszcze raz.
Zrzucaj wagę, zbieraj kasę i kup najpierw gotowca używkę.
Bo budując stresów doznawać będziesz, a przy takiej nadwadze i tym roczniku, to śmiertelnie niebezpieczne i pierwszej jazdy możesz nie doczekać.
Jak kilku moich kumpli zresztą.