Przenikanie ma tylko ciutkę racji bo...
Pierwszy jego cytat "ich karoseria jest (samonośna powinno być) nośna. Co za tym idzie podczas jazdy pojawia się nieunikniony hałas? (W moich Velomobilach nie ma hałasu, ale i ciszy też nie ma). Warto pamiętać, że pierwsze samochody też ciche nie były.
Sto lat doświadczeń sprawiły, że ja siedząc (1994) w moim Mercedesie 500 (buda chyba 260) nie słyszałem pracy silnika. Zegary pokazywały.
Jechałem też Porsche 911 (Cabrio mojego importera) Masakra. Hałas gorszy niż w starym traktorze. Wszyscy też znają Fiata 126p i znają jego ?cichość?. Ale jechałem też (1980) dopracowanym maluchem
i silnika nie słyszałem.Czyli??? Velomobile, podobnie jak pierwsze auta, wymagają zaangażowania ludzi mądrych i tej idei oddanych. Miejmy nadzieję, że ich udoskonalenie nastąpi dużo szybciej niż w przypadku aut. Sam też pracuję nad tym.
Następny cytat;"czy velomobil przypominający kształtem samochód na pewno może z nim pod jakimkolwiek względem konkurować"? Odp. W stu procentach tak.
Cyt; "Na pewno nie ta prędkość (Z 36Voltowym Aku + pedały jeździłem ok. 33km/h. Na światłach zawsze byłem szybszy niż auta. Z Aku 48 można śmigać ponad 40 nie zakłócając ruchu) , na pewno nie ten komfort (bzdura kompletna. Przyjedź do Kalisza, a zobaczysz) i nie ten zasięg (tu na razie MASZ RACJĘ, ale świat pracuje nad super akumulatorami). A cena porównywalna z używanym autem (Bart de Wert, twórca Aeroridera jest przekonany - i ja też - że gdyby uruchomić przy pomocy większych
pieniędzy taki sposób produkowania Velomobili w jaki są auta produkowane, to cena Velomobili spadła by bardziej niż bardzo, a wtedy - przynajmniej na zachodzie - byłby problem z nadążeniem produkowania. Tak czy siak. Na Questy - mimo ich ogromnych wad - ludziska czekają od roku do dwóch) .
"Dziwnie przy tym wygląda" (widziałeś Multiplę, Syrenkę, Poloneza Caro i inne koszmary jeżdżące po ulicach? O tych skrzyżowaniach psiej budy ze skrzynką pocztową, co to do 40km/h jeżdżą z Nauką Jazdy nie wspominając) i słabo komponuje się zarówno w ruchu miejskim
(Jeździłem prawie 1,5 roku. Kierowcy reagowali super. Jeden Velomobil sprzedałem w okolice Bełchatowa. Użytkownik jest w szoku, bo nigdy by nie pomyślał, że polscy kierowcy są tak uprzejmi i tak wspaniali. Też tego doświadczałem) będąc z racji swych rowerowych ograniczeń pojazdem wolnym
( o szybkościach pisałem już). Krótko mówiąc, przyszłość jest przed Velomobilami.
Zwłaszcza, że ze wzgl. na swoją ekologiczność i wymiary mogą wjechać WSZĘDZIE!!!
Ich rozwój wymaga tylko kasy i ZAANGAŻOWANIA!!! osób, których inteligencja i chęć do pracy jest wyższa od przeciętnej.
I ja mam nadzieję, że tacy w naszym kraju się znajdą, a wtedy Europa klęknie.
Dodam, że na SPEZI 2011 - prezentując Duo cabrio i dwa solowe pojazdy (mydelniczki wg polskich "znawców") - przysporzyłem sobie sporo wrogów w kręgach zachodnich velomobilowych twórców. Bolesną kwestią w velomobilowej branży jest klasa i precyzja wykonania przy odpowiedniej cenie.
Chylę czoła przy Go-one. Piękny kształt, (zerżnięty z Vectora amerykańskiego), dopieszczone detale,
ale są one lakierowane. Moje takie wychodzą z formy i przez to mogą być dużo tańsze)
Pozdrawiam i więcej optymizmu na poziomie - w kwestii velomobilowej przyszłości - życzę.
Maciej Kaczmarek