Pozwolę sobie odpisać Anonimowi

-Nie da się na takim rowerze nic wypić w trakcie jazdy, a po posiłku trzeba chwilę odpocząć. Niby głupie, ale wkurzające: pedałując w pozycji pół-leżącej ściskasz ciało w ten sposób, że zawartość przełyku i żołądka się zwyczajnie cofa...
O? To jak ja piłem przez ostatnie lata jeżdżąc na co najmniej kilku rowerach poziomych? I jak ja mogłem... jeść frytki, batoniki czy inne podczas jazdy??? Prostuję zatem: da się. Chcieć = móc. Wystarczy odpowiednie zamocowanie camelbaka czy nawet uchwytów na bidony z piciem w zasięgu rąk - i się da.
Zawartość żołądka się cofa? Z tym to raczej do gastrologa... Albo się przejadasz.
-Rower poziomy jest bardzo czuły na ruchy ciała, więc niestety odpada obracanie się za siebie, czy oglądanie widoków. Cały czas trzeba być czujnym, trzymać ster w prawidłowej pozycji i najlepiej używać lusterek... (myślę że z tego powodu ludzie często wybierają trajki zamiast jednośladu)
Mity...
Jeśli poziomka jest czuła na ruchy ciała na niej, to jazda na pionowcu to jak chodzenie po linie.

Wczoraj i przedwczoraj testowałem kilkanaście różnych poziomek na Speci na Parkour. Praktycznie na żadnym nie występowały takie problemy jak powyżej opisane. No chyba, że trafił się jakiś gniot znanej firmy, niedopracowany, który przy minimalnych prędkościach (ruszanie) faktycznie był narowisty. (zły kąt główki)
-Amortyzacja - Mój poziom miał niestety amortyzację sprężynową, tył działał całkiem ok, choć czasem katapultował i bujał nerwowo, niestety dobór przedniego widelca to dramat (wybór słaby no i ceny), a to na nim opiera się ogromna część wagi roweru/jeźdźca. Do czego zmierzam. Stare i tanie rozwiązania będą działały słabo i frustrująco, nowoczesne shock-i są drogie i wymagają odpowiedniej konserwacji, a jeśli pójdziesz w całość sztywną, to wszystkie drgania i uderzenia bierzesz na plecy - średnio przyjemne. Jest też niebezpieczeństwo dobicia przedniej gumy.
Tak samo będzie w tanich "rowerkach" kupowanych w marketach. To normalne, że jak się chce mieć amortyzację a nie bujanie to się inwestuje w dampery a nie sprężynki. Nadto same sprężyny można też regulować i ustawiać właściwą ich twardość.
Jeśli jakiś były pionowiec narzeka na bujanie, uderzenia w plecy i drgania - to ja pytam JAKIM cudem on jeździł na pionowcu, gdzie te wszystkie ww działania przenoszone są na nadgarstki (auuua!) i znacznie mniejszą powierzchnię pupy? (AUUUUU!)
-Pozycja - zależy od konstrukcji poziomki, ale pewne problemy są ogólne i dotyczą niemal każdego modelu.
Jeśli nie ma odpowiedniego zagłówka, to całkiem szybko zaczyna boleć szyja (jest wciąż napięta od trzymania głowy w dziwnej pozycji).
1. Po kilku jazdach mięśnie karku są już wzmocnione i bezproblemowo trzymają głowę w odpowiedniej pozycji.
2. Zawsze zagłówek lub podparcie karku można dorobić, nawet jeśli się ma 2 lewe ręce jak ja

Druga sprawa to drętwiejące ręce; Jeśli ster znajduje się z przodu, zwykle ręce wiszą w powietrzu i odpływa z nich krew - średnio przyjemne (dodatkowo szybko marzną);
NIGDY się z czymś takim nie spotkałem. Bujda na resorach. Albo specyfika organizmu Anonima. Tylko pozostaje pytanie
JAK on jeździł na pionowcu gdzie 1/2 masy ciała przenoszona jest na 2 nadgarstki i dłonie??? A może trzeba było nie przerabiać ASS na USS???

Może trzeba było jednak zostać przy chomiczku?

Osobiście - do sterowania rowerkiem podczas jazdy wykorzystuję 2-3 paluszki, reszta palców i rąk odpoczywa i się nudzi.
So: urban legend...
Ustawienie odpowiedniej długości masztu (zarazem tego jak bardzo ma się zginać noga podczas pedałowania) też nie należy do prostych, jeśli masz lekkie skrzywienie kręgosłupa, albo koślawo pedałujesz - będzie Ci zawsze niewygodnie.
Urban legend.
1. Skrzywienie kręgosłupa się leczy bo inaczej będzie przeszkadzało nie tylko na poziomce, ale przede wszystkim na pionowcu, gdzie są znacznie mniejsze możliwości regulacji.
2. Nie masztu ale bomu

