No i znowu się porobiło.
Zadałem Jackowi dwa proste pytania i dwa długie wykłady od dwóch Mistrzów Obliczania otrzymałem.
Na szczęście na tyle jasno sformułowane były, że coś wreszcie do mnie w tej materii docierać zaczyna.
Nie zmienia to jednak Faktu, że te wykłady w odniesieniu do tych moich PROSTYCH pytań
NIEPOTRZEBNE BYŁY.
Bo myśląc w miarę prosto, prostej odpowiedzi się spodziewałem.
Czyli.
Pyt. 1. "Czy ciężkie i potężne nogi Mariusza, mające dużą Masę, opadając na pionowym rowerze w dół POMAGAJĄ w osiąganiu większej Mocy?"
Myśląc prosto (niemal prostacko) kombinowałem, że jak coś jest ciężkie, to opadając w dół na korbę roweru,
odpowiednio do swej masy na tę korbę działa.
Spodziewałem się odpowiedzi, że "POMAGA" lub, że "NIE POMAGA".
Tylko 3 słowa. Tak niewiele, a tak problematycznie.
Ba!
Pod koniec wykładu Jacek MASĘ nóg Mariusza łączy z SIŁĄ i pisze; "Cięższe nogi dają tyle tylko, że są silniejsze.
Łatwiej wykonują pracę na większej mocy".
Jacku......Zlituj się. Siła, to wg wzoru masa razy przyspieszenie.
A czy CIĘŻKIE nogi Mariusza siłę mają, to on sam może sprawdzić. I tu ew. objawić.
Ja, w jego obecnym wieku, mając zawsze nogi szczupłe, przy wadze 85 - 87 na jednej nodze,
palcem jednej ręki o stół się podpierając 5 do 10 przysiadów robiłem.
Niech Mariusz się sprawdzi i ew. potwierdzi tę Twoją teorię,
że nogi cięższe silniejsze są.
Moje pyt nr 2. "I czy większe koła (28 większy ciężar lepiej znoszą), tudzież wątła, ale dość "aerodynamicznie obła" górna część ciała osiąganiu większych (2km/h) szybkości sprzyjać mogą?"
Jacek znów pokrętnie odpowiada i pisze; "Większe koła mają ogólnie niższe opory toczenia, wrzucałem na ten temat linka do artykułu naukowego gdzie był rozkład średnicy i liczby kół po oporach".
O szybkości milcząc.
Dalej Jacek; "Co do obłości ciała to nie widziałem nie wiem."
Przecież zdjęcia na Forum w wątku o Modyfikacji Speeda....są.
Jako człek praktyczny i do osiągnięcia celów możliwie najprostszych rozwiązań szukający
podpowiadam więc, jak te Wasze, tak często AKCENTOWANE (i słusznie) OPORY TOCZENIA,
bardzo łatwo można, w testach porównawczych Mariusza rozwiązać.
Gdy będzie on mój kufer oddawał, to ja mu piękny wyścigowy, nieprzerabiany!!! WIDELEC (28", kolor szary)
pożyczę albo za kilka piw dam.
Będzie musiał jedynie (bez mojej pomocy tym razem) na odpowiednią długość gwintowaną część odciąć
i do Speedlinera zamontować.
Następnie w poprzecznej, spłaszczonej rurce tylnego wahacza niewielkie podcięcie (podszlifowanie) zrobić.
I to takie, aby jego cudne, o niskich oporach toczenia, kolejne koło z jego PIONA tam wlazło.
(Wahacz nie ucierpi. Spoko).
W widelcu otwór pod klasyczny wyścigowy hamulec jest.
Musiałby Mariusz znów w ślusarza zabawić się i w tej podciętej (podszlifowanej) rurce stosowną dziurkę (Fi 6)
bez mojej pomocy (będzie ciężko) wywiercić.
Hamulce szczękowe zamontować i próby zrobić.
Te same koła, ten sam człowiek, w tych samych ciuchach, a DWA ROWERY RÓŻNE!!!.
Czego trzeba do szczęścia więcej, aby wreszcie problem oporów toczno-aerodynamicznych rozwiązać.
Oczywiście do Piona trzeba by jakiś wałek pod poziomą rurę podwiązać, aby wagę rowerów ZRÓWNOWAŻYĆ
i aerodynamiki Piona nie zakłócić.
Proste? Jak sznurek w kieszeni.
A teraz wykład Mariusza;
Napisał On:
"Dziś, po około 2200 km przejechanych poziomem i niemal całkowitym odstawieniu szosy ta różnica wynosi u mnie ok. 15%, przy mocy na pionie niezmienionej, mimo braku treningu na tej maszynie że na rowerze pionowym zawsze możliwość generowania mocy, tak ciągłej (FTP), jak i eksplozywnej (sprint) będzie większa".
Wierzę, wątpliwości nie mam i od młodych lat nie miałem.
"Nie należy jednak pionów lekceważyć, bo jak widać ich zalety zależą od zastosowań roweru i nie dla każdego poziom będzie lepszy"
Wczoraj napisałem o tym.
"Jak widać opory toczne są na tyle duże, że w dostępnym dla mnie zakresie mocy, szosa zawsze wygrywa.
