Raffi, wiem że mogę go pociągnąć z odszkodowania, wiem że wina była bezsprzecznie jego, mam nawet świadka i pełne dane sprawcy wraz z miejscem jego zamieszkania. Wiem, że typ mi się nie wywinie z tego ale jestem człowiekiem i mimo wszystko nie chcę robić problemu jak jest sposób na załatwienie tego polubownie, zdaję sobie sprawę, że każdemu z nas zdarzają się wpadki i każdy z nas życzył by sobie, żeby sprawy były rozwiązane polubownie, zamiast uruchamiania maszyny urzędniczej. Wiec jak mi da do ręki 800zł to spoko będzie. Jak będzie się migał wtedy odpalamy rakiety i lecimy urzędowo.
Rozumiem, jak mi Pani się oparła Alfą zderzakiem o tylne koło i rower się przewrócił, to pozwoliłem Jej spłacić pęknięte klamki prosto z bankomatu. Poszła, wypłaciła stówkę i rozstaliśmy się w pokoju po 10 minutach (a dokładniej rozjechaliśmy się). Tak samo jak kiedyś mi inna Pani uszkodziła mocowanie lampki - 50zł na nową lampkę do kieszonki i jedziemy dalej.
Ale przy większej szkodzie jednak bym nie był taki miły. Dlaczego? Po pierwsze nigdy nie wiesz czego nie zauważysz na miejscu zdarzenia, pewne uszkodzenia nie są oczywiste, np lekko skrzywiona rama może być bardzo trudna do zauważenia, lasera w oku nie masz. Po jakimś czasie może się okazać, że osłabiony wypadkiem spaw puści, albo coś - nigdy nie wiadomo. Po drugie, nie wiesz nigdy do końca czy coś nie stało się Tobie, bo w stresie i zdenerwowaniu to się nie czuje nawet połamanych kości. A tutaj jednak koszty są znacznie wyższe niż naprawa roweru. Po trzecie, jak już napisano, kierowcy często wypłata z kieszeni wcale nie wychodzi taniej. OC to 1000zł (ja płacę nawet mniej, choć Warszawa i duża pojemność silnika zawyża mi koszty), utrata zniżki to raczej 20% niż 10, do tego zwykle na dwa lata. Choć czasem pierwszą stłuczkę w ogóle ubezpieczyciel kierowcy "daruje". Ale nawet jak nie daruje, to wychodzi około 400zł zwyżki. Co to oznacza? Że jak mi kolo uszkodzi np. korbę w rowerze, albo jedno tylko koło, albo amortyzator, to nawet jeżeli uszkodzi tylko tą jedną część a cała reszta nie ruszona, to już taniej mu wyjdzie zwyżka na OC niż spłacanie się z własnej kieszeni. No chyba, że ma na siebie zarejestrowanych i ubezpieczonych 10 aut (tak, wtedy zwyżkę dostanie na każde), no to wtedy faktycznie może być taniej by się spłacił na miejscu. Ale kto ma 10 aut? ;-)