Tą odległość ustawia się podobnie jak na pionowcu wysokość siodełka. Siadamy na foteliku, wystawiamy nogę maksymalnie do przodu, tak aby była ustawiona prostopadle do ziemi i w najdalszym położeniu korby. Noga ma być minimalnie lub nieco ugięta w kolanie. Nic specjalnego.
3. "Koślawe pedałowanie" - może czas na odwiedziny u jakiegoś fizjoterapeuty lub lekarza sportowego, ortopedy? Jw, na pionowcu to będzie również dużym jak nie większym problemem niż na poziomce.
-Wcale to szybkie nie jest. Niestety rower poziomy jest dosyć ciężki. Bardzo mocno to czuć w naszej pofalowanej jak twarz 100-latka małopolsce. Rozkład masy ciała powoduje, że na podjazdach idzie się za*ć, no chyba że masz wspomaganie elektryczne... Płaskich odcinków niestety u nas jak na lekarstwo. Dodatkowo jeśli rower jest na obu małych kółkach (przeważnie 20tki), to będzie słabo trzymał pęd także na prostych odcinkach (podobnie jak składaki).
Znowu - urban legend.
Rower poziomy =/= rower pionowy, że wsiadasz i jedziesz i osiągi ad hoc są takie same jak na innych pionowatych.
Na rowerze poziomym używamy jednak nieco innych mięśni do napędzania, innego ich układu. To normalne, że na początkku osiągi są... marniutkie, znacznie słabsze niż na pionowcu. Mięśnie muszą mieć czas na adaptację do innych warunków jazd. To tak jak z pompkami - zaczynamy od 10 i trwa to minutę, a po roku walimy 200 bez przerwy w półtorej minuty. Kwestia odpowiedniego przygotowania.
Z moich subiektywnych odczuć - mniej więcej po ok 1.000 kilometrów nogi są już jako tako przygotowane do jeżdżenia po płaskim. Ale podjazdy mają inne - większe znacznie - wymagania i wymagają jeszcze więcej czasu i przerobionych podjazdów.
Rower poziomy to nie jest coś takiego - "wsiadam i pojadę jak na pionowcu". Zresztą Anonimie na pewno pamiętasz jak sam się uczyłeś na nim jeździć i że nauka zajęła znacznie więcej czasu mimo iż jeździłeś już wcześniej na wielu pionowcach, prawda?
-Modyfikacje, optymalizacje. Zmienianie prostych elementów takich jak napęd, kokpit czy hamulce rodzi wiele problemów technicznych. Dużą część rozwiązań trzeba wymyślać samemu ;( Przeszedłem przez takie etapy jak: zmiana kokpitu z górnego na dolny (części jak na lekarstwo), dopasowanie manetek i klamek, dorabianie zagłówka, montaż oświetlenia, napęd z lżejszymi biegami itd. Zawsze była jakaś "zagwozdka". Większość elementów trzeba dorabiać albo ściągać z Holandii.
1. Gdybyś nie połasił się na kierownicę USS, nie miałbyś problemów o których piszesz powyżej.
2. Dopasowanie klamek i manetek? Dobrze wiedzieć. Urban legend... Znowu.
3. Co do reszty - a może trzeba było ściągać rower przygotowany pod siebie i Małopolskę a nie coś, czego się nie zna? Chyba jako doświadczony rowerzysta pionowiec powinieneś wiedzieć jakie są zakresy przełożeń i czy one będą pasowały na określone tereny czy nie?
-bardzo słabo jeździ się zimą, bo bardziej się pocisz (właściwie leżysz na przesiąkniętej potem gąbce), ale owiewa Ci przód i marzniesz (chyba że masz owiewkę/szybkę), do tego taki rower bardzo łatwo wpada w poślizg i jest moim zdaniem mniej bezpieczny niż rower z tradycyjną pozycją.
[/quote]
To se zmień gąbkę w końcu na Ventiseata. Kosztuje, ale naprawdę spooooro daje. Tak jak jeżdżę w tym roku z nim to nie odczuwam żadnego dyskomfortu podczas i po jeździe i z całą pewnością nie mam mokrych pleców jak kończę jazdę.
Owiewanie przodu - i bardzo dobrze, możesz schłodzić rozgrzany organizm.
Spezi. Jadę na dużej trajce, >20 km/h, za zakrętem jakiś korek kilku innych rowerów poziomych, nagle hamują... i HAMUJĘ i ja. 2x porządne hamulce hydrauliczne nie tylko zatrzymały trajkę, ale
wyrzuciły mnie!!! z fotela, tak że stanąłem na nogach przed rowerem. Szkody? ŻADNE.
Anonim - jak to zrobisz na pionowcu to skończysz bez zębów, z poobijaną twarzą na OIOMie.
Drugi przypadek z Warszawy - wszedłem na poziomce w zakręt, mając 30 km/h. Wpadłem w rozlaną plamę oleju, wyłożyłem się na lewy bok, przeszorowałem ze 3 metry. Straty? Zero. Nic. Nawet siniaka nie było

A na pionowcu? Ile zębów straciłbyś Anonimie i ile tygodni byś wracał do zdrowia po czymś takim?

Czy u Was też występują takie kłopoty?
Absolutnie nie.