Wystarczy te opory znaleźć i usunąć"
Aby raz na zawsze tę kwestię rozstrzygnąć, (powyżej) przełożenie Twoich cudnych
i szybkich kół z PIONA do Twego aktualnego POZIOMA zaproponowałem.
"Jacku, wydaje mi się, że Maciej żadnych fizycznych, liczbowych czy teoretycznych argumentów nie przyjmie do siebie, mimo ich ciągłego powtarzania. Traktuje każde zdanie, które nie popiera jego przekonań jak atak - czy to na samą ideę poziomowania, czy wręcz na swoją osobę,"
Recenzja fatalna. Dla mnie liczą się FAKTY, a nie przekonania czy teorie.
I FAKTY nie te wyliczane czy wykreślane, tylko te bardziej macane.
Prosiłem w Mailu o wskazanie zdania, które by sugerowało, że NIE POPIERANIE "moich przekonań"
jako atak odbieram. Odpowiedzi nie dostałem.
Jacek zaś na Forum też na to mi jasno nie odpowiedzi. Nie wiem o jakie przekonania chodzi.
Mam wieloletnie doświadczenie i tyle.
Albo aż tyle.
A teraz FAKTY, o których Wy, jako stosunkowo nowi Forumowicze możecie nie wiedzieć,
albo jeśli nawet wiecie, to wyobraźnię przysłoniętą liczbami i wykresami mając,
pewnych spraw z należytą powagą nie dostrzegacie.
Niemiecka drużyna, pod wodzą Wolfganga Gronena kupiła od Amerykanów prawa do Vectora.
Sztab niemieckich inżynierów (z Mercedesa) karoserię przemodelował, na testach w tunelu aerodynamicznym zakładów Merca, na OBLICZENIACH i WYKRESACH polegając.
Karoserię nowego Vectora z Carbonu i Kevlaru wykonano.
Szyba tłoczona z przepięknego Poliwęglanu.
W najnowocześniejsze części (Campagnolo) i opony z najmniejszymi oporami wyposażono.
W środku WICEMISTRZ olimpijski w rowerowym SPRINCIE na TORZE, z Los Angeles (28 lipca ? 12 sierpnia 1984) Gerhard Scheller usiadł.
Pedały SPD miał. I okrutnie mocne i z WIELKĄ MOCĄ nogi. W końcu sprinter.
(Tylko nie piszcie, że przez 4 lata do 88r. formę stracił, bo cały czas w różnych zawodach startował).
Ś.p. Wolfgang o 200tys DM kosztów mi mówił. W co nie wierzyłem.
Chyba, że wszystkie podróże i inne około koszty do tej sumy wliczono.
Polska drużyna na mojej INTUICJI się opierając, tylko ze szklanej tkaniny karoserię miała.
Szybki z "przezroczystej" masy ogrodowej. Poliwęglanu wtedy w Polsce nie widziałem lub nie było.
Części i łańcuch firmy "Favorit".
Koła wąskie, ale opony turystyczne!!! Polskiej firmy Stomil czy tej drugiej.(nazwa wyleciała)
Korby nie pamiętam czy na kliny czy kwadrat. Pod siodłem NA PEWNO była tarczka 28z.
Z roweru dziecięcego BOBO. Na kliny.
Po drugiej stronie ośki też kliny i jakaś kombinacja zwiększająca przełożenie była.
Pedały metalowe, ale wyścigowe z metalowymi noskami były.
Obręcze na szczęście aluminiowe. Ale wytłaczane z aluminiowych pasków blachy.
Czyli coś, na co żaden kolarz, a nawet amator nie spojrzy. Całość 500DM!!!
W środku usiadł Darek Kosiński z Piotrkowa Tryb., turysta rowerowy, po dwóch nieprzespanych nocach!!!
Stary Peugeot z przyczepą, szybkim transportem nie był, a jazda z Tuszyna i kontrole graniczne
czas pochłaniały.
On z Kazikiem (fotografem) na zmianę prowadzili.
1300Km lub więcej (bojąc się autostrad bokami jechaliśmy) pokonując.
Czyli cholernie ciężko było.
Czy Wy, Bracia Obliczeniowcy jesteście w stanie, spoza swoich wykresów i obliczeń WYJŚĆ
i tę potworną PRZEPAŚĆ, jaka te dwie drużyny dzieliła DOSTRZEC

A jednak wynik sprintu i niebywały sukces Sweet Surprise
potwierdziły, że dobra intuicja (może i talent) czy tzw. nos,
w pewnych dziedzinach RACJĘ mieć mogą.
I ja tego przez następne, kolejne lata trzymałem się i trzymam nadal.
Dlatego też z dużą rezerwą na te Wasze malunki i wyliczenia patrzę.
I tyle w temacie.
p.s. Twoje wyznanie Mariuszu o Twej niesprawności fizycznej najpewniej niejedną Poziomkę do łez wzruszy.
Za rozdzierającą serce szczerość Szacun.
Ja tam jednak moje sprawnościowe wyczyny zachwalać wolę.
Co i Tobie proponuję.
Mając 72 wiem, że dobra sprawność fizyczna zawsze POMAGA.
Nawet przy skracaniu widelca.